Przenieście się
Państwo siłą Waszej wyobraźni do miejsca które mogłoby być Rajem. Do pagórków
leśnych i do zielonych pól, szeroko rozciągniętych nad malowniczo położonym
jeziorem, malowanych wszystkimi kolorami uprawianych na nich upraw.
Wśród takich pól,
rozrzucone jak kopy siana, stały białe domy tubylczej ludności, tym bielsze że
odbite od intensywnej zieleni tropikalnych drzew pobliskiej dżungli.
Domki te i
osiedla były niewielkie ale zadbane i ludność pędziła w nich życie w miarę
dostatnie uprawiając rolę i hodując zwierzęta domowe.
Chciałoby się
powiedzieć że znaleźliśmy się na Wyspach Szczęśliwych.
Ale ta sielanka
skończyła się raptownie w nocy dnia 21.08.1986.
Następnego ranka
nad brzegami jeziora nie było żadnej istoty żywej. Wśród pól i lasów panowała
śmiertelna niczym nie zmącona cisza. Tysiące ludzkich ciał zaścielało wsie i
osiedla położone nad jeziorem. Ciszy tej nie zmąciło ani szczekanie psów ani
odgłosy innych zwierząt. Wszystkie istoty żywe były martwe.
Cóż takiego
wydążyło się nad jeziorem Nyos w Kamerunie? Czymże zasłużyli sobie ci ludzie na
taką straszną śmierć?
Opis katastrofy i
uzasadnienia podawane przez „naukowców“ możemy sobie darować. Ci jak zwykle
pitolą coś trzy po trzy.
Zajmijmy się
ważniejszą sprawą. Co było przyczyną tego że w jeziorze Nyos doszło do
uwolnienia CO2 właśnie w tym momencie. I co ważniejsze, dlaczego to uwolnienie
miało charakter eksplozywny.
Generalnie możemy
się zgodzić z tezą że przyczyną katastrofy było uwolnienie CO2 z głębi jeziora.
Jednak odpowiedz ta, mimo że prawidłowa, nie jest wyczerpująca. Istnieje
zasadnicza trudność w przyjęciu oficjalnej wersji wydarzeń, ponieważ w
przypadku jeziora nie mamy do czynienia z zamkniętym zbiornikiem przesyconym
CO2 ale jezioro ma ciągły kontakt z atmosferą i mimo swojej głębokości istnieje
ciągła wymiana gazów.
Dlaczego nie
zaobserwowano żadnych sygnałów zbliżającej się katastrofy i dlaczego lokalnie
nie dochodziło do ograniczonego przesycenia i dlaczego nie objawiło to się
wcześniej małymi erupcjami CO2?
Na te pytania
„nauka“ nie potrafi odpowiedzieć. Co więcej odpowiedz ta nie jest nawet
pożądana.
Parę frazesów
zaprawionych nowomową wystarcza do uspokojenia "motłochu" i własnego sumienia
"naukowców".
Ale katastrofa
nad brzegami Nyos ujawniła nam przypadkowo śmiercionośny mechanizm mający
potencjał do wyniszczenia całego życia na Ziemi.
Jest już
najwyższy czas ku temu abyśmy zaakceptowali tę prawdę, że nie istnieje na Ziemi
i we Wszechświecie nic co moglibyśmy uznać za stałe i niezmienne. W naszym
wszechświecie nie możemy zdefiniować żadnej jednostki fizycznej która by
odpowiadała zawsze swojej definicji. Nie możemy zdefiniować ani metra, ani
kilograma ani żadnej innej jednostki tak, aby była ona w czasie niezmienna.
Oczywiście
dotyczy to także ciśnienia.
Zarówno ciśnienie
atmosferyczne jak i ciśnienie hydrostatyczne są zależne od zmiennosci Tła
Grawitacyjnego a wiec od lokalnego pola zmiennosci oscylacji podstawowych
jednostek przestrzeni. Ciśnienie powietrza, mimo że zmienne, wydaje się być
czymś nie podlegającym nagłym skokom. Tymczasem w rzeczywistosci zmiany
ciśnienia a tym samym zmiany temperatury mogą być ekstremalnie silne. Znane są
przypadki spadku temperatury o kilkadziesiąt stopni w ciągu kilku minut, co
możemy tylko wytłumaczyć adiabatyczną przemianą związaną z ekstremalnym
spadkiem ciśnienia atmosferycznego.
Również w naszym
codziennym życiu podlegamy takim silnym zmianom ciśnienia. O tym że one
występują nie zdajemy sobie sprawy, ponieważ maja one charakter oscylacyjny i
skoki ciśnienia występują wielokrotnie w ciągu sekundy. Tylko dlatego że
instrumenty pomiarowe cechują się wysoką bezwładnością udaje się te zmiany
zatuszować.
Również w
większej skali czasowej występują zmiany ciśnienia atmosferycznego nie mające
nic wspólnego ze zmianami pogodowymi ale wywołane bezpośrednio zmianami Tła
Grawitacyjnego, o czym pisałem już wielokrotnie np. tutaj:
Zwróciłem też
uwagę na to, że główną przyczyną takich zmian lokalnego TG są zaćmienia
słoneczne.
Jako
potwierdzenie mojej tezy może służyć notka w której ostrzegam przed
oczekującymi ludzkość kataklizmami po zaćmieniu slonca w dniu 13.11.2012
Przewidywania
moje sprawdziły się co do joty i nikt przy zdrowych zmysłach nie może więcej
wątpić w moją teorię. Ale każdy potrafiący zliczyć do dwóch musi wątpić w to co
nam wmawia współczesna fizyka.
Tak więc zmiany
TG są głównym źródłem nagłych wahań warunków środowiskowych na Ziemi i powodują
gwałtowne zmiany parametrów fizycznych które te środowiska opisują.
Zdolność do
rozpuszczania się gazów w wodzie jest takim właśnie parametrem zależnym od TG.
Jeśli wyobrazimy
sobie cząsteczki wody jako zbiór kuleczek w jakiejś przykładowej objętości to
zauważymy, że nie cała taka objętość jest tymi kuleczkami wypełniona. Pomiędzy
nimi znajduje się jeszcze swobodna przestrzeń w której znajdują miejsce atomy
mające pasującą wielkość.
Zjawiska
rozpuszczania się gazów i innych substancji w wodzie oznacza dążność natury do
maksymalnego wypełnienia objętości materią.
Oczywiście to co
obserwujemy na rysunku 1 jest tylko odbiciem jednostkowej sytuacji panującej w
trakcie pojedynczej oscylacji przestrzeni naszego wszechświata. W przypadku
następnego ujęcia kolejnej oscylacji przestrzeni, zmieni się nie tylko
położenie poszczególnych molekuł w danej objętości, co przede wszystkim ich
wielkość.
Zauważymy
natychmiast że, przykladowo, te wszystkie molekuły uległy zwiększeniu ale
stopień tego przyrostu jest dla rożnych substancji specyficzny. Każda z
substancji zmienia swoją wielkość w sposób indywidualny. Na rysunku 2 widzimy
że zmieniły się też proporcje rozpuszczonych w danej objętości substancji. I
tak substancja oznaczona kolorem ciemnoniebieskim zwiększyła swoją wielkość tak
znacznie, że w danej objętości znalazło się miejsce tylko dla jednej takiej
cząstki. Co innego substancja oznaczona kolorem czerwonym jej wzrost był
proporcjonalnie mniejszy i bardziej dopasowany do wytwarzających się pustek
pomiędzy cząsteczkami wody, a to oznacza że rozpuszczalność tej substancji
wzrosła.
Podobne zjawisko
występuje również w atmosferze ziemskiej gdzie stosunek gazów w niej
występujących zależny jest od wielkosci budujących ją molekuł.
Ważną rolę w
regulacji składu atmosfery ziemskiej odgrywa ocean który spełnia funkcję bufora
dostarczającego gazy do atmosfery i pobierającego je w zależności od aktualnej
wartości TG.
Tak więc pomiędzy
oceanem i atmosferą ziemską panuje dynamiczna równowaga regulowana zmiennością
TG.
Również w
przypadku jeziora Nyos mieliśmy do czynienia z takim samym mechanizmem.
Korzenie tej
tragedii sięgają jednak parę lat wcześniej kiedy to w dniu 04.12.1983 w
centralnej Afryce wystąpiło zaćmienie słońca.
Było ono jednak tak
usytuowane, że strefa zwiększonych wartości TG skupiona została jak w ognisku
soczewki bezpośrednio w głębi ziemi pod jeziorem Nyos. Spowodowało to
dramatyczne zmiany w oscylacji wakuol budujących materię w tym rejonie.
Wakuole te
zostały wytracone z normalnego rytmu oscylacji i zaczęły na siebie wzajemnie
oddziaływać, co prowadziło do zjawisk konstruktywnej i destruktywnej
interferencji między nimi.
Stopniowo
powodowało to przeniesienie tych zaburzeń na oscylacje sieci krystalicznej
występniejszych tam substancji budujących skały podłoża a to oznaczało powolny
wzrost temperatury tych skal. Oczywiście
nie pozostało to bez wpływu na wielkość i oscylacje molekuł znajdujących się w
jeziorze Nyos. Stopniowo zaznaczył się ich wzrost i stosunek rozpuszczonych w
wodzie substancji ulegał ciągłym zmianom. Spowodowało to również, że
rozpuszczony w wodzie dwutlenek węgla osiągnął poziom całkowitego nasycenia.
Równowaga gazowa wód jeziora została zaburzona i osiągnęła poziom w którym
nawet niewielkie zmiany oznaczały jej całkowite zniszczenie. Mieliśmy tu do
czynienia z sytuacją którą dobrze ilustruje waga szalkowa. Jeśli waga ta jest w
stanie równowagi to wystarczy nawet minimalny ciężar aby tę równowagę zburzyć.
Gdyby to
zaburzenie miało charakter lokalny, skutki tego byłyby zapewne nie tak
drastyczne. Jednak w dniu 21.09.1986 wystąpiły na Ziemi globalne zmiany Tła
Grawitacyjnego spowodowane niespodziewaną (przynajmniej dla
"naukowców") burzą magnetyczną. Odpowiednią informację zamieściłem na
rysunku 3.
Jak możemy się
doczytać burza ta była całkowitym zaskoczeniem i nie pasowała do żadnych
obserwacji aktywności słonecznej.
Moim zdaniem nie
była też z nią związana. Przyczyn należy szukać w silnym zgrupowaniu się planet
Układu Słonecznego w tym czasie, co doprowadziło do lokalnych interferencji
oscylacji przestrzeni modulowanych przez te planety (Rys. 4).
Jedna z takich
stref objęła również swoim zasięgiem Ziemię i zmieniła wielkosci parametrów
fizycznych panujących na Ziemi w ciągu ułamka sekundy. Te zmiany objęły
niestety również obszar jeziora Nyos i w ciągu tego mgnienia oka zmieniła się
też wielkość molekuł wody w jeziorze. Ta chwiejna równowaga rozpuszczonych w
niej gazów uległa natychmiastowemu zniszczeniu i miliony ton CO2 pozbawione
zostały możliwości pozostania w stanie rozpuszczonym w wodach jeziora. W
mgnieniu oka gaz wytworzył bąbelki i rozpoczął swą śmiercionośną wędrówkę ku
powierzchni jeziora. W tym momencie losy mieszkańców terenów nadbrzeżnych były
już przesądzone.
Jeśli komuś się
wydaje że tragedia w jeziorze Nyos nas nie dotyczy i była odosobnionym
przypadkiem to niestety myli się dramatycznie. Wszyscy ludzie na Ziemi żyją tak
naprawdę nad brzegiem jeziora „Nyos“.
W głębi
światowego oceanu czeka na nas najwieksze niebezpieczeństwo jakie tylko zagraża
ludzkości w postaci 40000 Gt CO2 rozpuszczonego w wodach oceanu (patrz Rys. 5).
Ten dwutlenek
węgla czeka tylko na moment w którym nastąpi kolejny drastyczny wzrost TG np.
kiedy wszystkie planety ustawią się w jednej linii. W tym momencie dojdzie do
tak dramatycznych zmian wielkosci TG na Ziemi że nie tylko zmieni się skład jej
atmosfery, tak jak to już miało miejsce w mikroskali w Londynie,
ale spowoduje to uwolnienie
tysięcy GT CO2 z głębi oceanu. Spowoduje to śmiertelny wzrost zawartości CO2 w
powietrzu i śmierć prawie wszystkich wyższych form życia. Na Ziemi nastąpi
kolejne wielkie wymieranie.
Nie będzie to
pierwszy i nie ostatni taki przypadek na Ziemi. Również dinozaury padły ofiarą
właśnie takiego globalnego uwolnienia CO2 z wód wszechoceanu a przy następnym
takim przypadku wyginie ludzkość.
Podobają mi się odmienne od "naukowych" uzasadnienia działania naszego świata. Prawdopodobnie wszystkie oficjalne autorytety są głupcami lub politycznymi manipulantami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
w_trakcie_budzenia