Piast — władca
wszystkich Słowian. Cześć 9
Współczesne
środowisko historyków o patriotycznym nastawieniu, jeśli takowe
w ogóle istnieje (przynajmniej ja takiego nie zauważyłem, a
wprost przeciwnie, rzadko widzi się takie nagromadzenie zdrajców i
zaprzańców jak wśród nich), powinno przyjąć za swoje
najważniejsze zadanie znalezienie szczątków najstarszych, jeszcze
przedkatolickich przedstawicieli rodu Piastów oraz miejsca pochowków
Kraka, Wandy oraz wojów, którzy zginęli w trakcie wielkiej bitwy
pod Wogastiburgiem (Wawelem).
Równie ciekawym
zadaniem jest odnalezienie grobów innych przedstawicieli rodów
królewskich tamtych czasów, szczególnie oczywiście rodu Dulo, bo
tak określany jest ród pierwszych władców Bułgarii.
Pozwoliłoby to
wykluczyć jego azjatyckie pochodzenie, a przede wszystkim znaleźć
powiązania między poszczególnymi królewskimi rodami europejskich
państw.
Moim zdaniem nazwa rodu
Dulo jest jednoznacznym potwierdzeniem tego, że jego protoplastą
był Dagowor II.
Jeśli przyjmiemy, że
imię Dagowor zapisywano pierwotnie w alfabecie starosłowiańskim
(etruskim), to możemy łatwo zauważyć, że litera „G” w
etruskim odróżniała się od „L” jedynie tym, że była jej
odwróceniem.
Mogło to łatwo
prowadzić do mniej lub bardziej przypadkowej podmiany tych liter.
Tak więc możemy
spokojnie przyjąć, że nazwa tego rodu to pierwsze cztery litery
imienia jego założyciela Dagowora II.
Oczywiście w tym
miejscu nie da się po prostu przeoczyć powiązań z piastowskim
władcą Mieszkiem.
W jego powszechnie
znanym i zagadkowym w swoich intencjach liście do Papierza (czy jest
to tekst autentyczny, czy też kościelna fałszywka, dla umocnienia
roli kościoła w Polsce, jest w tym przypadku absolutnie
drugorzędne) władca Polski nazywany jest tytułem Dago.
Nie można wprost
znaleźć innego wytłumaczenia dla tego tytułu jak to, że Mieszko
czuł się potomkiem Dagowara II i powoływał się w nim na swoja
przynależność do rodu Dago, lub jak to pisali bizantyjczycy Dulo,
oraz to, że ta jego przynależność była powszechnie akceptowana,
ponieważ fałszerz tego dokumentu zastosował ten tytuł i tym samym
to potwierdzał.
Jeśli chodzi o
doczesne szczątki Kubrata, to od lat 80 ubiegłego wieku
rozpowszechniło się przekonanie, że znajdują się one w grobowcu?
z bardzo bogatymi darami znalezionym na Ukrainie w 1912 roku.
Wprawdzie żadnych śladów pochówku nie odnaleziono, ale za to
wyroby ze złota o ciężarze 21 kilogramów i 50 kilo srebra.
Nazwano go skarbem z
Pereszczepiny.
Skarb ten pochodzi z
końca 7 lub z początku 8 wieku i pasuje tym samym do okresu życia
Dagowora II.
Jednak jest to mało
prawdopodobne, że ten znamienity władca został pochowany gdzieś
tam w jakiejś ukraińskiej dziurze.
Przyczyny zakopania
skarbu już i tak nie poznamy w stu procentach, ale możemy domyśleć
się, że charyzma Piasta wśród poddanych była tak wielka, że ci
uczcili jego pamięć w całym imperium, organizując w
poszczególnych prowincjach jego symboliczne pochowki.
Jest to też być może
przyczyna tego, że Kopiec Kraka pod Wawelem nie zawierał żadnych
szczątków ludzkich. Widocznie ludność Małopolski, będącej
jednym z województw Imperium, uczciła śmierć władcy organizując
budowę okazałego kopca.
Trzeba więc przyjąć,
że również i w tym przypadku właściwe dary pogrzebowe leżą
jeszcze zakopane u podnóża kopca i jeśli chcemy je odkryć, to
trzeba by zniwelować teren na którym się on znajduje, bo tylko w
ten sposób istnieje szansa na znalezienie tego skarbu.
Pozwoliłoby to na
dokładniejsze określenie znaczenia Wawela w strukturach państwowych
Wielkiej Lechii oraz odpowiedzenia na pytanie, czy kopiec ten został
poświęcony Herakliuszowi, jego wujecznemu bratu Niestkowi, czy też
jest młodszy i należał już do założyciela dynastii piastowskiej
– Dagowora II.
W przypadku skarbu z
Pereszczepiny możemy się przyjrzeć temu, jakie wyroby wchodzą w
jego skład i czy znajdziemy tam wskazówki co do jego pochodzenia.
Wśród wyrobów ze
złota wyróżnia się szczególnie pierścień z zagadkowym
monogramem.
Graficznym założeniem
tego monogramu jest symbol krzyża, co świadczy o tym, że jego
właściciel był chrześcijaninem. W swoim założeniu jest on
identyczny np. do monogramu Karola Wielkiego.
Z tym, że monogram
Karola Wielkiego był o 100 lat młodszy, a więc można powiedzieć,
że frankońscy Popielidzi orientowali się w tym przypadki na
wschodnioeuropejskich wzorcach.
W roku 1983 niejaki
Werner Seibt doszukał się w tym monogramie imienia Kubrat i od tego
czasu uważa się, że skarb ten jest częścią pochowku tego
władcy.
Sprawdźmy jednak co na
tym pierścieniu tak naprawdę zostało zapisane.
Litery, jakie na tym
pierścieniu widzimy odbiegają drobnymi szczegółami od standardu
zapisywania takich liter. Te różnice są minimalne, ale na tyle
widoczne, aby ten który taki pierścień otrzymał, mógł
natychmiast dostrzec to, że ma tu do czynienia ze znakami
graficznymi, które można odczytać w rożny sposób.
Jeśli do tego dojdzie
również to, że elity tamtych czasów znały biegle wszystkie
alfabety powszechnie używane w Europie, to możliwość
interpretacji takich znaków wzrasta niepomiernie.
Spróbujmy więc
odczytać, co na tym pierścieniu jest zapisane i odkryć, w jakim
języku dokonany został ten zapis.
Nie ukrywam, że od
razu przyjąłem, że tym językiem jest słowiański, ponieważ
wszystkie moje doświadczenia i próby odczytania tekstów antycznych
wskazują na największe tego prawdopodobieństwo.
Zacznijmy od
powiększenia zdjęcia tego monogramu na pierścieniu.
Od razu zauważymy, że
co najmniej trzy znaki graficzne składają się tak naprawdę z
dwóch rożnych znaków, które można interpretować równie dobrze
w całości, jak i przyjąć za literę tylko jeden z jego elementów
składowych.
Jest to taki sam system
kodowania, jaki poznaliśmy już u Traków, Etrusków, Nabatejczyków,
czy też stwierdziliśmy na kolumnie Tristana na Wyspach Brytyjskich.
We wszystkich tych
przypadkach mieliśmy do czynienia z mową słowiańską, a więc i w
tym przypadku nie mogło być inaczej.
Odczytanie musimy
zacząć od tego znaku graficznego, który najsilniej zwraca na
siebie naszą uwagę, np. w ten sposób, że jest najbardziej
rozbudowany, a więc w tym przypadku od górnego elementu.
Na poniższym zdjęciu
widzimy poszczególne znaki literowe pierwszego wyrazu.
Z uwagi na
chrześcijański charakter tego pierścienia możemy przyjąć, że
zawiera on w sobie również inne elementy odnoszące się do tej
religii.
W
tym przypadku zapis powtarza ten sam ruch, jaki dokonuje ręka
wiernego w trakcie modlitwy, wykonując znak krzyża.
Widzimy, że oprócz
samej sztuki szyfrowania wiadomości, twórca tego pierścienia
przywiązał znaczna wagę do tego, aby nadać odczytaniu tego tekstu
pewną symetrię i mistyczne znaczenie, poprzez tworzenie przez
poszczególne wyrazy religijnej symboliki.
Jeśli
zrobimy to z wydzielonymi literami, to otrzymujemy znaczenie
pierwszego wyrazu, którym jest KUBR.
Tak zapewne nazywał
siebie sam Piast.
Dalej mamy litery
czytane w przeciwnym kierunku od ruchu wskazówek zegara.
Wyraz zaczyna się
literą „K”.
Dalej mamy literę „R”
czytaną tak jak w cyrylicy.
Po niej następuje
litera „V”, którą czytamy tak jak łacińskie „U”.
A wyraz kończy się
literą „L” którą można wyodrębnić z ligatury po
prawej stronie krzyża.
Poszukiwanym wyrazem
jest słowo „KRUL”.
Oczywiście chodzi tu o
naszego „Króla”, a więc udowadnia, że już w 7 wieku
naszej ery Słowianie stosowali ten tytuł dla nazwania swoich
władców, a tym samym potwierdza istnienie państwowości
słowiańskiej obejmującej całą słowiańszczyznę, poza jej
zachodnioeuropejskim brzegiem rządzonym przez słowiańskich
Popielidów.
Kolejny wyraz grupuje
znaki w pionowej gałęzi krzyża, a więc dla lepszego zrozumienia
przedstawię go pojedynczymi literami.
Zaczyna się literą
„T”
Dalej jest litera „V”
tym razem czytana jak nasze „W”
Kolejna to stylizowane
„O”
A na końcu litera „I”
Razem daje to wyraz
„TWOI” odpowiadający naszemu „twój”.
Następnie mamy spójnik
„I” występujący w ligaturze po lewej stronie krzyża.
Następny wyraz zaczyna
się literą „B” po prawej stronie krzyża, po której
przychodzi litera „R”, czytana jak w cyrylicy, po jego
lewej stronie.
Kolejna jest
stylizowana litera „A”. Ten sposób pisania litery A jest
w tamtych czasach powszechny i występuje często w tekstach Arian
pochodzących z Bliskiego Wschodu.
Wyraz zakończony jest
litera „T” w centrum krzyża.
Tekst w całości
czytamy jako.
„KUBR
KRUL TWOI I BRAT”
I tłumaczymy jako:
Kubr,
król twój i brat
Napis ten zmienia
oczywiście nasze wyobrażenia co do właściciela tego pierścienia,
ponieważ sam król Kubr, z racji intencji tego napisu, nie wchodzi w
grę, jako jego pierwotny posiadacz.
Co wchodzi w grę, to
taka możliwość, że był on pierścieniem, który otrzymywał
namiestnika króla (wojewoda) w każdej z prowincji jego państwa i
który uprawniał go do decyzji w jego imieniu.
Do dzisiaj zachował
się odpowiednik tej symboliki w formie pierścienia papieża, który
otrzymuje biskup Rzymu, jak symbol jego władzy nad wiernymi, a który
po jego śmierci musi zostać zniszczony.
Tak samo postępowano w
przypadku królów Wielogorii. Po śmierci władcy, wojewodowie
składali bogate dary, razem z insygniami władzy otrzymanymi od
zmarłego króla, do jego symbolicznego grobu, jako akt zrzeczenia
się władzy i jednoczesnego hołdu dla zmarłego.
Taka interpretacja
niesie w sobie również i tę możliwość, że obrzęd ten był
powszechny w królestwie Wielkiej Lechii i zapewne oczekują na
odkrycie jeszcze dalsze tego typu skarby.
Ponieważ tereny
obecnej Ukrainy nie należały ówcześnie do najważniejszych w
królestwie, to można przyjąć, że w Bułgarii, Rumunii, Austrii
na Węgrzech i w Grecji mogą się jeszcze znajdować podobne
symboliczne pochowki czekające na odnalezienie, ale znacznie
bogaciej wyposażone.
Dodatkowo musimy
skonstatować ku naszej konsternacji, że tekst na pierścieniu jest
napisany w języku polskim, albo dokładniej mówiąc we wspólnym
języku ówczesnych Słowian, którego podstawowe elementy zachowały
się najlepiej w naszym języku.
Tak
zwany Chanat Bułgarski ani nie był w rzeczywistości jakimś
chanatem, ani tym bardziej bułgarskim.
Użycie języka
słowiańskiego na tym pierścieniu (pieczęci) nie pozostawia
najmniejszych wątpliwości co do tego, że zarówno władcy, jak i
przedstawiciele elit rządzących byli Słowianami i co najważniejsze
byli członkami rodzimej słowiańskiej ludności.
Prawie 200 letni okres
istnienia mniej lub bardziej jednolitego państwa Wielogorii
spowodował, że proces różnicowania się języków słowiańskich
został nie tylko zatrzymany, ale nawet odwrócony i dzięki wspólnym
strukturom władzy, połączonej z powszechnym udziałem ludności w
służbie państwa, czy to jako wojownicy, czy też w administracji,
połączonej z rozwojem miast i wzmożonym osadnictwem plemion
lechickich na terenie całego imperium, spowodowało, że gwary i
języki słowiańskie uległy ponownemu ujednoliceniu.
To właśnie dzięki
200 letniej wspólnej państwowości powstała zadziwiająca jedność
języków słowiańskich, której nie zdołały zniszczyć wysiłki
kościołów i destrukcyjny wpływ zachodu na nasze intelektualne
elity.
Te 200 lat historii
próbowano wykreślić z dziejów Europy co zaowocowało takim
pomieszanie z poplątaniem, ze ten okres średniowiecza określany
jest ciemnymi wiekami historii.
W rzeczywistości były
to wieki świetności kultury słowiańskiej i najwspanialszy okres
naszych dziejów.
Nasi zaprzańcy z
„polskich wyższych uczelni” powiedzą zapewne zaraz, że to nic
specjalnego i ci azjatyccy Bułgarzy nie umieli po prostu po turecku.
Zapomniało im się w ciągu jednego pokolenia i woleli pisać
językiem swoich słowiańskich niewolników.
No ale tym razem, mam
nadzieję, nikt zdrowo myślący nie da się nabrać tym sk...om na
te ich prymitywne kłamstwa.
Odczytany przez nas
monogram nie jest wyjątkiem. W 7 i 8 wieku mieszkańcy Wielkiej
Lechii powszechnie wykorzystywali ten sposób szyfrowania napisów,
co doprowadziło historyków do fałszywego wniosku, że ten
nieistniejący Chanat Bułgarski stosował swój własny system
pisma, którego nie można odczytać.
Oczywiście jest to
bzdura.
Tak zwane pismo
starobułgarskie jest niczym innym, jak kontynuacją sposobu zapisu
stosowanego przez Etrusków i Traków i w wielu przypadkach
przykładem zabawy i rozrywki intelektualnej dla wtajemniczonych.
To, że w tekstach
zakwalifikowanych jako starobułgarskie pojawiają się co rusz inne
znaki literowe wynikało po prostu ze stosowania ligatur
poszczególnych liter i takiej ich deformacji, aby czytający
zmuszony był do jego deszyfracji.
Główną i jedyną
przyczyną tego, że te teksty nie zostały dotychczas odczytane i
dalej ukrywają przed nami swój przekaz wynika tylko i wyłącznie z
tego, że specjaliści zajmujący się lingwistyką przeczuwają jaki
wybuchowy charakter ma ta tematyka i wola udawać głupa niż
narażaćsię na represje ze strony „naszych” elit.
CDN.