Geneza meteorytów i komet



Przed paroma miesiącami, po tym jak na Ziemię spadł „meteoryt“ czelabiński, napisałem notkę w której przedstawiłem tezę, że to co określamy jako meteoryty i komety są w rzeczywistości fragmentami materii słonecznej, z głębszych warstw Słońca, wyrzuconymi w przestrzeń kosmiczną w trakcie erupcji słonecznych.


Wbrew temu co bredzą fizycy, Słońce wcale nie jest kulą materii składającej się z wodoru i helu z paru nieistotnymi domieszkami, ale w rzeczywistości zbudowane jest z materii stałej a wodór i hel tworzą tylko głęboki ocean pokrywający całą powierzchnię słońca. Tylko w trakcie erupcji słonecznych, które są niczym innym jak olbrzymimi wybuchami wulkanów, zdarza się że w produktach takiego wybuchu znajdzie się również materia stała. Fragment takiej materii wyrzuconej ze słońca spadł właśnie w Czelabińsku na Ziemię.

Ta inna teoria budowy Słońca tłumaczy też różnicę pomiędzy gazowymi olbrzymami Układu Słonecznego a niewielkimi skalistymi planetami wewnętrznymi.

Planety gazowe czyli Jupiter, Saturn, Uran i Neptun utworzyły się w pierwszej fazie w której powstało też nasze Słońce. Znajdowały się one początkowo znacznie bliżej Słońca niż obecnie. Powodowało to jednak, w przypadku ich koniunkcji, olbrzymie erupcje na Słońcu, przewyższające wszystko to co dotychczas mogliśmy zaobserwować. Wskutek tego że ocean wodoru i helu był jeszcze bardzo płytki. Erupcje te wyrzuciły ze słońca tak wielkie ilości materii stałej, że mogły się utworzyć planety wewnętrzne z Ziemią na czele.

Jednocześnie powstałe w trakcie erupcji fotony promieniowania gamma łączyły się z wakuolami przestrzeni tworząc wodór i hel które następnie zasilały pierwszą generację planet w ten gaz oraz nasze młode Słońce spadając na ich powierzchnię.

Erupcje te oraz zmiany Tła Grawitacyjnego w trakcie koniunkcji planet olbrzymów doprowadzały też regularnie do stopniowego rozluźnienia ich orbit i przesunięcia tych planet na peryferie Układu Słonecznego.

Był to też początek tworzenia się planet wewnętrznych. Ponieważ ten proces postępuje dalej możemy się w dalszej perspektywie czasu spodziewać dalszej migracji tych planet oraz dalszego wzrostu planet wewnętrznych, połączone z wytworzeniem się nowej planety między Marsem a Jowiszem.

Moja teoria została właśnie potwierdzona w wyniku badan resztek meteorytu czelabińskiego.


Badania te potwierdzają jednoznacznie że wszystkie meteoryty i komety pochodzą bezpośrednio ze Słońca i powstały na skutek erupcji słonecznych.


Dlaczego umieramy?

To pytanie stawia sobie ludzkość od zarania jej dziejów, i dalej pozostaje ono bez odpowiedzi. Również w naszych czasach, tak zwanej technicznej rewolucji, człowiek stoi kompletnie bezradny przed tą największą zagadką natury.
Nauka, która zdaje się znać na wszystko odpowiedź (przynajmniej coś takiego próbują nam wmówić „naukowcy“), milczy na ten temat zawzięcie, wiedząc doskonale, że jej teorie są kompletnie bezradne wobec misterium śmierci.

Tam gdzie racjonalność i logika nie waży się stawić czoła temu wyzwaniu natury, tam otwiera się pole dla demonów ciemnogrodu i fanatyzmu religijnego.

Co gorsza również sami „naukowcy są jego awangardą.

W żadnej innej dziedzinie nauki ilość fanatyków religijnych nie jest tak duża jak w fizyce. Doprowadziło to niestety nie tylko do przemilczania najważniejszych pytań i problemów stojących przed ludzkością, ale otworzyło również na oścież bramy dla wszelkiego typu sekciarskich maniaków.
Nauka nie jest już obrończynią idei oświeceniowej, ale stała się strażniczką religijnego fundamentalizmu.

Umysłowa tępota, ograniczoność poglądów, zaściankowość , moralny prymitywizm nie są więcej czymś wstydliwym. Wprost przeciwnie, tępota triumfuje. Czym bardziej chamski i prymitywny charakter delikwenta tym większe jego szanse że stanie się on idolem mas.

Do tego upadku w największej części przyczyniła się nauka, sama stając się wzorcem dla innych.
Oszustwo i brednie, tak powszechne w nauce, uzyskały status społecznie akceptowanej normy.
Oczywiście nie wszystko jest jeszcze stracone. Sukcesy ciemnogrodu są początkiem procesu który skończy się jego klęską. Czy to się „naukowcom“ podoba czy też nie, ich kłamstwa maja tylko ograniczone szanse na przetrwanie i również fascynacja głupotą i prymitywizmem, której oddaje się społeczeństwo, szybko przeminie i rzeczywiste wartkości wrócą do łask, tak jak to już miało miejsce wielokrotnie w historii.

Postępu ludzkości nie można powstrzymać, nawet jeśli jej elity postawiły sobie to za główny cel ich działań.

To, że na tak wiele pytań nie znajdujemy odpowiedzi, nie wynika z jakiejś szczególnej złośliwości natury, czy też z niezdolności naszego umysłu do ogarnięcia złożoności wszechświata, ale jest rezultatem świadomej manipulacji ze strony naukowców, broniących za wszelką cenę swoich partykularnych interesów.
Oczywiście na pytanie dlaczego umieramy, jak i na każde inne, musi istnieć racjonalna i wynikająca z istoty natury odpowiedź.

Odpowiedź tę możemy znaleźć tylko wtedy, gdy uda się nam rozpoznać zasady na jakich funkcjonuje wszechświat.
Fizyka nie jest w stanie rozpoznać tych zasad, bo przyjęte przez fizyków fundamentalne założenia dotyczące istoty natury są fałszywe. Podstawowym takim założeniem jest jej matematyczność.

Jeśli zastanowimy się nawet krótko nad obojętnym równaniem fizycznym opisującym dowolne „prawo natury“, to musimy zauważyć, że zawiera ono zawsze parametry które nie możemy obiektywnie zdefiniować, jako tak zwane stałe fizyczne. Co więcej wszystkie inne parametry takiego wzoru mają charakter wolnych parametrów, którymi możemy dowolnie manipulować, ograniczeni jedynie wynikiem ostatecznym, ewentualnie tym, jaki wynik chcemy otrzymać. Wartość poznawcza tych wzorów jest równa zeru i sprowadza się do zwykłej numerologii.

Jeśli już w obrębie swoich fundamentów fizyka wykazuje takie zasadnicze błędy, to w jaki sposób można od niej oczekiwać tego, że jest ona w stanie odpowiedzieć na jakiekolwiek pytanie dotyczące prawdziwej natury naszej rzeczywistości.

Dlatego fizyka ograniczyła się do badania takich obszarów rzeczywistości, w których bezpośrednia niezależna weryfikacja jest niemożliwa.

Oczywiście bredzenie coś o „Wielkim Wybuchu“ czy też „Czarnej Dziurze“ jest nieweryfikowalne. W takiej dziedzinie nikomu nie grozi ryzyko demaskacji jako oszusta i szalbierza.

Co innego jeśli trzeba się wypowiedzieć na temat obserwacji zjawisk dla każdego dostępnych i weryfikowalnych. Przy takich tematach „fizycy“ nabierają wody w ustach wiedząc doskonale że ich brednie ukarzą się każdemu w pełnej okazałości swojej bezsensowności.
Nie może więc dziwić nikogo to, że nauka unika takich pytań dotyczących natury gdzie jej klęska w ich wyjaśnieniu jest już od początku pewna.

Śmierć jest jednym z nich.

Żaden z działów nauk przyrodniczych nie próbuje nawet zmierzyć swoich sil z tym pytaniem. Fizycy przerzucają je na biologów, ci z kolei na genetyków i wspólnie razem liczą na to, że społeczeństwo zadowoli się odpowiedzią religijnych oszustów a ich zostawi w spokoju i pozwoli sobie dalej wciągać pieniądze z kieszeni.

Opracowując moja teorię zastanawiałem się od początku nad granicami jej zastosowania i świadomie podejmowałem tematy na których fizycy połamali sobie zęby.
Okazało się, że moja teoria radzi sobie z tymi zagadkami bez problemów, co więcej zdaje się funkcjonować także poza granicami ścisłej fizyki.

Okazuje się, że takie nauki przyrodnicze jak biologia, geologia, archeologia itd. dają się lepiej zrozumieć jeśli na problemy tych nauk patrzymy pod kątem ich fizycznych podstaw.

Stąd zapewne ten pomysł, aby zająć się też tematyką śmierci.

Jeśli odrzucimy brednie religijne i potraktujemy wszechświat jako byt podporządkowany ogólnie obowiązującym regułom, to musimy też przyjąć, że u podłoża śmierci organizmów muszą istnieć te same reguły, które obowiązują w innych zjawiskach przyrodniczych.

Nie ma po prostu podstaw do tego aby przyjąć jakąś szczególną rolę śmierci w naturze.

Dodatkowym argumentem jest jej powszechność wśród organizmów. Niezależnie od tego jakie one są, w ostatecznym rezultacie wszystkie organizmy muszą umrzeć.

Dla istoty obdarzonej inteligencją jest to perspektywa nie do zniesienia. Nic nie motywuje ludzi tak bardzo jak perspektywa śmierci i nic nie jest dla nich tak przerażające jak świadomość ograniczoności własnej egzystencji.

Logicznym wydaje się więc przyjęcie założenia, że u podstaw śmierci organizmów musi się ukrywać zjawisko o bardzo podstawowym znaczeniu, tak podstawowym, że organizmy podlegają mu bez żadnych wyjątków.
Moja teoria pozwala na rozpoznanie tego mechanizmu, ponieważ wskazuje że podstawowym czynnikiem regulującym procesy we wszechświecie jest Tło Grawitacyjne.

Tak więc TG musi być czynnikiem odpowiedzialnym za śmierć organizmów. Ale w jaki sposób?

Odpowiedz na to pytanie nie nastręcza nam specjalnych trudności. Podstawową cechą materii ożywionej jest jej wysoka złożoność. Procesy zachodzące w organizmie są bardzo skomplikowanie i nie występują w sposób od siebie niezależny ale odwrotnie, każda nawet najdrobniejsza zmiana musi się odbić na organizmie w całej jego złożoności.

Z przedstawionego przeze mnie opisu działania TG we wcześniejszych moich notkach wynika jednoznacznie, że zmiany wielkości TG muszą wpływać na wszystkie parametry materii, w tym na wielkość atomów i molekuł. Oznacza to jednak, że organizm w trakcie jego egzystencji jest konfrontowany ze zmianami w wielkości budujących go substancji.

Problem ten nie jest poważny, jeśli organizm znajduje się w fazie wzrostu. W fazie tej następuje ciągły proces tworzenia nowych komórek i organizm jest w stanie dostosować wielkość budujących go substancji do aktualnej wielkości TG. W każdym procesie podziału komórki dochodzi do przebudowy budujących ją substancji i do procesu dostosowania.

Co innego kiedy organizm osiągnie swoją optymalną wielkość. Od tego momentu konieczność podziału komórek stopniowo zanika. Oczywiście proces wymiany komórek nie ustaje całkowicie, ale w porównaniu z okresem wzrostu jest on zdecydowanie powolniejszy. Jednocześnie jednak TG nie pozostaje na stałym poziomie, ale zmienia się w dalszym ciągu. Substancje które organizm otrzymuje w procesie odżywiania lub które syntetyzuje samodzielnie, zmieniają jednak swoją wielkość wraz ze zmianami TG. Zmiany te są bardzo drastyczne.

Z racji tego, że zmiany te obejmują całą naturę, w tym wzorce których używamy do porównywania wielkości jednostek fizycznych, zmiany te są bardzo trudne do zauważenia, mimo że mogą być naprawdę wielkie.
Tak więc komórki organizmu są coraz częściej konfrontowane z substancjami, których wielkość nie pasuje do tych elementów systemu, które powinny je wykorzystać.

Jeśli porównamy to z zamkiem i kluczem to zamek wprawdzie istnieje, ale klucz który mógłby go otworzyć urósł w międzyczasie tak znacznie, że już do niego nie pasuje. 

Czym organizm starszy, tym częściej znajdujemy w organizmie zamki do których nie pasuje już żaden klucz. Zjawisko to nie pozostaje bez wpływu na inne procesy w organizmie. Organizm z racji swojej złożoności jest zależny w swoim bycie od prawidłowości zachodzących w nim procesów. Czym więcej znajduje się w nim zamków do których nie pasuje żaden klucz, tym bardziej zaburzone są procesy od tego zamka zależne.

Po przekroczeniu pewnej krytycznej ilości, niepasujących do zamka kluczy, stają się one nie tylko dla tego organizmu niepotrzebne, ale stają się nawet dla niego szkodliwe. Samą swoją obecnością blokują one bowiem szansę na przeprowadzenie odpowiedniej syntezy białek, bez których z kolei nie zostaną odpowiednio zaktywizowane geny DNA.

Po osiągnięciu tej granicy organizm jest skazany na zagładę. Jedna po drugiej zanikają w nim potrzebne dla jego egzystencji funkcje i organizm umiera.
To co dotychczas napisałem jest zapewne dla religijnych ludzi zachętą dla pozostania przy swojej wierze. Jak by nie było obiecuje ona im „życie wieczne“

Ja niestety nie mogę im tego obiecać.

Nasze życie zawsze pozostanie ograniczone, ale nie znaczy to, że musi być ono takie krótkie jak teraz. 

Moja teoria otwiera również w tym wypadku drogę do znacznego przedłożenia życia ludzi.
Z fizycznego punktu widzenia istnieją ku temu przeróżne możliwości.
Pierwszą z nich jest wybranie miejsca do życia gdzie TG nie ulega drastycznym zmianom. Tu niestety nie mamy jeszcze zbyt dużego wyboru. Oznaczałoby to bowiem że musielibyśmy żyć na planecie innej niż Ziemia bez Księżyca i innych planet w systemie słonecznym . A najlepiej z dala od wszelkich źródeł modulacji TG.

Dobrym miejscem byłby statek międzygwiezdny. Na nim życie ludzi mogłoby trwać tysiące lat.
Pytaniem jest czy tego typu życie byłoby tego warte? Zapewne niewielu ludzi zdecydowałoby się na coś takiego.

Drugim sposobem jest wybranie miejsca zamieszkania gdzie wahania TG są tak duże, że zawsze znajdzie się taka możliwość aby klucze pasowały choćby do niektórych tylko zamków. A więc miejsc o szczególnie dużych wahaniach TG.
Na Ziemi znam tylko dwa takie miejsca.

Po pierwsze są to góry. Jeśli ktoś mieszka w górach i często zmuszony jest do pokonywania dużych różnic wysokości to jednocześnie jest wystawiony na znaczne zmiany wielkości TG, to bowiem zmienia swoja wielkość w zależności od odległości od centrum Ziemi. Nie jest wiec przypadkiem ze mieszkańcy gór należą do ludzi szczególnie długowiecznych. Warunkiem jest jednak to, że zmieniają oni często miejsce swojego pobytu z dolnych do wysokich partii gór. U ludzi tych organizm syntetyzuje substancje o rożnej wielkości, tak że prawie zawsze istnieje szansa ich użyteczności dla zadanych im procesów.

Po drugie są to wyspy, najlepiej o koncentrycznym kształcie albo wybrzeża o szczególnie intensywnych i regularnym falowaniu. Fale oceanu symulują bowiem wahania TG. Czym bardziej regularne i czym o większej amplitudzie tym większe prawdopodobieństwo ich wpływu na oscylacje znajdującej się w ich zasięgu materii, a tym samym na poziom lokalnej wielkości TG.

Zarówno w wyniku konstruktywnej jak i destruktywnej interferencji dochodzi tam do dużych wahań wielkości TG, a tym samym do dużych zmian wielkości syntetyzowanych tam molekuł. W efekcie organizmy ludzi żyjących na wyspach mają duże szanse na zaspokojenie swoich potrzeb na substancje o wymaganej właśnie dla nich wielkości. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam dużego ryzyka, wystarczy bowiem dłuższy okres spokojnego morza a zmienność ta zanika i starsze organizmy, z racji małej elastyczności, w szybkim tempie wpadają w spirale prowadzącą bezpośrednio do ich śmierci. Oczywiście nie muszę chyba dodawać że wyspy są szczególnie wyróżnionym rejonem w którym spotykamy się ze znaczna ilością ludzi długowiecznych.

Oczywiście te naturalne sposoby przedłużania życia znajdą w przyszłości konkurencję ze strony metod do których drogę wskazuje moja teoria.

Aby "żyć wiecznie" organizm ludzki nie może przejść w stadium stagnacji. Tylko jeśli uda się nam utrzymać go w fazie ciągłego wzrostu, tylko wtedy jest on w stanie dostosować się do zmian TG.

Oczywiście nie oznacza to, że ludzie maja pozostać w stanie embrionalnym.

Tajemnicą „wiecznego życia“, mimo całej paradoksalności tego stwierdzenia, jest sama śmierć.

Ale nie organizmu jako całości, ale śmierć budujących go komórek.

Organizm ludzki posiada wysokie zdolności regeneracji budujących go organów. W każdej sekundzie życia umierają w nim tysiące komórek i w ich miejsce powstają tysiące nowych. Tylko kiedy ta wymiana ustaje, następuje proces prowadzący do jego śmierci.

Oznacza to, że najprostszą metodą przedłużenia życia u ludzi będzie systematyczne zmuszanie budujących go komórek do włączania programu samounicestwienia. Dodatkową zaletą tego będzie drastyczne zmniejszenie się częstości chorób organizmu, w wyniku jego niewydolności oraz zmniejszenie przypadków raka, którego źródłem są starsze komórki z zaburzonymi procesami metabolizmu.

Nie musi się to odbywać tylko na drodze farmakologicznej czy też przez napromieniowanie. Wystarczy zapewne, że ludzie podejmować będą regularnie wyniszczające ich organizm głodówki, zmuszające organizm do odbudowy organów wewnętrznych. Oznaczałoby to wprowadzenie sztucznych faz degradacji i wzrostu organizmu, pozwalających na dostosowanie się większości budujących go komórek do wielkości TG.
Oczywiście nie radzę nikomu podejmowania takich głodówek na własną rękę.

Aby znaleźć efektywne metody na ich przeprowadzenie konieczne jest sprawdzenie mojej tezy w warunkach laboratoryjnych. Metoda ta jest zbyt ryzykowna, bez znajomości niebezpieczeństw z nią związanych, ale przy właściwym użyciu dostępna dla każdego.

Tak więc religijni maniacy muszą się trochę przestawić. "Życie wieczne" po śmierci nie będzie już tak atrakcyjne w perspektywie życia prawie że wiecznego na Ziemi. Ta perspektywa nie jest wcale tak bardzo odległa, oczywiście jeśli uda się przełamać opory w środowisku lekarzy i biologów którzy na śmierci, to znaczy na obietnicy walki z nią, zarabiają miliony.

Miejmy nadzieję, że problematyką tą zajmą się osoby niezależne od tej mafii cmentarnych hien i przetestują odpowiadające mojemu modelowi metody przedłużające ludzkie życie.

Ser a sprawa polska




Moja kolejna notka nie jest poświęcona bezpośrednio fizyce ale jak się dalej przekonamy nie sposób analizować jakieś zjawisko w przyrodzie bez odwołania się do jego fizycznej natury. Również w tak zdawałoby się odległym od fizyki przypadku jak znalezisko archeologiczne.

Temat jest jeszcze z innego względu interesujący bo dotyczy znaleziska z terenów Polski.


Co więcej znalezisko to rzuca całkiem nowe światło na rozwój kultury europejskiej, w tym również naszych korzeni jako Polaków.
W środowiskach naukowych ale również w środkach masowego przekazu obserwujemy nie od dzisiaj tendencję do zaprzeczania zdolnościom naszych przodków do wytworzenia samodzielnie własnej odrębnej kultury.
Modne stało się szerzenie nie popartych żadnymi dowodami ani nawet poszlakami bredni że państwowość polska jest tworem obcym. Mimo oczywistości że pierwsi władcy piastowscy bez wątpienia wywodzili się z lokalnego plemienia Polan, próbuje się im przypisywać albo wielkomorawskie albo skandynawskie pochodzenie.
Oczywiście nie jest to jednostkowy przypadek.
Również w odniesieni do innych okresów naszej historii tendencja do „odbrązawiania“ naszej tożsamości narodowej jest obecna na każdym kroku.
Oczywiście działania te nie są przypadkowe. Ci tak zwani „odbrązawiacze“ robią to nie bez przyczyny, wiedzą bowiem dobrze że każda bzdura pomniejszająca naszą narodową dumę spotka się z entuzjastycznym przyjęciem wrogich nam mocarstw i szanse na lukratywne kontrakty z Hollywood albo dochodowe odczyty od Moskwy przez Berlin do Washingtonu D.C. rośną dramatycznie. Niestety polskie elity cierpią na ciężki przypadek judaszowskiej mentalności i są gotowe za parę srebrników poświecić wszystkie swoje zasady i zdradzać interes narodowy dla własnych korzyści.
Niestety nauka nie jest w tym przypadku wyjątkiem. Wprost przeciwnie, już od dawna gra ona centralną rolę w dążeniach wrogich nam sił do pozbawienia Polaków własnej tradycji historycznej i wzmacniania w społeczeństwie polskim kompleksów niższości.
Tak naprawdę jednak nie mamy się czego wstydzić. Nasza historia nie jest może przykładem szczególnie wybitnych osiągnięć cywilizacyjnych ale jest niewątpliwie autonomicznym dziełem naszych przodków, w wielu przypadkach wyprzedzającym czas danej epoki.
Nie dotyczy to jedynie początków polskiej państwowości ale być może korzenie nasze sięgają tysiące lat dalej w głąb historii i możliwe że do naszych bezpośrednich przodków należą ludzie którzy jako jedni z pierwszych zaczęli tę cywilizację aktywnie tworzyć.
Znalezienie ceramicznych sit do produkcji sera na terenie Kujaw świadczy o tym że ludność tubylcza wyprzedziła w tej dziedzinie inne regiony świata o tysiąclecia.
Świadczy to jednocześnie o tym że tak usilnie propagowana teza jakoby na terenach Polski nie powstały żadne rodzime kultury ale że ciągle istniał napływ z tak zwanych „ośrodków cywilizacyjnych “ a szczególnie że zarówno rolnictwo jak i hodowla zwierząt przybyły z Bliskiego Wschodu nie może być dalej utrzymane w pierwotnej postaci.
W czasach gdy na Kujawach ludność prowadziła zaawansowany technologicznie przerób mleka, na Bliskim Wschodzie hodowla ograniczała się do pasienia stad na wpół zdziczałych kóz.
Ze zrozumiałych względów propaguje się jednak od dziesięcioleci bajeczkę jakoby wszystkie osiągnięcia cywilizacyjne pochodziły z Bliskiego Wschodu. Nie można zapominać o tym że propaganda ta ma podłoże polityczne i istnieją określone wpływowe koła zainteresowane w rozprzestrzenianiu tej bzdury.
Jako główny „dowód“ semickiego pochodzenia korzeni kultury europejskiej podaje się przykład rozprzestrzeniania się w świecie zdolności spożywania mleka przez dorosłych ludzi. Zdolność ta miała się pojawić na Bliskim Wschodzie i rozprzestrzeniła się następnie na całą Europę.
Zdolność ta nie jest w świecie powszechna i najprawdopodobniej pojawiła się przed około 7 tys. lat a wiec w czasie egzystencji w Polsce kultury ceramiki wstęgowej rytej. Już ta zbieżność czasowa połączona z udowodnieniem produkcji sera na Kujawach każe nam powątpiewać w zapewnienia naukowców o pierwszeństwie Bliskiego Wschodu w procesie udomawiania zwierząt jak i konsumpcji mleka. Powszechność znalezisk tych sit świadczy o tym że konsumpcja mleka i produktów mlecznych była podstawą wyżywienia ludności tej kultury.
Jest po prostu kompletnie nieprawdopodobne to żeby tolerancja na mleko w tak szybkim tempie rozprzestrzeniła się na tak dużym obszarze na zasadzie doboru naturalnego czyli przekazania potomkom przypadkowej mutacji.
I tu niestety muszę się znowu odwołać do fizyki aby wytłumaczyć na jakich zasadach nastąpiło rozprzestrzenienia się tej zdolności do tolerancji laktozy.
Zacznijmy od wideo które wprowadzi nas w temat, oczywiście z punktu widzenia obowiązującej w świecie „nauki“ doktryny.


Wystąpienie tolerancji w trawieniu laktozy jest spowodowane mutacjami na zewnątrz genu laktazy wpływających na jego ekspresję.


konkretnie chodzi o niewielką zmianę w wyniku której następuje zamiana cytozyny


w obrębie DNA odpowiedzialnym za ekspresję genu laktazy na nukleotyd tyminę


Zmiana jest wprawdzie niewielka ale powoduje że osoby posiadające w tym miejscu DNA parę nukleotydów CC inaczej regulują aktywność genu LCT a tym samym nie posiadają zdolności trawienia mleka krowiego zawierającego laktozę.
W przypadku zestawu TT lub TC zjawisko intolerancji nie występuje.





„Naukowcy“ twierdzą że taka mutacja wystąpiła przed 7000 lat u jednej osoby gdzieś na Bliskim Wschodzie, gdzie według nich zapoczątkowano hodowlę zwierząt, a następnie rozprzestrzeniła się wśród ludności dając większe szanse przeżycia i płodzenia potomków osobom posiadającym tę mutację. Oczywiście to twierdzenie jest absurdalne ponieważ oznacza że mutacja ta decydowała o przeżyciu i śmierci delikwentów. Tymczasem mleko nigdy nie było wyłącznym produktem odżywczym i jak wiemy z doświadczenia albo z relacji o głodzie w Afryce, plemiona pasterskie, zależne od hodowli, są znacznie bardziej narażone na śmierć głodową w przypadku klęsk suszy niż rolnicy. Poza tym nie można zapominać o tym że prawdopodobieństwo śmierci takiego nosiciela mutacji było o wiele większe niż jego przeżycie. Jak by nie było wśród noworodków przeżywał gdzieś co trzeci a w pierwszych latach życia ta mutacja nie miała kompletnie żadnego znaczenia.
Trzeba być po prostu stukniętym aby wierzyć w te naukowe bajki. Takie rozprzestrzenienie mutacji w tak krótkim czasie jest fizycznie niemożliwe.
Dlaczego wiec doszło do jej rozprzestrzenienia.
Aby to zrozumieć muszę czytelnikom polecić moje starsze notki o przyczynach zmian morfologicznych organizmów




Już w moich poprzednich pracach zwróciłem na to uwagę że zmiany morfologiczne organizmów nie są spowodowane pojedynczymi mutacjami i ich rozprzestrzenianiem w wyniku procesów selekcji organizmów, czyli tak jak to przedstawiają ewolucjoniści, ale występuje w obrębie całej populacji jednocześnie.
Przemyślenia które tam przedstawiłem wskazują jednoznacznie na to, że przeobrażenie się archaicznych form człowieka w formy współczesne nastąpiło na całym świecie jednocześnie. Zgodnie z moją teorią ludność europejska nie wywodzi się z elementu napływowego z Afryki ale jest w przeważającej części potomkami neandertalczyków. Przed około 30000 laty zmiany Tła Grawitacyjnego były tak poważne że doprowadziło to do raptownych zmian morfologicznych w populacji neandertalczyków owocujących w takiej zmianie ich morfologii że doprowadziło to do wykształcenia się cech współczesnego europejczyka. Te same zmiany wystąpiły też w innych rejonach na Ziemi i to z takim samym skutkiem tak więc różnorodne populacje Homo Sapiens objawiły przeistoczenia idące w tym samym kierunku.
Istnieją liczne dowody potwierdzające tę tezę. Niektóre z nich dotyczą rozwoju technologicznego.
Coraz więcej znalezisk świadczy o tym że wiele odkryć technologicznych i kulturowych przypisywanych pierwotnie ludziom współczesnym dokonane zostały przez neandertalczyków np. tutaj


Technologia używana przez neandertalczyków była następnie bez zmian przejęta przez człowieka współczesnego. Podobnie miało się to z dziegciem produkowanym z kory brzozowej.
Technologia produkcji tego pierwszego w dziejach produktu chemicznej destylacji jest bardzo skomplikowana i wymaga opanowania szeregu skomplikowanych kroków technologicznych.
Udowodniono ponad wszelką wątpliwość że odkrycia tej technologii dokonali neandertalczycy i była ona bez istotnych zmian stosowana prawie że do współczesności.

Tak więc w Europie nie nastąpiła żadna wymiana ludności tylko stopniowe przejście ich morfologii od neandertalczyków poprzez człowieka Cro-Magnon do człowieka współczesnego i wraz z tym przejściem nastąpiło płynne przekazanie zdobyczy technologicznych.

Wróćmy teraz jeszcze raz do przykładu zdolności trawienia mleka w populacji dorosłych europejczyków.

Zdolność ta pojawiła się w wyniku zmian Tła Grawitacyjnego w początkowym okresie tak zwanego „optimum klimatycznego“.

Zmiana ta nie mogla pozostać bez wpływu na własności fizyczne materii i odbiła się też na wielkości molekuł substancji chemicznych. Oczywiście również nukleotydy DNA nie uniknęły wpływu tej zmiany.
Proponuję następującą kolejność wydążeń:
W okresie przed okolu 8000 lat doszło da przejściowego i gwałtownego zwiększenia wartości TG związanego z innym wzajemnym układem planet w systemie słonecznym niż obecnie. Doprowadziło to wprawdzie do przejściowego ochłodzenia klimatu ale jednocześnie zwiększyło częstotliwość oscylacji materii ziemskiej w trwały sposób, co zaowocowało następnie długim okresem cieplejszego klimatem po spadku TG. Spowodowało to też zmianę wielkości nukleotydów.

Cystyna i Tymina różnią się w zasadzie swoją wielkością ale w okresach szybkich zmian wartości TG może się zdarzyć że jednocześnie istnieją dwie formy o rożnej wielkości w zależności od tego czy są chemicznie związane czy też nie.





W okresie o stałej wartości TG oba te nukleotydy różnią się więc znacznie wielkością. W okresie przejścia do wysokiej wartości TG stosunek ich wielkości ulega zmianie tak że może on przyjąć taką wartość że wielkość molekuły tyminy przyjmie taka wielkość jaką miała wcześniej cytozyna.

Nukleotydy DNA w jądrach komórkowych są w normalnym przypadku związane i nie mogą tak łatwo zmienić swojej wielkości. Inaczej ma się to w przypadku jeśli dany odcinek DNA jest odczytywany w celu replikacji czy też syntezy RNA. Do tego służy specjalny rodzaj substancji inicjujących aktywizację tego genu. Wydzielanie tych substancji jest zależne od zapotrzebowania organizmu.

Tak więc oznacza to że w trakcie zmian TG nie wszystkie nukleotydy mają szansę dopasować swoją fizyczną wielkość do nowej wartości TG. Tylko te nukleotydy które są aktywnie odczytywane albo ulegają replikacji mogą tę wielkość zmienić. Oczywiście zmiana taka jest ograniczona mechanicznie wielkością cząstki DNA co oznacza że w trakcie replikacji DNA na miejsce w nowym łańcuchu DNA będą pasować tylko takie molekuły które wielkością odpowiadają lukom w tym łańcuchu. Oznacza to że w miejsce cytozyny zostanie wbudowana tymina która w międzyczasie przyjęła tę samą wielkość jaką miała wcześniej cytozyna.

W ten oto sposób może dojść do zmian w genotypie populacji niezależnie od mechanizmów rozrodczych i osobniki całej populacji wykażą tendencję do tych samych zmian genetycznych.
Przedstawiony mechanizm zmian genomu jest głównym mechanizmem ewolucyjnym i wyjaśnia dlaczego ewolucja nie jest procesem przypadkowym ale aktywnie sterującym zmianami w organizmach.
Te elementy które w klasycznej formie przedstawiane są jako motor napędzający ewolucję a więc przypadkowe mutacje i dobór naturalny nie mają takiego znaczenia jakie im się przypisuje. Co więcej interpretacja tego działania w przypadku doboru naturalnego przez ewolucjonistów jest całkowicie fałszywa. Dobór naturalny nie ma na celu rozprzestrzeniania zmian w organizmie zwiększających jego dostosowanie do środowiska, ale wprost przeciwnie. Dobór naturalny chroni organizmy przed takimi zmianami i powoduje że organizmy te są w stanie zachować ich typową formę.
W przypadku tolerancji na laktozę ludność Kujaw wyspecjalizowała się w produkcji mleka i produkcji serów. Jednocześnie z racji dostępności tego produktu był on powszechnie spożywany przez młode niedojrzałe osobniki u których ciągłe spożycie krowiego mleka utrzymywało na wysokim poziomie produkcje laktazy. Powodowało to ciągłą aktywność odpowiednich odcinków DNA aż do czasów dojrzałości płciowej

Zmiana TG i zamiana cytozyny na tyminę nastąpiła u bardzo wielu osobników w okresie rozrodczym u ktorych występowała jeszcze aktywność odpowiednich genów. Zmiana ta została w ten sposób na trwale wprowadzona do genomu tych ludzi i przekazana została na następne pokolenia.
Oczywiście Kujawy nie były jedynym miejscem w którym w tym czasie wystąpiła ta mutacja w genomie. Wszędzie tam gdzie ludzie znali hodowlę i używali mleka zaistniały podstawy do tych zmian.

Moje podejście do ewolucji pokazuje nam że sama idee ewolucji została wprawdzie przez naukę właściwie rozpoznana ale jej mechanizmy i molekularne podstawy zostały fałszywie zinterpretowane.
Oznacza to również że dla wyjaśnienia postępu cywilizacyjnego w Europie Środkowej nie potrzebujemy żadnej migracji z krajów Bliskiego Wschodu. Wprost przeciwnie, musimy sobie zadać pytanie czy cywilizacja która wydała takie wspaniałości jak malowidła jaskiniowe i budowle megalityczne nie była właśnie tym zalążkiem cywilizacyjnym dla innych rejonów świata i czy tak naprawdę początki współczesnej cywilizacji nie narodziły się na Kujawach.

W mojej notce


zwróciłem również na to uwagę że postulat migracji ludności w Europie Środkowej jest często uzasadniany znaleziskami szkieletów o zmienionej morfologii. Zgodnie z moją teorią to uzasadnienie jest fałszywe i wynika z naturalnej i powszechnej zmiany morfologi człowieka przy zmianach wartości TG.
Oznacza to również że istnieje duże prawdopodobieństwo że Polacy są bezpośrednimi potomkami ludności kultury ceramiki wstęgowej rytej a tym samym należą do bezpośrednich potomków twórców naszej cywilizacji.

Translate

Szukaj na tym blogu