Niezwykły człowieczek czy Ufoludek


Niezwykły człowieczek czy Ufoludek?

A teraz może dla odprężenia po zmaganiach z durnotą „Fizyki kwantowej“ proponuję zająć się tematem znaleziska niezwykłych szczątków ludzkich na pustyni Atacama.
Temat jest dość popularny w ostatnich tygodniach w prasie światowej, szczególnie w kręgach ezoteryków, tym bardziej że zainteresował również tak zwanych „naukowców“, którzy wprawdzie niechętnie ale musieli zająć się tą historią.
Dlaczego „nauka“ ma takie opory? To proste. Znalezisko szczątków ludzkich o wysokości 13 cm nie pasuje do „naukowych“ legend. Ten miniaturowy człowieczek wzbudza w nich na pewno odruchy wymiotne przy porannej toalecie i spojrzeniu w lustro.

A wiec profilaktycznie każdy z nich woli lepiej nie myśleć o konsekwencjach tego odkrycia.
Wyparcie ze świadomości i wstręt przed niezrozumianym jest naturalnym odruchem „świata naukowego“.


Choćby z tego względu warto te historie propagować aby ta "naukowa" mafia nie mogła się powoływać na swoją niewiedzę.
Nie mam zamiaru przytaczać całej historii. Kogo to interesuje może sobie doczytać np.: w tym artykule z bogatą dokumentacją zdjęciową.


Żeby nie oddalać się za bardzo od fizyki chciałbym dać czytelnikom okazję do krytycznego zastanowienia się nad rezultatami i wnioskami płynącymi z tych badan.
Po pierwsze ta istota żyła przez 5 do 6 lat po urodzeniu, o czym świadczą przyrosty w kościach oraz to, że w szczęce stwierdzono obecność jednego wykształconego zęba a na zdjęciach tomograficznych wykazano obecność w pełni wykształconych płuc.
Po drugie badania DNA wykazały że był to człowiek. Ciekawe jednak ze tylko 90% genomu udało się przy pomocy automatycznej analizy odczytać. 10% genomu pozostało zagadką i to pomimo bardzo dobrego zachowania mumii a tym samym materiału genetycznego.
Oczywiście „naukowcy“ znaleźli już odpowiedź na wszystko. Jak tylko coś nie pasuje do ich psychopatycznych wypocin wyciągają jak zwykle królika z ich kapelusza iluzjonistów w postaci nowego bytu.
Tym razem musi być to jakaś jeszcze nieznana genetyczna deformacja.
Wprawdzie nie znaleziono w genomie nic podejrzanego ale spoko, oczywiście nasi „naukowi herosi“ już tam coś na pewno znajdą.
Jeśli ktoś w to uwierzy to sam jest sobie winien. Nauka nie jest od tego aby szukać coś nowego tylko aby zachować te teorie które są wyznawane przez ich przedstawicieli.
O skarłowaceniu u ludzi pisałem już tutaj
wskazując na regułę uzależniającą wielkość organizmów na Ziemi od wielkości Tła Grawitacyjnego czyli od częstotliwości oscylacji przestrzeni.
W innej mojej notce zwróciłem uwagę na to że wielkość TG może zostać zamrożona w materii w trakcie jej przejść fazowych.
Oczywiście zjawisko to nie dotyczy tylko Marsa ale jest również powszechne na Ziemi .
To co uważane jest za anomalie grawitacyjne, odpowiada w rzeczywistości obszarom w których skały skorupy ziemskiej zamroziły w sobie określony poziom TG.
Również pustynia Atacama należny do takich obszarów. Częstotliwość oscylacji materii w tym rejonie jest o wiele większa niż gdzie indziej na świecie. Prowadzi to w naturalny sposób do karłowacenia organizmów żywych w tym rejonie. Oczywiście zjawisko to jest rekompensowane przez to ze Andy są bardzo wysokie przez co TG jest odpowiednio mniejsze i większość organizmów żywych unika terenów nadmorskich z powodu skrajnego klimatu.
W pogoni za guanem ludzie zasiedlili jednak przed 100 laty te tereny. Wprawdzie większość wytrzymała tylko bardzo krotko i osiedla te opustoszały ale przez jakiś czas toczyło się tam prawie że normalne życie z tym że ilość rodzących się dzieci była niewielka a te które się rodziły były zdeformowane. Ata jest też taka ofiarą tego bumu. Jego pechem było to że w czasie jego rozwoju płodowego doszło najprawdopodobniej do ekstremalnego wzrostu TG typowego dla fazy przed ekstremalnie silnymi trzęsieniami ziemi z których słynie ta okolica.
Oczywiście ekstremalnie wysoka wartość TG powoduje nie tylko zmiany morfologiczne u ludzi. 

http://pogadanki.salon24.pl/386265,o-ewolucji-czlowieka


http://pogadanki.salon24.pl/387147,ewolucja-czlowieka-przyspiesza


W pierwszym rzędzie odbija się ona na zmianie struktury białek i samego kodu genetycznego w komórkach. Poszczególne nukleoidy zmieniają swoją geometryczną formę i cześć z nich nie jest właściwie rozpoznawana przez odpowiednie urządzenia do replikowania DNA.

W efekcie cześć wyników jakie opublikowano jest fałszywa. Zmiany te były tak duże że 10% DNA nie mogło być zakwalifikowane i pozostało nierozpoznane.
Jest to poważna wada obecnych metod analizy DNA która nie jest przez „naukowców“ przyjmowana do wiadomości. Im się wydaje że jak raz coś zmierzono czy tez policzono to to musi już zostać wiecznie takie samo.
Jest to oczywista bzdura świadcząca o tym jak ograniczona jest współczesna nauka i jak ograniczeni żeby nie powiedzieć debilni są jej przedstawiciele.
Oczywiście to co napisałem ma olbrzymie znaczenie dla planów ludzkości w zasiedleniu innych planet Układu Słonecznego. Jest to wprawdzie technicznie możliwe ale będzie związane z kompletnym przeobrażeniem człowieka. Na Marsie wystąpi tendencja do wzrostu wielkości ciała i wykształci się morfologia typowa dla neandertalczyków.
Na Wenus ludzie będą wyglądać po kilku pokoleniach tak jak nasz krasnoludek „Ata“.


 

Na czym polega fenomen "Gumki Kwantowej"





W mojej poprzedniej notce podałem prostą odpowiedź na postawione przez Einsteina pytanie: „Czy Fizyka Kwantowa jest teorią kompletną?“



Ta odpowiedz brzmi: „W pewnym sensie tak“



Fizyka Kwantowa jest mianowicie teorią kompletnie fałszywą.



Nie tylko że nie potrafi ona udzielić odpowiedzi na to jaka jest istota natury mikroświata ale odbiera nam możliwość takiego zrozumienia. Posługując się sztuczkami godnymi najpodlejszego iluzjonisty prowadzi tylko do ogłupienia, nie mającej zielonego pojęcia o perfidności tych oszustw, publiczności.



Podane przeze mnie rozwiązanie fenomenu splatania kwantowego ma naturalnie pierwszorzędne znaczenie dla wyjaśnienia innych fenomenów jak np: interferencji światła na podwójnej szczelinie, czy też tak zwanej „Gumki Kwantowej“ o której chce napisać tutaj trochę więcej.



Dla zbliżenia tematu podaje tu link ze schematem doświadczenia.




oraz odpowiedni artykuł w angielskiej Wikipedii.






Dla tych którzy mają chęć pobawić się z tym eksperymentem podaje link do ciekawej symulacji gdzie można prześledzić zachowanie się detektorów fotonów przy szczególnych ustawieniach polaryzatorów.






Dodam jeszcze że inspiracją do napisania tego artykułu była notka blogera „segerna“ gdzie można też zobaczyć animacje do tego eksperymentu.






Notka jest o tyle interesująca bo zawiera cytaty dotyczące interpretacji „fizyki kwantowej" obnażające jej kabaretowy charakter.

Teza „segerna“ że tylko fizyka kwantowa wymaga cudów jest zbyt ostrożna.



Cała fizyka mniej lub więcej bazuje na cudach.

Tylko przez przyjęcie absurdalnych założeń fizyka bazująca na matematyce jest ze sobą niesprzeczna, co nie zmienia faktu że jest kompletnie sprzeczna z rzeczywistością.



Żeby nie być gołosłownym przejdę od razu do wyjaśnienia zjawiska zaobserwowanego w interferometrze Zandera-Macha.

W tym celu proponuję zapoznać się z moimi poprzednimi notkami w których wyjaśniłem istotę promieniowania świetlnego.



Żebyśmy sobie mogli to lepiej wyobrazić proponuję następujące przybliżenie. Wyobraźmy sobie nadmuchany balon i spróbujmy przecisnąć go przez szczelinę mniejsza od jego średnicy.



Nie będziemy mieli z tym żadnego problemu bo zmieni on swój kształt z kulistego na elipsoidalny. W naszym przykładzie balon powróci do swojego pierwotnego kształtu po pokonaniu przeszkody. W przypadku fotonu powrót ten nie jest więcej możliwy ponieważ składowa kierunku oscylacji ulegająca zmniejszeniu przekazuje odpowiedni impuls kreacji przestrzeni na inne kierunki oscylacji tego fotonu albo zwiększa lub tez zmniejsza składową oscylacji wakuol na brzegu szczeliny.



W interferometrze Macha-Zandera  światło ulega rozczepieniu na dwie wiązki i każda z tych wiązek jest przepuszczana przez polaryzatory obrócone o 90° względem siebie.





















A więc fotony po przejściu przez oba pierwsze filtry i złączone ponownie w jedną wiązkę mają wszystkie możliwe kierunki orientacji i ich rozkład na ekranie detektora będzie normalny.



Inna sprawa jeśli ustawimy na drodze wiązki dodatkowy polaryzator z orientacja 45°. W tym momencie następuje segregacja fotonów pod względem ich orientacji, ponieważ ich cześć nie mieści się w zakresie orientacji umożliwiającej przejście polaryzatora bez przeszkód. 



Ich pierwotny losowy rozkład orientacji uległ zanikowi i utworzyły się dwie grupy fotonów o wąskiej orientacji przesuniętej o 90°.

Tak jak w przypadku interferencji na podwójnej szczelinie występuje tu identyczne zjawisko. Pierwszy foton przechodząc przez szczelinę pomiędzy dwoma włóknami polaryzatora zostawia na nich swój odcisk w postaci zmienionej oscylacji wakuol budujących włókno. 



Ten ślad jest z racji podobieństwa fotonów zawsze taki sam dla każdej grupy fotonów.

Trzeba przyjąć że ta zmieniona oscylacja wakuol rozprzestrzenia się wzdłuż włókna polaryzatora przy czym dochodzi do interferencji z wakuolami na drodze rozprzestrzeniania co prowadzi do wzmocnienie lub osłabienia oscylacji tych wakuol w rosnących odstępach i o systematycznie malejącej amplitudzie.



Na kolejnym rysunku (Rys. 7) przedstawiłem to w odniesieniu do pojedynczego włókna.



To samo zjawisko będzie występować w przypadku drugiej grupy fotonów,



tak że po krótkim czasie polaryzator przyjmie postać sita w którym tylko niektóre, koncentrycznie usytuowane wokół centrum polaryzatora obszary, będą w stanie przepuszczać fotony światła.



Innymi słowy na ekranie detektora musi powstać obraz skladajacy się z koncentrycznych prążków co tak zwani „fizycy“ interpretują jako interferencje fal świetlnych, a co w żaden sposób nie odpowiada prawdzie.



Jest to jeszcze jeden przykład tego w jak durny sposób „fizyka kwantowa“ interpretuje eksperymenty i jak religijni maniacy przeinaczają rzeczywistość tak aby pasowała do ich obłąkańczej ideologii.

Parę uwag o tym co dzieje się w naszym Układzie Słonecznym.


Parę uwag o tym co dzieje się w naszym Układzie Słonecznym.

Mieliśmy właśnie ciekawą sytuację w której nastąpiło że tak powiem przesunięcie się „środka ciężkości“ Tła Grawitacyjnego w Układzie Słonecznym. Wszystkie wewnętrzne planety (oprócz Ziemi) oraz Saturn i Jowisz znajdują się od wczoraj po jednej stronie Słońca. 


Jednocześnie Merkury i Saturn znalazły się w koniunkcji co zaowocowało całkiem solidną eksplozją słoneczną. 



Na Ziemi wystąpiło dokładnie w momencie wybuchu zaćmienie słoneczne w rejonie Pacyfiku.


Pokazuje to że nawet tak mała koniunkcja jak ta między Ziemią i Księżycem może być, przy sprzyjających okolicznościach, zapalnikiem olbrzymich procesów na Słońcu.

Sytuacja ta była tak specyficzna że musiała się ona odbić na przebiegu prezesów geofizycznych na Ziemi.

W ciągu najbliższych paru dni czekają nas (zdecydowanie częściej i odpowiednio silniejsze) takie niespodzianki jak wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, nie wspominając o takich drobiazgach jak huragany czy innego typu burze atmosferyczne. I tak mieliśmy szczęście że wybuch ten nie jest skierowany w kierunku Ziemi, inaczej intensywność tych zjawisk byłaby jeszcze większa.



Parę uwag o interferencji na podwójnej szczelinie



Doświadczenie Younga należny do tych obserwacji natury które w sposób może najdonioślejszy wpłynęły na rozwój nauki w całej jej historii, prowadząc do schizofrenicznego jej zrozumienia przez współczesnych fizyków. Jest tez tym doświadczeniem na które powołują się zwolennicy dwóch przeciwstawnych sposobów widzenia rzeczywistości na jakie podzieliła się współczesna „nauka“. Z jednej strony dominująca grupa religijnych fanatyków i zwolenników magicznego widzenia rzeczywistości uważających ze zjawiska przyrodnicze są wynikiem działania „siły wyższej“ i ludzkie zdolności poznania nie są w stanie zgłębić istoty tej siły. W tej grupie spotkamy menażerie najróżniejszych sposobów myślenia od religijnych maniaków do metafizyków i innych stukniętych.

Z drugiej strony to grupa tych którzy próbują temu zjawisku nadać znamiona racjonalne. Niestety i ta grupa naukowców nie jest wolna od tendencji magicznego myślenia co doprowadziło do przyjęcia tak karkołomnych założeń jak dualizm korpuskularno-falowy czy tez funkcja falowa w Mechanice Kwantowej.
Oczywiście podział ten nie jest ostry i w zależy od aktualnej formy psychicznej „fizyków“.

Niestety proces ewolucyjnych zmian i dostosowania się do warunków panujących w środowisko „fizyków“ oraz trwająca od dziesięcioleci negatywna selekcja doprowadziła do tego, ze tylko wariaci są w stanie wytrzymać te warunki środowiskowe i odpowiednio do tego fizyka stała się domena psychopatów i stukniętych co odbiło się na rezultatach jej badan albo lepiej powiedziawszy na ich braku.

Tak wiec w przypadku doświadczenia Younga jesteśmy od dziesięcioleci świadkami nieskończonych bzdurnych dyskusji prowadzących w efekcie do coraz większego chaosu myślowego. W wyjaśnieniu tego problemu fizyka nie poczyniła żadnych postępów. Wprost przeciwnie, koncepcje współczesnej fizyki oddaliły ja od realiów o cale lata świetlne. W rozumieniu natury fizycy nie tylko ze nie zrobili postępów ale cofnęli ta naukę na pozycje szarlatańskich sztuczek.

W mojej notce o Efekcie EPR przedstawiłem w gruncie rzeczy podstawy wyjaśniające w sposób deterministyczny obserwacje Younga. Wprawdzie nie opisałem tego bezpośrednio ale wyjaśnienie fenomenu splatania kwantowego nadaje się równie dobrze do opisu interferencji na podwójnej szczelinie.


Dla tych ktorzy tego nie zauwazyli, przedstawie w skrocie podstawowe elementy zasady tego wyjasnienia.

Cale nieporozumienie związane z tym doświadczeniem polega głownie na tym ze „fizykom“ nie udało się przezwyciężyć statycznego postrzegania zjawisk fizycznych.

Wynika to z tego ze opisując przyrodę ograniczają się najchętniej do wycinka rzeczywistości uproszczając zjawiska do pomiarów ich chwilowych stanów. Ponieważ prowadzi to do niereprodukujących się obserwacji, fizycy zmuszeni zostali do uśredniania tych wyników i próby ich opisu przy pomocy wzorów matematycznych redukujących te zmienność do zera. Powszechność odstępstw od tych wartości średnich obeszli poprzez trik dokładności pomiarów gdzie wyniki odbiegające od sredniej są po prostu ignorowane i traktowane jako nie istniejące.

Tymczasem prezesy statyczne we wszechświecie nie istnieją . Nasza rzeczywistość jest wysoce dynamiczna w każdej skali wielkości, a szczególnie w mikroskali.

Jeśli rozpatrujemy doświadczenie Younga to nie możemy pominąć tego ze brzegi szczeliny przez którą przechodzą fotony czy tez elektrony są w rzeczywistości zbudowane z materii w formie kryształów a te z kolei z atomów. Same atomy jako składające sie z wielu wakuol zajmujących wspólną przestrzeń nie są tez czymś nieruchomym ale tworem pulsującym i zmieniającym nieustannie swoja objętość i kształt.

Nie jest przypadkiem ze szerokość szczelin musi odpowiadać długości użytych do doświadczenia fal. Po prostu tylko wtedy zasięg zmian Tła Grawitacyjnego jaki powstaje w trakcie przemieszczania się fotonu charakterystyczny dla danego promieniowania jest w stanie wejść w kontakt z oscylacjami atomów znajdujących się na brzegach szczeliny.

Moze na początek filmik który opisuje dobrze to doświadczenie z punktu widzenia obecnie obowiązujących poglądów w fizyce.


A tak można sobie wyobrazić jak zachowuje się w rzeczywistości brzeg takiej szczeliny.


W gruncie rzeczy działanie polaryzatora i podwójnej szczeliny jest identyczne .
Fotony przechodzące przez szczelinę muszą z racji jej wielkości oddziaływać z oscylującymi atomami na jej brzegach. W rezultacie w zależności od kierunku ekspansji atomu dochodzi do wymiany impulsu pomiędzy atomem i fotonem. W skrajnym przypadku może to prowadzić do wzajemnego wygaszenia i foton ulega unicestwieniu. Tak więc szczelinę są w stanie pokonać bez zaburzenia toru tylko te oscylujące fotony których ekspansja w momencie przejścia przez szczelinę odpowiada kierunkowi ruchu lub tez długości szczeliny. Pozostałe otrzymują impuls od atomów i są wybijane z tego kierunku. Zgodnie z zasada akcji i reakcji atom który spowodował to oddziaływanie musi w tym samym stopni zmienić swoje oscylacje.

Tak mniej więcej zachowują się atomy w siatce krystalicznej.


Oznacza to ze zmiana oscylacji tego atomu musi się odbić na oscylacjach wszystkich innych atomów w obszarze pomiędzy szczelinami.
Ich oscylacje nie mogą więc więcej być przypadkowe ale przejście pierwszego fotonu determinuje uporządkowanie tych oscylacji w określony sposób, i to od razu w obu szczelinach na raz.


Kolejny foton zastaje na swojej drodze określony porządek oscylacji w którym prawdopodobieństwo wzajemnego oddziaływania z atomami brzegu szczeliny nie jest przypadkowe ale określone tory fotonu są bardziej prawdopodobne niż inne.


Tak wiec fotony w tym eksperymencie nie interferują bezpośrednio ze sobą ale ze śladem fotonu poprzedzającego który pozostawił swoje piętno na atomach materii na brzegu szczeliny.

Oznacza to ze falowy charakter światła jest w gruncie rzeczy złudzeniem wynikłym z tego ze nie akceptujemy oscylacyjnego charakteru budowy wszechświata.

Podstawowym wnioskiem jaki musimy wyciągnąć z przedstawionej hipotezy jest to ze zarówno forma jak i intensywność prążków interferencyjnych jest zależna od kierunku propagacji fal i ustawienia szczelin.
Przypuszczam ze jeśli ustawimy nasze urządzenie w pozycji wertykalnej otrzymamy inny rozkład prążków niż w pozycji horyzontalnej. Wynika to z tego ze oscylacje materii ziemskiej preferują kierunek do centrum Ziemi co jest przyczyna grawitacji, co przy pionowym ruchu fali musi zmienić prawdopodobieństwo oddziaływania z atomami na brzegu szczeliny.

Translate

Szukaj na tym blogu