Zamieszczony
poniżej tekst jest kopią artykułu opublikowanego przeze mnie przed
pięciu laty.
Zamieszczam
go tutaj jako przygotowanie do kolejnego artykułu którego tematem
będzie zjawisko przyrodnicze, dla którego współczesna „nauka”
nie ma żadnego rozsądnego wytłumaczenia.
Kobaltowy błękit gór lodowych - blog I.C https://www.salon24.pl/u/pogadanki/438199,kobaltowy-blekit-gor-lodowych
I.C,
2 sierpnia 2012 r.
To
co stało się ze współczesną fizyką to kliniczny przypadek
rozdwojenia jaźni.
Z
jednej strony fizycy próbują zgłębić tajemnice natury i stosują
w tym celu coraz bardziej wyszukane metody badawcze.
Z
drugiej strony wbili sobie do ich pustych łepetyn, że ich
obserwacje muszą być niezmienne w czasie i ich wszechświat musi
zachowywać się tak jak wymagają tego ich pie…te matematyczne
formułki.
Doprowadziło
to do przedziwnej sytuacji w której istnieją dwa równoległe
wszechświaty.
Jeden to wszechświat formalny złożony z formułek fizyków z ich
prawami
natury, stałymi fizycznymi i podobnymi bzdetami.
Oraz
drugi, to ten realny, naśmiewający się z durnoty fizyków i
pokazujący w każdym, najmniejszym nawet zjawisku, jak beznadziejnie
głupie są wypociny ich chorych umysłów.
Wbrew
ogólnemu przekonaniu fizycy nie mają zielonego pojęcia jak
funkcjonuje nasz wszechświat. Dlatego najchętniej debatują z takim
zacięciem nad zjawiskami które nie dadzą się bezpośrednio
sprawdzić, bo tylko to daje pewność ukrycia ich kompletnej
niewiedzy.
Zadrukowali
już tysiące ton papieru swoimi dywagacjami o początkach
wszechświata,
o czasoprzestrzeni, o cząstkach elementarnych i innych bzdurach,
których nikt nigdzie nie widział i których istnienia nigdy nie uda
się udowodnić, z prostej przyczyny braku ich egzystencji, a
jednocześnie unikają, jak diabeł święconej wody, wszystkiego co
dotyczy realnych zjawisk przyrodniczych.
A
tymczasem otaczająca nas rzeczywistość jest bardziej zagadkowa i
fascynująca niż największe fantazje tych cymbałów.
Fizycy
stworzyli sobie system polegający na przemilczaniu tych zagadek, a
jeśli są one dla postronnych widoczne, to opracowali odpowiednie
metody oszukiwania i wprowadzania w błąd przy pomocy pseudoteorii.
Czasami
dobrze jest więc przyjrzeć się bliżej najprostszym zjawiskom w
otaczającej nas przyrodzie i zapytać się samego siebie, czy to co
mówi na ten temat fizyka może mieć realne podstawy i czy
rzeczywiście wyjaśnia to dany fenomen, czy tylko odwraca naszą
uwagę od braku takich wyjaśnień ze strony fizyków.
Oczywiście
ilość możliwych zjawisk jest nieskończona i w każdym z nich
wyjaśnienia fizyków są fałszywe. Od czegoś trzeba by jednak
zacząć i na początek proponuję zajęcie się tematem barwy gór
lodowych.
Temat
ten wydaje się być na pierwszy rzut oka nieciekawy i pozbawiony
niespodzianek.
To
jest jednak nieprawdą.
Dlaczego lód ma tak rożne barwy
i dlaczego niekiedy przyjmuje niesamowitą, prawie że fosforyzującą barwę kobaltowego błękitu postaram się tutaj wyjaśnić.
Jaki
kolor ma lód każdy widział. Najczęściej jest on mlecznobiały,
czasami
przezroczysty
jak szkło, innym razem kiedy występuje w grubszej warstwie
przyjmuje kolor niebieskawy.
To
wytłumaczenie nie wyczerpuje jednak wszystkich możliwych zjawisk
powstawania kolorów obserwowanych w lodzie, i już krótki przegląd
internetu wystarcza, aby trafić na formy gór lodowych dla których
proste wytłumaczenia nie funkcjonują.
Istnieją
jednak obserwacje gór lodowych w których teorie fizyków z całą
pewnością są fałszywe. Chodzi o tak zwane góry lodowe w kolorze
kobaltowego błękitu.
Kolor
ten obserwuje się niekiedy u gór lodowych natychmiast po ich oderwaniu się
od macierzystego
lodowca. W ciągu kilku godzin po oderwaniu góry te wydają się fosforyzować
intensywnym światłem w kolorze kobaltowego błękitu. Zjawisko to
jest krótkotrwałe i już po jednym dniu przyjmują one swoją
zwykłą mlecznobiałą barwę.
Dla
lepszego wyobrażenia kolejne zdjęcie
Pomiary
wykazały, że lód z tych gór lodowych jest początkowo pozbawiony
pęcherzyków
powietrza, ale już po jednym dniu porowatość jego gwałtownie
rośnie.
Oczywiście
można postąpić tak jak fizycy i olać tę historię. Tak naprawdę,
co kogo obchodzi czy lód jest niebieski czy biały.
Tak
naprawdę mnie to jest też obojętne, ale jest to dobry przykład
tego, jak nauka podchodzi do problemu zrozumienia rzeczywistości i
myślę że nic nie jest tak przekonywujące dla normalnych ludzi jak
przykłady, które mogą zobaczyć własnymi oczyma i które potrafią
objąć wyobraźnią wyrosłą z ich własnych doświadczeń.
A
więc wróćmy do kobaltowych gór lodowych i zastanówmy się co
mogło spowodować to, że w pierwszych godzinach po oderwaniu od
lodowca, góry te zdają się wprost lśnić niesamowicie niebieskim
światłem.
W
tym celu musimy cofnąć się do momentu powstania tego lodu. Tak jak
to już
wielokrotnie
powtarzałem, warunki fizyczne na Ziemi nie są stałe, a w związku z
tym najmniejsze elementy materii czyli atomy zmieniają swoją
wielkość w zależności od wartości Tła Grawitacyjnego.
Jeśli atomy zwiążą się ze sobą tworząc molekuły danej substancji to możliwości zmian ich wielkości ulegną ograniczeniu.
Wielkość
tego ograniczenia zależna jest od stanu fazowego danej molekuły i
maleje w miarę przejścia ze stanu gazowego przez stan ciekły do
stałego.
Lód
gór lodowych jest z reguły bardzo stary i tworzył się przed
tysiącami lat w czasach, kiedy na Ziemi panowały całkiem inne
warunki TG.
W
większości przypadków TG było w tamtych czasach niższe niż
obecnie, a więc cząsteczki wody miały większą objętość.
Zamarzając,
zamroziły w sobie panującą w tym momencie wartość TG na następne
tysiąclecia.
Dla
uproszczenia pomijam tu fakt że lód przechodzi w trakcie
przemieszczania się lądolodu wielokrotnie przejścia fazowe, topiąc
się i zamarzając wielokrotnie, i rzadko się to zdarza abyśmy
trafili na kryształy lodu niezmienione od czasu ich powstania.
Kiedy
w wyniku cielenia się lodowca tworzące się góry lodowe obsuwają
się do
oceanu,
kryształy lodu w raptowny sposób wystawione są na działanie
wyższej
temperatury
wody. Stopniowo, poczynając od powierzchni, rozpoczyna się proces
przejścia fazowego w lodzie. Lód góry lodowej wytworzony w czasach
o niskiej wartości TG ma inny punkt przejścia między fazą ciekłą
i stałą.
Punkt ten nie leży przy 0°C, jak mierzony świeżo skalibrowanym termometrem, ale leży zdecydowanie niżej w obrębie temperatur ujemnych.
Punkt ten nie leży przy 0°C, jak mierzony świeżo skalibrowanym termometrem, ale leży zdecydowanie niżej w obrębie temperatur ujemnych.
W związku z tym kontakt takiego lodu z wodą o temperaturze dodatniej oznacza jego natychmiastowe stopienie. Jednocześnie jego głębsze warstwy mają dalej temperaturę ujemną. W związku z tym dochodzi do błyskawicznego powtórnego zamrożenia wody.
Tym
razem jednak molekuły wody, z chwila uwolnienia z sieci
krystalicznej lodu, zostały poddane działaniu obecnie panującej
wartości TG i natychmiast zmniejszyły swoją objętość
dostosowując ją do aktualnej jego wielkości.
Fotony
promieniowania świetlnego padające na te kryształy, w trakcie tego
przejścia fazowego, zmuszone są do udziału w tym procesie
zmniejszania wielkości molekuł wody, a tym samym we wzroście
częstotliwości oscylacji tych molekuł, co prowadzi do zwiększenia
częstotliwość własnych oscylacji tych fotonów.
Taki wzrost częstotliwości oscylacji oznacza przesunięcie częstotliwości światła w kierunku światła niebieskiego.
W
rezultacie proporcje barw światła zostają przesunięte w kierunku
barwy niebieskiej i fioletowej. To przesunięcie powoduje intensywnie
niebieską barwę lodu oraz wrażenie, że lód ten emituje więcej
światła niż otrzymuje.
To
wrażenie nie jest bezpodstawne, ponieważ ta część światła
którą normalnie nie obserwujemy, ze względu na to że występuje w
podczerwieni, zostaje przekształcona w światło dla nas widzialne.
Odpowiednio,
część spectrum światła o barwie fioletowej zostaje przesunięta
w kierunku ultrafioletu co tłumaczy fosforyzujący charakter barwy
tego lodu.
Jednocześnie
przemiana fazowa powoduje zmniejszenie objętości nowo powstałych
kryształów lodu i powstanie sieci mikroskopijnych pęcherzyków w
lodzie.
I
to to właśnie zjawisko jest odpowiedzialne za zanik niebieskiej
barwy lodu już po tak krótkim czasie.
Jak
widać tak zdawałoby się proste zjawisko jak barwa lodu, jest
rezultatem
skomplikowanych
zależności i ujawnia nam mechanizmy funkcjonowania natury o których
fizykom nawet się nie śniło.