Jak
nasi praoćcowie Troję dobywali. Cześć druga
W
trakcie naszych poszukiwań prawdy o pochodzeniu Słowian
wielokrotnie spotykaliśmy się już z tym, że ich władcy z
upodobaniem prezentowali siebie jako gwarantów i strażników
pokoju.
Podkreślali
to również w sposób symboliczny przyjmując tytuł lub imię,
gdzie ten cel był jednoznacznie widoczny dla wszystkich poddanych.
Już
przywódczyni przodków Polaków biorących udział w exodusie z
Egiptu „Mirjam” - „Pokojem Jestem” przyjęła
imię podkreślające główny cel jej władzy.
Oczywiście
same deklaracje nie wystarczają i aby zapewnić pokój konieczna
była pomoc oddanych jej wojów.
Wśród
Żydów rolę tę przejęli Lewici -Lechici, czyli potomkowie Lecha
(Achillesa). W opisie biblijnym przedstawieni są oni jako
szczególnie oddana władcy gwardia przyboczna. Ich ślepe
wypełnianie każdego rozkazu władcy, nawet wtedy kiedy wiązało
się to ze szczególną brutalnością i bezwzględnością,
przypomina nam jednoznacznie to, w jaki sposób Homir opisał
Myrmidonów. W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z tym samym ludem
i z tym samym systemem pełnienia władzy.
Co
ciekawe również w późniejszych wiekach spotykamy się z
kontynuacją tego systemu politycznego, a kto wie czy też nie z
kontynuacja tej samej dynastii władców.
Zwróćmy
uwagę na to, że również władcy Polan (Merowingowie) którzy
rozciągnęli zasięg swego imperium aż do Atlantyku i Hiszpanii
uważali za swojego przodka przywódcę o imieniu Merowech.
Imię
Merowech składa się z dwóch członów, „Mero” który to
jest lekko zmienionym słowiańskim określeniem „pokoju”
(Mir, miro), oraz słowa „wech” które jednoznacznie
wywodzi się od staropolskiego słowa „wacha”
oznaczającego „stać na straży”, „czuwać”.
Tak
więc protoplasta Merowingów powołuje się na te same atrybuty
władzy u Słowian co Mirjam czy też Achilles, czyli na jego prawo
czuwania nad pokojem i porządkiem w państwie, a jeśli to
konieczne, również do jego wymuszania siłą wśród poddanych.
Zresztą
wśród Merowingów, których to nazwa ma identyczne korzenie co i
określenie Myrmidoni, deklarowanie przez władcę chęci zapewnienia
pokoju nie było wyjątkiem.
Wśród
władców tej dynastii znajdziemy również takiego o imieniu
Chlodomer.
Imię
to nawiązuje do tej samej myśli przewodniej co już omówionej
poprzednio.
Również
i tu znajdziemy składnik „MIR” w formie końcówki „MER”.
Oczywiście
bardzo ciekawe jest to, z czego wywodzi się pierwsza część tego
imienia - „Chlodo”.
Jak
łatwo się domyśleć jest to zniekształcone słowiańskie słowo
„WLADA(r)” czyli „władca”.
Pierwotnie
imię „Chlodomer” wymawiano z rosyjska jako „Wladimir” lub po
polsku „Władymir”, czyli „Władca Pokoju”.
Nie
jest również skomplikowane wyjaśnienie przyczyn deformacji tego
imienia przez dziejopisarzy z Europy zachodniej.
Pomijając
oczywiście świadome fałszowanie historii w celach propagowania
ideologii następców Merowingów – Popielidów, posługujących
się starotestamentowym katolicyzmem, w przeciwieństwie do
ariańskich Merowingów, ważną rolę odegrały błędy (świadome
czy też nie) przy tłumaczeniu słowiańskich kronik pisanych
alfabetem zbliżonym do etruskiego lub obecnej cyrylicy, na łacinę.
Jak
pamiętamy np. z tych artykułów
etruska
litera „H” zapisywana była podobnie jak łacińskie duże „H”
z tym, że była ona zamknięta zarówno z dołu jaki z góry.
W
czasach upadku Cesarstwa Rzymskiego i przejęcia dominacji przez
Cesarstwo Bizantyjskie uległ też zmianie alfabet używany w
korespondencji. Szczególnie u Słowian zaczął dominować alfabet
będący forma przejściową z alfabetu etruskiego do cyrylicy. W tym
alfabecie etruskie „H” miało jednak całkiem inne znaczenie i
odpowiadało literze „B” czytanej jako „W”. Litera ta
zapisana w formie kanciastej była jednak identyczna z etruskim „H”
W
ten sposób katoliccy mnisi mogli w dyskretny sposób zmienić
znaczenie imienia „Wladimir” na „Chlodomer”, odcinając
jednocześnie Merowingów od ich słowiańskich korzeni.
Przez
następne wieki ta taktyka świeciła prawdziwe triumfy,
doprowadzając w efekcie do wykształcenia się nowych języków, a
przede wszystkim do wynarodowienia Słowian Europy Zachodniej od
Szwecji przez Anglię, Niemcy do Francji i Hiszpanii.
We
Włoszech to wynarodowienie jeszcze trwa i w odciętych od świata
apenińskich wioskach żyje jeszcze garstka starców posługujących
się mową słowiańską do dziś.
Inna
grupa Słowian we Włoszech używa do określenia samych siebie
nazwy, która nieodparcie przywodzi nam skojarzenia z Etruskami.
Samych
Etrusków określano w starożytności imieniem „Rasna”.
Wbrew
naukowej propagandzie naród ten przetrwał więc do dziś i jego
potomkowie żyją jeszcze we Włoszech, z tym że okradzeni ze
świadomości swojej pradawnej historii.
Nie
podaję tu linków do polskiej Wikipedii bo czytanie tam tych wypocin
to czysta strata czasu. Jest to nic innego jak tyko chamska
propaganda w połączeniu z łgarstwami dla mieszania Polakom w
głowach.
Oczywiście
w angielskiej nie jest lepiej, ale przynajmniej w ilości podanych
faktów jest to już różnica klasy.
W
nawiązaniu do Myrmidonów warto wspomnieć też i o innej
ciekawostce. Jak przekazano w Iliadzie, gwardia przyboczna Achillesa
odróżniała się od innych wojowników tym, że występowała nie
tylko jednolicie uzbrojona, ale także jej zbroja utrzymana była
jednolicie w kolorze czarnym. Było to, że tak powiem, symbolem
rozpoznawczym tej elitarnej jednostki zbrojnej, która stała do
dyspozycji władcy aby tłumić wszelkie próby rozruchów i rokoszu
wewnątrz państwa.
Struktura
imperium słowiańskiego była całkiem inna niż to znamy wśród
innych państw tamtej epoki, a nawet współcześnie. Nie była ona
scentralizowana i zdominowana przez jeden etos kulturowy i religijny
ale była zlepkiem wszystkich możliwych prądów społecznych
zjednoczonych osobą władcy oraz przynależnością do wspólnego
języka i wspólnych norm moralnych i etycznych. Tym samy sprzyjała
niestety konfliktom zbrojnym wewnątrz państwa.
Aby
jednak zabezpieczyć się od typowych dla takiego systemu ruchów
odśrodkowych, naczelny władca Słowian dysponował środkami
wymuszania ładu społecznego wśród swoich poddanych w formie
elitarnej jednostki wojskowej, jaką w starożytności stanowili
Myrmidonowie, a która w późniejszych czasach zastąpiona została
przez drużynę królewską składającą się z najznaczniejszych i
najlepiej wyszkolonych rycerzy.
Co
ciekawe, przynależność do drużyny królewskiej jeszcze długo
związana była symbolicznie z kolorem czarnym. Również nasz
narodowy bohater „Zawisza Czarny” nawiązywał swoim wyglądem do
tej samej tradycji z której wywodzili się Myrmidonowie, propagując
waleczność i prawość w powiązaniu z absolutnym oddaniem władcy
państwa.
Niestety
nie można zapomnieć tego, że tradycja ta została w brutalny
sposób pogwałcona, kiedy to hitlerowcy w swojej szalonej ideologii
uzurpowali sobie słowiańską symbolikę słońca w formie swastyki,
ale również w formie czarnego koloru umundurowania, dla swoich
elitarnych psychopatów z gestapo.
Jest
to rzeczywiście paradoksem historii, że potomkowie Słowian –
Niemcy, wykształcili tę ekstremalnie anty-słowiańską ideologię,
kradnąc jednocześnie Słowianom ich pradawną symbolikę.
No
ale co tu się dziwić, również współczesne „polskie”
pseudoelity prowadzą identyczną antysłowiańską i antynarodową
działalność, zakłamując naszą historię w zapartego.
Również
Krzyżacy posługiwali się tą samą symboliką sięgając do tych
samych pradawnych słowiańskich wzorców. W swoim początkowym
okresie istnienia Krzyżacy byli też w znacznym stopniu zdominowani
przez Słowian. Ale o tym może innym razem.
Wracając
do Achillesa ciekawe jest również to, że jego kult był obecny u
wszystkich ludów, o których możemy przypuszczać, że swoje
pochodzenie wywodziły one od Słowian Europy Środkowej.
Musimy
jednak uwzględnić tu przenikanie z równie rozpowszechnionym kultem
Lele i Polele.
Symptomatyczne
jest również to, że jego kult nie ograniczał się do Grecji ale
wprost przeciwnie, najważniejsze miejsca kultowe znajdowały się na
peryferiach wpływów greckich, w północnym rejonie Morza Czarnego,
między innymi na wyspie Leuke
oraz
pomiędzy ujściem Dniestru i Dniepru do tego morza.
Jeśli
spojrzymy na mapę zasięgu kultury łużyckiej, która to z
pewnością reprezentuje pierwowzór „Imperium Lechii”, to
właśnie w wymienionym rejonie osiągnęła ona swój największy
południowo-wschodni zasięg.
Oczywiście
musimy tego typu mapki traktować z lekkim przymrużeniem oka.
Historycy mają niestety w zwyczaju kreować z byle powodu coraz to
nowe kultury i coraz to nowe społeczności na bazie tego, że
jakiemuś naszemu przodkowi akurat przy lepieniu jakiś garnek nie
wyszedł.
W
rzeczywistości w Europie istniała ciągłość kulturowa, a to co
próbuje się nam wmówić jako zmiany ludnościowe i kolejne fale
podbojów i napływu obcej ludności jest niczym innym jak zwykłą
zmianą mody.
W
tamtych czasach zmiany takie nie odbywały się w takim zawrotnym
tempie jak współcześnie i zmiany gustu mieszkańców następowały
w znacznie dłuższych odcinkach czasowych, ale to nie jest jeszcze
powód do tego, aby zaraz wymyślać jakieś nowe kultury.
Jest
to, tak na marginesie, kolejny przykład tego, do jakiego stopnia
zdegenerowany jest współczesny system nauki.
W
znakomitej większości przypadków o zmianie kultury nie może być
nawet mowy. Jedyne co się zmienia to ambicje kolejnych historyków
do wykreowania nowego pola do ich grafomańskich wypocin.
Oczywiście
to, że te ośrodki kultowe Achillesa (Lecha) były ograniczone do
wybrzeża Morza Czarnego można spokojnie między bajki włożyć. To
ograniczenie jest niczym innym jak tylko ograniczeniem w głowach
„naszych historyków”.
Kult
Achillesa istniał oczywiście na całym terenie wpływu kultury
łużyckiej (Imperium Lechickiego). Ten kult musiał się tam jednak
manifestować w innej formie materialnej, chociażby dlatego że na
tych terenach powszechnym w użyciu było głównie drewno i kamienne
ośrodki kultowe należą do rzadkości. Jego „nieobecność”
wynika też z niechęci archeologów do rozpoznawania takich związków
i odpowiednie interpretacje znalezisk są tak konstruowane, aby te
związki zatuszować i zakłamać.
Związki
te są widoczne nawet jeszcze współcześnie. Nie przypadkowo
bowiem, w centrum obszaru zajmowanego kiedyś przez Kulturę Łużycką
zachował się lud którego mowa nazywana jest językiem Lachów.
Wprawdzie
w polskiej Wikipedii język ten nazywany jest językiem laskim, ale
tak jak to już widzieliśmy na dziesiątkach i setkach innych
przykładów, naród polski poddawany jest również współcześnie
nieustanej propagandzie, nastawionej na zafałszowanie znaczeń i
powiązań historycznych faktów. W Wikipedii angielskiej określenie
tego języka nie pozostawia żadnych niedomówień.
Możemy
więc przypuszczać, że to właśnie ten rejon stanowił centrum
polityczne Słowian i że tu na granicy Słowacji, Czech i Polski
znajdowała się pradawna siedziba władców lechickich w tym również
i Achillesa (Lecha).
Za
dodatkową poszlakę może nam posłużyć częstotliwość
występowania Haplogrupy R1a wśród mieszkańców Europy oraz
obszaru o największej różnorodności poszczególnych podtypów tej
haplogrupy.
Ta
wskazuje właśnie na ten przygraniczny region jako pierwotne miejsce
występowania nosicieli tej haplogrupy a tym samym jako ojczyznę
wszystkich Słowian.
Podane
przeze mnie przykłady i ich interpretacje są tylko czubkiem góry
lodowej tego, jakie jeszcze inne, nowe możliwości kryją się przy
analizie Iliady i jej bohaterów. W przyszłości wrócimy do tego
tematu zapewne nie raz i mam wrażenie, że za każdym razem zadziwi
nas to, jak inaczej można spojrzeć na zapisane tam fakty i jak
przewrotnie-kłamliwa jest naukowa propaganda.
Mimo
oczywistych słowiańskich powiązań w Iliadzie, całe pokolenia
badaczy i czytelników nie ważyły się spojrzeć na to dzieło jako
świadectwo historii Słowian.
Los
dał nam teraz niepowtarzalną szansę, aby zmienić to dokumentnie i
zerwać z tą kłamliwą narracją przeszłości.
„Złoty
Róg” mamy znowu w naszych rękach, ale czy wyrwiemy się z marazmu
„Chocholego Tańca” narzuconego nam przez „polskie elity”, to
zależy tylko od naszego sumienia i szacunku względem samych siebie
i naszych własnych przodków.