Od lat czytam chętnie o
historii antyku. Przed paroma miesiącami naszła mnie ponownie chęć spotkania
się ze światem Iliady. Tym razem chciałem się jednak coś więcej dowiedzieć o
głównych postaciach tego eposu, a więc zainteresowałem się na początek tym co
wiemy o Priamie, i to co się dowiedziałem zmieniło moje widzenie starożytności
na zawsze.
Dowiedziałem się
mianowicie, że Priam posiadał jeszcze jedno imię, które używał w młodości. To
imię brzmiało po grecku „Ποδάρκης”. Napisane po polsku to „Podarek” i jest
znanym nam słowem używanym zamiennie ze słowem „prezent”. Moje zaskoczenie
wzrosło jeszcze bardziej gdy poznałem więcej szczegółów z życia tego
trojańskiego władcy. Okazało się mianowicie,
że w młodości został jeńcem Herkulesa kiedy ten brał udział w wyprawie
Argonautów po „Złote Runo”. Herkules podarował mu wolność po tym jak siostra
Priama zapłaciła za niego okup. Teraz stało się dla mnie jasne to, że jego imię
„Podarek” nie zostało mu nadane przez przypadek. Jak to jest jednak możliwe aby
Trojanie użyli polskiego, czy też ogólnie, słowiańskiego określenia jako
imienia „Priama”, w czasach w ktorych podobnież żadnych Słowian nie było?
W jaki sposób można
powiązać ludy które dzieli licząca ponad 3000 lat czasowa luka?
Moje zdziwienia stało
się jeszcze większe kiedy nagle zdałem sobie sprawę z tego, że również melodia
imienia „Priam” nie jest mi wcale obca. W języku np. bułgarskim albo rosyjskim
występuje prawie że identyczne słowo „Прямой” „prjamoi” i oznacza „prawy,
szczery, prostolinijny”, i takim właśnie opisał Priama Homer jako wysoce
poważanego i mądrego władcę.
Tyle przypadków na raz
jest jednak niemożliwością i za tym musi się ukrywać jakaś fascynująca
tajemnica.
Czyż jest to możliwe aby
Trojanie byli Słowianami?
Co dziwne również sama
nazwa „Troja” ma w sobie siłę dynamitu zdolnego rozsadzić nasze kultywowane od
stuleci przesądy.
W panteonie bóstw
słowiańskich występowało również takie o imieniu „Trojan”.
Czyżby Troja była więc państwem
nad którym pieczę sprawował Bóg Trojan?
Na takie pytania
nałożone jest przez elity rządzące polskim społeczeństwem absolutne tabu. Setki
lat dominacji zachodnich wpływów wyparło z naszej świadomości wszelkie ślady o
prawdziwej przeszłości Słowian.
Takie pytania spotykają
się z tego powodu z histeryczną reakcją tych sił które od lat dbaj o to aby
utrzymać społeczeństwo polskie w nieświadomości własnej przeszłości.
Społeczeństwo polskie i
nauka polska żyją w przekonaniu że historia Słowian liczy sobie coś koło 1500
lat i że nigdy nie odegrali oni żadnej roli we wczesniejszych zdarzeniach
historycznych. To przeświadczenie jest oczywiście skwapliwie podtrzymywane
przez naukę zachodnią, odmawiającą Słowianom tej roli jaka im się należy, czyli
prawdziwych twórców Europy.
To zaślepienie jest do
tego stopnia daleko posunięte, że wszelkie interpretacje przesuwające istnienie
Słowian poza granice 1500 lat są tępione i dyskredytowane na wszelkie możliwe
sposoby i to przez osoby mieniące się Polakami.
Wprawdzie istnieją silne
poszlaki, że historia Słowian jest o wiele dłuższa i sięga daleko w zamierzchłe
czasy, o czym pisałem już wielokrotnie, ale niestety nie udało mi się na to
znaleźć dotychczas niepodważalnego dowodu.
Ale jak to w życiu
często bywa, los niespodziewanie uśmiechnął się do mnie dając mi niepowtarzalną
szansę.
W moje ręce trafiła książka o sztuce Traków, narodu o
którym pisał już Homer jako o sprzymierzeńcach Trojan w trakcie „Wojny
Trojańskiej”. Trakowie byli pradawnym narodem zamieszkującym w starożytności
tereny od północnej Grecji po Mołdawię. Historycy przyjmują, że plemiona Traków
pojawiły się na terenie obecnej Bułgarii przed około 3600 laty. O ich kulturze
i obyczajach pozostawili nam swoje zapiski starożytni Grecy i Rzymianie. Do
dzisiaj nie było jednak wiadomo gdzie należałoby szukać korzeni tego narodu.
W książce tej zobaczyłem ilustrację która w porównaniu ze
wspaniałościami innych dzieł sztuki tam prezentowanych wyglądała naprawdę
nieciekawie. Ot kawałek złota bez specjalnej wartości artystycznej. Ale ten
kawałek metalu miał w sobie coś znacznie cenniejszego. Na pierścieniu w formie
obracanej płytki znajdowała się inskrypcja napisana literami greckiego alfabetu ale nie mająca w
tym języku żadnego rozpoznawalnego sensu.
Ten tekst w języku Traków został na niej wyryty 500 lat
przed naszą erą. Szczęśliwy przypadek który można spokojnie porównać do znaczenia kamienia z
Rozetty (zdjęcie).
Oczywiście zadałem sobie natychmiast pytanie czy ten napis już odczytano. Okazało się, że jak na razie, próby jego odczytania nie
wypadły zadowalająco a to co na ten temat napisano wyglądało mało prawdopodobnie.
Moje zainteresowanie wzrosło jeszcze bardziej kiedy
zauważyłem w tekście polskie słowo „raz”. Tekst ten widzimy poniżej.
ΡΟΛΙΣΤΕΝΕΑΣΝ
ΕΡΕΝΕΑΤΙΛ
ΤΕΑΝΗΣΚΟΑ
PΑΖΕΑΔΟΜ
ΕΑΝΤΙΛΕΖΥ
ΠΤΑΜΙΗΕ
ΡΑΖ
na brzegu płytki słowo
HΛΤΑ
Czy jest to możliwe aby Trakowie mówili słowiańskim
językiem?
Jeśli udałoby się to udowodnić to historia Słowian
zostałaby za jednym zamachem przesunięta o dalsze 2500 lat w przeszłość i
oznaczałoby to, że też inne ludy w tej części Europy w czasach „Wojny
Trojańskiej” miałyby słowiańskie pochodzenie.
Moje pierwsze próby odczytania tekstu były bezowocne, do
momentu kiedy przypomniałem sobie, że u zarania pisma poszczególne wyrazy były
oddzielone od siebie nie przerwą, a specjalnie w tym celu używanym znakiem.
Pierwsze teksty pisane były, że tak powiem, jednym ciurkiem.
Natychmiast napisałem wszystkie litery tej inskrypcji w
jednym rzędzie szukając jednocześnie czegoś co mogłoby tę rolę spełnić.
„ΡΟΛΙΣΤΕΝΕΑΣΝΕΡΕΝΕΑΤΙΛΤΕΑΝΗΣΚΟΑPΑΖΕΑΔΟΜΕΑΝΤΙΛΕΖΥΠΤΑΜΙΗΕΡΑΖ”
I tu nie sposób było nie zauważyć, że w tekście wielokrotnie powtarza
się kombinacja liter „ea”. Taka sama kombinacja występuje w pisowni języka
greckiego, przeważnie na końcu rzeczowników. Czyżby to był
poszukiwany przeze mnie znak oddzielający poszczególne słowa inskrypcji?
Bez zwłoki zastosowałem tę regułę i podzieliłem tekst
zgodnie z nią na poszczególne słowa.
„ΡΟΛΙΣ ΤΕΝ ΣΝΕΡΕΝ A ΤΙΛΤ ΝΗΣΚΟΑ PΑΖ Α ΔΟΜ ΝΤΙ ΛΕΖΥ ΠΤΑΜΙΗΕ ΡΑΖ”
Następnie dla większej przejrzystości przepisałem jeszcze
raz tekst ale tym razem stosując alfabet łaciński.
„rolis ten zneren a tilt niskoa raz a dom nti lezi
ptamiie raz”
I natychmiast stało się dla mnie jasne, że udało mi
się ten tekst odczytać i że z całą pewnością jest on napisany w języku
słowiańskim. Co ciekawe nie miałem żadnych problemów z tym aby od razu
zrozumieć intencje autora.
Żeby jednak jednoznacznie wyjaśnić jego znaczenie
potrzebna jest dokładniejsza analiza i tę postaram się teraz przedstawić.
Jako pierwsze występuje w tekście słowo „rolis”. Słowo to
ma ten sam rdzeń co występujące w języku polskim słowo „Rola”. Rola to część
pola która obrobiono pługiem obracając, że tak powiem, wierzchnią warstwę gleby. Ten
proces obracania znajduje swoje odbicie w słowie „rolować”. Tak więc podane
słowo jest czasownikiem „obracać” zapisanym w drugiej osobie liczby pojedynczej
lub mnogiej.
Kolej na słowo „ten” i tu nie ma co spekulować. Słowo to
jest identyczne ze słowem „ten” w języku polskim.
Następne słowo w tekście to „zneren”. Intuicyjnie
rozumiemy jego znaczenie bo kojarzy się nam ze słowami „znak”, „znaczyć” lub
„napis”.
Kolejne słowo „tilt” sprawiło mi już o wiele więcej
trudności w jego zrozumieniu. Pomocą okazała się powtórna analiza napisu na
oryginale. I tu zauważyłem szczegóły które poprzednio całkowicie uszły mojej
uwadze (zdjęcie).
A mianowicie w tekście występuje przy niektórych literach
dodatkowy znak w formie punktu, w tym również przy pierwszym „t” w słowie
„t.ilt”. Ponieważ język Traków był językiem słowiańskim to występowały w nim
zgłoski typowe dla tych języków jak „sz”, „cz” czy też np. „ń”. Przy zapisie
musiało to być uwzględnione, ale alfabet grecki nie daje nam takich możliwości.
Trakowie rozwiązali ten problem bardzo elegancko stawiając przy literach o
wielokrotnym znaczeniu po prostu kropkę w odpowiednim miejscu.
Z racji zbliżonego brzmienia litera „T” musiała służyć
jako zgłoska „sz” lub „cz”. Jeśli zapiszemy słowo „t.ilt” z uwzględnieniem tego
podwójnego znaczenia to otrzymamy słowo „szilt” a to jest dla nas natychmiast
rozpoznawalne jako polskie słowo „szyld” czyli słowo oznaczające tarczę z
napisem.
I tak właśnie wygląda blaszka na której wyryto napis, co potwierdza,
że jesteśmy na właściwym tropie.
Następnym jest słowo „niskoa”. W języku rosyjskim
występuje wyraz o bardzo podobnym brzmieniu „несколько”, „nieskolko” oznaczający „kilka”, „parę”, co oczywiście
doskonale pasuje do następnego słowa „raz”. Po rosyjsku „Kilka razy” piszemy następująco: „Несколько
раз“
W ten sposób udało się nam odczytać pierwsze zdanie:
„rolis
ten zneren a szilt niskoa
raz”
co w tlumaczeniu na polski oznacza
„Obróć ten
szyld z napisem kilka razy”
następne zdanie zaczyna się słowem „dom”. Po krótkim
zastanowieniu stwierdziłem, że rdzeń „dom” występuje w wielu polskich wyrazach
takich jak np. „domyślać” czy „wiadomość”
oraz trochę zmieniony w wyrazie „dumać”
czyli „myśleć”. W łotewskim słowo „pomyśl” zachowało jeszcze prawie pierwotną
formę „domat”.
Jako kolejne
wystąpiło słowo „nti”. Rowniwż w tym przypadku widzimy przy literze „T”, że wystepuje
tam towarzyszaca jej kropka (zdjęcie). Tym razem jednak w środku litery.
Wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z jeszcze jednym znaczeniem
litery „T”, tym razem odpowiadajacemu polskiemu „czy”. Literka „n” wskazuje na
zaprzeczenie, tak wiec całość odpowiada polskiemu „czy nie”. Przyczyny
odwróconej formy wyrazu „nti” w stosunku do polskiego odpowiednika wyjaśnię w
dalszej części artykułu.
Kolejny wyraz
to „lezy”. Tu nie można mieć wątpliwości że jest on identyczny z polskim
czasownikiem „leży”.
Słowo
„ptamiie” ma szczególne znaczenie dla wyjaśnienia zagadki tej słowiańskiej
inskrypcji (zdjęcie). Już w wyglądzie zauważymy poważne różnice w stosunku do
reszty tekstu.
Po pierwsze,
pomiędzy literami „Π“ i „Τ“ oraz „Τ“ i „Α“ występują nieco większe odstępy, podkreślone jeszcze
dobitniej występującymi tak kropkami w górnej części przerw. Po drugie,
szczególnie dużą kropkę, wybijającą się od razu z całości tekstu, znajdziemy na
środku pomiędzy literami „ΑM“. Wszystko wskazuje na to że autor napisu chciał
nam przekazać jakąś ważną informację. Zarówno forma jak i układ znaków sugerują
konieczność znalezienia dwóch liter dla wypełnienia luk zaznaczonych kropkami.
I to jest
decydującym odkryciem dla zrozumienia funkcji tego pierścienia. Jest on zapewne
jednym z najstarszych przykładów zagadki słownej, odpowiadającej współczesnemu
rebusowi. Autor tekstu stawia nas przed koniecznością rozwiązania szeregu
zagadek. W tym konkretnym przypadku musimy znaleźć brakujące litery.
To zadanie nie
jest wcale takie trudne ponieważ niektóre zestawy liter są szczególnie częste i
tym samym łatwe do odgadnięcia. Te poszukiwane przez nas litery litery to „O”
i”Z”.
Po wstawieniu w odpowiednie miejsca w wyrazie „ptamiie” otrzymujemy słowo „potzamiie”. Na pierwszy rzut oka nie
posunęło to nas ani o krok w kierunku zrozumienia jego znaczenia, ale to tylko
pozory. To słowo jest w rzeczywistości zbitką dwóch słów „potmiie” i „zamiie” i
oznacza po prostu nazwę tej zabawy używaną przez Traków.
Użycie podwójnej litery „i” jest
najprawdopodobniej inną formą zapisu słowianskiej zgłoski „ń”.
Przetłumaczona
na polski nazwa ta brzmi więc „Podmień
– Zamień” albo „Podmiana – Zamiana”. Teraz też możemy zrozumieć dziwną
kolejność słów „czy nie”. W tym przypadku autor zamienił je po prostu miejscami
i dodatkowo utrudnił ich zrozumienie przez pominiecie litery „e”. W ten sposób
z trackiego „Czi ne” powstało „nti”.
Ostatnie słowo w zdaniu to „raz” i to słowo znamy już ze zdania
poprzedniego. Tym razem jego znaczenie jest inne i występuje tu jako liczebnik
„jeden”
W ten sposób udało się nam przetłumaczyć drugą połowę tekstu. W swobodnym
tłumaczeniu zdanie
„a dom czi ne lezy
potmije-zamije raz”
znaczy po polsku
„a pomyśl czy
nie leży tu jeszcze jedna „podmiana – zamiana”.
Tym zdaniem autor zwraca naszą uwagę na to, że zapewne to nie koniec jego
zagadek. Gdzie się ukrywa jego główne przesłanie znajdziemy stosunkowo łatwo
jeśli przypomnimy sobie znaczenie pierwszego zdania „Obróć ten szyld z napisem kilka razy”. Jeśli to
zrobimy to nie sposób nie zauważyć napisu znajdującego się z boku tarczy
składającego się z liter „HΛΤΑ“, „ILTA”. To słowo wydaje się być jednak tylko
fragmentem właściwego wyrazu. Gdzie w takim razie znajdziemy brakujące litery?
Tu trzeba
sobie przypomnieć o szczególnie dobrze widocznej kropce nad literami „AM” w
wyrazie „ΠΤΑΜΙΗΕ“. Te dwie
litery pozwolą nam skompletować przesłanie autora. Jeśli wstawimy je w
odpowiednie miejsce to otrzymamy poszukiwane przez nas hasło.
Kiedy to
zrobiłem to poczułem głębokie wzruszenie tym przesłaniem miłości naszego
słowiańskiego przodka sprzed 2500 tys. lat.
To zaszyfrowane przesłanie brzmi „MILATA” czyli „miłowana,
kochana”.
Następną taką
inskrypcję napisaną w języku Traków znaleziono w miejscowości Kyolmen w okręgu
Presław w Bułgarii. Składa się ona z 56 liter alfabetu greckiego i pochodzi z 6
wieku przed naszą erą. Jest więc o co najmniej sto starsza od pierścienia z
Ezerowa. Przypuszcza się że jest to rodzaj epitafium na kamieniu nagrobnym.
Napis ten
podawany jest w następującej formie:
ΕΒΑΡ. ΖΕΣΑΣΝ
ΗΝΕΤΕΣΑ ΙΓΕΚ. Α / ΝΒΛΑΒΑΗΓΝ /NΥΑΣΝΛΕΤΕΔΝΥΕΔΝΕΙΝΔΑΚΑΤΡ. Σ
Co w łacińskim
alfabecie można przetłumaczyć mniej więcej tak:
Ebar. zesasn ēnetesa igek. a / nblabaēgn /
nuasnletednuedneindakatr. s
Niestety nie
udało mi się znaleźć zdjecia oryginału, co w zasadniczy sposób utrudniło mi
odczytanie tej inskrypcji. Mimo to udało mi się i w tym przypadku poczynić
znaczne postępy. Doświadczenia z odczytania pierwszego napisu wskazywały na to,
że Trakowie byli prawdziwymi fanatykami rozrywek umysłowych i prowadzili zapisy
w sposób ukryty, przekazując swoje przesłanie w formie szyfru. Odbiorca
musiał najpierw rozpoznać sposób
kodowania wiadomości aby zrozumieć jej sens.
Tak jak w
napisie z pierścienia widzimy tam dość dziką zbieraninę liter w której nie
sposób znaleźć jakikolwiek sens. Zacznijmy wiec od przerzedzenia tego gąszczu i
wyłączmy z tego napisu literę najczęściej się powtarzającą, a tą jest litera
„N”. Po tym zabiegu inskrypcja przybrała już całkiem rozsądną formę
ΕΒΑΡ.
ΖΕΣΑΣΗΕΤΕΣΑΙΓΕΚ. Α /ΒΛΑΒΑΗΓ /ΥΑΣΛΕΤΕΔΥΕΔΕΙΔΑΚΑΤΡ. Σ
i dało się
wydzielić w niej pierwsze sensowne wyrazy.
ΕΒΑΡ.
ΖΕΣΑΣΗΕΤΕΣΑΙΓΕΚ. Α /ΒΛΑΒΑΗΓ /ΥΑ ΣΛΕΤΕΔ ΥΕ ΔΕΙΔΑ ΚΑ ΤΡ. Σ
Szczególnie
druga cześć zdania była już całkiem zrozumiała
ΥΑ ΣΛΕΤΕΔ ΥΕ
ΔΕΙΔΑ ΚΑ ΤΡ. Σ
Kropka przy P.
wskazuje na konieczność uzupełnienia wyrazu na końcu i tą literą jest
najwyraźniej „A”. Po zamianie liter na alfabet łaciński mamy następujące
zdanie:
JA ZLETED JE
DEIDA KA TRAZ
Co brzmi jak
mieszanka polskiego z rosyjskim i jest dla nas bezproblemowo zrozumiała. Trzeba
tylko uwzględnić ze Dedal po grecku czytamy jak Deídalos
W wolnym
tłumaczeniu zdanie to wygląda następująco:
Ja wzlatuję
jak Dedal na stracenie.
W pierwszej części Inskrypcji zadanie jest bardziej skomplikowane ponieważ
autor poprzestawiał niektóre litery a inne zamienił swoimi miejscami. Litery
zaznaczone kropkami są takimi które trzeba przestawić.
Poza tym litera „Β”musi zostać wymieniona na „Γ” w słowie „ΒΛΑBΑΗΓ” a w słowie "ΕΒΑΡ." „Β” zostaje zamienione przez zaznaczone kropką "K".
Żeby już nie zanudzać podam od razu prawidłową formę.
ΕKΑΡ ΖΕΣΑ ΣΝΗΕΤΕ ΣΑΙΓΕR Α / ΒΛΑΓΑΗ
IKAR SEZA ZΝJIETE ZAIGER A BLAGAI
W całości inskrypcja
IKAR SEZA ZΝJIETE ZAIGER A BLAGAI, JA ZLETED JE DEIDA KA TRAZ
po polsku będzie miała następujące znaczenie:
Ikar widział zniecające iskry i
błagał, ja wzlatuję jak Dedal na stracenie.
Jeśli użyjemy słownictwa polskiego odpowiadającego ściśle oryginałowi to
zdanie to przyjmie formę bardziej zgodną z pierwowzorem.
Ikar zezował (kątem oka)
zniecające zarzewie i błagał, ja wzlatuję jak Dedal ku straceniu.
W tym zdaniu pojawia się ciekawostka która jest symptomatyczna dla skali
indoktrynacji społeczeństw słowiańskich przez ich sprzedajne elity.
W oryginale widzimy słowo „ZAIGER” które przetłumaczyłem jako
zarzewie. W istocie bardziej zbliżone jest w języku polskim „GORE” co oznacza
„palić się”. Przedrostek „za” występuje w takiej samej funkcji jak w polskim
„zapalać”.
Tym samym słowo „IGOR” znaczyło w dawnej mowie słowiańskiej „Gorejący” albo
„Ognisty”. A teraz proszę zajrzeć, co na temat imienia „IGOR” znajdziecie w
internecie.
Ze słowiańskiego „Gorejącego” albo „Ognistego” propagandziści wyższosci
cywilizacyjnej zachodu nad barbarzyńskimi Słowianami zrobili germańskiego „Ingvara”.
Tak właśnie działają nasze "elity".
To odkrycie ma
dla nas Słowian naprawdę olbrzymie znaczenie, zwraca nam bowiem naszą zrabowaną
nam dumną przeszłość. Wskazuje ono że Słowianie zamieszkiwali już od tysiącleci
nie tylko Bałkany ale i całą Azję Mniejsza. Nie tylko Trakowie byli Słowianami
ale także Macedończycy, Trojanie, Achajowie i wiele, wiele innych ludów.
No ale co w
takim razie z Grekami?
Grecy to też
Słowianie. Jedyna różnica polega na tym, że zapomnieli przed wiekami swój
słowiański język. Przyczyny tego sięgają czasów kiedy słowiańscy Achajowie i
Mykenczycy przejęli od Minojczyków z Krety kontrolę nad handlem na Morzu
Śródziemnym i rozpoczęli swoją
ekspansywną politykę w tym rejonie. W efekcie powstało szereg miast które
prowadziły handel nie tylko ze sobą nawzajem ale też z innymi krajami o
odmiennej mowie. Handlarze zaczęli stopniowo używać języka który bazował na
mającym coraz większe znaczenie piśmie. Pismo bowiem w zdecydowany sposób
ułatwiało handel.
Handlarze początkowo posługiwali się językiem słowiańskim,
ale już bardzo szybko rozpoczął się proces jego błyskawicznej ewolucji,
polegającej na asymilacji słownictwa i gramatycznych form z całego znanego
wówczas świata.
Kiedy na
przełomie Epok Brązu i Żelaza doszło do rewolucyjnych przemian społecznych
zmieniły się też reguły w pisowni i pojedyncze wyrazy zaczęto pisać z przerwą.
Z racji typowego dla ludzi przywiązania do znanego i niechęci do gwałtownych
zmian znaki „ea” czy tez „os” używane poprzednio do oddzielania wyrazów
zachowały się zostając na stale przy słowiańskim rdzeniu.
Na skutek tego
drobnego zabiegu oraz tego, że jednocześnie zapomniano o znaczeni kropek i
podwójnych liter w wymowie słowiańskich zgłosek powstał język grecki uzyskując
swoją niepowtarzalną melodię. W ten sposób pierwotna pisownia słowiańska
zachowała się tylko na północ od państw greckich i w zmodyfikowanej formie
przetrwała w alfabecie używanym w Rosji, Bułgarii czy też Serbii do dzisiaj.
Nowo powstały
język grecki był początkowo używany przez handlarzy oraz inne elitarne warstwy
społeczeństwa. Stopniowo jednak rozprzestrzenił się na całość ludności miast.
Ludność terenów wiejskich pozostała jednak na długo wierna swoim pradawnym
słowiańskim tradycjom i na niektórych terenach Grecji język słowiański ostał
się do dziś.
Przykro mi
bardzo „Bracia Grecy” ale historia Priama, Achillesa i innych nie jest już
tylko „Waszą” przeszłością. Bohaterowie tego eposu byli Słowianami. I to
Słowianie przez następne stulecia przekazywali tę opowieść z ust do ust i z
pokolenia na pokolenie. Homerowi zawdzięczamy to, że 800 lat przed naszą erą
przetłumaczył te słowiańskie pieśni na grecki i zachował w ten sposób tę
wspólną już spuściznę przed zapomnieniem.
To co
zasygnalizowałem w związku z tym odkryciem to tylko naprawdę kropla w morzu. W
rzeczywistości zmusi ono naukę do rewizji wszystkich swoich dotychczasowych
poglądów na temat historii Europy i rozpocznie proces pisania jej na nowo. W
procesie tym odkryjemy świat którego wcześniej sobie nawet nie byliśmy w stanie
wyobrazić i w tym świecie centralną rolę będą odgrywali nasi słowiańscy
przodkowie.