W
mojej poprzedniej artykule przedstawiłem przykład urządzenia
wykorzystującego oscylacyjne zmiany objętości gazu zamkniętego w
szczelnym zbiorniku do produkcji energii elektrycznej.
Omawiane
zmiany objętości są wynikiem oscylacji wartości Tła Grawitacyjnego i
związanymi z tymi oscylacjami zmianami wielkosci atomów materii.
Podany
przykład takiego urządzenia ma bardziej znaczenia poznawcze niż
praktyczne i nie nadaje się (chyba?) ze względu na koszty do wdrożenia
technologicznego.
Zasady
według których funkcjonuje to urządzenie możemy jednak wykorzystać
inaczej i zwiększyć przez to ilość pozyskiwanej energii. W tym celu proponuję najpierw zajęcie się pokrewnym zjawiskiem, zresztą powszechnie znanym, którego ideę wykorzystamy do naszych celów.
Zjawiskiem tym jest energia geotermiczna.
Mało
ludzi zastanawia się nad tym, dlaczego występuje w ogóle coś takiego
jak wzrost temperatury wraz z głębokością we wnętrzu Ziemi.
Oczywiście istnieją już wytłumaczenia fizyków, ale to co na ten temat mówi nauka nie może być prawdą.
Co ciekawe również w Polsce obserwujemy fenomen który zdecydowanie przeczy tej zasadzie.
Nie jest więc to wcale takie oczywiste, że temperatura rośnie wraz ze wzrostem głębokości, co widać na przykładzie Udrynia.
Dlaczego jednak obserwujemy w tym rejonie taką anomalię?
Wynika to z budowy geologicznej tego rejonu. Rejon Udrynia obił się zapewne nielicznym czytelnikom o uszy. Nie? No
to może słyszał ktoś coś niecoś o Krzemiankach? I tu zapewne powędrują
może z dwie ręce do góry. Tak jest, jest to ten rejon w którym odkryto
złoża polimetaliczne w obrębie skał metamorficznych Platformy
Wschodnioeuropejskiej.
Złoża
te powstały w rezultacie procesów geologicznych przed około „1.5“
miliarda lat. W trakcie krystalizacji tych mas skalnych doszło do
zamrożenia, że tak powiem, częstotliwości oscylacji atomów w obrębie
sieci krystalicznej powstających minerałów. Częstotliwość TG była w tym
czasie przejściowo bardzo niska. W ten sposób rejon ten tworzy lokalną
anomalię TG i wykazuje się zaniżonymi wartościami oscylacji przestrzeni.
Oznacza to jednak że materia dostająca się z zewnątrz do takiego rejonu musi zmniejszyć częstotliwość własnych oscylacji a tym samym zwiększyć własna objętość i masę. To zmniejszenie częstotliwości
oscylacji musi spowodować zmniejszenie się oscylacji molekuł
zbudowanych z tych atomów oraz zmniejszyć intensywność oscylacji sieci
krystalicznej minerałów.
Zmniejszenie oscylacji molekuł to nic innego jak zmniejszenie temperatury materii.
Tak
więc tak zwany Suwalski Biegun Zimna oraz tworzenie się ośrodka
wysokiego ciśnienia atmosferycznego w tym rejonie, ma swoja przyczynę w
obecności intruzji magmowej w podłożu tego terenu.
Dlaczego więc w innych rejonach Ziemi obserwujemy zjawisko odwrotne?
Wszędzie
na Ziemi, z wyjątkiem takich przypadków jak Udryń, częstotliwość
oscylacji przestrzeni rośnie wraz z głębokością. Powoduje to też, że
zmniejsza się odpowiednio wrażliwość materii na te oscylacje,
poniewaz wielkość atomów proporcjonalnie spada. W normalnym przypadku
prowadzi to do stałości temperatury materii w skali bezwzględnej (gdyby
oczywiście taka istniała) niezależnie od głębokości. Każdy jednak teraz
temu zaprzeczy i powie że przecież ten wzrost jest udowodniony przez
odpowiednie pomiary.
Oczywiście to nie jest prawda.
Pomiary te
dokonywane są za pomocą urządzeń zbudowanych z materii znajdującej się
na powierzchni Ziemi, a to znaczy, że materia ta wpuszczona w głąb
otworu wiertniczego podlega zmianom TG i jest zmuszona do zwiększenia
częstotliwości własnych oscylacji, bez możliwości proporcjonalnego
zmniejszenia wielkosci budujących ją atomów. Musi to prowadzić do
interferencji i zmusza molekuły i sieć krystaliczną do zwiększonych
oscylacji.
Czyli temperatura rejestrowana przez urządzenie pomiarowe
rośnie.
W
przypadkach szczególnych, jak np. w trakcie wiercenia rekordowego
odwiertu na półwyspie Kola, prowadzi to do paradoksalnych wyników
pomiarów temperatury gdzie odpowiednie termometry zarejestrowały
ekstremalnie wysokie temperatury w otworze.
Oczywiście takie pomiary są bezwartościowe i nie odpowiadają żadnym realnym wartościom in situ.
Mimo
to nie da się ukryć, że fluidy wydobywające się z tak dużych głębokości
mają bardzo wysoką temperaturę. Wynika to jednak nie z tego, że ich
temperatura była pierwotnie tak wysoka ale z tego, że na drodze w
kierunku powierzchni, zmniejsza się systematycznie wartość TG, co
oczywiście pogłębia dysproporcje pomiędzy tą wartością a możliwościami
powiększenia się wielkosci atomów i prowadzi bezpośrednio do wzrostu
oscylacji molekuł.
Czyli temperatura takich fluidów rośnie.
To
co opisałem poprzednio wystarcza nam do zmodyfikowania naszego
urządzenia tak by zwiększyć jego produktywność. W tym celu posłużymy się
znowu szczelnym zbiornikiem ale nie wypełnionym gazem tylko cieczą.
Zbiornik ten umieścimy na jak największej głębokości w którejś z
nieczynnych kopani na Śląsku. Jego wielkość musi być też wprawdzie
znaczna ale zdecydowanie mniejsza niż w
pierwszym modelu. Powiedzmy że musiałby on mieć objętość 10000 m³.
Kopalnię tę musielibyśmy całkowicie zatopić, a zbiornik połączyć z
powierzchnia ziemi przy pomocy rurociągu o średnicy dopasowanej do
ilości wody dopływającej do chodników kopalni. Zbiornik ten zaopatrujemy
w dwa wentyle umożliwiające przepływ wody tylko w jednym kierunku.
Pierwszy umożliwiałby dopływ wody kopalnianej do zbiornika a drugi
łączyłby go z rurociągiem kierującym wodę na powierzchnię.
Oscylacje
TG prowadziłyby do okresowego wzrostu objętości cieczy w zbiorniku, co
prowadziłoby do jej wypływu ze zbiornika w kierunku rurociągu. Przy
kolejnej oscylacji powodującej zmniejszenie objętości cieczy w zbiorniku
następowałby dopływ wod kopalnianych do zbiornika. Przy następnym takim
cyklu cześć wody ze zbiornika wypychana byłaby z rurociągu na
powierzchnię Ziemi.
Uzyskalibyśmy więc rodzaj pompy tłoczącej wodę z
głębokich warstw na powierzchnię. Co jednak o wiele ważniejsze woda ta w
drodze ku powierzchni Ziemi byłaby wystawiona na coraz niższe wartości
TG, co prowadzi bezpośrednio do wzrostu wielkosci molekuł wody oraz
przyrostu jej temperatury.
W efekcie pozwala to na znaczne zwiększenie
ciśnienia wody w rurociągu i ilość energii w tym strumieniu gwałtownie
rośnie.
W tym przypadku uzyskujemy podwójną korzyść. Po pierwsze ruch
strumienia wody możemy wykorzystać do napędu generatora prądu
elektrycznego. Po drugie w drodze ku powierzchni wody kopalniane
zwiększają swoją temperaturę i możemy je wykorzystać jako źródło ciepła.
Ktoś może się spytać czy nikt dotychczas tego zjawiska nie zaobserwował?
Ależ oczywiście że tak, obserwujemy je stale i ma to bardzo przykre
konsekwencje.
Tak zwane samozapłony węgla na hałdach są przykładem tego
jak mocno materia potrafi zwiększyć swoją temperaturę jeśli zostanie
wydobyta z dużych głębokości na powierzchnię.
Oczywiście metoda ta będzie jeszcze lepiej funkcjonować jeśli nasze urządzenie umieścimy w głębokich warstwach oceanu na głębokości paru tysięcy metrów. Dzięki temu możemy uzyskać dowolnie wielki strumień wody i produkować energię w nieskończonych ilościach.
Oczywiście również w przypadku oceanu zjawisko które opisałem jest znane i na podobnej zasadzie funkcjonuje też fenomen klimatyczny El Niño w Ameryce Południowej, o czym pogadamy sobie przy innej okazji