W
roku 2011 Nagrodę Nobla przyznano dwóm kolaboracjom „naukowców“ które
przedstawiły prace zajmujące się przesunięciem ku podczerwieni
promieniowania wysyłanego przez supernove typu Ia w trakcie ich
eksplozji.
Pierwszą z tych kolaboracji kierował Dr. S. Perlmutter a drugiej przewodzili A.Ries i B.Schmidt.
Normalnie upływają lata całe, czasami dziesięciolecia, pomiędzy publikacją jakiegoś odkrycia a jego wyróżnieniem Nagrodą Nobla. Tym razem trwało to relatywnie krótko. Ta szybka decyzja komitetu nie miała nic wspólnego z rzeczywistym znaczeniem tego odkrycia dla naszego poznania natury, ale była podyktowana, jak i inne decyzje tej skorumpowanej organizacji, względami ideologicznymi . Chodziło o promocję religijnego widzenia rzeczywistości.
Nie
jest dla nikogo tajemnicą, że „fizyka“ znajduje się już od
dziesięcioleci w stanie głębokiego kryzysu tożsamości. Bez ciągłych
sztuczek z wyciąganiem królików z
cylindra w postaci czy to Ciemnej Energii czy też Ciemnej Materii, ta
karykatura nauki przyrodniczej już dawno powinna znaleźć się na
śmietniku historii.
Czym
bardziej jest to widoczne że „fizyka“ to stek łgarstw tym bezczelniej
reagują jej przedstawiciele. Aby zachować iluzję nauki nie mają żadnych
zahamowań w promowaniu i wynagradzaniu prac które są najzwyczajniej
kłamstwem.
Ta
cała nędza „fizyki“ zaczęła się w momencie kiedy tylko te modele
wszechświata zostały zaakceptowane jeśli zgadzały się z wyobrażeniami
religijnych maniaków, co w efekcie doprowadziło do przyjęcia przez
„fizyków“ Teorii Wielkiego Wybuchu (Big Bang) jako obowiązującej teorii
powstania wszechświata. Oczywiście miało to katastrofalny wpływ na
widzenie naszej rzeczywistości przez „fizyków“ i zmusiło ich do całego
szeregu przeinaczeń, szachrajstw i zwykłych kłamstw czego szczytowym
przykładem było wprowadzenie do fizyki takich pojęć jak „Ciemna Energia i
Materia“
Jeszcze
poważniejszy był wpływ tej teorii na inne warstwy społeczeństwa gdzie
coraz bardziej zaczęły zanikać zdolności do racjonalnego myślenia, a na
jego miejsce weszła wiara w magiczność naszego świata. Zamiast
obiektywnych racjonalnych decyzji zaczęło dominować zwyczajne
chciejstwo.
Podstawową
rolę przy uzasadnieniu hipotezy Big Bang odegrały założenia przyjęte w
przypadku eksplozji gwiazd Supernovych typu Ia.
Supernova typu Ia jest taką formą eksplozji gwiazd przy której wydzielona energia przyjmuje ściśle zdefiniowana wielkość, co skłoniło astronomów do wykorzystania jej jako tak zwanej świecy standardowej.
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awieca_standardowa
Astronomowie przyjęli że Supernova typu Ia posiada absolutną wielkość gwiazdową równą 19,3 Magnitudy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Absolutna_wielko%C5%9B%C4%87_gwiazdowa
To fałszywe założenie służy wiec astronomom za miarę przy pomocy której starają się pomierzyć nasz wszechświat co oczywiście doprowadziło do tego że ich wyobrażenie o nim jest kompletnie stuknięte.
Przy takich rutynowych pomiarach odległości supernovych zauważono coś niesamowitego, czego hipoteza Big Bangu tak naprawdę nie dopuszczała, a mianowicie że czym bliższy i tym samym młodszy taki wybuch tym większą prędkością oddalania się od nas charakteryzuje się przynależna do supernowej galaktyka.
„Naukowcy“ zinterpretowali te obserwacje jako dowód na przyspieszenie ekspansji wszechświata. To oczywiście nie zgadzało się z pierwotnymi założeniami hipotezy Big Bangu, gdzie spodziewano się tak naprawdę spowolnienia tej ekspansji ale od czego stare wypróbowane metody kieszonkowych złodziejaszków.
To odkrycie Perlmuttera, Riesa und Schmidta zatrzęsło na krótko fizyką w posadach ale jak to zwykle u fizyków zaraz wymyślili bzdury w postaci hipotez Ciemnej Materii i Energii tylko po to aby wszystko zostało po staremu i bron Boże aby nie wyszło na jaw jak beznadziejnie głupia jest ta cala „fizyka“ i jak bezczelnie durni są jej przedstawiciele. Po prostu banda oszustów i szarlatanów dorwała się do koryta i broni swoich przywilejów za wszelką cenę.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ciemna_energia
Oczywiście ta interpretacja Perlmuttera, Riesa und Schmidta, za którą dostali Nagrodę Nobla, jest kompletnie fałszywa.
Tak naprawdę to wszystko co można przeczytać w podręcznikach fizyki nie jest warte funta kłaków. To co w nich powypisywano nie odpowiada w najmniejszym stopniu regułom według których funkcjonuje natura.
Szczególne dotyczy to oczywiście modeli wszechświata propagowanych przez fizyków a także przesunięcia ku podczerwieni jako koronnego świadka tego zjawiska.
W moim artykule tłumaczącym to zjawisko bazującym na tak zwanej anomalii Pioneera:
http://pogadanki.salon24.pl/370110,o-przyczynach-anomalii-pioneera
pokazałem że tak zwane przesuniecie promieniowania ku podczerwieni nie ma wiele wspólnego z ekspansją wszechświata jako całości ale jest cechą oscylacji najmniejszych elementów przestrzeni wakuol.
Ten dowód pokazuje jednoznacznie że tak zwane przesuniecie ku podczerwieni nie może być uznane za miarę odległości w kosmosie.
W takim razie jak należy prawidłowo zinterpretować obserwacje Perlmuttera, Riesa i Schmidta?
W tym celu muszę niestety nadwerężyć ździebko cierpliwość czytelników i zacząć od mojego modelu wszechświata.
Zgodnie z moja teorią zarówno materia jak i przestrzeń zbudowane są z tych samych komponentów. Innym słowy są rożnymi formami tego samego.
Tym podstawowym komponentem jest elementarna jednostka przestrzeni wakuola. Z tych jednostek zbudowana jest zarówno materia jak i przestrzeń. To założenie oznacza jednak że nasz wszechświat może oscylować pomiędzy dwiema przeciwnymi formami bytu. Z jednej strony może on przyjąć formę składającą się z samej materii a z drugiej może składać się tylko z przestrzeni.
Oczywiście w praktyce te dwie ekstremalne formy są nieprawdopodobne i nasz wszechświat oscyluje gdzieś tak pomiędzy nimi.
U podstaw tej oscylacji leży zjawisko przemiany przestrzeni w materie i odwrotnie. To znaczy elementarne jednostki przestrzeni łączą się z sobą tworząc wszystkie znane nam formy materii lub też tworzące materię wakuole wyswobadzają sie z tego związku tworząc nową przestrzeń.
Który z tych procesów dominuje, zależy od częstotliwości oscylacji elementarnych jednostek przestrzeni - wakuol.
W przeciwieństwie do elementarnych jednostek przestrzeni które wypełniają nasz wszechświat z grubsza równomiernie, materia ma tendencję do grupowania się w większe jednostki.
Podstawowymi jednostkami materii w makroskali wszechświata są gwiazdy. Słońce jest nagromadzeniem materii której częstotliwość oscylacji własnych jest na tyle wysoka że jest ono w stanie wybijać pojedyncze wakuole z ich związku tworzącego przestrzeń, zamieniając je w fotony.
Cześć z tych powstających fotonow ma na tyle dużą częstotliwość własnych oscylacji że następuje ich prawie że natychmiastowe połączenie z jednostkami przestrzeni co prowadzi z kolei do wytworzenia najprostszych cząsteczek elementarnych materii, elektronów i protonów.
O czym pisałem tutaj:
http://pogadanki.salon24.pl/368831,bajeczki-fizykow-bajeczka-o-neutrino
Oznacza to że gwiazdy są w rzeczywistości rodzajem generatora zamieniającym bez ustanku przestrzeń w materię.
W naszym wszechświecie jesteśmy wiec światkami nieustannego procesu zamiany przestrzeni w materie na wprost niewyobrażalną skalę.
Jeśli nasze obserwacje prowadzilibyśmy odpowiednio długo to musielibyśmy zauważyć że ilość materii we wszechświecie nieustannie rośnie i ekstrapolacja tego zjawiska musi nieuchronnie doprowadzić do sytuacji że nasz wszechświat będzie się składał praktycznie tylko z samej materii.
Z obserwacji wiemy że gwiazdy we wszechświecie nie występują w stanie rozproszenia tylko tworzy olbrzymie struktury w formie galaktyk. Galaktyki te z kolei nie są rozłożone przypadkowo tylko tworzą struktury wyższego rzędu zwane gromadami galaktyk. W miarę upływu czasu to ułożenie galaktyk będzie coraz bardziej uporządkowane przyjmując formę pseudokryształu w którego węzłach znajdować się będą pojedyncze galaktyki.
Tak a propos jeśli ktoś się dziwił dlaczego mój blog ma taką komiczną nazwę to myślę że teraz już znalazł na to odpowiedz. „Kryształowy Wszechświat“ jest po prostu nazwą mojego modelu uniwersum.
Takie regularne rozłożenie galaktyk musi jednak powodować że wartości Tła Grawitacyjnego zaczną przyjmować coraz bardziej zróżnicowaną wielkość osiągając w węzłach pseudokryształu, na skutek efektów interferencji oscylacji emitowanych przez nagromadzenia materii, ekstremalnie wysokie wartości.
Czym bardziej regularna będzie struktura tego pseudokryształu tym silniejsze będą interferencje, tak że musi to w końcu doprowadzić do interferencyjnej katastrofy.
Częstotliwość oscylacji materii w węzłach pseudokryształu osiągnie tak wysoką wartość, że materia nie będzie mogła w tych warunkach zachować dalej swojej formy. W jednym mgnieniu oka nagle dojdzie do rozpadu całej materii znajdującej się w węzłach kryształowego wszechświata i materia zostanie prawie że natychmiastowo zamieniona w przestrzeń i we wszechświecie rozpocznie się kolejny cykl przemian.
Co to ma jednak wspólnego z obserwacja Perlmuttera, Riesa i Schmidta, zapytowywuje się zapewne czytelnik któremu udało się dotrwać aż do tego momentu?
Więcej niż by to się wydawało na pierwszy rzut oka.
Ponieważ ta zamiana materii w przestrzeń jest związana z ekspansja wszechświata i tworzeniem nowej przestrzeni.
Przestrzeń ta nie pozostaje jednak niezmienna ale dalej przechodzi metamorfozę ciągłej, nieustannej ekspansji. Pojedyncze wakuole które ją budują zwiększają generowaną przez nie przestrzeń przy jednoczesnym spadku częstotliwości tych oscylacji.
Ten proces będzie wykazywał tendencję spadkową i przyrost wielkości wszechświata będzie coraz słabszy. Oznacza to że fotony przemieszczające się w tej przestrzeni jako swobodne wakuole będą również zmniejszać częstotliwość własnych oscylacji co musi prowadzić do tak zwanego przesunięcia ku podczerwieni.
Jednak nie możemy zapomnieć że równolegle do tego występuje inny proces zwiększający ilość materii w naszym wszechświecie.
Oznacza to jednak że ilość materii we wszechświecie rośnie bez ustanku i coraz więcej wakuol przestrzeni opuszcza ją zamieniając się w materię. Powoduje to osłabienie ekspansji wszechświata do momentu kiedy materia we wszechświecie zaczyna dominować. Od tego momentu w przestrzeni znajduje się tak naprawdę mniej wakuol niż by to wynikało z częstotliwości ich oscylacji i wszechświat przechodzi w fazę kontrakcji. Czym więcej materii powstaje tym większa jest ta dysproporcja i w obszarach poza wpływem oscylacji ciał materialnych spadek frekwencji oscylacji wakuol przyspiesza.
Z każdą nowo-powstałą cząstką materii nasz wszechświat ulega zmniejszeniu.
I to oznacza że pozostałe wakuole wypełniające przestrzeń muszą z coraz większą prędkością zmniejszać częstotliwość własnych oscylacji, ponieważ muszą one wypełnić przestrzeń pozostałą po opuszczeni jej przez wakuole tworzące materię.
W efekcie obserwujemy ciągle rosnące tempo przesunięcia ku podczerwieni. Czym mniejszy jest nasz wszechświat tam bardziej ku podczerwieni będzie się przesuwać częstotliwość światła.
To
co zaobserwowali Perlmutter, Ries i Schmidt to nie jest żaden dowód na
to że ekspansja wszechświata przyspiesza ale na to, że jego kolaps jest
już w pełnym toku i nasz wszechświat zbliża się nieuchronnie do kresu
obecnego cyklu.