Ekspansja
Ziemi
Ostatnio
ukazała się ciekawa praca, która jako jedna z nielicznych zasługuje na miano
naukowej, i to mimo tego, że interpretacja danych prezentowana przez autorów
daleka jest od prawdy. Jej wartość wynika tylko i wyłącznie z tego, że autorzy
tej pracy przedstawili czytelnikom fakty takie jakie są, bez próby ich
zafałszowania i dostosowania do obowiązujących w nauce przesądów.
Yen
Joe Tan i współpracownicy zajęli się analizą przebiegu erupcji magmy w obrębie
grzbietów oceanicznych.
I
musieli stwierdzić, że obowiązujące teorie ich powstania muszą ulec radykalnym
zmianom. Okazało się mianowicie, że wylewy magmy które tam występują nie są w
procesie tworzenia się dna oceanicznego zjawiskiem pierwotnym ale wtórnym.
Najpierw
dochodzi tam do powstania rys i spękań w obrębie grzbietu oceanicznego a
dopiero po wystąpieniu tego zjawiska, w obręb takiego spękania napływa magma z
wnętrza Ziemi. Dotychczas geolodzy twierdzili, że to to napływ magmy z wnętrza Ziemi
prowadzi do rozerwania skorupy ziemskiej i tworzenia dna oceanicznego.
Ta,
zdawałoby się niewielka zmiana ma jednak zasadnicze znaczenie dla weryfikacji
obowiązujących w geologii teorii i przywraca do życia teorię ekspansji Ziemi, o
której większość ludzi już zapomniała (jeśli w ogóle była im znana).
Teoria
ekspansji Ziemi jest jedną z najelegantszych teorii naukowych i już chociażby z
tego względu zasługuje na rozpowszechnienie. Niestety ma ona zasadniczą wadę.
Jej prekursorem był Polak Jan Jarkowski, i już samo to stawia ją pod pręgierzem
„środowiska naukowego”.
Jak
wiadomo tylko to co wymyślili tzw. zachodni naukowcy zasługuje na miano nauki.
Spowodowało
to to, że teoria ta spotkała się z niedowierzaniem i została uznana, przez tych
co wszystko wiedzą najlepiej, za kompletnie fałszywą.
Tymczasem
nawet dla laika teoria ekspansji Ziemi jest łatwa do zaakceptowania i w
naturalny sposób zrozumiała.
Pech
tylko w tym, że oprócz zachodniej mafii „naukowej”, spotkała się ona również ze
sprzeciwem religijnych maniaków.
Tym
z kolei wydaje się, że skoro w Biblii nic nie stoi o ekspansji Ziemi, to
oczywiście czegoś takiego być nie może.
Aż
dziw, że ta sprzeczna z religijnymi wyobrażeniami teoria ma wśród polskich
geologów tak liczne grono zwolenników i to mimo tak powszechnego ciemnogrodu.
Zgodnie
z moim widzeniem fizyki, teoria ekspansji Ziemi jest nie tylko estetycznie
piękna, ale również absolutnie prawdziwa. W naszym wszechświecie nie istnieje
coś takiego jak stałość jakichś parametrów i zmiany wielkości ciał niebieskich
jak i wszystkich innych parametrów fizycznych są rzeczą jak najbardziej
normalną.
W
rzeczywistości nienormalną byłaby stałość jakichś wartości.
Nasz
wszechświat jest w stanie ciągłych zmian które nigdy nie ulegną zanikowi.
Również nasza Ziemia ulega takim zmianom i te prowadzą do drastycznych
przeobrażeń jej geofizycznych własności.
Cała
tragedia którą zgotowała nam „nauka” plaga na zaprzeczaniu możliwości takich
zmian i na fanatycznym obstawaniu przy tym, że istnieją jakieś stałe fizyczne i
niezmienne prawa natury.
Oczywiście
to jest gówno prawda i szczególnie ludzie, którzy mają więcej do czynienia z
realnymi pozostałościami historii naszej planety, są bardziej sceptyczni wobec
takiego podejścia. Stąd wśród geologów znajdziemy najwięcej krytyków „globcia”
a wśród fizyków najwięcej jego zwolenników. Ci ostatni nie maja oczywiście o
niczym zielonego pojęcia i halucynują coś o prawach fizycznych do znudzenia.
Jeśli
jednak fizycy konfrontowani są z realiami znalezisk paleontologicznych to nagle
nabierają wody w usta.
Tak
było na przykład w przypadku maksymalnej wielkości i masy organizmów które
zdolne są do latania.
Całe
lata obowiązywało przekonanie, że organizm cięższy niż 40 kg nie będzie w
stanie wzbić się w powietrze o własnych siłach. Ta teza była powtarzana do
znudzenia, do czasu kiedy znaleziono szczątki latających gadów o rozpiętości
skrzydeł do 15 m i prawdopodobnej wadze 200 kg lub nawet większej.
Oczywiście
próbowano ten fakt zbić argumentacją, że gady te były albo nielotne lub też
tym, że wprawdzie lotne ale tylko pasywnie, czyli latające tak jak szybowce. Do
wzbijania się w powietrze potrzebowały one jakoby urwiska oraz ciągle wiejące
wiatry.
Przykładem
takich latających gadów są pterozaury z gatunku:
I
tu nasi „fizycy” zastawili na siebie samych pułapkę. Bo analiza środowiska
życia tych gadów wykazała, że ich sposób żerowania przypominał bardzo ten, jaki
widzimy u współczesnych marabutów czy też bocianów, a więc polowały one na małe
gady czy też ssaki w terenie raczej stepowym i płaskim. To jednak oznaczało, że
te latające gady musiały być zdolne do tego aby wzbić w powietrze masę 200 kg i
to najprawdopodobniej z miejsca, inaczej stałyby się łatwą zdobyczą gadów
drapieżnych.
Pomimo
swojej przemądrzałości żaden z fizyków nawet nie próbuje znaleźć wytłumaczenia
tej zagadki. Tak zwana „nauka” ignoruje fakty, bo nie pasują one do wymysłów
którymi fizycy zatruwają umysły ludzkie już od dziesięcioleci.
Nie
inaczej ma się sprawa z największymi organizmami lądowymi - Zauropodami.
Największe
z tych gadów mierzyły około 40m długości i wyżyły zapewne powyżej 100 t.
Jak
horrendalne są to wielkości możemy się przekonać patrząc na to zdjęcie.
Zgodnie
z obowiązującymi w fizyce teoriami, tak wielki organizm powinien zginać
natychmiast przytłoczony własnym ciężarem. Tymczasem, jak widać, żyło im się
świetnie i były w stanie wypełniać te same funkcje co organizmy współczesne. W
jaki sposób, na ten temat nikt z fizyków nie chce się wypowiedzieć, poza
standardowym pleceniem bzdur, bo wie dobrze, że takie organizmy są niemożliwe i
zaprzeczają prawom ich „fizyki”.
Oczywiście
nie są to jedyne niezrozumiałe przykłady gigantyzmu wśród organizmów żywych. O
innym takim przykładzie pisałem tutaj:
Dobrze
więc. że takie dowody istnieją i raz za razem przypominają tzw. „naukowcom” o
tym, że ich teorie są do dupy.
Oczywiście
wytłumaczenie tego zjawiska jest związane z faktem zmiany wielkości Ziemi,
czego dowodem jest zarys kontynentów.
Oczywiście
tak jak to jest prezentowane w zalinkowanym przeze mnie filmiku. to nie było i
Ziemia nie podlega jednostajnej ekspansji swojej wielkości. W istocie Ziemia
regularnie zmienia swoją wielkość oraz masę a co za tym również wszystkie inne
parametry włącznie z wartością przyspieszenia ziemskiego.
W
swojej przeszłości Ziemia podlegała wielokrotnie takim zmianom, w efekcie
których kurczyła się ona do wielkości takiej, że oceany zajmowały o wiele
mniejszą powierzchnię niż kontynenty, a jej średnica zmniejszała się zapewne do
2/3 lub nawet polowy jej obecnej wielkości.
Odpowiednio
do tego zmniejszała się również jej masa jak i wielkość budujących ją atomów.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-pierwsza.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-druga-zacznijmy.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-trzecia-co-to.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/07/budowa-atomu.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-druga-zacznijmy.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-trzecia-co-to.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/07/budowa-atomu.html
Taki
proces wymaga jednak czasu na dostosowanie się wszystkich parametrów fizycznych
do obowiązującej wielkości Tła Grawitacyjnego.
I
w takich właśnie okresach przejściowych występowały sytuacje w których
przyspieszenie ziemskie było znacznie mniejsze niż wynikałoby to z ówczesnej
wartości TG w Układzie Słonecznym. W takich właśnie okresach dochodziło do
wykształcenia się gigantyzmu wśród zwierząt.
Ponieważ
molekuły substancji organicznych odnawiają się nieprzerwanie i w przypadku
drastycznego spadku TG wielkość ich drastyczne rośnie, rośnie też odpowiednio
wielkość organizmów.
Przy
okazji okresy o niskiej wartości przyspieszenia ziemskiego sprzyjają tworzeniu
się gigantycznych organizmów latających a odpowiednio gęsta atmosfera umożliwia
też latanie organizmom wielokrotnie cięższym niż to jest możliwe współcześnie.
Świat
ożywiony jest w stanie dostosować się bardzo szybko do zmieniających się
wartości TG, natomiast molekuły materii nieożywionej dostosowują się do tego
bardzo powoli i zachowują jeszcze tysiące i miliony lat swoja zaniżoną masę.
Prowadzi to do dysproporcji między tymi wielkościami i do tego, że 200 kg
organizmy są w stanie latać bez problemów i 100 tonowe Zauropody poruszać się
po ziemi bez najmniejszych problemów.
Te
wszystkie zmiany muszą również występować w odwrotnym kierunku i to powoduje,
że znamy również w historii Ziemi takie okresy w których występują tylko
organizmy karłowate lub o niewielkich rozmiarach.
Oczywiście
również człowiek podlega takim zmianom i one to wywarły decydujący wpływ na
wykształcenie się naszego gatunku.
Te
wszystkie fakty które podałem są już od dawna znane i od dawna powinny one
zmusić naukę do zarzucenia obowiązujących fałszywych teorii. Niestety ta banda
fanatyków wie dobrze jak bronic koryta wysługując się rządzącym na zasadzie
„ręka, rękę myje”