Powodzie glacjalne a mechanizm funkcjonowania wszechświata





Tak jak to już wielokrotnie podkreślałem zasady prowadzące do powstania różnorodnych zjawisk geofizycznych opierają się na jednym i tym samym mechanizmie. Interesujące jest przy tym to, że mimo tych samych przyczyn efekty mogą być całkowicie inne w zależności w jakim środowisku ten mechanizm się ujawni.
Na pierwszy rzut oka, trzęsienia ziemi czy tez powodzie glacjalne nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego. W ramach mojej teorii okazuje się jednak że te zjawiska są w gruncie rzeczy tym samym. Co więcej również prawie wszystkie zjawiska geofizyczne są przejawem tego mechanizmu i to co powoduje zjawisko powodzi glacjalnych w lodowcu, w środowisku litosfery prowadzi do trzęsień ziemi i wybuchów wulkanów, w hydrosferze do zjawiska tsunami i monstrualnych fal, a w atmosferze do zjawiska huraganów czy też trąb powietrznych.

Zatrzymajmy się na krotko przy zjawisku powodzi glacjalnych.


Te mianowicie są doskonałym przykładem pokazującym w sposób niepodważalny że źródłem ich powstania jest zjawisko zaćmień słonecznych. Tutaj w tej liście znajdziecie Państwo informacje o największych powodziach glacjalnych w historii Islandii

I zawsze, w każdym przypadku takiej powodzi, znajdziemy zaćmienie słoneczne które objęło teren powodzi na krotko przed jej wystąpieniem

1580 – Katla
1612 – Katla
1625 – Katla
1660 – Katla
1721 – Katla
1755 – Katla
1802 – Grimsvötn
1918 – Katla
1934 – Grimsvötn
1983 – Grimsvötn
1996 -  Grimsvötn

Ta 100% zbieżność nie może być przypadkiem. Takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. To jest niemożliwe aby na przestrzeni 400 lat zawsze po tym jak wystąpiło zaćmienie słońca na Islandii następowała krotko po tym katastrofalna powódź glacjalna i zaraz potem wybuch wulkanu.
Oczywiście tak zwani naukowcy są za durni aby zauważyć te zbieżności. W ich horyzoncie myślowym zawężonym do jednego punktu który nazywają „naukowym punktem widzenia“ nie ma miejsca na takie zależności. W tym środowisku pełnym fanatyków, autystów, oszustów i zwykłych durni poznanie rzeczywistosci zastąpione zostało codziennymi rytuałami przysięgi wierności obowiązującej dogmie.
Obserwacje prawdziwej natury jest źródłem ciągłych pytań na które nie znamy tak naprawdę odpowiedzi, ale prawdziwa natura natury nie interesuje nauki. Zabarykadowani w swoich laboratoriach i zamknięci na dziesięć spustów ich matematycznych teorii ,naukowcy już dawno zapomnieli co to jest rzeczywistość. Nigdy od pokoleń żaden z nich nie ważył się wyjść z tych zatęchłych kazamatów ich durnowatych teorii i zaczerpnąć świeżego powietrza realnego życia.
Tak więc najprostsze zależności i najbanalniejsze korelacje przerastają o niebo ich intelektualne możliwości. Tylko tym mogę wytłumaczyć to że mimo że zbieżność miedzy powodziami glacjalnymi i zaćmieniami słonecznymi jest niepodważalna nauka robi tak jakby coś takiego nie istniało zamykając oczy na realia.

Z punktu widzenia mojej teorii zależność ta nie jest czymś zagadkowym ale jest naprawdę banalnie prosta.

Zaćmienie słońca oznacza że Ziemia, Księżyc i Słońce znajdują się w jednej linii. Każde z tych ciał niebieskich moduluje przestrzeń zmieniając częstotliwość jej oscylacji. Jednak na skutek tego specjalnego położenia oscylacje te ulegają zjawisku interferencji na skutek czego częstotliwość oscylacji przestrzeni a tym samym materii (materia jest tylko innym rodzajem przestrzeni) ulega zmianie. W tym momencie musimy zastanowić się jak taka zmiana wpływa na zjawisko oddziaływania przyspieszenia ziemskiego. Zjawisko „grawitacji“ wynika z koordynacji oscylacji podstawowych jednostek przestrzeni. Jeśli wakuole, jako jej jednostki, koordynują te oscylacje tak, że ekspansja następuje wtedy kiedy kierunek tej ekspansji wskazuje środek ciała materialnego, to oczywiście każda zmiana częstotliwości oscylacji musi doprowadzić do zaburzenia tego rytmu i ekspansja takiej wakuoli nastąpi albo za wcześnie albo za późno.
Jeśli wakuola taka jest częścią cząstki materii i materia ta znajduje się w trakcie przejścia fazowego, to zmiana tego kierunku ekspansji zostanie zamrożona w tej cząstce aż do momentu następnego przejścia. Oznacza to że w trakcie zaćmienia słonca tworzą się różne generacje wakuol których ekspansja jest minimalnie przesunięta względem centrum ciała materialnego. Pomiędzy tymi generacjami wakuol dochodzi do wzajemnego oddziaływania polegającego na destruktywnej i konstruktywnej interferencji. To z kolei prowadzi do rezonansu w kryształach i molekułach materii.

Tym samym molekuły te zaczynają oscylować z coraz większą amplitudą i oscylacje sieci krystalicznej staja się coraz bardziej chaotyczne. Taki chaotyczny przyrost oscylacji to nic innego jak wzrost temperatury. Ten postępujący wzrost temperatury obejmuje coraz większą objętość skal czy też lodu w lodowcu i strefa podgrzana oraz jej temperatura rośnie nieustannie a materia w tej strefie zbliża się stopniowo do granicy przy której następuje przejście z fazy stałej w ciekłą.
Najczęściej przejście to ma charakter bardzo gwałtowny i jest inicjowane kolejnym zaćmieniem słonecznym albo wybuchem na słońcu albo innego typu zaburzeniami Tła Grawitacyjnego np. w skutek koniunkcji planet.

Tak wiec wybuchy wulkanów i powodzie glacjalne różnią się od siebie tylko środowiskiem w którym zachodzą te zjawiska. Nie może wiec nikogo dziwić to że powodzie glacjalne poprzedzają późniejsze wybuchy wulkaniczne. Po prostu procesy te w lodzie lodowców przebiegają znacznie szybciej niż w skalach podłoża.

Podany przykład pokazuje też w jaki sposób należy podchodzić do poznania natury. Nie wystarczy gapienie się na porąbane formułki i toczenie chorych dywagacji o boskiej naturze wszechświata i jego matematycznej doskonałości. Trzeba otworzyć oczy i wyjść zobaczyć jak to jest właściwie naprawdę. Fizycy zachowują się jak ten chytry żyd w tym starym jak świat dowcipie, który zarzuca Bogu że nie daje mu wygrać miliona w totolotku. Na co ten odpowiada mu „zagraj w końcu, daj mi choć jedną szansę“.

Zagadka Enceladusa

O tym że procesy fizyczne we wnętrzach ciał niebieskich zależne są nie od jakichś tam przemian zachodzących w głębi tych ciał czy też innych banialuków ale są wynikiem zmian ich pozycji w obrębie pola Tła Grawitacyjnego pisałem już wielokrotnie przy okazji omawiania rożnych obserwacji związanych z geofizyką Ziemi i nie tylko. Przypomnę tylko moje notki o księżycu Mimasie


czy też notkę o księżycu Thetys


W obu przypadkach widoczne jest jednoznacznie to że ogrzewanie wnętrza tych księżyców następuje w wyniku przecinania się ich orbity z orbita największego księżyca Saturna - Tytana.
Oczywiście w efekcie doszło na tych księżycach, jako ciałach skalistych, do wykształcenia się ekstremalnego wulkanizmu w formie centralnych wulkanów oraz otaczającej ich kaldery.

Ten sam mechanizm występuje na Ziemi gdzie wulkanizm jest wynikiem topienia się skał pod wpływem zaćmień słonecznych.
Oczywiście wulkanizm nie jest jedynym skutkiem koniunkcji ciał niebieskich co widzimy na przykładzie zjawisk w atmosferze i hydrosferze ziemskiej.
Ostatnio jednak lista dowodów potwierdzających moją teorię wzbogacona została o kolejną bardzo spektakularną obserwację.

A mianowicie zauważono że intensywność wybuchów „gejzerów" na księżycu Saturna Enceladusie jest zależna od położenia na jego orbicie i jest szczególnie intensywna w momencie największego oddalenia względem Saturna.


Jest to bezpośredni dowód na to że za zjawiskiem ogrzewania wnętrza tego małego księżyca ukrywają się nie jakieś procesy wewnętrzne ale że musi on otrzymywać tę „energię“ z zewnątrz.
Do tego dochodzi problem temperatury tego ciała niebieskiego. Pytanie jakie nie zostało rozwiązane przez tych niedołęgów fizyków jest takie: Jak to możliwe że ciało niebieskie o temperaturze -200°C jest w stanie utrzymać w swoim wnętrzu ocean płynnej wody zasilający regularnie "gejzery". Oczywiście poza bla bla bla nikt nie znajdzie w tym co piszą fizycy nic rozsądnego. Co prawda bredzą jak zwykle coś o siłach pływowych ale doskonale zdają sobie sprawę z obliczeń ich durnowatych formułek że taka ewentualność jest wykluczona.

Oczywiście prawda jest całkiem inna.

Enceladus znajduje się w takiej strefie zmiennosci pola Tła Grawitacyjnego że panujące tam procesy fizyczne przebiegają w całkiem innych warunkach brzegowych niż ma to miejsce na Ziemi. Na skutek niskiej wartości Tła Grawitacyjnego również temperatury panujące na tym księżycu są nieporównywalne z ziemskimi. Te -200 °C wyglądają na bardzo niską temperaturę ale na Enceladusie woda nie zamarza przy ziemskich 0°C ale w o wiele niższej temperaturze możliwe że dopiero przy -100°C tak więc już z tego względu płynna woda nie jest tam czymś wyjątkowym ale najnormalniejsza rzeczą pod słońcem.
Enceladus obraca się wokół Saturna prawie że w płaszczyźnie równikowej tej planety i jest związany rezonansem orbitalnym z księżycem Dione w stosunku 1:2.

To znaczy oba te księżyce znajdują się regularnie w koniunkcji i to zawsze w tym samym położeniu na orbicie. Księżyc Enceladus ma orbitę bardziej nieregularną i w trakcie apocentrum kiedy następuje ta koniunkcja tylko jego południowy biegun znajduje się w płaszczyźnie łączącej Dione z Saturnem. Przyrost Tła Grawitacyjnego jest w tym obszarze tak duży że powoduje to eksplozywny przyrost oscylacji cząstek wody w płynnych zbiornikach wody w podłożu „gejzerów“ i ich wzmożoną aktywność.

Strefa w której przebiega koniunkcja pomiędzy Dione i Enceladusem składa się zatem z sieci kriowulkanow którym w dla zmyłki fizycy nadali miano gejzerów.
To co widzimy na Enceladusie jako tak zwane prążki tygrysie jest strefą w której regularnie zachodzi przecięcie się plaszczyzn orbit obu księżyców. Z racji olbrzymiej regularności ich parametrów orbitalnych, koniunkcje zachodzą zawsze przy takich samych wzajemnych położeniach co prowadzi do wykształcenia tych prążków.

Tak więc ta obserwacja potwierdza w całej rozciągłości moje wytłumaczenie funkcjonowania zjawisk geofizycznych na Ziemi jak i zjawisk aktywności słonecznej czy planetarnej. Widzimy że wszystkie te procesy są wynikiem zmiennosci Tła Grawitacyjnego a każda inna próba ich wytłumaczenia to tylko mydlenie oczu przez bandę oszustów nazywających siebie fizykami ale zasługujących najwyżej na miano alchemistów i szamanów.

Detekcja neutrin przez IceCube




Informacja jaka pojawiła się ostatnio o obserwacji wysokoenergetycznych neutrin


w projekcie „IceCube“ sugeruje jakoby neutrina istniały. Oczywiście to jest kompletna bzdura. Ten niesamowicie kosztowny projekt rejestruje wszystko inne ale nie neutrina.

Neutrin po prostu nie ma.

To jest chora mrzonka tak zwanych „naukowców“ czyli współczesnej odmiany alchemistów obiecujących ludzkości zamianę ołowiu w złoto a kasujących w rzeczywistości tylko pieniądze do własnej kieszeni.

Co w takim razie zarejestrowały detektory?
Aby to zrozumieć trzeba by najpierw zwrócić uwagę na to jak zbudowany jest ten detektor.


Jak widzimy ma on bardzo regularną formę złożoną z długich kabli i podwieszonych do nich detektorów w kształcie kul. Konstrukcja ta przypomina trochę szkolny model budowy kryształu dla olbrzymów.

I to właśnie podobieństwo jest odpowiedzialne za efekt powstania wyladowania objawiający się emisja fotonów w istocie nie różniących się od wylądowań atmosferycznych.

Przyczyna tych wylądowań były eksplozje słoneczne.
Zarejestrowano dwa szczególnie silne emisje fotonów w detektorach. Pierwsza w dniu 08.08.2011 



a druga w dniu 03.01.2012. 



W obu przypadkach emisje te były poprzedzone szczególnie silnymi eksplozjami słonecznymi



W trakcie pierwszej zaobserwowano tak zwany solar radio burst. Jednocześnie eksplozja ta spowodowała zmiany w charakterze oscylacji materii ziemskiej. Materia z której jest zbudowany IceCube z racji jego wielkiej regularności budowy była szczególnie podatna na to zjawisko. Oscylacje materii w tym urządzeniu synchronizowały się coraz bardziej tak że doszło do katastrofy interferencyjnej i raptownej emisji fotonów. Był to rodzaj błyskawicy ktora pojawiła się w lodzie zamiast w atmosferze.
Jestem pewien ze sejsmografy zarejestrowały w tym samym czasie niewielkie trzęsienie lodowca.

Oczywiście nasi przygłupawi fizycy zrobili z tego detekcję neutrina ale co można się spodziewać innego po takich debilach.

Budowa Atomu



IV Budowa Atomu.

W poprzednich rozdziałach mojego opisu budowy wszechświata przedstawiłem zasady na jakich dochodzi do powstania jedynych niezależnych cząstek elementarnych materii to znaczy elektronu i protonu. Z opisu tego wynika że tak zwana „Fizyka Cząstek Elementarnych“ posługuje się pojęciami nie mającymi żadnego związku z rzeczywistością. Takie pojęcia jak kwarki, gluony czy tez neutrina i inne tego typu zbitki słowne są tylko fantastycznymi konstrukcjami kompletnie pozbawionymi realnych odpowiedników.

Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest akceptacja tego że, wakuola jest podstawową i jedyną jednostką przestrzeni a tym samym również i materii.

Oznacza to również że poszukiwanie coraz to mniejszych składników materii nie ma sensu i nie może wnieść nic nowego do naszego poznania rzeczywistości.

Proponowane przeze mnie podejście w opisie elektronu i protonu oraz związanych z tym zjawiskach ładunku elektrycznego i pola magnetycznego, możemy rozszerzyć na opis całej materii we wszechświecie. Oczywiście wynikają z tego zmiany dotyczące interpretacji obserwacji związanych ze zjawiskami „przemian jądrowych“ jak i samego podejścia do budowy atomu jako elementu budowy materii.

Moja teoria rezygnuje z tak zdawałoby się podstawowych elementów budowy atomu jakimi są elektrony i jądro atomowe.

Zarówno jądro atomowe jak i elektrony nie są rzeczywistymi bytami w obrębie atomu a jedynie specyficznymi formami oddziaływań pomiędzy budujacymi atom oscylującymi wakuolami.

Tak jak w proponowanej przeze mnie budowie elektronu, zjawisko ładunku elektrycznego objawia się tylko w określonych fazach oscylacji połączonych ze sobą wakuoli. W trakcie kontrakcji wakuoli pojawia się ładunek elektryczny dodatni jeśli interferencja wakuoli jest destruktywna i ujemny jeśli mamy do czynienia z interferencja konstruktywna. To pojawienie się ładunku w momencie przyjęcia przez wakuole minimalnej objętości odbieramy jako istnienia jadra atomowego. To samo zjawisko obserwowane w trakcie ekspansji wakuol czyli w momencie generacji przestrzeni jest przez fizyków rejestrowane jako objaw obecności elektronu ewentualnie pozytronu. W obu przypadkach nie mamy jednak do czynienia z jakimiś fizycznymi bytami tylko z przejściowymi stanami fizycznymi układu wakuoli.

W atomie nie możemy wyróżnić żadnych elementów składowych poza wakuolami. W atomach nie występują ani elektrony ani protony ani tym bardziej neutrony (takie konstrukcje jak kwarki czy gluony nie mówiąc juz o neutrinach pomijam w ogóle w moich rozważaniach ze względu na to że są to czyste twory fantazji fizyków a nie realne byty)

W związku z tym nasuwa się pytanie jak w takim razie dadzą się inaczej wytłumaczyć te zjawiska jakie obserwujemy w trakcie eksperymentów prowadzonych na poziomie atomowym.

Oczywiście cześć tych zjawisk jest produktem interpretacji narzucanej przez obowiązujące teorie, jednak istnieją obserwacje które obiektywnie pokazują określone cechy atomu i te muszą tez być wytłumaczone w zakresie mojego alternatywnego modelu .

Proponuje wiec zajęcie się poszczególnymi przykładami obserwacji dokonanych przy badaniu atomów zaczynając od ich najprostszej formy.

Formę te poznaliśmy przy omawianiu budowy protonu. Proton jest najprostszą formą atomu i odpowiada zjonizowanemu atomowi wodoru czyli formie objawiającej dodatni ładunek elektryczny.

Forma „niezjonizowana“ cechuje się obecnością zarowno ładunku ujemnego w trakcie ekspansji wakuoli jak i dodatniego w trakcie ich kontrakcji.
Wynika to z tego że następuje synchronizacja oscylacji dwóch wakuoli i ponieważ mniejsza z nich oscyluje z wyższa częstotliwością musi to prowadzić do naprzemiennego pojawienia się w tym związku wakuoli zarowno ładunku dodatniego związanego z interferencją destruktywną jak i ujemnego związanego z interferencją konstruktywną.


Stan taki jest stanem zrównoważonym i związek wakuoli nie wykazuje oddziaływań z otaczającą przestrzenią w większej skali. W stanie takim wakuole materii stapiają się jakby z Tłem Grawitacyjnym oscylując wraz z otaczającą przestrzenią. Można więc powiedzieć że jest to podstawowy stan materii.

Desynchronizacja oscylacji następuje najczęściej poprzez zwiększenie ekspansji poszczególnych składowych atomu przy czym takie zwiększenie ekspansji występuje najczęściej w przypadku wakuoli o mniejszej częstotliwości oscylacji czyli wakuoli większej, w wyniku czego atom wykazuje wprawdzie destruktywna interferencje w trakcie kontrakcji wakuoli większej ale wakuola większa nie jest w stanie zmniejszyć się na tyle aby pojawiła się tez interferencja konstruktywna jeśli przechodzi ona w stan jej ekspansji czyli nie pojawia się ładunek ujemny nazywany przez fizyków elektronem. Odpowiednio do tego atom wodoru zaczyna wykazywać obecność dodatniego ładunku elektrycznego i przechodzi w stan tzw. zjonizowany.


Jak wiemy atom wodoru posiada jeszcze dwa dodatkowe izotopy znacznie cięższe od formy podstawowej. Są to deuter i tryt. Według obowiązującego modelu w deuterze pojawia się dodatkowa cząstka elementarna określana mianem Neutronu.


Tak jak to już wyżej stwierdziłem w atomie nie występują żadne cząstki elementarne poza wakuolami tak wiec również za tym co nazywamy neutronem musi się ukrywać jakaś szczególna konfiguracja wakuoli. Podstawowym dowodem na obecność dodatkowego neutronu w atomie wodoru jest zwiększenie jego masy.


Wszystkie inne dowody są natury pośredniej i nie pozwalają na jego jednoznaczna identyfikacje w atomie.

Co w takim razie powoduje powstanie efektu neutronu w atomie?

Powstanie efektu neutronu wynika z przyłączenia dodatkowej wakuoli do atomu o dokładniej rzecz biorąc do wakuoli z większą częstotliwością oscylacji czyli do wakuoli mniejszej. Atom przyjmuje w wyniku tego strukturę którą przedstawiam schematycznie w kolejnym rysunku.


Obecność dodatkowej wakuoli (N) w obrębie przestrzeni generowanej przez wakuolę (a) nie zaznaczy się w formie interakcji miedzy wakuola (N) i  wakuolą większą (A) ponieważ znajdują się one w obszarach oddzielonych od siebie przestrzenią wakuoli mniejszej (a), ale spowoduje tylko przyrost masy tak powstałej cząstki ponieważ oscylacje wakuoli większej muszą wywołać taki sam chaotyczny ruch zarowno względem wakuoli (a) jak i wakuoli (N).
Oczywiście na takiej samej zasadzie powstaje izotop trytu gdzie w obrębie wakuoli (a) znajdują się dwie dodatkowe wakuole o wysokiej częstotliwości oscylacji.



Podobna sytuacja występuje w przypadku następnego pierwiastka w układzie okresowym czyli helu. Hel powstaje w wyniku połączenia się dwóch protonów, przy czym efekt dodatkowych neutronów powstaje w tym przypadku automatycznie w wyniku przyspieszania każdej z wakuoli o wyższej częstotliwości przez dwie wakuole o niższej częstotliwości jednocześnie. Wykształcenie się ładunków elektrycznych dodatnich występuje tylko w obrębie wakuoli ze sobą wzajemnie splątanych a wiec (Aa) i (Bb).
Oddziaływania układu (Ab) i (Ba) odpowiada temu co uznajemy za neutron.


Na skutek desynchronizacji wakuoli splątanych ze sobą zanika zdolność tworzenia w ich obrębie ładunku ujemnego, za to pojawia się ta zdolność w obrębie oddziaływania obu wakuoli większych (AB).

W tej sytuacji należy postawić sobie pytanie w jaki sposób należy interpretować tak zwane reakcje  jądrowe.

Dla przykładu weźmy reakcję rozpadu trytu opisana w klasyczny sposób następująco:


Z punktu widzenia mojej teorii przebieg reakcji jest następujący:


To znaczy że w następstwie interakcji pomiędzy obiema wakuolami (N) w obrębie wakuoli (a) następuje wypchniecie jednej z nich poza obszar przestrzeni generowanej przez wakuole (a).
Powstała w ten sposób wakuola (b) synchronizuje z jedna z otaczających atom trytu wakuoli przestrzeni i tworzy dodatkowy proton (Bb).
Obserwowane w reakcji powstanie elektronu zachodzi poza atomem i jest związane z impulsem jaki pojawia się w przestrzeni na skutek zniknięcia jednej z wakuoli przestrzeni i związania jej z atomem helu na skutek czego najbliższa wakuola przestrzeni przeobraża się w wysokoenergetyczny foton promieniowania gamma a ten z kolei reaguje z kolejna wakuola przestrzeni tworząc elektron.

Oczywiście neutrino podane we wzorze jest tylko czystym wymysłem dla zachowania fałszywych założeń przyjętych przez fizyków.

Już z tego krótkiego zarysowania tematu można zauważyć że stabilność atomów zależy od regularności ich struktury. Trzeba wiec przyjąć że atomy nie są tworami kulisto-symetrycznymi ale przyjmują mniej lub bardziej regularne formy brył geometrycznych. Oczywiście takie formy które wykazują pełną symetrie wewnętrzną będą w stanie optymalnie synchronizować oscylacjami tworzących je wakuoli i będą się wykazywać szczególną trwałością. Dlatego też występowanie wśród atomów szczególnie stabilnych formy spełniających zasadę liczb magicznych oznacza że atomy te przyjmują formę zbliżoną do wielościanów foremnych a szczególnie do ich odmiany o nazwie wielościanów gwiaździstych, lub tez kombinacji miedzy nimi.


właśnie podobieństwo do wielościanów gwiaździstych tlumaczy szczególną stabilność atomów spełniających warunek liczb magicznych a wiec takich które zawierają odpowiednio 2, 8, 20, 28, 50, 82, 126, 152, 184 „protonów“ lub „neutronów“ czyli w moim modelu wykazujących odpowiednia ilość „wierzchołków“. Dla przykładu, liczbie 8 odpowiada atom przyjmujący formę stelli octagula




a Atom o liczbie magicznej 20 odpowiadaby tak zwanemu wielkiemu stellowemu dwunastościanowi foremnemu a wiec gwieździe o 20 promieniach.




Oczywiście mój model wymusza od nas inne spojrzenie na budowę materii we wszechświecie. Materia nie jest, wbrew temu co twierdza fizycy, czymś niezmiennym i niezależnym od otaczających atom warunków. Atom wodoru w przestrzeni międzygwiezdnej będzie wprawdzie identyczny geometrycznie z atomem na Ziemi ale ich wielkość będzie dramatycznie inna. Również własności chemiczne i fizyczne oraz skłonność do rozpadu lub łączenia się z innymi atomami lub wakuolami będą nieporównywalne. Materia międzygwiezdna nie da się porównać z niczym co znamy. Nie można się wiec dziwić temu że badania spektrometryczne prowadzą do interpretacji które są coraz bardziej zwariowane.
Dokładniej temat ten omówię w trakcie opisu Układu Słonecznego.

Symetrie atomu nie objawiają się tylko na poziomie jego kształtu ale na skutek dążenia materii do całkowitego wypełnienia objętości wpływają też na powstanie określonych form sieci krystalicznej w minerałach i form geometrycznych w molekułach związków atomów, ale o tym w następnym odcinku.


Translate

Szukaj na tym blogu