Jest to wprawdzie z pozoru niezbyt interesująca informacja i dlatego nie spotkała się ona ze szczególnym zainteresowaniem mediów, ale tak naprawdę jest to jedna z najciekawszych obserwacji ostatnich lat.
Wynikało to może z tego, że chodzi tu tylko o mizerne 1,4602 ms.
Ale uwaga, te 1,4602 ms obalają całą współczesną fizykę.
https://geekweek.interia.pl/nauka/news-obrot-ziemi-zwolnil-czym-jest-to-spowodowane,nId,5606180
W skrócie chodzi tu o to, że w sposób absolutnie niespodziewany Ziemia zmieniła prędkość własnych obrotów i nie wiadomo dlaczego zaczęła się kręcić szybciej.
To, że obroty Ziemi muszą zwalniać, co do tego panował w nauce konsens. Wymyślono też dla tego procesu uzasadnienie, które na pierwszy rzut oka wyglądało nawet na logiczne.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ruch_obrotowy_Ziemi#Zmienno%C5%9B%C4%87_ruchu
Tylko że te „teorie“ mają jedną zasadniczą słabość, one nie są w stanie wytłumaczyć nagłych spadków a szczególnie wzrostów prędkości obrotowej Ziemi.
Wprawdzie przez ostatnie dziesięciolecia spowolnienie tego ruchu zdawało się potwierdzać obowiązujące tzw. „teorie naukowe", ale w zeszłym roku zaobserwowano nagle i niespodziewanie wzrost szybkości obrotu naszej planety trwający przez okola 28 dni z największym przyrostem prędkości w dniu 19 lipca 2020, o już wyżej wspomniane 1,4602 ms.
Oczywiście jak przystało na prawdziwych „naukowców”, ta informacja została przez nich kompletnie zignorowana i to z jak najbardziej zrozumiałych względów.
Po prostu oni nie mają zielonego pojęcia o tym jak funkcjonują tzw. „prawa przyrody“, a jedyne, na czym się znają to na zaklinaniu deszczu przy pomocy mamrotania matematycznych formułek i na okradaniu podatników.
Całe szczęście dla nich, to przyspieszenie było krótkotrwałe i Ziemia ustabilizowała swoje obroty.
Niewiele jednak brakowało do tego, aby cała historia skończyła się kompletnym blamażem „nauki“.
Gdyby okres przyspieszania obrotów Ziemi trwał trochę dłużej, to zmieniłoby to na tyle długość trwania jednej doby na Ziemi oraz długość roku ziemskiego, że konieczną stałaby się odpowiednia korektura zegarów na Ziemi.
Korektura polegająca na dodaniu brakującej sekundy do czasu trwania roku ziemskiego jest praktykowana od dawna, bo tak zakładały to obowiązujące teorie. Odpowiednie mechanizmy zostały więc wbudowane do urządzeń czy też programów komputerowych, w których dokładny czas jest niezbędny do ich prawidłowego funkcjonowania.
Nie przewidziano jednak tego, że może też wystąpić zjawisko przeciwne i Ziemia zacznie się nagle kręcić szybciej.
I dlatego odpowiednie możliwości takiej korektory po prostu nie istnieją.
Teoretycznie już w tym roku wystąpi konieczność takiej korektory i to o wiele sekund, ale oczywiście nie zostanie ona wprowadzona, bo wszyscy mają pietra, że nagle przestanie funkcjonować cała ta elektronika i wszystkie inne zabawki.
Tak więc naukowcy dalej będą zaklinać deszcz i błagać Boga o spowolnienie obrotów Ziemi, aby ta nie kompromitowała dalej ich nieuctwa.
Przestańmy jednak znęcać się nad półgłówkami, w końcu nic nie mogą na to poradzić, że urodzili się debilami, a zastanówmy się, co mogło tak naprawdę spowodować to zjawisko.
Oczywiście wystarczy tylko spojrzeć na to, jaki był układ planet w czasie kiedy nastąpił przyrost obrotów Ziemi.
Widzimy, że wystąpiło w tym czasie zgrupowanie planet wewnętrznych oraz Jowisza i Saturna połączone z szeregiem koniunkcji Ziemi z tymi planetami.
Doprowadziło to oczywiście do tego, że Tło Grawitacyjne wzrosło i poszczególne wakuole przestrzeni, z których składa się również nasza materia, zostały zmuszone do zwiększenia częstotliwości oscylacji własnych.
Takie zwiększenie częstotliwości oznacza jednak, że poszczególne wakuole generują w trakcie takiej oscylacji minimalnie mniejszą przestrzeń.
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-pierwsza.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-druga-zacznijmy.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/06/o-istocie-natury-czesc-trzecia-co-to.html
http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2013/07/budowa-atomu.html
Ta różnica jest wprawdzie ekstremalnie mała, ale w tak olbrzymim nagromadzeniu tych wakuoli, jakim jest materia Ziemi, musi to prowadzić również do odpowiedniego zmniejszenia objętości przestrzeni, jaką zajmuje nasza planeta.
Innymi słowy, nasza Ziemia uległa minimalnemu zmniejszeniu, na tyle jednak znacznemu, aby odbiło się to na szybkości jej obrotów.
Mieliśmy więc to do czynienia z powszechnie znanym efektem piruetu baletnicy.
Po wyjściu Ziemi z obszaru koniunkcji z Jowiszem i Saturnem TG spadło i odpowiednio do tego wzrosła zajmowana przez Ziemię objętość.
No może nie całkiem.
Te wakuole, które po zmniejszeniu swojej wielkości zostały jednocześnie wbudowane w powstające w tym czasie nowe cząsteczki materii, zachowały oczywiście swoją częstotliwość oscylacji i odpowiednio mniejsze były też atomy, które je zawierały.
Te atomy i molekuły zachowują swoją zmniejszoną objętość do czasu przejścia przez nie zmian fazowych i reagują słabiej na wszelkie zmiany TG.
Oznacza to, że powrót Ziemi do jej pierwotnej objętości będzie trwał o wiele dłużej, a może się też zdążyć tak, że ta nowa prędkość rotacji stanie się jej nowym standardem, na jakich czas.
W skrajnych przypadkach takich zmian TG, może to prowadzić do drastycznych zmian wielkości Ziemi i do tego, że jej objętość może się zmniejszyć o połowę, a nawet więcej.
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2013/05/dlaczego-nasz-wszechswiat-jest-coraz.html
Takie zjawiska występowały już wielokrotnie w historii Ziemi i ostatnim minimum wielkości Ziemi był czas permu.
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2016/11/ekspansja-ziemi.html
W tym czasie Ziemia była tak mała, że skorupa oceaniczna prawie zanikła i poszczególne kontynenty przylegały do siebie, tworząc tzw. Pangeę.
Skokowe spadki wielkości TG w dalszych okresach historii Ziemi doprowadziły do tego, że Ziemia stopniowo zwiększała swoją objętość, a jej skorupa ulegała spękaniu.
Miejsca takich pęknięć obserwujemy współcześnie jako tak zwane grzbiety śródoceaniczne.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Grzbiet_%C5%9Br%C3%B3doceaniczny
To minimalne zmniejszenie się Ziemi w zeszłym roku nie pozostało bez skutków i spowodowało, że zjawiska wulkaniczne uległy intensyfikacji, zmuszając magmę do przemieszczanie się pod wpływem wzrostu ciśnienia w kierunku powierzchni Ziemi.
Tak czy owak, mieliśmy olbrzymie szczęście, że te zeszłoroczne koniunkcje były tak niesymetryczne.
Gdyby wszystkie planety ustawiłyby się rzeczywiście w jednej linii i to po tej samej stronie Słońca, to mielibyśmy apokalipsę jak w banku.
Nie tylko Ziemia przyspieszyłaby drastycznie swoje obroty, ale skład atmosfery i hydrosfery zmieniłby się katastrofalnie. Wszystko to połączone z uwolnieniem się miliardów ton CO2 i metanu z ziemskich oceanów.
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2013/09/kiedy-raj-zamieni-sie-w-pieko.html
Ludzkość musiałaby mieć naprawdę dużo szczęścia, aby choć paru ludzi przeżyło tę katastrofę.
Zanim jednak skończę, winien jestem wyjaśnienia, dlaczego akurat 19.07.2020 Ziemia przyspieszyła swoje obroty najbardziej.
Wynikało to po prostu z tego, że do koniunkcji z Jowiszem i Saturnem dołączył w tym czasie nasz Księżyc.
Dosłownie w następnym dniu miało dojść do pełni Księżyca, ale ponieważ ta koniunkcja nie była doskonała, to już o dzień wcześniej doszło do największych przyrostów TG w całym tym okresie opisanych wcześniej koniunkcji.
Widzimy więc, że w przypadku takich zjawisk, to właśnie Księżyc może być tą przysłowiową ostatnią kroplą, która zadecyduje o tym, czy dana koniunkcja zakończy się mniej lub bardziej niszczycielskim trzęsieniem ziemi, lub wybuchem wulkanicznym, czy też prawdziwą apokalipsą.
Ta ostatnia jest teoretycznie o wiele bliżej, niż to sobie wyobrażamy w naszych najczarniejszych przewidywaniach.
Niestety Google zablokował mi możliwość komentowania i to jest jedyny sposób, aby odpowiedzieć na komentarze.
@Rolnik „spytam to o wiele blizej niż sobie wyobrażamy to ??.“
Już o tym kilka raza nadmieniałem. Nasza cywilizacja zbliża się szybko do punktu, w którym tylko małe zaburzenie w przebiegu procesów gospodarczych wystarczy, aby cala konstrukcja cywilizacyjna załamała się kompletnie.
W przypadku przyczyn zewnętrznych, spowodowanych np. zmianami klimatu pod wpływem wybuchów wulkanów, może to doprowadzić do powszechnego głodu i wyniszczających wojen o resztki zasobów żywności.
Za największe zagrożenie uważam jednak wybuchy na Słońcu. Ostatni cykl słoneczny odbiegł znacznie od średniej w trakcie ostatnich setek lat. Jest to zapowiedz długotrwałych zmian klimatycznych, ale zanim to nastąpi, oczekują nas wprawdzie rzadsze, ale za to czasami ekstremalnie silne wybuchy na Słońcu. Jeśli przypadkowo taki wybuch trafi Ziemię, to nasze wszystkie elektroniczne zabawki zamienią się w złom. Co to oznacza, każdy może sobie wyobrazić.
@„Źródełka“ „Kiedy wpis o historii?”
Ostatnio brakuje mi idei. Jak na coś trafię, co mnie zainteresuje, to oczywiście napiszę.
Czeka jeszcze na zakończenie cykl artykułów o Piastach i Karolingach, ale na to potrzebuję trochę więcej czasu.
@”Anonimowy” „Czy te ruchy wakuoli można jakoś wykorzystać do generowania energii?”
Oczywiście i to w ilościach nieograniczonych. Metody opisałem w moich starszych notkach. Wystarczy poszukać.
Grafika do komentarza