Starożytna historia Polaków. Wskrzeszenie z popiołów





Już dawno historyków zajmujących się średniowieczną Europą zastanawiała dziwna zbieżność legend i podań narodów będących językowo bardzo odległymi od siebie. Podobieństwa te próbowano sobie wytłumaczyć wzajemnymi zapożyczeniami takich podań, pomijając możliwość wspólnej historii tych narodów. Nikomu nie chciało się pomieścić w głowie to, że jeszcze przed 1000 lat wiele obecnie tak rożnych narodowości stało bardzo blisko siebie, a nawet było ze sobą identycznych.
Jeśli chodzi o narody Słowian to ta bliskość nie jest podważana i wydaje się być oczywistością, ale czy jest możliwe to, aby np. Polacy i Niemcy mieli wspólną historię?

Trzeba na początku zaznaczyć, że wiele opisów dotyczących początków Królestwa Franków jak i jego dalszej historii nie są traktowane jako legenda, ale zakłada się prawdziwość omawianych w nich zdarzeń i to mimo tego, że większość z nich została spisana dopiero w późnym średniowieczu. W przeciwieństwie do tego podania słowiańskie są traktowane jako absolutnie fikcyjne a wymienione w nich postacie jako wytwór fantazji naszych przodków.

W tym artykule chciałbym zwrócić uwagę na wybitne paralele w opisach zdarzeń dotyczących tych dwóch narodów wskazujących na to, że legendy niemieckie i polskie opisują tak naprawdę te same zdarzenia ale z dwóch rożnych punktów widzenia.

Już w moich poprzednich artykułach wskazałem na to, że dynastia Merowingów rządząca na terenach obecnej Francji i Niemiec miała słowiańskie pochodzenie oraz na to, że struktury władzy państwa Franków były obsadzone przez słowiańskie elity.
Jako przykład możemy podać mityczną postać założyciela tej dynastii - Merowecha. Już samo jego imię świadczy o jego słowiańskości. Od razu można w nim rozpoznać elementy mowy słowiańskiej. Jego imię brzmiało w języku słowiańskim zapewne „Mirowar” czyli „Obrońca Pokoju” i dopiero później zostało przeinaczone. To samo dotyczy imienia żony jego następcy, czyli Childeryka I, której imię zostało nam przekazane w formie Basina, co musimy utożsamiać ze słowiańskim imieniem Bożena.

Z tego powodu jak i z całego szeregu innych, podanych przeze mnie we wcześniejszych artykułach, możemy oczekiwać tego, że ta wspólnota pochodzenia objawi się też we wspólnych elementach historii początków państwowości Franków jak i państwa polskiego.

Źródła państwowości polskiej zaczynają się według legendy od Piasta i jego poprzednika Popiela II.
W gruncie rzeczy mamy w tym podaniu do czynienia z przykładem zamachu stanu i obaleniu rządzącej dynastii przez lud Polan oraz wybrania następcy popieranego przez większość obywateli.

Kim był jednak Piast?

O tej postaci wiemy bardzo niewiele i jedyną przydatną tak naprawdę wskazówką jest jego imię. Najczęściej interpretowane jest ono jako pochodzące od określenia osoby wychowującej powierzone jej dziecko czyli od określenia piastun.
Z tego względu przyjęto, że Piast był najprawdopodobniej wychowawcą syna lub synów ówczesnego władcy Polan Popiela II.
Tylko w ten sposób możemy sobie wytłumaczyć to, że przy wyborze następcy Popiela mógł on zdobyć poparcie społeczeństwa. Było to możliwe tylko w tym wypadku kiedy jego osoba była popularna i znana większości Polan, a jednocześnie znana i ceniona przez elity tego ludu.

Tak więc wersja legendy o biednym Piaście Kołodzieju jest wykluczona.

Oczywiście istnieje jeszcze inna, przemilczana przez historyków interpretacja, ale o tym później.

Instytucja piastuna była wśród władców słowiańskich bardzo rozpowszechniona i stosowana już od pradziejów. Stosowali ja zarówno słowiańscy Spartanie jak i słowiańscy Macedończycy.


Oczywiście czym znaczniejsze było pochodzenie danego młodzieńca tym większe wymagania musiała spełnić osoba piastuna.

W przypadku Aleksandra Wielkiego był nim największy myśliciel i naukowiec czasów starożytnych Arystoteles.

Postać Arystotelesa jest dla nas o tyle ciekawa, bo w jego filozoficznym dorobku pojawiają się elementy typowe dla sposobu funkcjonowania społeczeństw słowiańskich i można przypuszczać, że sam Arystoteles, wbrew temu co nam próbują wmówić historycy, nie był Grekiem, ale najprawdopodobniej był z pochodzenia Macedończykiem lub Trakiem.

O tym świadczy nie tylko to, że jego ojciec był nadwornym lekarzem władcy słowiańskich Macedończyków, Amyntasa III, ale również to, że jego imię najwyraźniej było imieniem albo przezwiskiem słowiańskim.
W tym przypadku składało się ono z członu Ari pochodzącego od wyrazu Aria oznaczającego człowieka szlachetnego. Oraz członu „stotelez” z którym to spotkamy się przy nazewnictwie funkcji dworskich u Słowian.

Ten wyraz to nic innego jak trochę przekręcone określenie „stolnika” w języku słowiańskich „Langobardów” czyli Lombardów o czym pisałem tutaj:


u których dla funkcji stolnika używano określenia „stolezas”.
Razem dawało to określenie „Aristolezas” czyli „szlachetny stolnik” a które Grecy przerobili na Aristoteles. To określenie odpowiada zarówno poważaniu jakim cieszył się u Macedończyków Arystoteles jak i funkcji wychowawcy następcy tronu, czyli Aleksandra Wielkiego.

jeśli tak, to filozofia Arystotelesa daje nam dokładny wgląd w poglądy i przekonania Słowian tamtych czasów. Jego dzieła pozwalają nam zrozumieć to jak funkcjonowała społeczność słowiańska i jakie wartości moralne i etyczne były przez nią wyznawane. Ciekawe jest również to, że Arystoteles wniósł znaczny wkład w dziedzinie opisu i klasyfikacji ustrojów społecznych rożnych społeczeństw i te jego poglądy odzwierciedlają oczywiście jego empiryczne doświadczenia wynikłe z jego słowiańskiego pochodzenia i żywego kontaktu z tradycja społeczną i państwową Słowian.

Funkcja stolnika polegała nie tylko na zarządzaniu dworem władcy ale również na obowiązku wychowania następcy tronu. Również wśród Polan te dwa zadania były częścią obowiązków „piastuna” lub „stolnika”. W przypadku Merowingów funkcja stolnika była określana zlatynizowanym wyrazem Majordomus lub z niemiecka wyrazem Hausmeier. To drugie określenie jest jednak dużo późniejsze.

W moim poprzednim artykule napomknąłem też o postaci Pippina Starszego który pełnił rolę stolnika na dworze króla Dagowara I (Dagoberta I).


Po jego śmierci Pippin zapoczątkował dogłębne zmiany strukturalne w państwie galijskich Polan połączonych z reformami religijnymi oraz ekonomicznymi. Pippin dokonał w praktyce zamachu stanu i przejął władzę Merowingów w swoje ręce, starając się jednocześnie zapewnić swojemu synowi dziedziczenie władzy w królestwie.
Było to tym łatwiejsze ponieważ w wielkiej bitwie pod Wawelem zginęła większość arystokracji galijskich Polan i przez następne dziesięciolecia klasa średnia i arystokracja galijskich Polan straciła swoje polityczne znaczenie i tę pustkę wykorzystał bezwzględnie Pippin dla wprowadzenia w życie swoich planów.

Zmiany te doprowadziły również do napływu osadników z Brytanii oraz Skandynawii a w efekcie do stopniowego wytworzenia się nowych narodów i języków. Reformy Pippina kontynuował następnie jego syn i następca Grimoald odsuwając całkowicie od władzy prawowitego władcę Dagoberta II (którego był opiekunem, zgodnie ze starodawną tradycją), a którego wysłał na zesłanie do Irlandii.

Oczywiście tak daleko idące reformy spotkały się z oporem i musiały spowodować reakcję ze strony Słowian przywiązanych do starych zwyczajów, ariańskiej religii i słowiańskiego języka.
Po latach doprowadziło to do przewrotu i Grimoald został obalony a następnie wtrącony do lochu i najprawdopodobniej zamordowany.

Na pierwszy rzut oka nie widać w tej historii dużych podobieństw do legendy Piasta, ale czy na pewno?

Niewątpliwie Pippin odróżnia się jednoznacznie od innych władców Franków tamtych czasów. W przeciwieństwie do Merowingów żył prawdopodobnie w związkach monogamicznych. To samo można powiedzieć również o jego synu i następcy Grimoaldzie. Świadczy to pośrednio o tym, że byli oni zwolennikami innej formy religii chrześcijańskiej niż Merowingowie, i że jest wysoce prawdopodobne to, że to właśnie oni spróbowali zaszczepić starotestamentowy katolicyzm wśród galijskich Polan.
Historycy twierdzą, że Frankowie od czasów Chlodwiga wyznawali katolicyzm i to właśnie ten władca jako pierwszy zdecydował się przyjąć tę wiarę. Oczywiście jest to bzdura.
Żaden z opisów pierwszych Merowingów, w tym również Chlodwiga, nie potwierdza takiego stanu rzeczy. Zarówno ich zewnętrzny wygląd nie mówiąc już o ich obyczajach nie świadczy o tym, że Merowingowie mogli być katolikami ale o tym, że obowiązującą religia na ich dworze był arianizm. Dopiero Pippin zapoczątkował religijny przewrót, co wiązało się ze zmianami w obyczajach na dworze galijskich Polan.

Oczywiście ze względów propagandowych starotestamentowi katolicy próbowali przedstawić swoją religię jako wywodzącą się bezpośrednio od pierwszych apostołów i odpowiednio musiano też dorobić katolickie pochodzenie dynastiom rządzącym na terenach Francji i Niemiec. Katolicy znani są z tego, że nie maja żadnych skrupułów w „naprawianiu” historii i oczywiście w przypadku Merowingowie ich dzieje zostały też dokumentnie sfałszowane.

Najbardziej paradoksalne w tym wszystkim jest to, że obecny starotestamentowy katolicyzm nie ma powiązań z tradycjami pierwszych chrześcijan ale jest produktem sekty chrześcijańskiej z terenów Wysp Brytyjskich i Irlandii i dopiero Pippin Starszy pozwolił na rozszerzenie  wpływów tej sekty na tereny galijskich Polan, i w miarę ekspansji znaczenia państwa Franków, dalej na pozostałe części Europy w tym również Rzym. Tak naprawdę katolicyzm został wprowadzony przez Pippinidów jako niezbędny ideologiczny element ich gospodarczego systemu opartego na niewolnictwie oraz instrument  ekspansji znaczenia dynastii Karolingów w Europie.
Jako ciekawostkę można podać to, że tak ciężko katoliccy władcy Hiszpanii dopiero w XI wieku zdecydowali się przyjąć u siebie obrządek zwany rzymskim a tak naprawdę brytyjskim.

Mimo zafałszowania historii przez katolicką propagandę, istnieją w tych katolickich podaniach elementy oparte na rzeczywistych zdarzeniach, chociaż przesunięte w czasie i przypisane osobom nie mającymi z nimi nic wspólnego. Takim zdarzeniem jest oczywiście również moment przejęcia katolicyzmu przez władców Franków.

Tak jak to podałem wcześniej, stało się to za przyczyną Pippina Starszego i jego dążenia do wprowadzenia gospodarki niewolniczej w królestwie jako rokującej większe nadzieje na rozwój gospodarczy w społeczeństwie zdziesiątkowanym epidemią dżumy.

Z zachowanych opisów wiemy, że odbyło się to w trakcie oficjalnej ceremonii celebrowanej przez katolickiego biskupa, w trakcie której wygłosił on zdanie którego sens do dzisiaj jest dla historyków zagadką. Biskup zwrócił się do króla Franków (oficjalnie mówi się o Chlodwigu a co jest moim zdaniem niemożliwe i ceremonia ta odbyła się z udziałem Pippina Starszego) z następującymi słowami:

„Skłoń, dumny Sicambrze, twoją skroń i poddaj się łagodnej woli Jezusa Chrystusa. Módl się za to co wcześniej obróciłeś w popiół i spal to co dotychczas czciłeś.”

Interpretacja tego zdania, które wydaje się być dosyć wiernie przekazane potomności przez bezpośrednich świadków tej ceremonii, niesie w sobie cały szereg interpretacyjnych problemów. Już samo określenie króla wyrazem Sicamber jest więcej niż zagadkowe. Oczywiście katolicka propaganda zrobiła z tego słowa pierwotną nazwę plemiona Franków. Moim zdaniem mamy tu do czynienia z odniesieniem do pochodzenia galijskich Polan i ich przynależności do słowiańskiej społeczności ludów scytyjskich.
Znacznie ciekawsze jest jednak druga część zdania.

Wydaje się że mamy tu do czynienia z żądaniem kościoła zaprzestania pochowków całopalnych wśród galijskich Polan jako jednoznacznego znaku zerwania z ariańską przeszłością oraz wezwaniem do akcji palenia wszystkich świadectw dowodzących ariańskiej przeszłości galijskich Polan.

Pippiin spełnił te zadania tak dobrze, że po tych świadectwach nie ostało się nic. Wszystko co choćby w odległy sposób miało przypominać starodawną historię Polan i ich przynależność do religii ariańskiej było przez następne stulecia z fanatyczną wściekłością niszczone przez wyznawców starotestamentowego katolicyzmu. Mimo palenia wszystkiego co słowiańskie i ariańskie, w pamięci ludzkiej ta przeszłość nie uległa zapomnieniu, niestety w sposób szczątkowy i zafałszowany, ponieważ nawet przy manipulowaniu legend kościół katolicki nie pozostał bezczynny i korzystając ze swojego monopolu propagandowego, również tam próbował te legendy tak zmodyfikować aby odpowiadały jego widzeniu historii. Nie bez przyczyny świadectwa legend Polan i Wawelan zostały spisane przez katolików i to tak aby nikt nie wyczuł ich ścisłych powiązań z legendami Francuzów i Niemców.

Oczywiście ta dramatyczna akcja niszczenia przeszłości nie mogła przejść bez reakcji świadków tych czynów i jest to najzupełniej logiczne, ze w świadomości historycznej ludu władca ten zachował się pod przezwiskiem które odpowiadało jego czynom.

To imię brzmiało Popiel.

Czyli ten który spopielił historię własnego narodu.

Oczywiście ludność królestwa Franków, gdzie rożne elementy językowe mieszały się ze sobą jak w tyglu, musiała to słowiańskie przezwisko dostosować do własnej wymowy a na dokładkę brytyjskiej sekcie starotestamentowych katolików też nie pasowała słowiańskość tego władcy a więc postarali się o to aby ten władca przeszedł do historii pod imieniem Pippin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Szukaj na tym blogu