Tak jak to
przewidziałem, od początku września aktywność słoneczna bardzo wzrosła.
Jej chwilowy szczyt
osiągnęła ona 9 i 10 września wysyłając w kierunku Ziemi dwie chmury plazmy
powstałej w wyniku bardzo silnych wybuchów. Burze magnetyczna mamy więc jak w
banku i to już jutro. Niestety nie da się przewidzieć czy spowodują one
załamania sieci energetycznej i wyresetują co bardziej wrażliwe urządzenia
elektroniczne.
Co gorsza sama burza
magnetyczna to jeszcze pestka.
O wiele groźniejsze
będą efekty zwiazane z procesami geofizycznymi na Ziemi. Jeśli chmura plazmowa
trafi Ziemie w momencie kiedy Islandia będzie na nią wystawiona, to dramatyczny
wybuch wulkanu Bárdarbunga jest więcej niż pewny. Poza tym zaobserwujemy szereg
fenomenów atmosferycznych łącznie z raptownym podniesieniem średniej
temperatury na Ziemi i powstaniem nowych ośrodków niżowych a w efekcie komórek
inicjalnych tajfunów i huraganów.
Najgorsze jest jednak
przed nami. Dwa do trzech dni później Ziemię minie chmura materii stałej w
formie meteorytów wyrzucona w tych wybuchach. Przy odrobinie pecha może się
powtórzyć historia z Czelabińska.
Tak wiec następne dni
będą całkiem ciekawe, aż za ciekawe jak na mój gust.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz