Dzisiaj rozpoczyna się Warszawie tzw. „Konferencja Narodów
Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu“
Do Warszawy zjechały z całego świata delegacje ze 190
państw. Konferencja ta wzbudza w Polsce mieszane odczucia jej obywateli,
szczególnie że data jej rozpoczęcia nie została wybrana przez przedstawicieli
rządu z uwzględnieniem naszych narodowych uczuć.
Można się oczywiście zastanawiać nad przyczynami tej
prowokacji, ale wydaje się że amerykańscy namiestnicy w Polsce pragną pokazać jej
mieszkańcom jak niewiele do gadania mają oni we własnym kraju. Hordy
darmozjadów w liczbie 10000 członków delegacji najechały nasz kraj aby przy
szampusie i kawiorze opłaconych przez bezrobotnych i bezdomnych debatować o tym
jak tym bezrobotnym i bezdomnym odebrać szanse na przetrwanie zimy.
10000 skorumpowanych sq....ow będzie nawijać ludziom makaron
na uszy nie mając kompletnie pojęcia o tym co mówią.
Już dawno zwróciłem na to uwagę że tak zwane „Ocieplenie
klimatyczne“ jest spiskiem amerykańskich koncernów naftowych i rządu USA w celu
narzucenia reszcie ludności świata haraczu na rzecz tego „Imperium Dobra“.
Od lat rzad USA wydziera biedakom ostatni grosz pod
pretekstem ratowania klimatu.
O mafijnych matactwach rządu amerykańskiego pisałem w całej
serii notek na ten temat przy okazji kanału w jaki dali się wpuścić Polacy w
związku z afera „gazu łupkowego“
Notki te znajdą czytelnicy pod ogólnym tytułem „Przepis na
złupienie“
Dzisiejszy „sabat czarownic“ jest wiec dobrą okazją do tego
żeby przedstawić prawidłową interpretację obserwowanych zmian zawartości CO2 w
atmosferze.
Obserwowany wzrost nie ma nic wspólnego z rzeczywistymi
zmianami w atmosferze ale jest wynikiem niezrozumienia fizyki przez fizyków co
wykorzystują do własnych celów koncerny naftowe windując ceny swoich produktów
do niebotycznych rejonów.
Przyczyną wzrostu CO2 w atmosferze jest banalne zjawisko
zmiany masy wzorca kilograma oraz nieudolności fizyków w zrozumieniu tego
zjawiska.
Zacznijmy jednak od początku.
Jak już wcześniej
nadmieniłem niestabilność masy wzorca kilograma jest jednym z bezpośrednich
dowodów na niepełność, albo lepiej powiedziawszy, na fałszywość współczesnej
fizyki a co za tym idzie na fałszywość nauk przyrodniczych.
Fałszywe
koncepcje i teorie fizyczne oddzialywuja w przeróżny sposób na interpretacje
obserwacji prowadzonych przez naukowców doprowadzając do tego że wnioski jakie
są przez tych naukowców wyciągane w znacznej części odbiegają od
rzeczywistości.
Czasami interpretacje
te są do tego stopnia fałszywe że sugerują nam dokładnie przeciwieństwo tego co
występuje w naturze.
Jedna z bardziej
spektakularnych fałszywych interpretacji propagowana przez fizyków to
interpretacja pomiarów CO2 w atmosferze.
Sięgnijmy od razu
do źródła i przeczytajmy co na ten temat pisze Beck.
Musimy sobie
postawić pytanie jak to jest możliwe że historyczne wyniki pomiarów CO2 przy
użyciu analizy chemicznej oraz danych uzyskanych na drodze metod fizycznych
dają tak rozbieżne od siebie wyniki?
Czy przyczyn
należy szukać w malej dokładności metod chemicznych? A może wynika ona po
prostu z nie zrozumienia przez naukowców a szczególnie fizyków praw przyrody?
Proponuje
prześledzenie tej drugiej ewentualności.
Żeby jednak
zrozumieć tok mojego rozumowania proponuje zapoznanie się z moim postem pod
tytułem „O przyczynach niestabilności masy wzorca kilograma” Zwracam w nim
uwagę na konieczność zerwania z dotychczasowa praktyka ignorowania problemu
wzrostu ciężaru wzorca kilograma i jego klonów.
Ten zdawałoby się
nieistotny wybryk natury pokazuje nam w sposób niezbity i ostateczny że
fizyczne modele współczesnej fizyki mijają się w sposób dramatyczny z
rzeczywistością.
Co więcej nie
pozostaje to bez wpływu na zdawałoby się tak odległy problem jak przyrost
„ilości” CO2 w atmosferze.
Jeśli założymy że
przyrostowi CO2 w atmosferze musi odpowiadać odpowiednie zużycie tlenu, to
możemy zapytać czy w ogóle zaznaczy się jakaś różnica w ilości tlenu w
atmosferze. Dwutlenek węgla należny do najczęstszych gazów śladowych i
występuje w ilości ca. 380 ppm (części na milion) to znaczy ca. 0,038% . W
porównaniu do niego zawartości tlenu w atmosferze jest ogromna i wynosi ca.
209500 ppm czyli 20,95%. Jaka ilość
tlenu zostanie zużyta w relacji do przyrostu CO2 zależy od rodzaju paliwa i
sposobu jego spalania. Ogólnie można powiedzieć ze różnicy 100 ppm CO2 w
atmosferze odpowiada odpowiedni spadek tlenu w ilości 110 ppm. W porównaniu do
ogólnej ilości tlenu zmiana ta jest prawie niezauważalna. Jeśli ilość CO2 wzrasta
o 100ppm to ilość tlenu zmniejsza się odpowiednio z 209500 ppm do 209390 ppm.
Inaczej mówiąc
procesy spalania mogą najwyżej zmniejszyć ilość tlenu w atmosferze o nie więcej
jak 0,05% jego całkowitej ilości.
Ponieważ dzienna
zmienność ilości tlenu w atmosferze jest większa od podanej nie możemy de facto zmierzyć jakiekolwiek zmiany i ilość
tlenu w atmosferze musi być stała.
Jeśli jednak
porównany nasze teoretyczne rachunki z faktycznymi pomiarami atmosferycznego
tlenu przy pomocy standardowych metod pomiarowych to zauważymy coś całkiem
odwrotnego.
Co zadziwiające
te zmiany przebiegają zarówno na półkoli północnej jak i południowej podobnie
zarówno jeśli chodzi o czas wystąpienia minimalnych jak i maksymalnych wartości.
To nie da się
jednak w żaden sposób pogodzić z założeniami obowiązującej doktryny w
klimatologii.
Jeśli już na tym prostym przykładzie zauważamy
podstawowe sprzeczności w argumentacji nasuwa się natychmiast pytanie czy w
ogóle istnieje jakaś zależność miedzy wzrostem wartości pomiarów CO2 w
atmosferze a a tendencja zmian temperatury Ziemi.
Jeśli chcemy to
sprawdzić to powinniśmy znaleźć metodę która w sposób niezależny od wpływu
człowieka pokazała by nam jakie są przyczyny tych zmian. Moim zdaniem tylko
pomiar ilości gazów szlachetnych w atmosferze ma potencjał do tej weryfikacji.
Spójrzmy na
kolejny Link
Praca ta opisuje
czasowe zmiany stosunku argonu i dwutlenku azotu w atmosferze.
Argon należy do
gazów szlachetnych i w normalnych warunkach nie bierze udziału w reakcjach
chemicznych. Nadaje się wiec doskonale do porównania z CO2. Jeśli oba gazy będą
wykazywać podobne wahania ich zawartości w atmosferze to prawdopodobieństwo ze
za tym ukrywa się ten sam proces fizyczny jest odpowiednio wysokie.
Pomiary wykazują
ze rzeczywiście zawartość tych gazów w atmosferze zmienia się w identyczny
sposób. Na podstawie obowiązującej doktryny jest to jednak niemożliwe. A wiec
próbuje się zmiany zawartości argonu w atmosferze przedstawić jako wynik zmian
temperatury wody w oceanach a co za tym idzie zmiany współczynnika rozpuszczalności
tego gazu w wodzie. Innymi słowy obserwujemy dla tych gazów identyczny przebieg
zmian, zmiany te są powodowane przez dwa różnorodne procesy.
Joż choćby ze
względu na „brzytwę Ockhama” musi się to wydać każdemu podejrzane a szczególnie
„fachowcom”. Ci jednak zdają się całkowicie uodpornieni na tego typu
wątpliwości i dalej obstają przy antropogenicznych przyczynach wzrostu
CO2.
Przeanalizujmy
dokładniej wykres (Figure 1) z tego Linku w celu sprawdzenia naszych
przypuszczeń.
Wychodząc z założenia
że wymiana gazowa argonu z oceanem sterowana jest przez temperaturę wody musimy
wnioskować że wahania ilości argonu powinny być zależne od pory roku i w kierunku równika w związku z minimalnymi
jej wahaniami powinniśmy obserwować ich stopniowe zanikanie.
Po spojrzeniu na
wykres stacji pomiarowej na amerykańskich wyspach Samoa (SMO) widzimy wprawdzie
na pierwszy rzut oka potwierdzenie tych przypuszczeń, to jednak przy dokładnej
analizie widzimy ze wykres jest najwyraźniej manipulowany. Pojedyncze pomiary pokazane
tu w formie kropek wahaja się w takim samym zakresie jak w terenach o dużych
wahaniach klimatycznych
W typowy dla
Klimatologów sposób pomiary te zostały zignorowane a wykres dopasowany do z
góry podjętych założeń.
Jeszcze lepiej
jest to widoczne dla stacji Barrow na
Alasce gdzie Autor był zmuszony do zdeformowania wykresu aby otrzymać
pożądany przebieg.
Nasuwają się
pytania dlaczego autor nie uwzględnił więcej stacji pomiarowych w rejonach o
zmiennym klimacie i dla czego nie ma żadnego porównania ze stacjami leżącymi w
centralnych częściach kontynentów i dla czego wykresy ograniczają się do tak
krótkich okresów czasu pomimo ze pomiary te wykonuje się już od dawna. Te
pytania maja po ostatnich demaskacjach manipulacji w środowisko klimatologów
oczywiście charakter retoryczny ale potwierdzają na jakich zasadach funkcjonuje klimatologia.
Albo spójrzmy na
wyniki pomiarów radonu Tym razem weźmy
publikacje z następującego Linku
Pomiary miały
miejsce w latach 2004 do 2007 i pokazują takie same wahania jak w przypadku
argonu. i CO2 (patrz Link strona 40)
Albo pomiary
Kryptonu85. Ten radioaktywny szlachetny gaz ma krotki okres połowicznego
rozpadu (ca. 12 lat) i według naukowców dostaje się do atmosfery wskutek
działalności ludzkiej . Jeśli jednak spojrzymy na wykres ilości kryptonu w
atmosferze to jego przebieg jest prawie nie do odróżnienia od wykresu CO2
pomimo tego ze wskutek szybkiego rozpadu jego akumulacja w atmosferze jest
niemożliwa.
Patrz Link Wykres
3.
Na podstawie tych
przykładów można postawić tezę ze wszystkie pomiary gazów cięższych od
powietrza będą dawać wykresy o podobnym przebiegu w tych samych okresach czasu.
Maksymalne
wartości będą występować w styczniu, minimalne w lipcu. Ten przebieg
koresponduje ze zmianami „Stałej Grawitacji” tak samo jak koresponduje ze
zmianami długości doby.
Przyczyn wzrostu
ilości CO2 w atmosferze musimy szukać w pierwszym rzędzie w fałszywym
zrozumieniu procesów fizycznych przez naukowców a także w ignorowaniu zmian
masy międzynarodowego wzorca kilograma. Ponieważ od ponad 100 lat „Stala
Grawitacji” wzrasta, zwiększają się tez odpowiednio oscylacje molekuł gazów w
atmosferze jak i rośnie masa wzorca kilograma.
Ilość CO2 w
atmosferze jest mierzona metodami chemicznym od roku 1812 ale dopiero od czasu
przestawienia tych pomiarów na metody fizyczne zaznacza się ciągła tendencja
wzrostu ilości CO2 w atmosferze. Metody te nie zostały tak naprawdę
przetestowana na ich prawidłowość. Na podstawie pojedynczych, czasowo
ograniczonych serii pomiarów przyjęto po prostu ich prawidłowość nie zważając
na to ze metody te są całkowicie zależne od tego czy definicja Masy jest
prawidłowa. Od czasu gdy stwierdzono ze nie jest to prawda powinno się już
dawno poddać fizykę totalnej przebudowie i zastanowić się czy to co jest przez
naukę mierzone i ważone rzeczywiście jest prawidłowo interpretowane. Te zaniedbania doprowadziły do tego ze
Konferencja w Warszawie przejdzie do historii jako przykład kompromitacji Nauki
i jej przedstawicieli.
Spróbujmy
odpowiedzieć na to pytanie dlaczego pomiary atmosferycznego dwutlenku węgla są
fałszywe. cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz