I to był właśnie cel tego propagandowego
cyrku. Wzbudzenie w społeczności przekonania że "fizyka cząstek
elementarnych" ma coś wspólnego z nauka i odkrywaniem tajemnic natury.
Ta nagroda Nobla jest kolejnym przykładem
ogólnego zdurnienia i moralnej degrengolady w środowisku naukowców.
Naprawdę dziwie się bardzo że to kompromitujące przyznanie nagrody za
oczywiste oszustwo nie spotkało się z krytyka ze strony tych naukowców
którzy muszą dostrzegać absurd tego aktu.
Ale czy można się czemuś jeszcze dziwić po przyznaniu nagrody pokojowej Obamie?
Oczywiście że rozumiem to iż istnieje coś
takiego jak grupowa solidarność i instynkt samozachowawczy które
powstrzymują większość (wszystkich) przed otwartą krytyką tego co się
dzieje w nauce.
Ale z drugiej strony ten sam instynkt
samozachowawczy musi mowie tej większości ze w dalszej perspektywie
popieranie takich niegodziwości musi się obrócić przeciwko nauce i jej
przedstawicielom.
Czyżby fizycy nie uczyli się historii i
nie wiedzieli o tym że każda niegodziwość obraca się wcześniej czy
później nie przeciwko jej sprawcom, ale przeciwko tej większości której
zabrakło odwagi by powiedzieć „nie“. Największe sq... ni zawsze zdąża na
czas sp...ć ale większość nie ma tej możliwości i poniesie największe
ofiary.
Nie dajmy się zwariować LHC nic nie
odkrywa. To urządzenie produkuje tylko twory które w naturze nie
istnieją. Jest takim „stoliczkiem nakryj się“ na którym pojawiają się te
potrawy które sobie każdy zażyczy. Nie ma takiej „cząstki“, nawet
najbardziej wydumanej, której by się tam nie udało odkryć. Teraz jest
ich setki w przyszłości będą tysiące i setki tysięcy wszystko jest tylko
kwestią czasu i pieniędzy które się uda ukraść z kieszeni podatnika.
Poza korzyściami dla samych fizyków nie
przyniesie to jednak żadnych korzyści ludzkości, wprost przeciwnie jest
to najlepsza droga do powrotu średniowiecznego ciemnogrodu.
Co w takim razie „odkryto“ w LHC?
Tak naprawdę to nic. To co zauważono to
odstępstwo od średniej w rozkładzie „energii“ wirtualnych cząstek
powstałych w trakcie zderzenia protonów. Czy w ten sposób zamanifestował
się jakich tam bozon? Oczywiście to bzdura.
To co się przydarzyło było wynikiem tylko
i wyłącznie zmian w warunkach brzegowych panujących na Ziemi wynikłych
ze specyficznego położenia planet oraz wyjątkowych wahaniach Tła
Grawitacyjnego na skutek konstruktywnych i destruktywnych oscylacji
związanych z tranzytem Wenus.
Był to szczególny zbieg okoliczności że
takie ścisłe zgrupowanie planet nastąpiło w czasie koniunkcji Wenus i
Ziemi co zapobiegło temu że w LHC nie doszło do natychmiastowego
zagotowania helu ale nastąpiło to z pewnym opóźnieniem pozwalającym na
zaobserwowaniu zmian warunków fizycznych na Ziemi. W innych przypadkach
koniunkcji zmiany te nie były aż tak poważne albo prowadziły do
natychmiastowego przegrzania systemu chłodzenia co uniemożliwiało ich
rejestracje.
W każdym razie wszystkie pomiary, które
wskazywałyby na obecność tej cząstki, dokonano krótko przed i krótko po
tranzycie Wenus. W okresach bez koniunkcji planet nie notuje się żadnych
wyników odbiegających od stanu normalnego.
Boson Higgsa jest typowym przykładem kłamstw w żywe oczy którymi raczy nas współczesna fizyka.
Warto zajrzećdo mojego blogu. Pierwszy artykuł dotyczy dualnej grawitacji.
OdpowiedzUsuńAutorze, zachęcam do lektury i dyskusji.
http://madan945.blogspot.com/2013/08/dualny-charakter-grawitacji.html