Etrusko-słowiańskie napisy sprzed 2500 lat odczytane



Etrusko-słowiańskie napisy sprzed 2500 lat odczytane

Przedstawione dotychczas przeze mnie przykłady tekstów etruskich są  jednoznacznym dowodem na ich przynależność do Słowian.
Niektóre z nich są naprawdę proste i to do tego stopnia, że nawet ostatni gamoń, to znaczy chciałem powiedzieć „zakodowany” historyk, powinien tak naprawdę taki tekst odczytać.



Weźmy dla przykładu np. ten.


Zdanie czytamy od prawej do lewej. Składa się ono z następujących liter

MIA(SZ)ILEŻAUKANAM

z tym ze litera „M” na końcu zdania jest przekręcona o 90° dlatego wygląda tak jak wężyk.
Jeśli podzielimy ten ciąg liter na pojedyncze wyrazy to mamy następujące zdanie




MIASZ ILE ŻAUKA NAM

Bez specjalnego kombinowania możemy to zdanie zrozumieć bo brzmi prawie jak po polsku.

Miej (tyle) ile nam żałujesz

A więc rodzaj niezbyt miłego życzenia dla gospodarza który nie ma więcej ochoty poić pijaków.

Takie przykłady można by mnożyć i powoli staje się to nudne, ale nasi bracia Etruskowie przygotowali nam też i niespodzianki

Omówione przykłady nie reprezentują całego spektrum tekstów etruskich i spośród nich trafiają się również takie które każdego badacza przeszłości doprowadzają do rozpaczy.


Co gorsza pojawiają się w nich znaki które nie dają się zaszeregować do konkretnej litery alfabetu ze słowiańskimi głoskami.
Co więcej nie wszystkie litery są pisane według jednego schematu i istnieją częste odstępstwa od reguły, tak jak w podanym pierwszym przykładzie w literze „M” na końcu zdania.

Te niewytłumaczalne nieścisłości skłoniły mnie do powtórnego przemyślenia mojego podejścia do odczytywania tych tekstów.

A co jeśli nie są one wcale tak proste na jakie wyglądają?

Szczególnie że istnieją również inne których nie udało mi się przetłumaczyć.
Całe szczęście miałem już doświadczenie z tłumaczeniem takich starych tekstów, i to wskazywało na to, że starożytni Słowianie lubowali się w zagadkach słownych

Już w trakcie odczytywania tekstów trackich okazało się, że nie są one tylko prostym zapisem ale w rzeczywistości rodzajem rebusu.


Jeśli Etruskowie i Trakowie byli sąsiadami z tego samego kręgu kulturowego, to łączyły ich te same zwyczaje i zainteresowania.

Ta idea pozwoliła mi spojrzeć na zachowane etruskie teksty inaczej.
Nagle przestały one być prostym przesłaniem, ale rodzajem intelektualnego wyzwania tym większego, że między autorami tych tekstów a ich czytelnikiem stanęły murem 2500 lat historii.

Decydującym elementem okazał się napis jaki znaleziono na lusterkach używanych przez etruskie piękności.

Napisy te występują w tej samej formie na wielu znaleziskach i cechuje je to że są krótkie, za krótkie aby mogły składać się z wielu wyrazów. Przyjąłem, że jest to jedno słowo i niewątpliwie związane z tym przedmiotem.


Jeśli czytamy je od prawej do lewej to ze zrozumieniem nie ma problemu, no może poza dziwnym wyglądem litery „d”. 


Słowo to składa się z liter M U D I N A a więc „mudina” i jest żeńską formą trybu rozkazującego od słowa „mudit” które w językach południowosłowiańskich oznacza „spiesz się”.

Tak więc autor tego napisu przypomina korzystającej z tego lustra damie, aby się śpieszyła, bo życie ucieka i już wkrótce jej piękność przeminie.

Jednak komiczny wygląd litery „D” skłonił mnie do ponownego zastanowienia się nad tym wyrazem.

Wyraźne podkreślenie kreski po prawej stronie wskazuje na to, że autor tekstu nie zrobił tego przypadkowo.
Wygląda to tak jakby ta litera składała się z dwóch rożnych liter.


Jeśli tak to znaczyłoby to, że może się tu ukrywać zagadka słowna podobnie jak w napisach trackich sprzed 2500 lat które udało mi się rozszyfrować przed paru laty.

I istotnie jeśli ten sam wyraz czytać odwrotnie od lewej do prawej a z litery „d” uwzględnić tylko jej prawą stronę oznaczającą w tym kierunku literę „s” to nasz napis brzmi „a ni sum”. Po słoweńsku „sum” oznacza podejrzenie. A więc cały napis znaczyłby po polsku „a nie patrz podejrzliwie”.

Ku mojemu zaskoczeni to nie był koniec tego rebusa, bo jeżeli jeszcze raz przeczytamy go od prawej do lewej i uwzględnimy podwójną naturę znaczenia litery „d”, tym razem jako „c”, to wyjdzie nam napis mucina, a ten jest prawie że identyczny z serbskim słowem „mučna” czyli „nie do zniesienia”.

Jak widać nasi przodkowie byli nie tylko nie w ciemię bici ale ich damy musiały się nieźle nacierpieć od tych ich subtelnych złośliwości.

Mogliśmy się więc przekonać, że już przy tak prostych napisach trzeba się nieźle nagimnastykować.

Co w takim razie z dłuższymi napisami?

Jako kolejny wybrałem napis na lustrze z V w.p.n.e znalezionym w miejscowości Cortona.




Okazało się, że i tutaj mamy do czynienia z zaszyfrowanym tekstem.
Niestety autor nie ograniczył się do jakiejś jednej metody jego kodowania ale zastosował cały szereg trików.

Już w pierwszym wyrazie mamy problem z brakującą literą na co wskazuje kropka na jego końcu oraz przerwa w środku wyrazu.



Jest to ten sam symbol informacyjny jaki stosowali również Trakowie przy szyfrowaniu tekstów.
Zresztą podobną przerwę mamy na końcu tekstu ale o tym w odpowiednim czasie.

Tym razem rozwiązanie nie było trudne bo brakująca litera nasuwa się nam sama i jest nią litera „O”,

Tak więc szukany wyraz brzmi „ORGONA”. Od razu kojarzymy to z Gorgoną z antycznej mitologii. I to skojarzenie pasuje też do przedmiotu na którym ten napis się znajduje, czyli do wyglądu lustra. Widzimy na nim bowiem w środku wizerunki kobiecych postaci ze skrzydłami w otoczeniu głów najprawdopodobniej satyrów. A tak właśnie wyobrażano sobie Gorgonę w czasach antycznych, jako kobietę ze skrzydłami.



Kolejny wyraz też jest łatwy i odczytujemy tu słowo „LUMNI”. Najwyraźniej jest to albo zapożyczenie z łaciny albo faktycznie słowo „światło” wśród Etrusków miało właśnie takie określenie.

Dalej jednak trudności raptownie wzrosły ponieważ autor zastosował tu dość podły trik i ukrył następną literę w ten sposób, że była ona częścią składową innej.
Na pierwszy rzut oka widzimy

literę „N” i oczywiście nie znajdziemy żadnej drogi do odgadnięcia właściwego wyrazu.

Dopiero jak zauważymy, że ten znak jest tak naprawdę złożeniem etruskich liter „L” i „I” to rozwiązanie okazuje się banalne. 

Chodzi oczywiście o litery „LIM” a to słowo po bośniacku i serbsko-chorwacku oznacza tarczę.

Kolejny wyraz to kolejny trik autora. Tym razem deformuje on drugą literę następnego słowa tak aby sugerować nam całkiem inny jej wygląd.

Tak wygląda to słowo w oryginale

a tak po podkreśleniu prawidłowego zarysu.



Teraz możemy je odczytać i otrzymujemy wyraz „SZILA”.

Co ciekawe to najbliższe temu słowu określenie znajdziemy w języku niemieckim w formie „schilern” co oznacza „migotać” „odbijać się” „błyszczeć”


Kolejny słowo to kolejne wyzwanie. Tym razem widzimy że albo autor korzysta tu z alfabetu greckiego albo faktycznie litera „G” w alfabecie etruskim była identyczna z jej grecko-słowiańskim odpowiednikiem „Γ”

W każdym razie następny wyraz ma dla nas jeszcze jedna niespodziankę w formie ostatniej litery która okazuje się być zlepkiem liter „N” i „I”.


Teraz już możemy go odczytać jako wyraz „Ogini”. Jak łatwo się domyśleć chodzi o nasz ogień.

Na koniec autor częstuje nas kolejną zagadką w postaci pierwszej litery wyrazu.


Litera ta wygląda jak etruskie „A” ale daje bezsensowne słowo.
Przy odrobinie uwagi zauważymy, że jest to też składanka, tym razem ze zdeformowanej litery „S” oraz litery „L” . Pozostałe litery czytamy jako „ION”.





Razem daje nam to słowo „SLION” które musimy skojarzy ze Słońcem, tym bardziej że widoczna gołym okiem przerwa na końcu zdania sugeruje tutaj brak ostatnich dwóch liter i tymi są oczywiście „C” i „E”. W efekcie otrzymujemy wyraz „SLIONCE” czyli prawie identyczny jak w polskim albo w jego czeskim odpowiedniku „SLUNCE”.

W efekcie otrzymujemy zdanie:

Gorgony świecąca tarcza odbijała ogień słońca

To zdanie nabiera sensu jeśli przypomnimy sobie mit o Meduzie.


zabitej przez herosa Perseusza w ten sposób, że patrzył na odbicie potwora na wypolerowanej jak lustro tarczy i był przez to chroniony przed jej wzrokiem.

Czyżby autor tego napisu chciał coś użytkowniczce lub użytkownikowi tego lustra zasugerować?.

Cdn.

Serek po etrusku



Serek po etrusku

Poprzednie moje artykuły wykazały, że Etruskowie posługiwali się słowiańską mową.

Jeszcze raz mogliśmy się przekonać, że „nie święci garnki lepią” i poleganie na nauce i na jej skorumpowanych przedstawicielach jest najlepszą metodą na to, aby zostać ciemnym jak tabaka w rogu do końca swojego życia.

No właśnie, a propos garnki. Również na naczyniach ceramicznych napisy znajdowane są dosyć licznie. Często są one o wiele dłuższe niż te, jakie udało się nam dotychczas odcyfrować, a tym samym waga ich jako dowodu na słowiańskość Etrusków jest znacznie poważniejsza.

Odcyfrowanie pojedynczych słów można jeszcze, przy odpowiednio dużej dozie złej woli, zakwalifikować jako przypadek.

W przypadku całych zdań jest to jednak już kompletnie niewiarygodne i na takie tłumaczenie ze strony „naszych” zakłamanych historyków mało kto da się złapać.

Oczywiście trudności w odczytaniu takich dłuższych tekstów powinny być odpowiednio większe, ale ku mojemu zdziwieniu i w tym przypadku idzie to jak po maśle, no poza paroma przypadkami o których opowiem w następnym artykule.

Przejdźmy więc do konkretów.

Na początek zajmiemy się garnkiem którego napis jest dla nas tak znajomy jakby napisany został nie 2500 lat temu, ale wczoraj.



Sam napis zapisany jest tak jak i zdecydowana większość Etruskich napisów od prawej do lewej. i tak jak w innych przypadkach zasadniczym problemem jest wyodrębnienie poszczególnych wyrazów. Jedyną trudnością jaką w tym zdaniu spotkamy jest jego pierwszy wyraz.

Czytany pd prawej da nam słowo „MINI”. Oczywiście z kontekstu można się łatwo domyśleć co ono znaczy, ale wśród języków słowiańskich nie znajdziemy dokładnie pasującego odpowiednika. Dopiero w języku litewskim trafimy na podobne brzmiący wyraz „IMTI” który w tym języku oznaczy słowo „wziąć”.

Oczywiście w językach słowiańskich słowo to też występuje i nawet jest bardzo podobne do etruskiego, ale kolejność sylab została w nim zapisana odwrotnie. np. w rosyjskim „приними
a więc „prinimi” - „weź”.
Przyczyny tego odwrócenia sylab są teraz niemożliwe do prześledzenia, ale proces tworzenia języków z zasady nie jest procesem podlegającym jakimś ścisłym regułom i większość przemian ma charakter przypadkowy i chaotyczny.

Dalej powinno pójść nam trochę łatwiej.

Kolejne słówko to „us”
najwyraźniej pełni ono tu funkcję zaimka zwrotnego i powinno się je czytać razem z czasownikiem „wziąć”, co daje nam wyrażenie „weź sobie

Następny wyraz wygląda tak:
i składa się z liter „I”, „L” i „E” a więc tworzy słowo „ile”. Tu nie ma co tłumaczyć bo jest ono identyczne z polskim odpowiednikiem.

Dalej mam słówko składające się z liter „M” i „U” a więc „mu” - „jemu”, „tobie”.
Kolejne słowo zostało, na tej kopii inskrypcji, fałszywie zapisane. W oryginale wygląda następująco:


ale po prawidłowym odczytaniu już tak:


Składa się ono z liter „D”, „U”, „SZ” i litery „A”. Przeczytane razem daje nam słowo „DUSZA” i jak widzimy tego też nie musimy tłumaczyć. Brzmi tak jak po polsku.

Ostatnim słowem jest:
Słowo to składa się z liter „N”, „I”, „C” i „E” i czytamy je jako „nice”. Tak od razu nie odgadniemy jego znaczenia, ale jak poszukamy w bośniackim albo serbsko-chorwackim to stwierdzimy, że znaczy ono „dobry” albo „miły”. Oczywiście znaczeniowy odpowiednik występuje również w języku polskim np. w przysłowiu „nie rób komuś tego, co tobie nie miłe”, gdzie „miłe” występuje znaczeniu „chcieć”.

Tak więc zdanie to okazuje się bardzo łatwe do przetłumaczenia i występuje w języku polskim do dziś w formie:

Weź sobie ile twoja dusza zapragnie (chce)

W tym momencie powinny nam zadzwonić wszystkie dzwonki ostrzegawcze, ponieważ trafiliśmy na słowo którego pojęcie ma dla religii chrześcijańskiej zasadnicze znaczenie - „dusza”.
Jeszcze nie czas się na ten temat rozpisywać ale obiecuję, że do tego wrócimy i to w kontekście który trafi nas jak piorun z jasnego nieba.


W następnej inskrypcji mamy do czynienia z interesującym przypadkiem, ponieważ tekst ten jest napisany od lewej do prawej a więc odwrotnie niż to widzieliśmy dotychczas.



Rozpoznajemy to po tym, bo pierwsze już słowo jest dla nas absolutnie swojskie.

Słowo to, to oczywiście „MLEKO”, z małym zastrzeżeniem, a mianowicie z takim, że na końcu tego wyrazu występuje litera „S”. Z dalszego kontekstu wnioskuję ,że nie chodzi w tym przypadku o świeże mleko, ale o mleko zsiadłe, które przez Etrusków nazywane było „mlakas”.

Na potwierdzenie podam przykład innego napisu gdzie możemy odczytać tylko jego część i gdzie występuje słowo „mleko”



Zachowana część zdania brzmi „weź (napij się) łyk mleka”. Oczywiście zdanie to czytamy od lewej do prawej.

Kolejny wyraz to słowo „ŻELA” a oznaczające w językach południowosłowiańskich „czerpać” lub „zaczerpnąć”



dalej mamy słowo które w tym napisie zostało odczytane nieprawidłowo



powinno być natomiast tak „a neka


Słowo to znaczy wśród Słowian południowych „ A TROCHĘ”

Dalej mamy

„MIELE” które to słowo oznacza miód. Tak jak w języku bułgarskim. Zapewne słowo to używali Trakowie i Macedończycy i od nich trafiło ono dalej do greki w formie „MILE”.



Ostatnim słowem jest „I LANA”

W oryginalnej formie lekko zafałszowane


a po korekturze wygląda tak 



Możemy przetłumaczyć je jako wyrażenie „przez płótno”, bo tak właśnie nazywane jest płótno lniane w językach naszych południowych braci „LANA”.


Tym samym udało nam się odczytać najstarszy przepis na serek z miodem którym raczyli się Etruskowie .






„Zaczerp z dzbana kwaśne mleko i dodaj trochę miodu, a następnie przecedź przez płótno”

Oczywiście zastrzegam sobie wszystkie prawa do tego przepisu i kto chce spróbować jak taki serek smakuje musi uzyskać ode mnie zgodę na jego zrobienie i to przez złożenie podania wraz z podpisem od rodziców.

Wracając do pierwszego zdania ciekawe jest to, że w tym zdaniu występują zaimki które współcześnie są przez tak zwanych językoznawców tępione, jak „se” czy też „mu”. Jest to przykład tego mechanizmu który doprowadził do rozdzielenia się i dyferencjacji języków słowiańskich. Dopóki nie było żadnych idiotów którzy wmówili sobie prawo decydowania o wyglądzie i funkcjach języka, dopóty mógł on zachować formy znane od tysiącleci. Dopiero sztuczna jego regulacja i indoktrynacja ludności doprowadziła do tego, że języki te rozeszły się w swoim brzmieniu tak bardzo od siebie.


Jeszcze 1000 lat temu Polacy, Rosjanie, Serbowie czy też wymarłe już języki Słowian z terytorium Włoch, Francji, Hiszpanii czy też Niemiec brzmiały prawie tak samo i ludzie tych krajów mogli się ze sobą swobodnie porozumiewać. Dopiero katolicka indoktrynacja i dzielenie wspólnego narodu na strefy wpływów przez rządnych władzy sq.. ów i ..uji


http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/04/ortograficzna-amigowka.html 

doprowadziło do takiego wielkiego zróżnicowania jakie obserwujemy dziś. To co nie udało się ani Rzymianom ani Grekom czyli wykorzenienie Słowian i pozbawienie ich własnego języka udało się w większości przypadków kościołowi katolickiemu i prawosławnemu.

Następnymi będziemy my Polacy.

Translate

Szukaj na tym blogu