Życie na Wenus
Nasi gamoniowaci naukowcy zostali znowu zaskoczeni przez życie - tym razem na Wenus.
Przez całe dziesięciolecia wmawiali nam bzdury o jakoby piekielnych warunkach fizycznych na tej planecie.
Co rusz to podwyższano temperaturę jej atmosfery, osiągając wartości przy których powoli skały na jej powierzani powinny się zacząć topić.
To durne gadanie spowodowało, że Wenus stała się niemodna, jeśli chodzi o cel nowych wypraw międzyplanetarnych i w zapomnienie poszło to, jakie niesamowite zdjęcia przesłały nam na Ziemię radzieckie sony serii Venera.
Na temat Wenus napisałem już parę artykułów, zwracając uwagę na katastrofalnie fałszywą interpretację obserwacji tej planety dokonanych przez astronomów.
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2016/11/terraforming-na-marsie-i-wenus.html
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2015/05/zagadki-wenus.html
Również loty sond międzyplanetarnych nie zmieniły tej sytuacji na lepsze.
Rosjanie, którzy przewodzili tym badaniom, dali się zrobić w konia przez zachodnich ignorantów, nazywających siebie „naukowcami” i przyjęli ich obłędnie fałszywą narrację.
Upłynęły dziesiątki lat, zanim pojawiły się głosy wzywające do nowego spojrzenia na interpretację dokonanych wtedy obserwacji.
Ja również pozwoliłem sobie na zwrócenie uwagi na to, że to co sfotografowały na Wenus sondy Venera, musi być całkiem inaczej zinterpretowane i że nie możemy się tu zdać na zachodnią pseudonaukową propagandę.
Artykuły te przytoczę tu w całości, bo pozwalają nam na szersze zrozumienie tych obserwacji jakie wstrząsnęły teraz właśnie „środowiskiem naukowym”.
Życie na Wenus
W mojej poprzedniej notce udowodniłem, że absolutny pomiar temperatury jest niemożliwy, i że nie można porównywać ze sobą dwóch pomiarów wykonanych w rożnym czasie.
https://krysztalowywszechswiat.blogspot.com/2016/09/o-nieudolnosci-fizyki-w-pomiarze.html
W
przypadku Ziemi prowadzi to oczywiście do wielu paradoksalnych
pomiarów o których szeroka publiczność nie ma pojęcia, ponieważ
ci zawodowi oszuści - fizycy odrzucają te pomiary jako błędne i
udają, że one po prostu nie istnieją.
Jeśli spojrzymy na pomiary temperatury
wykonane na innych ciałach niebieskich np. na Wenus, to możemy się
przekonać, jak mało fizyka wie o rzeczywistości i jak
katastrofalnie mało ją rozumie.
Fizycy od dawna twierdzą,
że Wenus należny do miejsc najbardziej
nieprzyjaznych życiu w Układzie Słonecznym.
Te twierdzenie jest najzupełniej fałszywe.
Wenus jest planetą tak samo pełną życia jak Ziemia.
Organizmy tam żyjące nie należą do
żadnych egzotycznych stworów, w których substancje organiczne
oparte są na krzemie lub czymś podobnym, ale jest to życie
bazujące na węglu, tak samo jak nasze.
Fizycy podniosą zapewne w tym momencie
tryumfująco palec do góry i powiedzą „on kłamie, bo na Wenus
temperatura sięga prawie 500°C”.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wenus
Pomiary temperatury które tam dokonano, to
jednak przykład kompletnego bezsensu pomiarów temperatury, tak jak
na marginesie wszelkiego typu pomiarów dokonywanych przez fizyków.
Wenus jest przykładem tego, jak
zmiany TG wpływają na wynik pomiarów parametrów fizycznych, w tym
i temperatury.
Jeśli urządzenie
pomiarowe zostanie skalibrowane przy innej wartości TG niż to,
jakie panuje w miejscu pomiarów, to temperatura tam pomierzona jest
fałszywa.
Tylko takie urządzenie pomiarowe które zostało skalibrowane w miejscu pomiarów może nam pokazać prawidłową wysokość temperatury.
I ta jest na Wenus niższa niż 100°C,
jeśli porównamy to z warunkami na Ziemi
Dlatego obserwacje rosyjskiego naukowca Dr.
Leonida Ksanfomality są jak najbardziej realistyczne.
http://www.sci-news.com/space/article00156.html
Na Wenus panują sprzyjające życiu
warunki, ponieważ TG jest tam tak wysokie, że skala temperatury
jest przesunięta tak znacznie w górę, że panują tam takie same
warunki,j ak na Ziemi w zaraniu jej egzystencji, kiedy rodziło się
na niej życie.
To znaczy, na Wenus życie jest już całkiem mocno zaawansowane, jak wynika to z poczynionych obserwacji.
Opublikowano: 5 lutego 2012, 12:31
https://www.salon24.pl/u/pogadanki/388120,zycie-na-wenus
Życie na Wenus 2
Obserwacje kropli płynnej wody na powierzchni elementów stojaka sondy Phoenix
https://wiadomosci.onet.pl/nauka/tajemnicze-zdjecie-z-marsa-co-rosnie-na-ladowniku-nasa/05psg
można wyjaśnić w następujący sposób:
Wewnętrzna
temperatura materii sondy, związana z częstotliwością oscylacji
jej atomów, powoduje sublimację lodu w marsjańskim gruncie w
bezpośredniej jej bliskości. Powoduje to lokalne zwiększenie
wilgotności powietrza aż do jego przesycenia wodą.
Woda ta kondensuje następnie na elementach konstrukcyjnych sondy których temperatura znajduje się w punkcie zamarzania wody na Marsie, czyli ziemskich ca. -20°C,.
Obserwowane krople wody nie mogą jednak zamarznąć, ponieważ frekwencja oscylacji molekuł wody musi się przystosować do frekwencji oscylacji materii sondy.
Jeśli ten mechanizm
jest prawidłowy to musi się on również objawić, ale że tak
powiem w odwrotny sposób, w warunkach panujących na Wenus.
Częstotliwość
oscylacji podstawowych elementów przestrzeni (wakuol), z których
zbudowana jest materia na Wenus, musi być o wiele większa niż na
Ziemi, nie mówiąc już o Marsie.
Sondy Venera były
zbudowane z ziemskiej materii i odpowiednio oscylowały też
ich atomy w momencie wylądowania na Wenus.
W takim razie musimy
zaobserwować po ich wylądowaniu to, że materia atmosfery Wenus
będzie zmniejszać częstotliwość oscylacji w bezpośrednim
kontakcie z powierzchnią sondy.
Zmniejszenie oscylacji
jest równoznaczne z drastycznym spadkiem temperatury.
Jeśli założymy
istnienie pary wodnej w atmosferze Wenus, to musi to oznaczać
kondensację pary wodnej na powierzchni sondy.
Jest to jednak tylko
wtedy możliwe, jeśli rzeczywista temperatura powierzchni Wenus jest
o wiele niższa, niż ta pomierzona ziemskimi instrumentami.
Zobaczmy w takim razie
parę zdjęć sond Venera, może a nuż rzuci się nam coś w oczy.
I rzeczywiście, od razu zauważymy, że pokrywa obiektywu kamery fotograficznej, odrzucona po wylądowaniu, wykazuje obecność białych nieregularnych plam.
Również podstawa
lądownika jest usiana takimi plamami.
Nie zauważamy jednak
obecności wody płynnej co oznacza,że różnica oscylacji materii
sondy i atmosfery Wenus jest tak duża, że cząsteczki pary wodnej
przechodzą natychmiast w stan stały i na elementach sondy osadził
się szron i lód.
Na następnych zdjęciach widzimy nawet, że pokrycie lodem elementów sondy ulega z czasem zwiększeniu, i białe plamy pokryły już całą powierzchnię pokrywki kamery.
W ten sposób udało się nam udowodnić, że wyobrażenia fizyków dotyczące temperatury są całkowicie fałszywe, oraz że w atmosferze Wenus występuje w znacznej ilości para wodna oraz że temperatura na jej powierzchni nie wyklucza obecności życia.
Oczywiście nie trzeba
nadmieniać, że także wyniki pomiarowe innych parametrów
fizycznych zmierzone na Marsie i Wenus nie odpowiadają
rzeczywistości.
Ciekawym aspektem jest
na przykład to, że utrata kontaktu z lądownikami an Wenus, przez
sondy macierzyste, nie wynikała z wyjścia tych sond z zasięgu
nadajnika ani z przegrzania lądownika, ale była rezultatem zmiany
częstotliwości fal radiowych nadajnika, na skutek stopniowego
przejmowania częstotliwości oscylacji materii typowej dla Wenus,
przez materie z której zbudowane były lądowniki.
Analogiczne zjawisko zostało zaobserwowane w trakcie wyprawy sondy Cassini-Huygens
https://de.wikipedia.org/wiki/Cassini-Huygens#Defekt_in_der_Kommunikationsanlage
Przed startem nadajnik sondy Huygens został dostrojony idealnie do odbiornika sondy Cassini.
Jednak poza orbitą Jowisza okazało się, że te obie sondy nie mogą się już więcej komunikować ze sobą. Wymyślono oczywiście różne brednie, żeby zatuszować bezradność fizyki w wytłumaczeniu tego fenomenu.
W istocie częstotliwość oscylacji podstawowych jednostek materii maleje wraz z odległością od Słońca co powoduje, że zmienia się też fczestotliwosc sygnału nadajnika w tym otoczeniu.
Idealne dostrojenie nadajnika i odbiornika spowodowało to, że przesuniecie czestotliwosci fal radiowych emitowanych przez nadajnik uniemożliwiło ich wzajemną komunikację.
Opublikowano: 19 lutego 2012, 14:50
https://www.salon24.pl/u/pogadanki/392354,zycie-na-wenus-2
Te argumenty nie trafiają oczywiście do tych pustych łbów tej naukowej hołoty.
Tak więc zakrawa prawie na cud to, że jednak znalazł się ktoś, kto poświęca się badaniu tej jakoby nieciekawej planety i przy okazji odkrywa to, że może być ona pierwszym miejscem we wszechświecie na którym uda się ludzkości odkryć istnienie pozaziemskiego życia.
W przeciwieństwie do bezpośrednich dowodów zarejestrowanych przez Venery, te mają charakter pośredni, ale tak znaczący, że „naukowcom” nie uda się ich tak łatwo zignorować, jak te uzyskane przez Rosjan.
Chociażby z tego powodu, że te pochodzą od Brytyjczyków, a „wiadomo”, że wszystko co wymyślą ci zachodni naukowi gamonie musi być prawdziwe.
https://www.nature.com/articles/s41550-020-1174-4
W każdym razie z tym odkryciem fosforowodoru naukowcy będą mieli jeszcze niezły kłopot.
Wprawdzie wmawiają nam teraz, że pewnie to jakiś nieznany jeszcze proces chemiczny jest odpowiedzialny za występowanie w atmosferze tego związku, lub też w ostateczności są gotowi zaakceptować to, że fosforowodór jest produktem metabolizmu organizmów żyjących w chmurach tej planety, ale jest to tylko kwestią czasu, aby przyłapać ich na ich kolejnym łgarstwie.
Oczywiście, tak jak i w tysiącach innych przypadków, nikt nie będzie się poczuwał do winy, za tę degenerację nauki i korupcję w ich środowisku.
Niestety dopuściliśmy jako społeczeństwo do tego, że nauka (i polityka) jest jedyną dziedziną życia społecznego w której bandyci i oszuści nie tylko nie ponoszą kary za swoje łgarstwa, ale wprost przeciwnie, są jeszcze po królewsku wynagradzani.