Ortograficzna łamigłówka
Jak wyszło na jaw, co
pewien znaczący przedstawiciel obecnych polskich elit powiedział o stanie
polskiej państwowości, to w kraju zawrzało. Oczywiście najmłodsze,
zalfabetyzowane pokolenie nie bardzo wiedziało o co chodzi, ponieważ nie jest
znany jemu stan inny niż „chdikk”. O wiele ciekawsze dla niego było pytanie
dlaczego rzeczony wyraz na czołowej pozycji piszemy przez „ch” a nie „h”, mimo
że mamy tu do czynienia z tą samą głoską.
Dla potwierdzenia
skali ważności pojęć u gówniarzy wystarczy porównać ilość stron znalezionych
przez „Googla” na pytanie „piszemy ch.. czy h..” z hasłem np.: „fizyka kwantowa
dla początkujących”
Rożnica jest trzydziestokrotna
(30 razy więcej stron z wyrazem na „ch”).
Uświadamia nam to mniej więcej skalę zagadnienia i priorytety obecnego pokolenia Polaków.
27 lat władzy twórców i spadkobierców „okrągłego stołu” nie poszło więc na marne.
Skora taka oczywista
potrzeba wiedzy u młodego pokolenia istnieje, to należałoby oczekiwać tego, że
wiedza ta jest łatwa do nabycia i powszechnie dostępna. Tak jednak nie jest.
Nasi złaknieni wiedzy
smarkacze nie znajdą na ten temat nic rozsądnego, poza przytaczaniem reguły i
odpowiednio długiej listy odstępstw od tejże.
Nie dziw więc, że nasza
dziatwa na wiedzę odporna, skoro nawet jak już coś chce się dowiedzieć, to nie
ma jak.
Niestety moje drogie
dzieci, aby zaspokoić waszą ciekawość trzeba trochę głębiej sięgnąć do historii
i kto ma problemy ze zrozumieniem trzech zdań po kolei, powinien już w tym
momencie sobie odpuścić, bo mu się we łbie jeszcze zakurzy.
To trochę, to jakieś
7000 lat. W tym czasie plemiona słowiańskie z terenów pasa czarnoziemów rozpoczęły ekspansję we wszystkich możliwych kierunkach podbijając siłą albo zasiedlając mniej lub bardziej pokojowo tereny sąsiednie.
Jednym z takich kierunków były Bałkany i tam na obszarze miedzy Serbią a Bułgarią doszło do
rzeczy niezwykłej, do twórczej syntezy dwóch kultur, tej ze stepów,
reprezentowanej przez ludność o haplotypie "R1a1a" oraz tubylczej o haplotypie "I".
Była to mieszanka naprawdę wybuchowa i zaowocowała eksplozją trwającą do dziś o nazwie „cywilizacja ludzka”.
Temat tynfa wart, ale
jest zbyt obszerny aby go tu pogłębić. Najważniejsze było to, że kulturom z
tego kręgu zawdzięczamy szereg epokowych odkryć, chociażby takich jak opanowanie
technik hutniczych oraz rozpowszechnienie użytkowania metali. Nie mniej
spektakularnym było również to, że społeczeństwo to jako pierwsze w świecie zaczęło posługiwać się pismem. I symbole tego pisma przetrwały tysiące lat wchodząc w skład świętego pisma Słowian - głagolicy.
a tu tłumaczenie po
polsku:
Oczywiście głagolica
nie była jedynym systemem pisma używanym przez Słowian, szczególnie że jej
zastosowanie było ograniczone do zakresu spraw religijnych i posługiwała się
nim tylko ograniczona grupa kapłanów zwanych „Aria”. Pismo to było „Pismem Świętym” przy pomocy którego komunikowano się z bogiem.
Do celów świeckich posługiwano się prostszym alfabetem zbliżonym do alfabetu „greckiego” lub
obecnej cyrylicy.
Tak więc widzimy, że
teza o analfabetyzmie wczesnych Słowian jest po prostu zwykłym kłamstwem.
Również w państwie
Polan, przed przyjęciem starotestamentowej wersji chrześcijaństwa, umiejętność posługiwania się pismem była rozpowszechniona i to zarówno dla celów
religijnych jak i świeckich. Tym pismem była oczywiście głagolica w tekstach religijnych
oraz „cyrylica” w tekstach świeckich.
Niestety olbrzymia większość
tych tekstów została bezpowrotnie zniszczona przez Popiela w trakcie przebudowy państwa Polan i zmiany rządzącej dynastii.
Mimo tego, umiejętność posługiwania się głagolicą przez Polan przetrwała i była dalej podtrzymywana
przez następców Dagowara II czyli naszego Piasta.
Kiedy Mieszko I zdecydował się podjąć walkę o spuściznę Polan na zachód od Łaby, to zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest to możliwe bez przejęcia przez dynastię Piastów obowiązującej tam wersji chrześcijaństwa.
Tak zwany „Chrzest Polski” był więc jednym z elementów tej strategii.
Możemy jednak znaleźć dowody na to, że ten plan był całkiem rozbudowany i zawierał również takie elementy, jak propagowanie powiązań dynastii z galijskimi elementami jej historii.
Przykładem jest denar bity
przez Bolesława Chrobrego.
Moneta ta zarówno swoim opisem jak i przyjętą symboliką nawiązuje bezpośrednio do powiązań Polan z tradycją Merowingów i Karolingów. Na załączonym poniżej obrazku widzimy tę właśnie monetę z symboliką która nigdy więcej na piastowskich monetach nie wystąpi.
Moneta ta zarówno swoim opisem jak i przyjętą symboliką nawiązuje bezpośrednio do powiązań Polan z tradycją Merowingów i Karolingów. Na załączonym poniżej obrazku widzimy tę właśnie monetę z symboliką która nigdy więcej na piastowskich monetach nie wystąpi.
Widzimy tam zarys
ptaka, ale o kształcie i pozycji nietypowej dla heraldyki piastowskiej.
Jest to najstarszy przykład użycia symbolu „Koguta Galijskiego”
i to akurat przez
polskiego króla.
Występujący na tej monecie napis „Princes Polonie” odnosi się
w tym przypadku do roszczenia Chrobrego do władzy nad wszystkimi potomkami
Polan od Hiszpanii po Kijów.
Innym znakomitym przykładem jest denar Mieszka I z nietypowym przedstawieniem dłoni.
Denar ten jest kluczem
dla rozwiązania naszej ortograficznej zagadki.
Zwróćmy uwagę na to,
że napis po lewej stronie denara jest dla nas zrozumiały i oznacza imię władcy
MISICA. Napis po prawej stronie jest przedstawiany przez fachowców jako zbiór
bezsensownych bazgrołów.
Oczywiście nie dajmy się wywieść w pole. Napis po prawej jest również jak najbardziej zrozumiały i
oznacza to samo co po lewej ale napisany jest alfabetem słowiańskim czyli tzw.
cyrylicą.
Przyjrzyjmy się jemu
jeszcze raz dokładniej.
Widzimy tam imię Миша napisane cyrylicą, a oznaczające niedźwiadka. I to samo znaczenie miało imię Mieszka w języku polskim.
To odkrycie udowadnia nam
niezbicie, że już od najwcześniejszych momentów historii królestwa Piastów
alfabet słowiański miał taką samą rangę ważności, jak świeżo przybyły alfabet łaciński. Można nawet powiedzieć, że z całą pewnością głagolica i cyrylica stały
w tej skali ważności o wiele wyżej niż łacina.
Napis ten oznacza również to, że w królestwie Mieszka istniała grupa ludzi obeznana w piśmie i służąca na dworze władcy jako jego intelektualna elita.
W momencie decyzji władcy o przyjęciu starotestamentowego katolicyzmu zaistniała konieczność włączenia łaciny w krąg piśmiennictwa na dworze.
Problem polegał jednak na tym, że łacina się do tej roli nie nadawała.
Był to alfabet nie dostosowany do bogatej w głoski mowy naszych przodków.
CDN.
Ortograficzna łamigłówka. Piastowski ślad
Uczeni
w piśmie na dworze Mieszka I stanęli więc przed skomplikowanym zadaniem
dopasowania łaciny dla potrzeb języka polskiego. Jeśli jednak spróbujemy wczuć
się w mentalność i duchowość ówczesnych ludzi, to musimy zdać sobie z tego
sprawę, że to zadanie nie było dla nich wcale proste, ponieważ wzorcem któremu
trzeba było dorównać było najdoskonalsze pismo słowiańskie - głagolica.
Głagolica
nie jest tylko zwykłym pismem oddającym dźwięki języka słowiańskiego w formie
liter, ale jest też pełna ukrytej symboliki mającej dla ludzi owych czasów
jeszcze większe znaczenie, niż sam prosty zapis mowy. Wynika to na przykład z
tego, że poszczególne litery głagolicy mają przypisane sobie określone znaczenie
(maja swoja nazwę), ale również każdej z liter odpowiada określona wartość
liczbowa. Do tego dochodzi jeszcze to, że sama forma graficzna znaków tego
alfabetu niosła w sobie określone mistyczne przesłanie.
Tak
więc było to najzupełniej logiczne, że skrybowie Polan dążyli do nadania
łacinie podobnego mistycznego znaczenia jakim przepełniona była głagolica,
chociażby z tego względu, że używana ona była do zapisu świętego dla nich
tekstu „Nowego Testamentu”.
Jedną
z możliwości był taki dobór znaków graficznych, dla niewystępujących w łacinie
polskich głosek, aby te oddawały co najmniej ducha głagolicy. W ciągu
następnych dziesięcioleci trwał proces asymilacji alfabetu łacińskiego do mowy
Słowian i ten proces pociągnął za sobą cały szereg eksperymentów o których
obecnie niewiele wiemy poza tym, że znajdujemy często zapisy na monetach
piastowskich których znaczenia nie rozumiemy, a występujące na nich znaki
stanowią dla nas prawdziwą zagadkę i często skłaniają co niektórych do,
motywowanych doraźną polityką, awanturniczych teorii.
W
efekcie w języku polskim wykrystalizował się konkretny zapis liter w alfabecie
łacińskim w których formie, ślady procesów adaptacyjnych zachowały się do dziś.
Najlepiej
widoczne jest to na przykładzie głosek które w języku polskim zapisywane są
przy pomocy różnych znaków mimo tego, że dla postronnego słuchacza nie ma
żadnych różnic w ich wymowie.
Do
tych liter należą:
„u”
i „ó”
„rz”
i „ż”
oraz
„ch” i „h””
W
przypadku „u” i „ó” wytłumaczenie jest tu bardzo proste, ponieważ również w
głagolicy litery „o” i „u” są ze sobą ściśle związane. Nawet graficznie różnią
się od siebie minimalnie i to (pomijając duplikację) tylko jednym szczegółem.
Ten
szczegół jednak jest kluczowy, ponieważ podpowiada rozwiązanie w jaki sposób zapisać
takie wyrazy w których w ramach deklinacji rzeczowników dochodzi do zamiany „o”
w „u”. W tym przypadku przyjęto, że to przechodzenie „o” w „u” musi przybrać taką samą formę
graficzną jaka występuje w głagolicy a więc dodano po prostu do litery „o”
kreseczkę tak jak to występowało już w głagolicy. W ten sposób powstała litera
„ó”.
W
przypadku „rz” i „ż” sprawa jest troszkę bardziej zagmatwana, ale i tu możemy
prześledzić tok rozumowania naszych przodków.
Głoska
„rz” występuje w języku polskim dość często i wiele wyrazów rozpoczyna się tą
właśnie głoską. Ta głoska nie występuje oczywiście sama, ale w towarzystwie
innych głosek, których wymowa po „rz” nie przysparza nam problemów i jest dla Słowian czymś naturalnym.
I taką głoską jest np. „e”. Tak jak powiedzmy w wyrazie „rzeka”.
Głagolica jest przykładem pisma w którym występuje tendencja do łączenia liter w specjalne bloki o swoistej szacie graficznej, w której charakterystyczne dla poszczególnych liter elementy, stapiają się w jedną graficzną formę.,
Te
specjalne formy zapisu grup liter nazywamy ligaturami.
Dla
wprawnego skryby posługiwanie się ligaturami na pewno przyspieszało proces
pisania, ale zapewne miały one dodatkowe mistyczne znaczenie.
W
przypadku głoski „rz” występowała ona najczęściej jako część określonej
ligatury np. „iże” której wygląd widźmy poniżej.
I
w tej ligaturze nie możemy nie zauważyć tego, że jej górna cześć odpowiada
łacińskiej literze „r”, a dolne „e” zapisane jest prawie w takiej samej
graficznej formie jak litera „z” w cyrylicy.
To
skłoniło piastowskich skrybów do łącznego zapisu „r” oraz łacińskiego
odpowiednika litery „z” z cyrylicy. Dzięki połączeniu tych dwóch liter ligatura
„że” przybierała formę obecnej litery „rz”.
Nie
było to więc prymitywne naśladownictwo, ale próba przekazania ducha głagolicy,
alfabetowi łacińskiemu.
Jednak
najdoskonalszym przykładem takich przekształceń jest wprowadzenie kombinacji
liter „c” i „h” jako odpowiednika głoski „h”
W
pisowni polskiej występują dwa sposoby zapisu tej głoski. Dlaczego tak jest
wyjaśnię na końcu, ale ciekawe jest to, że w ogóle wystąpiło zjawisko zapisu
jej na dwa rożne sposoby.
Polskie
„ch” jest bowiem bezpośrednią adaptacja litery „h” z głagolicy.
Literę
te zapisujemy w następujący sposób.
Aby
zrozumieć jak doszło do przekształcenia litery „h” z głagolicy w obecne „ch”
musimy uwzględnić to, że w czasach w których posługiwano się gęsim piórem
olbrzymie znaczenie miała technika pisania liter. Aby prawidłowo napisać
poszczególne litery każdy ruch gęsim piórem musiał być ściśle zdefiniowany, dla
zapewnienia optymalnego ich wyglądu.
Jeśli
chcielibyśmy napisać literę „h” głagolicą, to ruch gęsiego pióra musiałby
przyjąć następujące kierunki
Widzimy
wyraźnie, że składa się on z dwóch etapów, z których jeden odpowiada co do
kształtu literze „h” z alfabetu łacińskiego, a drugi jest dokładnym
odpowiednikiem litery „c”. Łącząc te dwie litery ze sobą piszący po łacinie
wykonywał takie same ruchy piórem, jakby pisał literę „h” z głagolicy. W ten
sposób piszący zachowywał, przynajmniej częściowo, typowe dla głagolicy
mistyczne znaczenie pisanego tekstu.
I
to jest właśnie klucz do rozwiązania tej zagadki.
Skrybowie
Polan starali się zachować jak największe podobieństwo do głagolicy jako świętego pisma którym spisany był „Nowy
Testament”. Używali wiec w tych wyrazach, które były im znane z Nowego
Testamentu takie litery, które najbardziej przypominały ich święte pismo. Były
to więc zestawy łacińskich liter które można było wyprowadzić z głagolicy albo
nowo wymyślone litery konieczne dla zapisu słowiańskich głosek.
Takich
przykładów jak „rz” „ch” i „ó” było w przeszłości zapewne więcej, ale na skutek
historycznych nieszczęść które dotknęły państwo Piastów oraz wytrwalej pracy
starotestamentowych katolików, niszczących na przestrzeni wieków wszystkie
świadectwa przeszłości Polaków, nie zachowało się tych przykładów wiele.
Ale
co pocieszające, najważniejsze przykłady mamy ciągle przed naszymi oczyma i są
to typowe dla języka polskiego litery „ch” „rz” i „ó”.