Na ten moment czekali „naukowcy” prawie dwa
dziesięciolecia i kiedy pierwsze zdjęcia Plutona dotarły na Ziemię większość z
nich cieszyła się zapewne ogromnie. Ale już po krótkim czasie te ich okrzyki
radości stanęły im w gardle i zamieniły się w przejmujący skowyt.
To co na tych zdjęciach zobaczyli miało w
sobie potencjał rozsadzający fundamenty współczesnej nauki i obnażający
bezlitośnie jej ezoteryczną naturę.
Tego naprawdę nikt się nie spodziewał.
Pluton miał być, według wyobrażeń tych zadufanych w sobie mistrzów w biciu
piany, martwym ciałem niebieskim zastygłym w swojej obecnej formie od miliardów
lat. Tymczasem to co zobaczyli przerosło wyobrażenia największych fantastów.
Okazało się mianowicie że powierzchnia tego
ciała niebieskiego należy do jednych z najmłodszych w naszym układzie
słonecznym i do jednych z najbardziej urozmaiconych . Co jednak dobiło tych
ignorantów najbardziej to to, że Pluton posiada atmosferę i to całkiem porządną,
zróżnicowaną na wiele stref, w tym na takie w których znajduje się mgła, a więc
rozproszone substancje w formie ciekłej albo stałej. Atmosfera ta rozciąga się
w przestrzeń kosmiczną o wiele bardziej niż atmosfera ziemska i jest na tyle
gęsta ze powstające w niej wiatry kształtują w znacznym stopniu morfologię tego
ciała niebieskiego. Te fakty są nieubłagane i pokazują niezbicie, że cała
współczesna fizyka to stek idiotycznych bzdur a jej przedstawiciele to zwykli
debile.
Ta ocena jest z pewnością bezlitosna, ale
niestety jedynie możliwa. Nie ma co się dalej czarować i trzeba twardo spojrzeć
prawdzie w oczy, że współczesna nauka to nic innego jak taki stechnicyzowany
szamanizm a prace naukowe to tylko inny rodzaj zaklinania deszczu i tańców
szamańskich. Trzeba też pozbyć się złudzeń co do intelektualnego poziomu
przedstawicieli tej pseodonauki. Ci ludzie to po prostu idioci.
Dlaczego tak jest, powinien każdy z
wykształceniem podstawowym, od razu zauważyć czytając doniesienia o Plutonie.
Dla tych, którzy jednak za bardzo wciągnęli się w ezoteryczny sposób widzenia
rzeczywistości propagowany przez „naukę”, kilka slow wytłumaczenia dlaczego te
odkrycia są takie ważne.
Wśród tak zwanych „naukowców” panuje
przekonanie, że procesy „geofizyczne” napędzane są energia pochodzącą z okresu
tworzenia się ciał niebieskich oraz w wyniku produkcji ciepła w rezultacie
rozpadu pierwiastków promieniotwórczych.
Oczywiście dochodzi do tego, w marginalnych
przypadkach, tworzenie ciepła w wyniku „sił pływowych”, oraz w wyniku
bezpośredniego dopływu energii słonecznej.
Sytuacja Plutona jest o tyle specyficzna,
że żadne z tych źródeł nie może wchodzić w grę jako „dostawca energii” dla
napędu tak złożonych procesów powierzchnio-twórczych jakie obserwujemy na tym
ciele niebieskim, co potwierdza jednocześnie że te „naukowe” założenia to gówno
prawda.
Pluton, ze względu na swoja wielkość, już
miliardy lat temu powinien stracić swoje ciepło z okresu tworzenia się i
kontrakcji. Nie inaczej jeśli chodzi o ciepło powstałe z procesów rozpadu
promieniotwórczego. Również tutaj zasoby takich pierwiastków powinny się
wyczerpać przed miliardami lat i planeta ta powinna od co najmniej 4 miliardów
lat być martwą i zastygłą w swoim rozwoju pustynią.
Również ruchy pływowe nie mogą wchodzić w
grę z racji wielkości Plutona i jego satelity Charona, co za tym idzie, ze
względu na minimalna wielkość „siły grawitacyjnej”.
O wpływie słońca nie ma co nawet mówić, bo
to jest tak odlegle, że nie rożni się prawie, na nieboskłonie Plutona, od
innych gwiazd.
Tymczasem zdjęcia Plutona pokazują nam
całkiem inną powierzchnię, z górami
których pochodzenie jest niewiadome, z
wulkanami będącymi w stanie aktywności przed stosunkowo krótkim okresem czasu,
z morzami pokrytymi powloką lodową podzieloną na olbrzymie kry,
jak i z
aktywnymi lądolodami z wyraźnie widocznymi formacjami skalnymi wskazującymi na
aktywny ruch tych lodowców.
Do tego dochodzi atmosfera na tyle gęsta,
że wiatry w niej powstałe tworzą na Plutonie
olbrzymie pola wydm.
Najważniejszą obserwacją jest jednak to, że
powierzchnia Plutona jest ekstremalnie różnorodna. Występują na niej obszary
stare pokryte kraterami przeplatane obszarami młodymi powstałymi prawie że
„wczoraj”. Ta mozaika form morfologicznych wyklucza automatycznie to, że
procesy powierzchnio-twórcze maja swoje źródło we wnętrzu Plutona a wskazuje
jednoznacznie na to, że muszą one znajdować się poza nim.
Oczywiście współczesna „nauka” stoi całkiem
bezradna przed tym problemem, jak na marginesie, przed wszystkimi innymi
zagadkami natury, i dlatego wypowiedzi tzw. „naukowców” pełne są beznadziejnych
bzdur wołających o pomstę do nieba.
Dlatego jest już najwyższy czas na to, aby
skończyć z tym „naukowym” bełkotem i przyjąć
modele tłumaczące te zjawiska w sposób logiczny i całościowy oraz zaprowadzić
trochę porządku w tym ezoterycznym grajdołku jakim stała się współczesna
„nauka”.
Taki model rzeczywistości propaguję już od
lat i model ten jest w stanie wykazać, że zjawiska na Plutonie maja naprawdę
banalne przyczyny,
Wszechświat i nasza rzeczywistość nie jest
wcale skomplikowana, to tyko ci szamani „naukowcy” próbują z niej zrobić jakiś
ezoteryczny Węzeł Gordyjski aby na ignorancji przeciętnego obywatela zbijać
sobie kabzę.
Nauka tu mafijno-kryminalna organizacja
pasożytująca na społeczeństwie.
Tak jak już powiedziałem, za tymi zagadkami
Plutona kryją się naprawdę prozaiczne przyczyny których źródłem jest specyfika
orbity tego ciała niebieskiego względem planety Neptun.
Jest to jeden z rzadszych przypadków w
naszym Układzie Słonecznym gdzie orbity dwóch ciał niebieskich przecinają się
wzajemnie, a po uwzględnieniu wielkości tych ciał, jedyny tego rodzaju
przypadek.
Ma to oczywiście niebagatelny wpływ na
przebieg wartości Tła Grawitacyjnego w trakcie koniunkcji tych ciał niebieskich,
a te ze względu na trajektorie tych ciał mogą przybrać ekstremalne wartości.
Wprawdzie rzadko, ale w skali trwania
Układu Słonecznego już niezliczone razy, dochodziło do sytuacji w której Neptun
i Pluton znajdowały się relatywnie blisko siebie.
Grafika 2 przedstawia strefy w których
dochodzi do Koniunkcji tych planet prowadzących do ekstremalnych wzrostów
wartości TG.
Oczywiście ten wzrost nie prowadził by do
takich rezultatów gdyby nie obecność księżyca Charona. Sama koniunkcja Neptuna
i Plutona jest rozciągnięta w czasie i trwa miesiące co powoduje relatywnie
jednolity wzrost TG i stopniowe dopasowanie się materii Plutona do zwiększonych
wartości oscylacji przestrzeni. Obecność Charona w tym układzie ciał
niebieskich, poruszającego się po ciasnej orbicie wokół Plutona, powoduje że
ten powolny wzrost TG zamienia się w cały szereg następujących po sobie
gwałtownych wzrostów i ekstremalnych spadków wartości TG w miarę tworzenia się
potrójnej koniunkcji pomiędzy Neptunem Charonem i Plutonem.
I nie jest tu przeszkodą to, że te ciała
niebieskie nigdy nie znajdują się idealnie w jednej linii.
Dokładny opis przyczyn można znaleźć tutaj
Te potrójne koniunkcje prowadzą do
powstania zjawisk które opisałem już wielokrotnie dlatego ograniczę się do
przytoczenia tu paru przykładów moich artykułów na ten temat.
Najważniejszym efektem jest to, że zmienia
się też gwałtownie temperatura materii, zarówno na powierzchni jak i we wnętrzu
Plutona. Temperatura, jako pewna stała skala fizyczna, jest fikcją. Wartości
jakie pokazują instrumenty mierzące temperaturę są pozbawione jakiejkolwiek
wartości. Tylko w momencie kalibracji termometr pokazuje nam jakąś względną
realną wartość. W innym miejscu i w innym czasie te wartości rejestrowane przez
przyrządy do pomiaru temperatury są bezwartościowe. To zjawisko wykorzystuje
mafia squ..now podających się za obrońców środowiska naturalnego a w
rzeczywistości będących częścią
mafijnych struktur dążących do zniewolenia społeczeństw dla osiągnięcia
korzyści materialnych. O czym pisałem tutaj.
Oczywiście specyfika orbity Neptuna i
Plutona tłumaczy nam również przyczyny dla których strefa najmłodszych struktur
morfologicznych przyjęła kształt serca na powierzchni Plutona. Jak widzimy to
na grafice 2 do największych zbliżeń Neptuna i Plutona może dojść w 2 miejscach
ich orbit a mianowicie w takich w których się one nawzajem przecinają, w rzucie
biegunowym Układu Słonecznego. Oczywiście z racji nachylenia orbity Plutona do
ekliptyki nie może dojść do zderzenia tych ciał niebieskich. W tych właśnie
punktach potrójne koniunkcje Neptuna Charona i Plutona projektowane są na ten
sam obszar powierzchni Plutona która znajduje się na przecięciu linii łączącej
te trzy ciała niebieskie. W efekcie powstaje elipso-podobna strefa w której
dochodzi do intensywnych procesów morfologicznych łącznie z tworzeniem się
morz, wulkanów oraz pól lawowych.
Oczywiście z racji innego nachylenia orbity
Charona w trakcie Koniunkcji w każdym z tych punktów osobno, zmienia się również
lekko obszar gdzie ta koniunkcja jest rzutowana na powierzchnię Plutona, stad
powstaje druga elipsa lekko przesunięta względem pierwszej, ale łącząca się z
nią na większości obszaru. Powoduje to powstanie tej sercowatej struktury .
Również ich różnorodna jasność jest łatwa
do wyjaśnienia. Tego typu koniunkcje zdążają się zapewne w odstępach milionów
lat. Przy czym występują one zamiennie raz w punkcie 1 a następnie w punkcie 2
ich orbity. Oznacza to ze obszar oddziaływania koniunkcji wcześniejszej podlegał
w międzyczasie oddziaływaniu niskich wartości TG jakie panują na tym ciele
niebieskim w okresie pomiędzy takimi koniunkcjami (Patrz grafika 2).
Oczywiście z racji układu orbit Plutona i
Neptuna musi wynikać również to, że na Plutonie musi się znajdować jeszcze
jedna strefa o młodej morfologii. Ponieważ również w strefie oznaczonej na
Grafice 2 kolorem różowym musi dochodzić do, wprawdzie słabszych, ale za to
częstszych koniunkcji tych trzech ciał niebieskich. Ta trzecia strefa młodej
morfologii znajduje się zapewne po
drugiej niewidocznej jeszcze stronie Plutona i obejmuje jego równikowy rejon.
Możliwe ze dalsze zdjęcia Plutona ujawnia nam jej obecność.
W każdym razie obserwacje Plutona pokazały
kolejny raz, że mafia „naukowców” nie ma nic do zaoferowania ludzkości poza
ciągłym robieniem z nas idiotów dających się skubać z kasy na rzecz tych
wyrafinowanych oszustów.