Przyczyny
problemów z odczytaniem etruskich napisów
Zasadniczym
problemem jest zdecydowana niechęć „historyków” do ujawnienia prawdziwego
przebiegu historii Europy. Ta grupa socjopatów zdaje sobie doskonale sprawę z
tego, że ich egzystencja zależy od potulnego powtarzania germanofilskich
kłamstw. Oczywiście wtórują im wszelkiej maści sprzedawczyki od polityków
począwszy, a na kulturalnych „elitach” skończywszy.
Nie
można się więc temu dziwić, że normalny Polak jest bezradny wobec tego
nasilenia propagandy.
Jeszcze
przed rozbiorami tak zwani „historycy” mogli sobie gadać, co im tylko ślina na
język przyniosła, a i tak ludzie wiedzieli swoje. Dla nich historia nie było
tym, co jeden głupek z drugim ponawypisywali w uniwersyteckich podręcznikach,
ale to co dowiedzieli się od swoich rodziców, dziadków i pradziadków.
Na
skutek wojen, deportacji i rozbiorów ta tradycja rodzinna została zniszczona i
młode pokolenie Polaków stoi bezradne wobec nawału kłamstw i wymysłów jakie
serwują nam na co dzień media.
Oczywiście
w przypadku etruskich napisów jest podobnie i od dziesięcioleci wmawia się nam,
że nie można ich odczytać, i to mimo tego, że nasz wielki rodak Tadeusz
Wolański odczytał je już przed 200 laty.
Czy
te teksty były prawidłowo odczytane, to już jest inna sprawa, ale w każdym
razie udowodnił on to, że w tych tekstach jest rozpoznawalne słowiańskie
słownictwo.
W
międzyczasie, prace wykopaliskowe pozwoliły na zwielokrotnienie ilości
dostępnych etruskich tekstów i dzisiaj próby ich rozszyfrowania teoretycznie
powinny być o wiele prostsze.
Tak
zwana „nauka” nie robi jednak w tym kierunku nic i to z tego względu, ponieważ
już dawno nie reprezentuje ona interesów narodów słowiańskich, ale interes ich
zaborców. Co gorsza zasada prawdy historycznej wywołuje wśród tego naukowego badziewia tylko sataniczny chichot.
Kiedy
przez przypadek zainteresowałem się historią Etrusków to oczywiście przyjąłem,
że to co opowiadają ci „polscy historycy” jest prawdziwe i rzeczywiście tych
napisów nie można odczytać.
Jakież
jednak było moje zdziwienie, kiedy okazało się to banalnie proste (przynajmniej
w odniesieniu do niektórych tekstów).
Okazało
się, że te napisy nie są nawet specjalnie skompilowane, a co jeszcze bardziej
mnie zaskoczyło to to, że język Etrusków jest prawie że identyczny z językami
Słowian południowych. Szczególnie bośniacki okazał się językiem blisko
spokrewnionym z etruskim i jest kluczem do jego zrozumienia.
Oczywiście
nie jest to język identyczny z językami współczesnymi, ale ma on w znacznej
części wspólne ze współczesnym słownictwo. Najlepsze było to, że tam gdzie
brakuje odpowiednich wyrazów w serbskim czy też w bośniackim, to można je
znaleźć w czeskim, polskim albo rosyjskim.
Tak
więc widać wyraźnie, że stanowił on jakby mieszankę języków wszystkich Słowian.
Co więcej udało mi się udowodnić, że wiele wyrazów z języka Etrusków ma swoją
kontynuację we współczesnym języku niemieckim co potwierdza moją tezę, że język
niemiecki jest tylko rodzajem zniemczonego języka Słowian. Powstał on na skutek
świadomego dopasowania języka tubylczych zachodnich Słowian do mowy Sasów,
którzy we wczesnym średniowieczu zaczęli podbijać tereny między Renem a Łabą,
przejmując z pomocą kleru, na tym obszarze, władzę.
Na
usprawiedliwienie tzw. „naukowców” trzeba jednak stwierdzić to, że Etruskowie
nie ułatwili nam specjalnie pracy nad odszyfrowaniem ich języka.
Ja
akurat nie miałem z tym większych problemów, ale jeśli jakiś „naukowiec”
podchodzi do tego problemu jak do matematyki i uważa że język musi funkcjonować
tak jak matematyczny wzór, to oczywiście musi być skazany na klęskę.
W
większości przypadków zachowane teksty nie są bowiem prostym przekazem jakiejś
informacji, ale stanowią rodzaj zabawy słownej w której dopuszczalne są
odstępstwa od standardu zapisywanych liter jeśli ułatwia to tylko konstrukcję
takiej zagadki.
Przykładem
tego był tekst na lustrze etruskim
w
którym litera „D” zapisana była tak, że można ją było czytać aż na trzy rożne
sposoby.
Skłoniło
mnie to do zastanowienia się nad tym, czy aby inne zachowane napisy nie były w
ten sam sposób zaszyfrowane.
I
tu okazało się że istotnie, szczególnie proste napisy, składające z
pojedynczych wyrazów albo krótkich zdań, są właśnie takimi słownymi zagadkami.
Tak
więc te teksty które udało mi się już odczytać muszą mieć jeszcze dodatkowe,
„drugie dno”.
Spróbujmy
więc sprawdzić czy istotnie coś się za tym kryje.
Oczywiście
sprawdziłem to już przedtem i muszę stwierdzić, że nie wszystkie te zdania
nadają się do publikacji a więc skoncentrujmy się na tych mało problematycznych.
Pierwszym
etruskim zwrotem który udało mi się odczytać był ten:
„MILA
DUŚ”
To
proste zdanie można jednak czytać również w odwrotnym kierunku i wtedy mamy do
czynienia z następującym ciągiem liter „Śudalim”.
Jego
znaczenie jest wprawdzie intuicyjnie rozpoznawalne, ale dopiero jeśli znamy
trochę rosyjski, to możemy je natychmiast zrozumieć.
Jest
to bowiem zlepek dwóch etruskich słów.
Pierwszym
jest słowo „Śuda” odpowiadające rosyjskiemu słowo „сюда”, co po polsku znaczy
„tutaj”
Drugie
słowo jest jednak wymyślnie zaszyfrowane w etruskiej literze „M”, tak jak widać
to na tym rysunku.
Widzimy
że piszący w przemyślny sposób manipuluje tu kreskami w tej literze tak, aby
ukryć to, że składa się ona tak naprawdę aż z trzech rożnych liter. Z
etruskiego „U”, „T” i „I”.
W
ten sposób możemy tu odczytać wyraz „LIUTI”. Odpowiada on dokładnie słowu
„wlać”, które po serbsko-chorwacku zapisujemy jako „ULITI”.
Tak
więc za niewinnym przesłaniem pierwotnego napisu „miłej drzemki” ukrywa się
przewrotnie żądanie ponownego napełnienia kielicha „Śuda liuti” czyli „Tutaj
nalej”.
Kolejnym
napisem który odczytałem były słowa „idę chrapać”
I
ten daje się czytać w obie strony i odwrotnie daje wyrażenie „Czari vdi”
Brakuje
tu wprawdzie jednej litery „I” ale w takich zabawach jest to dopuszczone.
Wyrazy
te są dla nas łatwo zrozumiałe i oznaczają „czary widzę” co przy odpowiednio
intensywnym nadużyciu alkoholu nikogo nie powinno dziwić.
Również
dłuższe zdania możemy odczytywać w obie strony.
Dla
przykładu weźmy zdanie które dotychczas nie analizowaliśmy
Tak
wygląda ono w oryginale:
A
tak jeśli je podzielimy na wyrazy.
Składa
się ono z następujących liter
„ZA
NICA SE ZDAM”
Zrozumie
chyba je każdy i to po pierwszym przeczytaniu. Należy ono do wielu przykładów
sprośności na które pozwalali sobie nasi etruscy bracia i siostry.
Przetłumaczymy
je jako zdanie „ZA NIC SIĘ ODDAM”
To
samo zdanie daje się odczytać w druga stronę, a więc z prawej na lewą w
następujący sposób.
„MAD
SESALI I VAŚ
Co
przetłumaczymy korzystając ze słownictwa bośniackiego i serbsko-chorwackiego
jako
„Szaleni
to widzą, a ty?”
Chodzi
oczywiście o dwuznaczność tego zdania i to nie tylko w jego znaczeniowej
sferze.
Kolejnym
przykładem takiej zagadki jest ten napis poniżej na etruskim kielichu.
Na
pierwszy rzut oka napis wygląda na niewinny.
Czytamy
go jako „LAD” co może mieć związek z imieniem słowiańskiego bóstwa „LADY”
Jeśli
dokładniej przyjrzymy się ostatniej literze tego wyrazu „D” to zauważymy, że jej
kreski krzyżują i przecinają się tak, że ukrywają przed nami dwie osobne litery
a mianowicie „T” i „I”.
Tak
więc prawdziwym przesłaniem tego napisu był wyraz „LATI” a więc „NALEJ”
No
cóż, Etruskowie mieli po prostu słowiańską duszę, razem z jej drobnymi
przywarami i całe szczęście te ostały się również w nas.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz