Szwecja, Norwegia i Dania– zapomniane ojcowizny Słowian

Szwecja, Norwegia i Dania– zapomniane ojcowizny Słowian


W przypadku krajów skandynawskich ich historia była już fałszowana od czasów średniowiecza, do czego ze zrozumiałych względów najbardziej przyczynili się Niemcy, fałszując najstarsze dokumenty pisane dotyczące tych krajów.

Prawdziwa historia tych ziem uległa albo kompletnemu zafałszowaniu, albo została zastąpiona legendami potwierdzającymi prawa późniejszych zaborców, do tych ziem.

Z czasem i sami Skandynawowie włączyli się do tej gry,


fałszując własną historię gdzie się tylko dało. A tam gdzie było to niemożliwe, zastosowano najważniejszy instrument naukowy, czyli po prostu przemilcza się niewygodne dla obowiązującej doktryny fakty. Tak jak miało to miejsce w przypadku słowiańskiej krajki z Birki.


Wydobycie tych faktów na światło dzienne nie jest łatwe, ale też nie jest niemożliwością. Często leżą one jak na dłoni i aż dziw bierze, że nikt nie chce po te fakty sięgnąć.

Faktem jest to, że akurat tzw. „naukowcy” nie maja po temu żadnego interesu, bo ich cała egzystencja zależy od powielania po raz enty tych kłamstw, które akceptują ich mocodawcy i sponsorzy.

Niekiedy jednak przybiera to zaiście kuriozalne formy jak np. w przypadku nazw własnych Szwecji, Norwegii i Danii.

Dlaczego Szwecja tak się akurat nazywa, na ten temat napisano już całkiem niezłą ilość bzdur.

Dobrym wglądem w te wypociny jest np. artykuł w Wikipedii:


Właściwy artykuł o Szwecji, w polskiej Wikipedii, pomija tę sprawę po prostu milczeniem, mimo że wyjaśnienie etymologii nazwy należy do podstawowych pozycji w opisie danego hasła, przynajmniej w tych językach, w których autorzy nie dali się zeszmacić.

Świadczy to jeszcze raz dobitnie do jakiego stopnia środowisko „polskich” historyków zamieniło się w bandę sprzedawczyków i zdrajców.

No cóż sprawa jest zrozumiała, jeśli poszperać trochę za tym, jak tę Szwecję nazywają inne narody europejskie.

W tych językach, gdzie nikt nie będzie miał „głupich” skojarzeń, zachowała się jeszcze nazwa, która w jednoznaczny sposób pokazuje swój źródłosłów.

Tak na przykład w holenderskim, nazwa Szwecji to Zweden. 


Nie żadne Sverige ani insze Sueden ale po prostu Z Weden – Z Wędów, tak jak się pierwotnie sami Szwedzi określali, w trakcie wzajemnych kontaktów tych społeczności.

Narodom słowiańskim kościół katolicki tak już dobrał nazwę tego państwa, aby ich mieszkańcy nie mogli natychmiast rozpoznać swoich wzajemnych powiązań ze Skandynawami.

A w większości innych języków pozamieniano pojedyncze litery tak, że to znaczenie przestało być natychmiast rozpoznawalne. Do tego wymyślono jeszcze bajeczki o źródłosłowiu tej nazwy, na które dali się złapać nawet sami Szwedzi.

Oczywiście Szwecja nie jest żadnym wyjątkiem i także inne nazwy własne państw skandynawskich wskazują na ścisłe powiązania ze słowiańszczyzną.

Nawet Norwegia ma tak naprawdę słowiańską nazwę, co zapewne u większości wzbudzi zdziwienie, bo co jak co, ale Norwegowie to przecież prawie że synonim Wikingów i Germanów.

No cóż, to nasze przekonanie jest po prostu propagandowym wymysłem.

Również Norwegowie byli do niedawna prawdziwymi Słowianami i władali naszą mową.


Ich germanizacja, tak zresztą jak i Niemców, zaczęła się wraz z inwazją plemion anglo-saskich z Wysp Brytyjskich we wczesnym średniowieczu. Ale jeszcze zapewne do późnego średniowiecza moglibyśmy się z większością Norwegów bez tłumacza dogadać, tak jak to czynimy współcześnie z innymi Słowianami.

W przypadku nazwy własnej Norwegii, wytłumaczenie jej słowiańskich powiązań jest trochę bardziej skomplikowane, ale i tu przychodzi nam z pomocą to, że w językach pojedynczych państw europejskich zachowują się czasami określenia o bardzo starym rodowodzie, tak jak ma to i miejsce w przypadku Polski, której najstarsze określenie Lechia ostało się np. u Węgrów, Litwinów czy też Turków.

Nie inaczej ma się sprawa z Norwegią, tylko że tu jej najdawniejsze określenie znajdziemy tylko w jednym języku i to do tego już prawie że wymarłym, a mianowicie w szkockim. Szkoci nazywali Norwegię - Lochlainn.

Sami Szkoci zapewne nie wiedzą nawet dlaczego nazywają tak Norwegię, ale dla nas ta nazwa jest natychmiast rozpoznawalna, 

bo przecież nie sposób nie rozpoznać w niej określenia – Lechii lenno. 

Dla porównania, lenno w innym języku o powiązaniach skandynawskich, czyli estońskim to „lään“, co w wymowie jest identyczne.

To, że akurat Szkoci tę nazwę zachowali wynika z tego, że kontakty Szkotów z Norwegami (Słowianami) były bardzo intensywne i Szkoci nie mogli nie wiedzieć do kogo należał ten kraj w pradawnych czasach. Później kiedy szkocki język stracił na znaczeniu, nikomu nie zależało na tym, aby zacierać w nim ślady Lechii, tym bardziej że zapiski w tym języku znane są tylko wąskiej grupie tzw. „historyków”, a po nich nie można się spodziewać tego, że dobrowolnie wyjawią nam prawdę o historii Europy.

Norwegia zapewne już od czasów upadku Cesarstwa Rzymskiego była w ścisłym związku z państwem Wandali i Polan, zwanym przez "pomyłkę" królestwem Franków, zamiast prawidłowej nazwy - Lechia.





W poniższych linkach znajdziemy dużo ciekawostek o tych fascynujących czasach z punktu widzenia historii Brytanii, Szkocji, Walii i Kornwalii.



Aż się prosi aby przeanalizować tę historię pod względem możliwości zajęcia tych terenów przez naszych przodków i ukształtowaniu się tam systemu władzy, w którym Słowianie zajmowali najwyższe pozycje w hierarchii społecznej.

Dla przykładu weźmy postać „March ap Meirchiawn” znaną powszechniej pod imieniem Mark of Cornwal (tak na marginesie Kornwalia nazywana była wcześniej Kernow a więc nazwą o typowo słowiańskim pochodzeniu).

Z postacią tą związana jest Legenda o Tristanie i Izoldzie oraz menhira „Tristan Stone”.


Na tym kamiennym obelisku znajduje się napis o nieznanym znaczeniu.



Wprawdzie istnieje cała masa interpretacji tego napisu, pochodzącego najprawdopodobniej z 6 wieku naszej ery, ale żadna z tych interpretacji nie wygląda na prawdziwą, po prostu nie ma żadnego tematycznego związku z ludowym podaniem, że kamień ten upamiętnia legendę o Tristanie i Izoldzie.


Podaję tu link do strony niemieckiej, bo o dziwo znajdziemy tam powiązania ze słowiańskimi źródłami tej legendy w postaci imion ojca Tristana – Riwalin, jak i nazwy jego królestwa Lohnois czyli Lechii.
Oczywiście występuje tam znacznie więcej tych powiązań, ale o tym kiedy indziej.

Na stronie „polskiej” nie znajdziemy po tym najmniejszego śladu, co powinno dać czytelnikom do myślenia.

Na poniższej ilustracji zobaczymy najnowszą próbę rekonstrukcji tego napisu.



Inne próby interpretacji tego napisu to:

CONOMOR & FILIUS CUM DOMINA CLUSILLA [Leland, 1542]

CIRVIVS HIC IACET / CVNOWORIS FILIVS [Camden, 1586]

CIRUSIUS HIC JACIT / CUNOWORI FILIUS [Lhwyd, 1700]

CIRVSIVS HIC IACIT / CVNOWORI FILIVS [Borlase, 1754]

CIRUSIUS HIC JACET / CUNOWORI FILIUS  [Lysons, 1814]

DRUSTAGNI HIC IACIT CVNOWORI FILIVS [Rhys, 1875]

CIRVSINIVSHICIACIT / CVNO{M}ORIFILIVS [Macalister, 1945]

[CIRV–V–NCIACIT] / CV[N]O[{M}]ORFILVS [Okasha, 1985]

{D}RVSTA/NVSHICIACIT / CVNO{M}ORIFILIVS [Thomas, 1994] 

Te interpretacje możemy sobie darować, ale spójrzmy za to na ten napis, interpretując go jako napis słowiański.
  
Oczywiście nie trzeba być nawet specjalnie spostrzegawczym, aby natychmiast dostrzec tu wyrazy o słowiańskim brzmieniu.

Aby nie przedłużać, bo już całkiem odeszliśmy od właściwego tematu, przedstawię od razu prawidłowy podział na poszczególne wyrazy oraz ich tłumaczenie na polski alfabet.



Zaznaczyć trzeba, że użyty w napisie alfabet należy do alfabetów starosłowiańskich ale już z elementami „cyrylicy” i to 200 lat przed Cyrylem

S IRU STA NUŻNI SIAS IT

CYNOW ORISZ I LIUŻ


W zasadzie, w tej formie tekst ten jest już zrozumiały dla Słowian.

Dla wyjaśnienia dodam ze słowo IRU wywodzi się ze skandynawskiego określenia żelaza. Podobne brzmienie ma też w angielskim „iron”.

STA” ma tu znaczenie „być”, „stać się”. Jest to jednocześnie doskonały wskaźnik mechanizmu tego, jak z języka słowiańskiego wykształcił się niemiecki czasownik „sein”, po polsku „być”.

NUŻNI” jest identyczne z rosyjskim „нужный” oznaczającym „konieczny” „nieodzowny”.

SIAS” ma swój odpowiednik również w rosyjskim w słowie „связь” oznaczającym „związek”

IT” to południowosłowiańskie „TEN lub TA”

CYNOW ORISZ” to oczywiście cynowy oręż, po polsku spiż. Z identycznym określeniem spotkaliśmy się już w innym tekście etruskim.


LIUŻ” to po chorwacku „skóra”

Tak więc tekst na tym kamieniu tłumaczymy na polski w formie:

Z ŻELAZA BYĆ MUSIAŁ ZWIĄZEK TEN, ZE SPIŻOWEGO ORĘŻA I SKÓRY


Oczywiście nasze tłumaczenie, w przeciwieństwie do tych oficjalnie przyjętych, ma nie tylko sens i rozsądną formę, ale przede wszystkim doskonale pasuje do lokalnych podań o związku tego kamienia z legendą o Tristanie i Izoldzie.

To tłumaczenie otwiera nam jednak kolejny fascynujący rozdział historii naszych przodków. A mianowicie ten o opanowaniu przez słowiańskie rody władzy nad terenami Wysp Brytyjskich i o słowiańskim pochodzeniu króla Artura i jego rycerzy „okrągłego stołu”.

Nie czas jednak teraz na rozwiniecie tego tematu i musimy wrócić do wyjaśnienia kolejnej nazwy państwa skandynawskiego.

Co do Danii to i tu rozpoznanie prawidłowego źródłosłowia tej nazwy nie jest dla nas trudne. Jedyne co potrzebujemy to spojrzeć na tę nazwę bez tych schematów myślenia do których przywykliśmy od dawna, oraz przypomnieć sobie z historii, jak przebieg miała ona na tym terenie, w tamtych czasach.

Otóż po upadku Rzymu teren półwyspu Jutlandzkiego stal się celem inwazji ludów z Wysp Brytyjskich, które wykorzystały słabość Imperium Słowian, wyludnionego po katastrofalnej epidemii dżumy i załamaniu władzy dynastii władców Wandali.



Saksończycy wywalczyli sobie prawo do osiedlenia się na terenie obecnej Danii w zamian za płacenie wiecznej daniny na rzecz Imperium Słowian. Na pamiątkę tego wydarzenia nazwano ludność saksońską „Denen” a zamieszkałe przez nich tereny Dania.

Jak na razie nie wyszliśmy w naszych rozważaniach poza samo określenie nazw tych państw, a czekają na nas jeszcze tysiące dalszych „żelaznych” dowodów, opowiadających historię tych państw w kompletnie zaskakujący dla nas sposób, którego nigdy byśmy się nie spodziewali.

Skandynawia słowiańska

Skandynawia słowiańska



Nasi północni sąsiedzi mają problem. Ich obsesja polega na tym, że nie chcą zaakceptować prawdy o swoim pochodzeniu.
To samooszukiwanie może wynikać z niepewności mieszkańców Skandynawii co do trwałości ich narodowej świadomości zagrożonej ciągłym napływem muzułmańskich emigrantów.

Pomimo typowej dla Skandynawów tolerancji, problemy narastają.

I tu oczywiście otwiera się pole do popisu dla, opanowanej przez lewaków, pseudonauki.

Lewacka ideologia znalazła wśród współczesnych elit szerokie poparcie, bo jak żadna inna jest ona w stanie zapewnić swoim wyznawcom spokojne sumienia, mimo ich oczywistego zakłamania i moralnej degeneracji.

Właśnie ostatnio Szwedzcy historycy udowodnili, na pięknym przykładzie, do jakiego stopnia to ideologiczne zaślepienie jest w ich środowisku rozpowszechnione.

Chodzi o ten mały artykuł, który jednak odbił się szerokim echem, szczególnie wśród muzułmanów w najdalszych zakątkach świata.




W artykule tym autorzy próbują przekonać swoich czytelników o tym, że udało im się odczytać słowo „Allach” na fragmencie tkaniny wydobytej z grobowca przypisywanego wikingom z miejscowości Birka w Szwecji. Co więcej twierdzą też, że to jest dowód na obecność islamu w Skandynawii już przed 1000 lat.


Dla każdego krytycznie myślącego człowieka jest to oczywiste, że sprawa jest szyta grubymi nićmi. Opisane znaleziska są już stare jak świat i dlaczego nikt nie wpadł na taki pomysł wcześniej wynikało tylko z tego, że nie było ku temu żadnego politycznego zapotrzebowania. 

Teraz kiedy w ciągu dwóch najbliższych pokoleń Skandynawia, a przynajmniej Szwecja, stanie się muzułmańska, sprawa wygląda inaczej i lewactwo próbuje już teraz wmówić Szwedom, że powinni pogodzić się bez protestu ze swoim losem, bo ich przodkowie już przed 1000 lat byli wyznawcami Islamu, a więc nie ma co biadolić.

W cytowanej wiadomości czytelnicy nie znajdą jednak całej prawdy o tym znalezisku.

Przypadkowo lub nie, omawiany jest tylko drobny fragment tej tkaniny. Jeśli jednak poszukać dokładniej to znajdziemy zdjęcia tego znaleziska w całości i to co tam zobaczymy naświetla tę sprawę z całkiem innej perspektywy.

Na omawianym znalezisku, obok tego kontrowersyjnego napisu, widoczne są bowiem jednoznacznie słowiańskie swastyki.




Autorzy spekulują więc coś tam o islamie, a jednocześnie ignorują kompletnie słowiańską symbolikę, która znajduje się bezpośrednio obok omawianych znaków. Co gorsza są tak zaślepieni (lub skorumpowani), że nawet nie wysilają się na inną interpretację widocznych gołym okiem faktów, ale w sposób wybiórczy i kompletnie zakłamany interpretują je tak, jak to pasuje rządzącym Szwecją „elitom”.

Pod tym względem sytuacja w Polsce nie jest niestety ani o jotę lepsza, poza może tym, że społeczeństwo polskie nie daje się tak bezmyślnie manipulował jak Szwedzi.

Takie podejście do historii wśród Skandynawów ma już jednak wielowiekową tradycję.

Jednym z podstawowych celów kościoła katolickiego w późnym średniowieczu w Skandynawii była eliminacja tradycji słowiańskiej w tych narodach. Ten proces sterowanej germanizacji doprowadził do tego, że obecnie Skandynawowie wstydzą się swojego słowiańskiego pochodzenia i na wszelkie sposoby, często infantylne, próbują je zataić i wyprzeć z własnej narodowej świadomości.

Gotowi są nawet w tym szaleństwie dobrowolnie się zmuzułmanić niż przyznać do tego, że są naszymi braćmi.

Na szczęście nasze geny nie dają się oszukać i mimo wszelkich manipulacji i oszustw, nie udało się zataić prawdziwego rozkładu haplogrup męskich w Skandynawii, który to rozkład pokazuje jednoznacznie, że mieliśmy wspólnych przodków i należymy do tych samych grup ludzkich, składających się z ludności o haplogrupie „I” i „R1a”, które to już w końcu epoki kamiennej połączyły się ze sobą dając w efekcie cywilizację słowiańską.


Ten proces syntezy dwóch osobnych ludów zachował się w podaniach Słowian pod postacią legendy o Lele i Polele. Legenda ta następnie rozeszła się po całym świecie wraz z ekspansją Słowian w kierunku Afryki , Bliskiego Wschodu, Indii i Chin.



Skandynawia, poza zachodnią Ukrainą, jest najbardziej prawdopodobnym terenem na którym ten proces mógł się dokonać.

Tuż po ustąpieniu lodowca stałą się ona celem ekspansji ludności o haplogrupie „I” która z Bałkanów wzdłuż doliny Dunaju szybko zajmowała tereny nizinne obecnych Niemiec, a następnie Jutlandię i południową Szwecję i Norwegię.

Jednocześnie z terenu Niżu Polskiego i zachodniej Ukrainy rozprzestrzeniała się, osiadła tam już od tysiącleci haplogrupa R1a w kierunku na wschód. Ta ludność zasiedliła Skandynawię od północy, opanowując tereny Finlandii, północnej Szwecji i Norwegii. 

Skandynawia jest więc jednym z tych kulturalnych tygli w których zrodziła się kultura słowiańska.

Genetyczne świadectwo pozostało prawie że nie zmienione do dziś i gdyby analizować ludność tych krajów tylko z punktu widzenia rozkładu haplogrup „Y”, to jest to typowa słowiańska mieszanka.

Również więc i w Skandynawii legenda o Lele i Polele musiała się cieszyć wielką popularnością i pozostawić w tradycji tych narodów niezacieralne ślady.

Znalezisko z Birki bardzo dobrze wpisuje się do tej tradycji i mimo że znacznie młodsze, jest doskonałym tego przykładem.

Omawiany skrawek tkaniny jest typowym przykładem tak zwanej słowiańskiej krajki, które to również w Polsce są bardzo rozpowszechnione w sztuce ludowej. Na skutek jednak tego, że Polska znalazła się pod wpływem kościoła, który wprost atawistycznie zwalczał wszystko co słowiańskie, krajki polskie zatraciły typowe starosłowiańskie motywy na rzecz motywów roślinnych.

Aby zobaczyć jakie były te motywy pierwotnie, trzeba zajrzeć do naszych wschodnich braci. Na Ukrainie, Białorusi i w Rosji motywy te są jeszcze żywe do dziś i są nieodłącznym elementem stroju ludowego,

Przykładem są te białoruskie krajki.



Jednym z najczęstszych motywów był słowiański symbol przemijania czasu, i zmian pór roku, w postaci swastyki.



I identyczny symbol występuje też na krajce ze szwedzkiej Birki.

Ciekawe jednak, że ten wątpliwy przykład imienia „Allach” na tej krajce ma jednak pośrednio coś z tym muzułmańskim Bogiem wspólnego.

Jeśli przywołamy nasze wiadomości dotyczące starożytnego alfabetu słowiańskiego, to zauważymy, że symbol na krajce jest niczym innym jak zapisem imienia LELE.

Imię to w lekko zmienionej postaci „LEH” stało imieniem własnym tych plemion słowiańskich które za swojego przodka uznawały tego właśnie herosa, i nazywały siebie „Lachami” lub „Lechitami”.

Plemiona słowiańskie przeniosły następnie to określenie, w okresie „Najazdu Ludów Morza” do Egiptu i na Bliski Wschód.


Jedno z tych plemion o nazwie „Lihan” (Lachowie) przeszczepiło kult LELE na grunt plemion semickich z terenów Pustyni Arabskiej i stało się pierwowzorem nazwy ich Boga „Allacha”.



Przeanalizujmy więc ten napis trochę dokładniej.

Po pierwsze musimy natychmiast zauważyć, że napis ten jest obramowany połówkami symbolu swastyki.



Po połączeniu tych połówek otrzymujemy następujący obraz.



Sam napis składa się z dwóch liter „E” zapisanych alfabetem starosłowiańskim



oraz dwóch liter „L” w tymże samym alfabecie.


Co odpowiada imieniu „LELE”


To znalezisko wyraźnie pokazuje, że symbol swastyki był u Słowian jednoznacznie związany z kultem Lele i Polele.

Tak więc wprawdzie autorzy tego artykułu nie mają zielonego pojęcia o czym piszą, ale przypadkowo odsłaniają tę prawdę o historii Szwecji, która tylko niewielu Szwedom będzie się podobać.

Oczywiście to archeologiczne znalezisko nie jest jedynym świadectwem słowiańskości Skandynawii i w następnych odcinkach postaram się przedstawić jeszcze bardziej przekonywujące tego dowody.

Skandynawowie to niestety Słowianie którzy po prostu łatwo dają sobie narzucić obcą im kulturę.

Przed paroma stuleciami dali się zgermanić a obecnie są na najlepszej drodze do zmuzułmanienia.

Translate

Szukaj na tym blogu