O tym
że procesy fizyczne we wnętrzach ciał niebieskich zależne są nie od
jakichś tam przemian zachodzących w głębi tych ciał czy też innych
banialuków ale są wynikiem zmian ich pozycji w obrębie pola Tła
Grawitacyjnego pisałem już wielokrotnie przy okazji omawiania rożnych
obserwacji związanych z geofizyką Ziemi i nie tylko. Przypomnę tylko
moje notki o księżycu Mimasie
czy też notkę o księżycu Thetys
W obu
przypadkach widoczne jest jednoznacznie to że ogrzewanie wnętrza tych
księżyców następuje w wyniku przecinania się ich orbity z orbita
największego księżyca Saturna - Tytana.
Oczywiście
w efekcie doszło na tych księżycach, jako ciałach skalistych, do
wykształcenia się ekstremalnego wulkanizmu w formie centralnych wulkanów
oraz otaczającej ich kaldery.
Ten sam mechanizm występuje na Ziemi gdzie wulkanizm jest wynikiem topienia się skał pod wpływem zaćmień słonecznych.
Oczywiście
wulkanizm nie jest jedynym skutkiem koniunkcji ciał niebieskich co
widzimy na przykładzie zjawisk w atmosferze i hydrosferze ziemskiej.
Ostatnio jednak lista dowodów potwierdzających moją teorię wzbogacona została o kolejną bardzo spektakularną obserwację.
A
mianowicie zauważono że intensywność wybuchów „gejzerów" na księżycu
Saturna Enceladusie jest zależna od położenia na jego orbicie i jest
szczególnie intensywna w momencie największego oddalenia względem
Saturna.
Jest
to bezpośredni dowód na to że za zjawiskiem ogrzewania wnętrza tego
małego księżyca ukrywają się nie jakieś procesy wewnętrzne ale że musi
on otrzymywać tę „energię“ z zewnątrz.
Do
tego dochodzi problem temperatury tego ciała niebieskiego. Pytanie jakie
nie zostało rozwiązane przez tych niedołęgów fizyków jest takie: Jak to
możliwe że ciało niebieskie o temperaturze -200°C jest w stanie
utrzymać w swoim wnętrzu ocean płynnej wody zasilający regularnie
"gejzery". Oczywiście poza bla bla bla nikt nie znajdzie w tym co piszą
fizycy nic rozsądnego. Co prawda bredzą jak zwykle coś o siłach
pływowych ale doskonale zdają sobie sprawę z obliczeń ich durnowatych
formułek że taka ewentualność jest wykluczona.
Oczywiście prawda jest całkiem inna.
Enceladus znajduje się w takiej strefie zmiennosci pola Tła Grawitacyjnego że panujące tam procesy fizyczne przebiegają w całkiem innych warunkach brzegowych niż ma to miejsce na Ziemi. Na skutek niskiej wartości Tła Grawitacyjnego również temperatury panujące na tym księżycu są nieporównywalne z ziemskimi. Te -200 °C wyglądają na bardzo niską temperaturę ale na Enceladusie woda nie zamarza przy ziemskich 0°C ale w o wiele niższej temperaturze możliwe że dopiero przy -100°C tak więc już z tego względu płynna woda nie jest tam czymś wyjątkowym ale najnormalniejsza rzeczą pod słońcem.
Enceladus
obraca się wokół Saturna prawie że w płaszczyźnie równikowej tej
planety i jest związany rezonansem orbitalnym z księżycem Dione w
stosunku 1:2.
To
znaczy oba te księżyce znajdują się regularnie w koniunkcji i to zawsze w
tym samym położeniu na orbicie. Księżyc Enceladus ma orbitę bardziej
nieregularną i w trakcie apocentrum kiedy następuje ta koniunkcja tylko
jego południowy biegun znajduje się w płaszczyźnie łączącej Dione z
Saturnem. Przyrost Tła Grawitacyjnego jest w tym obszarze tak duży że
powoduje to eksplozywny przyrost oscylacji cząstek wody w płynnych
zbiornikach wody w podłożu „gejzerów“ i ich wzmożoną aktywność.
Strefa
w której przebiega koniunkcja pomiędzy Dione i Enceladusem składa się
zatem z sieci kriowulkanow którym w dla zmyłki fizycy nadali miano
gejzerów.
To co
widzimy na Enceladusie jako tak zwane prążki tygrysie jest strefą w
której regularnie zachodzi przecięcie się plaszczyzn orbit obu
księżyców. Z racji olbrzymiej regularności ich parametrów orbitalnych,
koniunkcje zachodzą zawsze przy takich samych wzajemnych położeniach co
prowadzi do wykształcenia tych prążków.
Tak więc ta obserwacja potwierdza w całej rozciągłości moje wytłumaczenie funkcjonowania zjawisk geofizycznych na Ziemi jak i zjawisk aktywności słonecznej czy planetarnej. Widzimy że wszystkie te procesy są wynikiem zmiennosci Tła Grawitacyjnego a każda inna próba ich wytłumaczenia to tylko mydlenie oczu przez bandę oszustów nazywających siebie fizykami ale zasługujących najwyżej na miano alchemistów i szamanów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz