O istocie natury. Cześć trzecia. Co to jest proton.




Proton jest drugim po elektronie podstawowym, niezależnie istniejącym, elementem materii. Z jego istnieniem związane są miedzy innymi dwie największe nierozwiązane zagadki natury.
Pierwsza to to dlaczego proton, mimo że tak różniący się swoimi właściwościami od elektronu, posiada ten sam co do wielkości ładunek elektryczny oraz zagadka tego, dlaczego wszechświat nie jest zbudowany z antymaterii. Co  jest przyczyna złamania symetrii pomiędzy materią i antymaterią.
Jeśli chodzi o to drugie pytanie to muszę stwierdzić że w mojej teorii traci ono w znacznej mierze swoja ostrość. W mojej teorii nie ma tak zdecydowanej granicy pomiędzy obiema formami, tak jak to sugeruje współczesna fizyka. Ale zacznijmy najpierw od podstaw.
Od tego mianowicie jak dochodzi do powstania protonu.
Mechanizm w gruncie rzeczy nie rożni się zasadniczo od tego opisanego w mojej notce na temat elektronu.
Warunkiem powstania protonu jest znaczna różnica w częstotliwości oscylacji wakuol ulegających połączeniu. Powoduje to ze generują one diametralnie rożną objętość przestrzeni. Innymi słowy maja one rożną wielkość.
Warunkiem ich połączenia jest to że wakuola o mniejszej częstotliwości oscylacji a wiec ta generująca większą przestrzeń musi się właśnie znajdować w stanie kolapsu i posiadać w tym momencie taka mniej więcej wielkość jak jej partnerka. Tylko w tym momencie może się zaznaczyć interferencja miedzy nimi i wykształcić na granicy wakuol absolutna pustka . To właśnie istnienie tej absolutnej pustki (inne określenie na to nie przychodzi mi do głowy. Przyznam się ze nie wiem jak można nazwać objętość bez przestrzeni) jest klejem łączącym te dwie wakuole w całość.
Po połączeniu się tych wakuol zachodzą tam identyczne zjawiska jak opisane w elektronie, tylko ich powstanie nie zaznacza się w momencie maksymalnej ekspansji danego kierunku wakuol (Tak jak w elektronie) ale w momencie przyjęcia przez nie wartości minimalnych, odpowiadających wielkością mniejszej z obu składowych.
Spójrzmy na parę rysunków ułatwiających zrozumienie zjawiska.
Rysunek 1 pokazuje mniejsza wakuole zamkniętą w przestrzeni większej z nich.


Oczywiście mniejsza z tych wakuol nie ma szans na to aby w tej fazie pojawiły się jakieś specyficzne efekty które moglibyśmy na zewnątrz większej z nich zarejestrować, no może poza masą.
Ze względu na całkowitą zależność od oscylacji większej z nich, mniejsza z wakuoli jest przyspieszana przez ekspansję lub kolaps większej co prowadzi do jej chaotycznych ruchów w obrębie wakuoli większej.
I właśnie te chaotyczne ruch są tym co odbieramy jako zjawisko masy

 

To właśnie reakcje wzajemnego przyspieszenia obu wakuol (a szczególnie mniejszej przez większą) odpowiedzialne są za pojawienie się efektu masy. Masa nie jest wiec podstawową cechą materii ale jest zjawiskiem wtórnym silnie zależnym od częstotliwości oscylacji wakuol a tym samym ściśle zależną od własności oscylacyjnych samej przestrzeni.
Jeśli poszukamy analogi pozwalającej nam bardziej to sobie uzmysłowić to taką może być grzechotka. Ruchy jej powodują uderzanie kuleczek w jej wnętrzu co powoduje powstanie nacisku na ścianki grzechotki i w danym momencie zwiększenie jej ciężaru. Do analogii tej wrócę jeszcze omawiając budowę atomu.
Zmiany charakteru oscylacji przestrzeni muszą się w drastycznym stopniu odbić na wartości tego artefaktu jakim jest masa.
Ponieważ oscylacje przestrzeni (tak na marginesie nadałem temu zjawisku nazwę Tła Grawitacyjnego) są bardzo zmienne, zmienna jest też masa materii. Jest to zjawisko które odpowiada za zmianę jednostki kilograma masy którą ci pajace fizycy uważają za stałą, a o czym pisałem już w tej notce.


Prześledźmy teraz co dzieje się w protonie w trakcie kolapsu wakuoli w danym kierunku. W tym celu wykonałem parę schematycznych rysunków. Na początek sytuacja w której oscylacje obu wakuoli maja przeciwny kierunek.
W kolejnym ujęciu dochodzi do sytuacji nie różniącej się w niczym od tej podanej przeze mnie przy opisie pozytronu.


Dalsze zmniejszanie się wakuoli większej w danym kierunku oraz interferencja z wakuola mniejsza  znajdującą się w trakcie ekspansji musie prowadzić do destruktywnej interferencji pomiędzy nimi i pojawienia się na granicy obu, zaburzenia w postaci pojawienia się nicości, absolutnej próżni, czy jak kto woli miejsca gdzie nie występuje przestrzeń. Rys 4


Oczywiście w tym momencie pojawia się takie samo zaburzenie przestrzeni jak w przypadku pozytronu i jest tak samo rejestrowane przez instrumenty pomiarowe . Rozprzestrzenienie się zarejestrowanych zaburzeń w otaczającej przestrzeni odbierane jest jako pole elektryczne i pole magnetyczne. Przy czym zaburzenie magnetyczne jako pochodzące z podwójnego sygnału po biegunowo przeciwnych "stronach" protonu odpowiada interferencji dwóch fal kulistych i daje tak charakterystyczny dla pola magnetycznego obraz linii magnetycznych.
Pole elektryczne mające pojedyncze źródło zaburzenia jest jednorodne.
Oczywiście widzimy tez od razu dlaczego ładunek elektronu i protonu są identyczne pod względem wielkości mimo że ich masa jest tak dramatycznie rożna.
Oczywiście analogicznie przedstawia się sytuacja z wyjaśnieniem powstania antycząstki protonu.



Antyproton odpowiada takiej interferencji wakuol w której po zrównaniu się ich wielkości dochodzi do ich konstruktywnej interferencji i pojawienia się zaburzeń przestrzeni typowych dla elektronu.



 Tak wiec obserwowana symetria w budowie czastek elementarnych wynika tylko z charakteru oscylacji budujacych je wakuol.
Nasuwa się oczywiście pytanie jak w takim układzie wytłumaczyć charakterystyczna dla obserwowanego w badaniach podziału cząstek na trzy rodziny.
Dla przykładu w obrębie fermionów wyróżniono elektron, mion i taon.


Różnice jakie obserwujemy wynikają tylko i wyłącznie z tego w ilu kierunkach występuje koordynacja oscylacji obu wakuol tworzących dany fermion.
W przypadku elektronu koordynacja obejmuje 1 kierunek w trójwymiarowej przestrzeni a wiec XX albo YY albo ZZ. W przypadku mionu skoordynowane są już dwa kierunki np. XX i YY lub XX i ZZ albo YY i ZZ.
Odpowiednio dla taonu występuje koordynacja wszystkich trzech kierunków oscylacji wakuol.

Występujące w teorii w obrębie fermionów neutrina nie maja w rzeczywistości żadnego istniejacego w naturze odpowiednika i są tworem chorej wyobraźni fizyków. Patrz moja notka na temat nieistniejących neutrin.


Oczywiście masy jakie rejestrowane są dla poszczególnych rodzin fermionów wynikają tylko i wyłącznie z różnic w częstotliwości oscylacji budujących je wakuoli. Oznacza to również że obserwowane wartości są stale tylko dla warunków ziemskich. W skali wszechświata występuje pełny rozkład energii jakie mogą przyjąć poszczególne cząstki elementarne.

Oczywiście mówienie w tym przypadku o rożnych cząstkach elementarnych jest grubą przesadą.

W istocie występują tylko dwie rożne cząstki, jedna odpowiadająca elektronowi a druga o cechach protonu. Wszelkie inne cząstki wynikają ze skalowania ich masy i energii i są w tym rozumieniu sztucznymi tworami fizyków nie rozumiejących tego co udaje im się obserwować i tworzących na postawie fałszywych założeń teorie pełną artefaktów i nieistniejących tworów o nazwie fizyka cząstek elementarnych.

O istocie natury. Cześć druga. Zacznijmy od elektronu.



 Schematycznie w przekroju można go przedstawić w ten sposób.



Każda z obu wakuoli oscyluje indywidualnie, ale na skutek różnicy składowej prędkości, środki generacji przestrzeni każdej z wakuol nie pokrywają się ze sobą.
W elektronie jako elemencie przestrzeni pojawiają się własności, których w przypadku zbioru wakuoli nie spotykamy.
Wynika to z niesymetryczności tego tworu i istnienia niepełnego wypełnienia objętości na granicy pomiędzy obiema wakuolami elektronu.
Jeśli przestrzeń wyobrazimy sobie jako zbiór podstawowych elementów Rys. 2



to, to co nazywamy silami podstawowymi jest dążeniem natury do całkowitego wypełnienia objętości pomiędzy pojedynczymi wakuolami czyli tych pól w rysunku które pozostają białe. Oczywiście rysunek ten jest tylko przybliżeniem. W rzeczywistosci zróżnicowanie wielkości wakuol w jednostce czasu i w danej objętości jest wprost nieograniczone tak że występuje praktycznie całkowite wypełnienie przestrzeni pojedynczymi jej elementami.
Inaczej ma się sprawa z elektronem. Na skutek połączenia się dwóch wakuoli we wspólna jednostkę, zaznacza się konstruktywna interferencja pomiędzy nimi co zwiększa ekspansję każdej z nich z osobna Rys. 3.  Oznacza to jednak pojawienie się sił oddziałujących na wszystkie inne wakuole w otaczającej elektron przestrzeni na skutek wypychania wakuoli przestrzeni przez ekspandującą wakuolę elektronu.



Jednocześnie w innym kierunku prostopadłym do ekspansji pojawia się niecałkowite wypełnienie przestrzeni pomiędzy objętością zajmowana przez elektron a otaczającą go przestrzenią
Na rysunku tym widzimy dwie połączone ze sobą wakuole tworzące elektron oraz zajmowaną przez nie przestrzeń przy maksymalnej ich ekspansji.Widzimy też że w dwóch obszarach dochodzi do wytworzenia się absolutnej pustki (oznaczonej kolorem zółtym) którą otaczające elektron wakuole próbują wypełnić zwiększając generację przestrzeni Rys. 4.i wywierają ukierunkowana sile dążącą do wypełnienia absolutnej pustki. Te dwie siły to to co fizycy określają elektrycznością oraz magnetyzmem.



Oczywiście nasuwa się od razu pytanie jak w tym modelu wyjaśnimy istnienie przeciwieństwa elektronu o nazwie pozytron.
Pozytron jest taką formą połączenia wakuol gdzie dochodzi do destruktywnej interferencji pomiędzy dwoma wakuolami o podobnej częstotliwości oscylacji Rys. 5



W związku z czym generacja przestrzeni przez pozytron jest mniejsza niż generacja przestrzeni przez każdą z tych wakuoli z osobna.
Oczywiście tak jak w przypadku elektronu pojawia się tu siła magnetyczna skierowana jednak przeciwnie niż normalne pole magnetyczne elektronów Rys. 6.



Zaznaczające się punktowe odstępstwa od symetrycznej generacji przestrzeni (obszary zaznaczone na żółto) rejestrowane są jako tak zwany spin elektronu. Spin nie ma wiec nic wspólnego z rotacją, jak to się popularnie przedstawia, ale ma charakter cyklicznie pojawiającego się sygnału w trakcie oscylacji dwóch wakuoli. Oczywiście sygnał ten pojawia się jednocześnie na dwóch biegunowo przeciwnych "stronach" elektronu co interpretowane jest jako spin ½ czyli powtarzanie się sygnału co „połowę obrotu“

Pozostałe fenomeny związane z istnieniem elektronu zostaną przeze mnie omówione w trakcie kolejnych odcinków z tej serii.

O istocie natury. Cześć pierwsza.


Miałem zamiar kontynuować mój cykl notek o Słońcu ale stwierdziłem że dla lepszego zrozumienia tematu nie mogę zwlekać dalej z opisem mojego modelu budowy materii, a tym samym podstaw budowy wszechświata, oraz przyczyn istnienia tak zwanych sil podstawowych. Po prostu istnieje konieczność posiadania wspólnej wiedzy pomiędzy piszącym a czytelnikiem i wspólnej akceptacji określonych założeń aby możliwe było zrozumienie przedstawionych idei.

W związku z tym pogadajmy sobie o rzeczach podstawowych, o tym jak zbudowany jest wszechświat w mikroskali.

W moich artykułach wspominam o tym że materia jest tylko innym rodzajem przestrzeni. A przestrzeń z kolei jest nagromadzeniem pojedynczych oscylujących w trzech kierunkach elementów zwanych przeze mnie wakuolami.
Cząstki materii powstają w procesie łączenia się wakuol w większe jednostki. Takie nagromadzenie wakuol we wspólnej przestrzeni nazywać będę dalej atomem. Oczywiście połączenie się wakuol nie oznacza że każda ze składowych zatraca swój indywidualny charakter. Wakuole budujące atom zachowują swoją indywidualność a z nią charakterystyczne dla nich oscylacje. Oscylowanie wakuoli we wspólnej przestrzeni oznacza jednak ze musi nastąpić wzajemna koordynacja tych oscylacji.

Oscylacje wakuoli we wspólnej przestrzeni przybierają wiec charakter regularny. Czym więcej wakuoli zgromadzonych jest w atomie tym bardziej skomplikowane interakcje występują pomiędzy oscylacjami pojedynczych składowych.

Oczywiście interakcje te nie pozostają bez skutków dla własności takiego związku wakuoli oraz jego stosunku do otaczającej przestrzeni.

Efektem takich interakcji jest pojawienie się np. efektu masy czy też ładunku oraz innych własności fizycznych o czym jeszcze obszerniej w dalszej części artykułu.

Naturalna własnością przestrzeni jest takie ułożenie wakuoli aby ich oscylacje zaburzały się wzajemnie w jak najmniejszy sposób.

Jeśli w przybliżeniu wyobrazimy sobie wakuole jako pulsujący balon a zbiór takich balonów jako przestrzeń naszego wszechświata to już w tej formie wystąpi niemożliwość pełnej koordynacji oscylacji tak aby nastąpiło całkowite jego wypełnienie. Czym mniejszy jest badany przez nas wycinek przestrzeni tym większe proporcjonalnie są te zaburzenia. W malej skali objawia się to pojawieniem się nagle sil które nazywamy silami podstawowymi.

W istocie to co obserwujemy pod postacią sil podstawowych jest tylko rożna forma zaburzeń w trakcie dążenia wakuol do pełnego wypełnienia przestrzeni.

To co dotychczas napisałem nie jest może tak od razu zrozumiale a wiec proponuje zająć się konkretnymi przykładami tłumaczącymi powstanie takich obserwacji jak cząstki elementarne zjawisko ładunku elektrycznego, spinu, grawitacji, magnetyzmu i innych. Wszystkie te efekty dają się wytłumaczyć z prostej zasady nieciągłości przestrzeni i zdolności do łączenia się jej podstawowych jednostek w większe formy.

Na początek proponuję definicję podstawowych pojęć.

Wakuolą będziemy nazywać najmniejsza niepodzielną jednostkę generującą przestrzeń. Generowanie przestrzeni odbywa się w trzech kierunkach przy czym w podstawowej formie jeśli w danym kierunku wakuola osiąga swoja największa możliwą ekspansje to w innym jest w jej połowie a w jeszcze innym osiąga minimum.

Przestrzeń jest zbiorem wakuoli.

Foton jest wakuolą wyswobodzoną ze zbioru i poruszającą się swobodnie w obrębie przestrzeni z prędkością światła.
Przemieszczanie to nie odbywa się na zasadzie czynnej, tylko wynika z oscylacji innych wakuol i popychania, że tak powiem, fotonu w obrębie zbioru wakuol tworzących przestrzeń.

Elektron jest związkiem dwóch wakuoli generujących przestrzeń o podobnej rozciągłości (czyli mających podobna częstotliwość oscylacji) tworzących wspólna jednostkę przestrzeni ale zachowujących w niej własną indywidualność.

Proton jest odpowiednikiem elektronu z tą różnicą że dwie złączone wakuole różnią się znacznie swoja częstotliwością oscylacji a tym samym wielkością generowanej przez siebie przestrzeni.

Ładunek elektryczny jest zdolnością cząstki do generacji albo większej albo mniejszej przestrzeni w stosunku do jej otoczenia,w tym znaczeniu ze natura nie toleruje nicości i przeciwdziała temu starając się wypełnić każda lukę pomiędzy wakuolami pojawiającą się w trakcie ich oscylacji.

Masa jest zaburzeniem oscylacji związku wakuoli pojawiającym się w wyniku ich wzajemnego oddziaływania na siebie co prowadzi do interferencyjnego wzmacniania czy tez osłabiania ich oscylacji a tym samych ich przyspieszenia.

Myślę ze zrozumienie pojęcia wakuoli czy też fotonu nie przysparza czytelnikom żadnych problemów, szczególnie że pisałem już o tym wielokrotnie tłumacząc zjawiska „kwantowe“.


Gorzej jest zapewne z pojęciem elektronu czy protonu bo tutaj szkody wyrządzone przez fizyków w myśleniu ludzi są chyba największe. Propagowanie od ponad 100 lat fałszywego widzenia rzeczywistosci nie pozostało bez wpływu na nasze myślenie i przełamanie tej intelektualnej obstrukcji wymaga ze strony czytelnika zerwania z dotychczasowymi schematami myślenia.

O Słońcu, cześć pierwsza




O Słońcu można powiedzieć wiele. Jak by nie było jest ono w centrum zainteresowania ludzi już od pradziejów. Ale czy rzeczywiście wiemy coś na temat słońca co odpowiada realiom?

Tak naprawdę nie wiemy o Słońcu, jak też o innych gwiazdach, nic pewnego.

Nasze obserwacje sprowadzają się do rejestracji zjawisk na jego powierzchni a i to nie jest wcale pewne co my tam właściwie obserwujemy.

Jak zajrzymy do wiki to znajdziemy na ten temat cała furę danych, pytanie tylko które z nich odpowiadają rzeczywistości, o co jest tylko poezją „fizyków“?
Jak zapewne moi czytelnicy sobie przypominają w artykule pod tytułem


Tak jak wszystko w „fizyce“ realia mieszają się z wymysłami i przypuszczeniami które jednak podawane są na tacy absolutnej prawdy.

W artykule,

Dlaczego nasz Wszechświat jest coraz mniejszy


przedstawiłem krótki zarys modelu wszechświata w którym przebieg procesów fizycznych odbywa się na całkiem innych zasadach niż te przyjmowane przez współczesną „fizykę“.

Z modelu tego wynika, że dominującym procesem w ewolucji wszechświata jest transformacja przestrzeni w materię i odwrotnie. Proces ten odbywa się na olbrzymią skalę i objawia się we wszystkich aspektach naszej rzeczywistości.

Z konieczności musimy zatem przyjąć że również Słońce (gwiazdy) nie jest w tym procesie wyjątkiem i podlega takim samym zasadom jak cały wszechświat.

Świadomie nie użyłem w tym zdaniu sformułowania „prawom“ ponieważ prawa, rozumiane jako funkcje matematyczne obowiązujące wszędzie i zawsze, nie istnieją.

Zamiast praw fizycznych musimy używać pojęcia „zasad“ które opisują reguły i mechanizmy jakim podlegają zjawiska we wszechświecie bez próby ich matematycznej kwantyfikacji, ponieważ ta jest zmienna zarówno co do czasu jak i miejsca obserwacji.

Zasady jednak pozostają niezmienne i to również jeśli chodzi o skale opisywanych zjawisk.

Zgodnie z przyjętym modelem wszechświata również nasze Słońce musi podlegać zasadzie tworzenia materii z przestrzeni.
Wprost niezachwianym przekonaniem fizyków jest to, że źródłem światła naszej gwiazdy są procesy termonuklearne w jej wnętrzu. To że może być inaczej jest przez fizyków w ogóle nie brane pod uwagę. Idea że źródło światła naszej gwiazdy może być całkiem inne jest tak obca fizykom jak wyobrażenie, że papież mógłby przyznać publicznie że Boga nie ma.

Samo wyobrażenie takiej ewentualności wykracza poza możliwości umysłowe każdego fizyka.

Nie może wiec nikogo dziwić to, że od 100 lat, na temat budowy gwiazd, ciągle wygadywane są przez fizyków bzdury i wokół tych bzdur ukształtowała się już cała religia, gdzie wiara jest ważniejsza od faktów, a jak fakty przeczą tej wierze, to tym gorzej dla nich.

A fakty jeśli chodzi o słońce są bezlitosne. Niezależnie od tego którym aspektem się zajmiemy, fakty przeczą fizykom w sposób jednoznaczny.

Jest mi trudno w sposób systematyczny przedstawić dowody obalające ten stek bzdur fizyków który nagromadził się przez dziesięciolecia, po prostu jest tego za dużo. Z konieczności zajmę się wiec niektórymi tylko aspektami, zaczynając od najważniejszego.

Źródło energii Słońca

Zgodnie z obowiązującą mitologią źródłem energii Słońca (gwiazd) jest synteza termojądrowa wodoru do helu. Opracowano nawet odpowiednie warunki jakie musi spełniać Słońce (gwiazdy) dla podtrzymania takiej reakcji, jak i wypracowano zasady, według których ewoluuje słońce w ramach tak zwanego diagramu Hertzsprunga-Russella


Oczywiście na to, że na słońcu zachodzą reakcje termojądrowe nie ma najmniejszego dowodu.

Po prostu jest to jedyne źródło znane fizykom, które jest w stanie dostarczyć tyle „energii“, aby było to zgodne z obserwacjami.

W gruncie rzeczy nie rożni się to od sytuacji w XVIII i XIX wieku kiedy co niektórzy z fizyków wyobrażali sobie, że na Słońcu spala się węgiel kamienny.

Ich teorie są po prostu determinowane możliwościami ich wyobraźni.

W rzeczywistości to co wiemy o słońcu sprowadza się głównie do tego, że jest to niewątpliwie bardzo duże nagromadzenie materii. Jak duże na to nie znamy odpowiedzi. Co prawda równanie Newtona sugeruje taką możliwość, ale nie jest ono prawdziwe, ponieważ z obserwacji już w naszym układzie słonecznym widzimy, że obliczone z tego równania masy księżyców np. Phobosa wskazują, że musiałyby one być w środku puste, ponieważ ich wielkość nie koresponduje z własnościami materii na jego powierzchni.


Oczywiście w typowo bezczelny dla fizyków sposób ignoruje się tego typu fakty, halucynując dalej coś o wiedzy o masie ciał niebieskich. Nie wspomnę już o bzdurach wypisywanych o planetach innych gwiazd, gdzie z obliczeń szamanów (astrofizyków) wychodzą masy planet lżejsze od korka.

Co jest wiec źródłem energii słonecznej?

Źródłem energii słonecznej jest cały nasz wszechświat.

Brzmi to wprawdzie na pierwszy rzut oka dość ezoterycznie, odpowiada jednak prawdzie. Źródłem fotonów emitowanych przez Słońce są oscylacje podstawowych jednostek przestrzeni, wakuoli. Te z kolei są elementem oscylacji wszystkich wakuoli budujących przestrzeń naszego wszechświata.

Oczywiście jest to bardzo generalizujące podejście. W praktyce produkcja fotonów przez nasze Słońce zależy od oscylacji lokalnego Tła Grawitacyjnego.

Fotony nie są więc produkowane przez reakcje termojądrowe we wnętrzu słońca, ale powstają na granicy odpowiednio dużego nagromadzenia materii i swobodnej przestrzeni.

Nagromadzenie materii powoduje zwiększenie frekwencji oscylacji wakuol budzących materię, a tym samym zwiększenie częstotliwości oscylacji samych atomów i budowanych przez nie molekuł.

To zwiększenie oscylacji molekuł jest możliwe tylko na granicy ośrodków, i tylko tam objawi się we wzroście temperatury materii. We wnętrzu takiego nagromadzenia materii, jakim jest Słońce, zwiększenie częstotliwości ma efekt odwrotny. Czym większa częstotliwość tym niższa oscylacja molekuł a tym samym temperatura. Tak że wraz z przesuwaniem się w kierunku centrum naszej gwiazdy następuje systematyczny spadek temperatury. We wnętrzu słońca temperatura przyjmuje wartości podobne jak temperatura pyłu galaktycznego w danym rejonie galaktyki, wynosi wiec kilkadziesiąt stopni powyżej zera „absolutnego“.

Silne oscylacje molekuł materii słonecznej na powierzchni słońca wybijają systematycznie wakuole z ich związku zamieniając je w fotony światła. W zależności od impulsu fotony te maja rożną częstotliwość oscylacji a tym samym reprezentują różna długość "promieniowania elektromagnetycznego".

Część z fotonów posiada jednak tak wysoką częstotliwość oscylacji, że jest w stanie połączyć się z bierną wakuolą przestrzeni tworząc materię. Tak więc strumień cząstek elementarnych wysyłanych przez słońce nie jest produktem procesów w jego wnętrzu, ale powstaje poza nim w strefie zwanej atmosfera słoneczną w wyniku łączenia fotonów i wakuolami.

Oczywiście zjawisko to oznacza generację materii. Tak więc Słońce nie traci swoją masę w wyniku reakcji termojądrowych, ale jest tak naprawdę odwrotnie. 

Słońce produkuje bez ustanku miliony „ton“ masy na sekundę kosztem przestrzeni w jego bezpośredniej bliskości. Oczywiście nie może to pozostać bez wpływu na własności przestrzeni w bezpośredniej bliskości Słońca. W atmosferze słonecznej występuje permanentny niedobór wakuol dla wypełnienia przestrzeni co powoduje że pozostałe wakuole mogą w pojedynczym cyklu ekspandować dłużej i generować brakującą przestrzeń. Oznacza to jednak zmniejszenie częstotliwości ich oscylacji. To samo zjawisko dotyczy też wakuol świeżo połączonych z fotonami i tworzących materię. Dla wakuoli tych pojawiają się nagle możliwości dalszej ekspansji jeśli nagle znika wakuola w ich bezpośredniej styczności. Powoduje to jednak nierównowagę w systemie foton – wakuola tworzącym proton albo elektron i tym samym zwiększa oscylację atomu jako całości.
To właśnie „rozrzedzenie przestrzeni w koronie słonecznej jest odpowiedzialne za zwiększenie oscylacji atomów i molekuł w koronie słonecznej a tym samym za tak zagadkowy dla "fizyków" wzrost jej temperatury.

Przyjęcie takiego modelu oznacza jednak, że zarówno Słońce jak i Układ Słoneczny nie jest czymś stałym i "martwym", ale jest wysoko dynamicznym systemem, zmieniającym się z dramatyczną szybkością. Oznacza to również, że gwiazdy z czasem zwiększają swoją wielkość oraz, że planety z nim związane muszą też bez ustanku rosnąć.
Konsekwencje takiego podejścia są więcej niż rewolucyjne dla zrozumienia naszego wszechświata.

Oznacza to mianowicie że gwiazdy nie są skazane na egzystencję w tej formie w jakiej je obserwujemy, ale są w stanie ewoluować od gwiazd karłowatych, a nawet od planet do gwiazd coraz bardziej masywnych. Gwiazdy są bowiem w stanie same tworzyć materię która je buduje, a nawet w sprzyjających warunkach, tworzyć materię dla planet i umożliwić tym samym ich przeskok z formy planety do gwiazdy. Również nasz Jowisz jest na drodze takiego rozwoju i w ciągu następnych miliardowe lat zamieni się w prawdziwą gwiazdę.

Oznacza to również, że już przy obecnych możliwościowych obserwacyjnych, istnieją przypadki obserwowania powstania układów podwójnych gwiazd, tam gdzie przedtem była obserwowana tylko pojedyncza gwiazda.

Oczywiście nie jest to jedyny aspekt takiego widzenia rzeczywistości. W kolejnych artykułach postaram się przedstawić następne przykłady interpretacji obserwacji związanych ze Słońcem, zmieniające radykalnie nasze widzenie utaczającego nas świata.

Dlaczego nasz Wszechświat jest coraz mniejszy

W roku 2011 Nagrodę Nobla przyznano dwóm kolaboracjom „naukowców“ które przedstawiły prace zajmujące się przesunięciem ku podczerwieni promieniowania wysyłanego przez supernove typu Ia w trakcie ich eksplozji.
Pierwszą z tych kolaboracji kierował Dr. S. Perlmutter a drugiej przewodzili A.Ries i B.Schmidt.


Normalnie upływają lata całe, czasami dziesięciolecia, pomiędzy publikacją jakiegoś odkrycia a jego wyróżnieniem Nagrodą Nobla. Tym razem trwało to relatywnie krótko. Ta szybka decyzja komitetu nie miała nic wspólnego z rzeczywistym znaczeniem tego odkrycia dla naszego poznania natury, ale była podyktowana, jak i inne decyzje tej skorumpowanej organizacji, względami ideologicznymi . Chodziło o promocję religijnego widzenia rzeczywistości.
Nie jest dla nikogo tajemnicą, że „fizyka“ znajduje się już od dziesięcioleci w stanie głębokiego kryzysu tożsamości. Bez ciągłych sztuczek z wyciąganiem królików z cylindra w postaci czy to Ciemnej Energii czy też Ciemnej Materii, ta karykatura nauki przyrodniczej już dawno powinna znaleźć się na śmietniku historii.
Czym bardziej jest to widoczne że „fizyka“ to stek łgarstw tym bezczelniej reagują jej przedstawiciele. Aby zachować iluzję nauki nie mają żadnych zahamowań w promowaniu i wynagradzaniu prac które są najzwyczajniej kłamstwem.
Ta cała nędza „fizyki“ zaczęła się w momencie kiedy tylko te modele wszechświata zostały zaakceptowane jeśli zgadzały się z wyobrażeniami religijnych maniaków, co w efekcie doprowadziło do przyjęcia przez „fizyków“ Teorii Wielkiego Wybuchu (Big Bang) jako obowiązującej teorii powstania wszechświata. Oczywiście miało to katastrofalny wpływ na widzenie naszej rzeczywistości przez „fizyków“ i zmusiło ich do całego szeregu przeinaczeń, szachrajstw i zwykłych kłamstw czego szczytowym przykładem było wprowadzenie do fizyki takich pojęć jak „Ciemna Energia i Materia“
Jeszcze poważniejszy był wpływ tej teorii na inne warstwy społeczeństwa gdzie coraz bardziej zaczęły zanikać zdolności do racjonalnego myślenia, a na jego miejsce weszła wiara w magiczność naszego świata. Zamiast obiektywnych racjonalnych decyzji zaczęło dominować zwyczajne chciejstwo.
Podstawową rolę przy uzasadnieniu hipotezy Big Bang odegrały założenia przyjęte w przypadku eksplozji gwiazd Supernovych typu Ia.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Supernowa_typu_Ia



Supernova typu Ia jest taką formą eksplozji gwiazd przy której wydzielona energia przyjmuje ściśle zdefiniowana wielkość, co skłoniło astronomów do wykorzystania jej jako tak zwanej świecy standardowej.

http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awieca_standardowa

Astronomowie przyjęli że Supernova typu Ia posiada absolutną wielkość gwiazdową równą 19,3 Magnitudy.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Absolutna_wielko%C5%9B%C4%87_gwiazdowa

To fałszywe założenie służy wiec astronomom za miarę przy pomocy której starają się pomierzyć nasz wszechświat co oczywiście doprowadziło do tego że ich wyobrażenie o nim jest kompletnie stuknięte.
Przy takich rutynowych pomiarach odległości supernovych zauważono coś niesamowitego, czego hipoteza Big Bangu tak naprawdę nie dopuszczała, a mianowicie że czym bliższy i tym samym młodszy taki wybuch tym większą prędkością oddalania się od nas charakteryzuje się przynależna do supernowej galaktyka.
„Naukowcy“ zinterpretowali te obserwacje jako dowód na przyspieszenie ekspansji wszechświata. To oczywiście nie zgadzało się z pierwotnymi założeniami hipotezy Big Bangu, gdzie spodziewano się tak naprawdę spowolnienia tej ekspansji ale od czego stare wypróbowane metody kieszonkowych złodziejaszków.
To odkrycie Perlmuttera, Riesa und Schmidta zatrzęsło na krótko fizyką w posadach ale jak to zwykle u fizyków zaraz wymyślili bzdury w postaci hipotez Ciemnej Materii i Energii tylko po to aby wszystko zostało po staremu i bron Boże aby nie wyszło na jaw jak beznadziejnie głupia jest ta cala „fizyka“ i jak bezczelnie durni są jej przedstawiciele. Po prostu banda oszustów i szarlatanów dorwała się do koryta i broni swoich przywilejów za wszelką cenę.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ciemna_energia

Oczywiście ta interpretacja Perlmuttera, Riesa und Schmidta, za którą dostali Nagrodę Nobla, jest kompletnie fałszywa.
Tak naprawdę to wszystko co można przeczytać w podręcznikach fizyki nie jest warte funta kłaków. To co w nich powypisywano nie odpowiada w najmniejszym stopniu regułom według których funkcjonuje natura.
Szczególne dotyczy to oczywiście modeli wszechświata propagowanych przez fizyków a także przesunięcia ku podczerwieni jako koronnego świadka tego zjawiska.
W moim artykule tłumaczącym to zjawisko bazującym na tak zwanej anomalii Pioneera:

http://pogadanki.salon24.pl/370110,o-przyczynach-anomalii-pioneera

pokazałem że tak zwane przesuniecie promieniowania ku podczerwieni nie ma wiele wspólnego z ekspansją wszechświata jako całości ale jest cechą oscylacji najmniejszych elementów przestrzeni wakuol.
Ten dowód pokazuje jednoznacznie że tak zwane przesuniecie ku podczerwieni nie może być uznane za miarę odległości w kosmosie.
W takim razie jak należy prawidłowo zinterpretować obserwacje Perlmuttera, Riesa i Schmidta?
W tym celu muszę niestety nadwerężyć ździebko cierpliwość czytelników i zacząć od mojego modelu wszechświata.
Zgodnie z moja teorią zarówno materia jak i przestrzeń zbudowane są z tych samych komponentów. Innym słowy są rożnymi formami tego samego.
Tym podstawowym komponentem jest elementarna jednostka przestrzeni wakuola. Z tych jednostek zbudowana jest zarówno materia jak i przestrzeń. To założenie oznacza jednak że nasz wszechświat może oscylować pomiędzy dwiema przeciwnymi formami bytu. Z jednej strony może on przyjąć formę składającą się z samej materii a z drugiej może składać się tylko z przestrzeni.
Oczywiście w praktyce te dwie ekstremalne formy są nieprawdopodobne i nasz wszechświat oscyluje gdzieś tak pomiędzy nimi.
U podstaw tej oscylacji leży zjawisko przemiany przestrzeni w materie i odwrotnie. To znaczy elementarne jednostki przestrzeni łączą się z sobą tworząc wszystkie znane nam formy materii lub też tworzące materię wakuole wyswobadzają sie z tego związku tworząc nową przestrzeń.
Który z tych procesów dominuje, zależy od częstotliwości oscylacji elementarnych jednostek przestrzeni - wakuol.
W przeciwieństwie do elementarnych jednostek przestrzeni które wypełniają nasz wszechświat z grubsza równomiernie, materia ma tendencję do grupowania się w większe jednostki.
Podstawowymi jednostkami materii w makroskali wszechświata są gwiazdy. Słońce jest nagromadzeniem materii której częstotliwość oscylacji własnych jest na tyle wysoka że jest ono w stanie wybijać pojedyncze wakuole z ich związku tworzącego przestrzeń, zamieniając je w fotony.
Cześć z tych powstających fotonow ma na tyle dużą częstotliwość własnych oscylacji że następuje ich prawie że natychmiastowe połączenie z jednostkami przestrzeni co prowadzi z kolei do wytworzenia najprostszych cząsteczek elementarnych materii, elektronów i protonów.
O czym pisałem tutaj:

http://pogadanki.salon24.pl/368831,bajeczki-fizykow-bajeczka-o-neutrino

Oznacza to że gwiazdy są w rzeczywistości rodzajem generatora zamieniającym bez ustanku przestrzeń w materię.

W naszym wszechświecie jesteśmy wiec światkami nieustannego procesu zamiany przestrzeni w materie na wprost niewyobrażalną skalę.
Jeśli nasze obserwacje prowadzilibyśmy odpowiednio długo to musielibyśmy zauważyć że ilość materii we wszechświecie nieustannie rośnie i ekstrapolacja tego zjawiska musi nieuchronnie doprowadzić do sytuacji że nasz wszechświat będzie się składał praktycznie tylko z samej materii.
Z obserwacji wiemy że gwiazdy we wszechświecie nie występują w stanie rozproszenia tylko tworzy olbrzymie struktury w formie galaktyk. Galaktyki te z kolei nie są rozłożone przypadkowo tylko tworzą struktury wyższego rzędu zwane gromadami galaktyk. W miarę upływu czasu to ułożenie galaktyk będzie coraz bardziej uporządkowane przyjmując formę pseudokryształu w którego węzłach znajdować się będą pojedyncze galaktyki.
Tak a propos jeśli ktoś się dziwił dlaczego mój blog ma taką komiczną nazwę to myślę że teraz już znalazł na to odpowiedz. „Kryształowy Wszechświat“ jest po prostu nazwą mojego modelu uniwersum.
Takie regularne rozłożenie galaktyk musi jednak powodować że wartości Tła Grawitacyjnego zaczną przyjmować coraz bardziej zróżnicowaną wielkość osiągając w węzłach pseudokryształu, na skutek efektów interferencji oscylacji emitowanych przez nagromadzenia materii, ekstremalnie wysokie wartości.
Czym bardziej regularna będzie struktura tego pseudokryształu tym silniejsze będą interferencje, tak że musi to w końcu doprowadzić do interferencyjnej katastrofy.
Częstotliwość oscylacji materii w węzłach pseudokryształu osiągnie tak wysoką wartość, że materia nie będzie mogła w tych warunkach zachować dalej swojej formy. W jednym mgnieniu oka nagle dojdzie do rozpadu całej materii znajdującej się w węzłach kryształowego wszechświata i materia zostanie prawie że natychmiastowo zamieniona w przestrzeń i we wszechświecie rozpocznie się kolejny cykl przemian.
Co to ma jednak wspólnego z obserwacja Perlmuttera, Riesa i Schmidta, zapytowywuje się zapewne czytelnik któremu udało się dotrwać aż do tego momentu?
Więcej niż by to się wydawało na pierwszy rzut oka.
Ponieważ ta zamiana materii w przestrzeń jest związana z ekspansja wszechświata i tworzeniem nowej przestrzeni.
Przestrzeń ta nie pozostaje jednak niezmienna ale dalej przechodzi metamorfozę ciągłej, nieustannej ekspansji. Pojedyncze wakuole które ją budują zwiększają generowaną przez nie przestrzeń przy jednoczesnym spadku częstotliwości tych oscylacji.
Ten proces będzie wykazywał tendencję spadkową i przyrost wielkości wszechświata będzie coraz słabszy. Oznacza to że fotony przemieszczające się w tej przestrzeni jako swobodne wakuole będą również zmniejszać częstotliwość własnych oscylacji co musi prowadzić do tak zwanego przesunięcia ku podczerwieni.
Jednak nie możemy zapomnieć że równolegle do tego występuje inny proces zwiększający ilość materii w naszym wszechświecie.
Oznacza to jednak że ilość materii we wszechświecie rośnie bez ustanku i coraz więcej wakuol przestrzeni opuszcza ją zamieniając się w materię. Powoduje to osłabienie ekspansji wszechświata do momentu kiedy materia we wszechświecie zaczyna dominować. Od tego momentu w przestrzeni znajduje się tak naprawdę mniej wakuol niż by to wynikało z częstotliwości ich oscylacji i wszechświat przechodzi w fazę kontrakcji. Czym więcej materii powstaje tym większa jest ta dysproporcja i w obszarach poza wpływem oscylacji ciał materialnych spadek frekwencji oscylacji wakuol przyspiesza.

Z każdą nowo-powstałą cząstką materii nasz wszechświat ulega zmniejszeniu.

I to oznacza że pozostałe wakuole wypełniające przestrzeń muszą z coraz większą prędkością zmniejszać częstotliwość własnych oscylacji, ponieważ muszą one wypełnić przestrzeń pozostałą po opuszczeni jej przez wakuole tworzące materię.
W efekcie obserwujemy ciągle rosnące tempo przesunięcia ku podczerwieni. Czym mniejszy jest nasz wszechświat tam bardziej ku podczerwieni będzie się przesuwać częstotliwość światła.

To co zaobserwowali Perlmutter, Ries i Schmidt to nie jest żaden dowód na to że ekspansja wszechświata przyspiesza ale na to, że jego kolaps jest już w pełnym toku i nasz wszechświat zbliża się nieuchronnie do kresu obecnego cyklu.

Translate

Szukaj na tym blogu