O prawidłowej interpretacji rozbłysków gamma
W latach 60-tych ubiegłego wieku amerykańskie satelity
szpiegowskie zarejestrowały krótkie fazy wzrostu promieniowania gamma. Po
początkowej panice, związanej z podejrzewaniem Rosjan o prowadzenie tajnych
prób nuklearnych stwierdzono, że impulsy tego promieniowania nie mają swego
źródła na Ziemi ale w przestrzeni kosmicznej. Zasadniczy postęp dokonał się w
wyniku obserwacji przy pomocy instrumentu BATSE zainstalowanego na teleskopie
kosmicznym Comptona.
W rezultacie pomiarów w latach 1991-2000 zarejestrowano
bardzo dużo tych rozbłysków co pozwoliło stwierdzić, że zjawisko to występuje
średnio raz na dobę oraz że rozmieszczenie rozbłysków na sferze niebieskiej
jest absolutnie izotropowe, co wskazuje na to, że nie mogą się one znajdować
blisko Ziemi. Co więcej nie mogą one też pochodzić z naszej galaktyki.
Kolejnego przełomu dokonano w roku 1997 przy pomocy
satelity BeppoSax
który zarejestrował zjawisko poświaty
występującej po rozbłysku gamma w zakresie większych długości fal. W ten sposób
otworzyła się przed badaczami możliwość pomierzenia „odległości“ do źródła
takiego rozbłysku poprzez pomiar tak zwanego przesunięcia ku podczerwieni.
To co jednak tam pomierzono podniosło to
zjawisko do rangi jednej z najbardziej tajemniczych obserwacji astrofizycznych.
Zaobserwowano że przesunięcia ku podczerwieni są dla tego zjawiska ekstremalnie
duże co oznacza, że obiekty źródłowe były oddalone od Ziemi o miliardy lat
świetlnych.
Kolejnym fenomenem było stwierdzenie tego, że
rozbłyski takie nie mają jednolitego charakteru, co pozwoliło na wydzielenie
dwóch typów rozbłysków. Krótkie o czasie trwania poniżej 2 sekund oraz długie o
czasie trwania powyżej 2 sekund.
Również jeśli chodzi o rozkład widma takich
rozbłysków różnice są bardzo dobrze widoczne.
Jeśli uwzględnimy oddalenie źródła rozbłysków
gamma na podstawie przesunięcia ku podczerwieni oraz przyjmiemy izotropowość
emisji promieniowania musimy przyjąć że średnio GRB uwalnia energie w ilości 1053 do 1054 ergów co odpowiada równoważnikowi masy około
1.9 MSloncc2 słońc zamiennych całkowicie w promieniowanie.
Mechanizmy które miałyby do tego prowadzić są fizykom
nieznane i z punktu widzenia obowiązujących dogmatów również niemożliwe do
wyjaśnienia.
Te wszystkie poprzednio wymienione fakty
wzbogaciły naszą wiedzę o zjawisku rozbłysków gamma bardzo znacznie, ale
nie przybliżyły nas ani trochę do wyjaśnienia jego natury.
Wprost przeciwnie, czym więcej faktów
gromadzono, tym bardziej stawało się ono zagadkowe. Trzeba sobie uświadomić, że
ilość energii jaką emituje takie źródło, w ciągu pierwszej sekundy trwania
rozbłysku, jest większe niż wszystkich innych źródeł promieniowania w tym
czasie, we wszechświecie, razem wziętych. Są to wielkości po prostu
niewyobrażalne.
Jak dotąd nie jest znany mechanizm
umożliwiający emisję tak intensywnego promieniowania w tak krótkim czasie.
Skłoniło to astrofizyków do coraz bardziej karkołomnych hipotez dla ratowania
obowiązujących w fizyce paradygmatów.
Podstawową metodą było przyjecie założenia,
że źródło promieniowania gamma nie jest izotropowe ale emituje je w formie
dwóch wąskich wiązek. Obserwacje coraz silniejszych wybuchów, z coraz dalszych
zakątków wszechświata, również i to założenie doprowadziło do absurdu. W
międzyczasie fizycy twierdzą, że wiązka wybuchu gamma jest bardziej skolimowana
niż ta z najlepszego lasera i fotony promieniowanie przemieszczają się
równolegle do siebie niezależnie od drogi jaka przemieszczają.
Oczywiście takie
gadanie ma tylko na celu ratowanie obowiązujących w fizyce durnot. Żaden
rozsądny człowiek w coś takiego nie uwierzy. Ale to co myślą rozsądni ludzie
interesuje naukowców tyle co zeszłoroczny śnieg. Najważniejsze jest to aby
dalej zostać przy korycie.
Te dane które podałem na wstępie są jednak
wystarczające do wyprowadzenia hipotezy tłumaczącej to zjawisko zgodnej z
innymi obserwacjami wszechświata.
Oczywiście hipoteza taka nie może bazować na
obowiązujących w fizyce paradygmatach, z racji ich baśniowej genezy, ale musi
się oprzeć o teorię którą przedstawiłem w poprzednich moich pracach.
Moim zdaniem wszystkie zjawiska we
wszechświecie muszą przebiegać według tych samych mechanizmów, niezależnie od
miejsca i czasu ich wystąpienia. Tak więc zjawiska występujące przy dużych
przesunięciach ku podczerwieni muszą mieć podobną genezę jak te występujące w
bezpośredniej bliskości naszej galaktyki. Jak dotąd nie ma żadnego powodu do
tego, aby przyjąć inne założenie. Ględzenie fizyków o Ciemnej Energii jest po
prostu przyznaniem się ich do intelektualnej impotencji i dowodem na
bezsensowność ich teorii
Jeśli chcemy zrozumieć rozbłyski gamma to nie
możemy wymyślać bytów ponad minimum konieczne dla ich uzasadnienia.
Oznacza to, że bazą zrozumienia wszechświata
muszą być teorie kreujące minimalną ilości bytów fizycznych ale dających się
złożyć w teorię tłumaczącą „wszystko“.
I taką możliwość daje nam przyjecie zasady,
że przestrzeń wszechświata nie jest ciągła, ale zbudowana jest z oscylujących
trójwymiarowo podstawowych jednostek, nazwanych przeze mnie wakuolami.
Ten jedyny podstawowy byt fizyczny wystarcza
nam do wyjaśnienia wszystkich obserwowanych zjawisk we wszechświecie. Dzięki
temu jesteśmy w stanie wyjaśnić wszystkie procesy i prawa fizyczne włącznie z
takim fenomenem jak: czym jest tak naprawdę materia i jaka jest jej budowa.
Co więcej, przyjecie nieciągłości przestrzeni
pozwala nam również na opracowanie modelu ewolucji wszechświata zgodnego z
obserwacjami oraz z naszym przekonaniem, że istnienie wszechświata nie może być
procesem jednostkowym i zamkniętym w czasie, innymi słowy nie może być „cudem”
ale musi być konsekwencją procesów jak najbardziej podatnych naszej percepcji i
naszym zdolnościom poznawczym.
Zgodnie z tym modelem, rozwój wszechświata
przebiega w sposób cykliczny pomiędzy dwiema jego formami, wszechświatem
zbudowanym z materii oraz wszechświatem z dominacją przestrzeni. Przejście
jednej formy w drugą występuje na skutek łączenia się podstawowych jednostek
przestrzeni „wakuoli”ze sobą w wyniku czego powstaje materia, lub też rozpadu
materii i przejście jej w formę swobodnych wakuoli przestrzeni. To ostatnie
zjawisko nazwałem „Wysprzęgleniem Grawitacyjnym“
W trakcie kreacji materii we wszechświecie
zaznacza się pewien graniczny punkt w którym ekspansja przestrzeni naszego
wszechświata osiąga swoje maximum. Pomimo tego iż pojedyncze jednostki
przestrzeni zmuszane są do coraz większej generacja przestrzeni, to na skutek
postępującego zmniejszania się ich dostępności w wolnej formie, wszechświat
ulega stagnacji aby następnie przejść w fazę kontrakcji.
Ten wzrost generacji przestrzeni przez
pojedyncze jej jednostki nie maleje nawet wtedy, kiedy wszechświat przechodzi w
fazę kurczenia się. Wprost przeciwnie, w tym momencie następuje nawet
przyspieszenie tego procesu.
Oczywiście musi to prowadzić do zmian
charakterystyki promieniowania docierającego do instrumentów pomiarowych
fizyków.
Po tym wstępie możemy więc przystąpić do
analizy obserwacji rozbłysków gamma w aspekcie ich zgodności z moją teorią.
Rozbłyski gamma to wprawdzie nie jedyna, ale jedna z
najbardziej tajemniczych zagadek w naszym wszechświecie. Próby zglebienia tej
tajemnicy, na podstawie obowiązującego paradygmatu w fizyce prowadza naukowców
do absurdalnych wniosków, ktorych akceptacja przez to środowisko wskazuje na
powszechnie panującą paranoje wśród jej przedstawicieli.
Niestety w obecnym systemie społecznym preferującym
squr....nów i złodziei rowniez nauka została opanowana przez karierowiczów i
wszelkiego typu moralnych degeneratów ktorych jedynym życiowym celem jest
trzymanie się stołka. Oczywiscie czym wyższą pozycję ma taka miernota tym
większa dla niego konieczność otoczenia się jeszcze większymi miernotami niż on
sam.
Doprowadziło to w ostatnich latach do całkowitego upadku nauki nie tylko w
Polsce ale i na świecie. Do tego dochodzi jeszcze monopolistyczna pozycja USA w
decydowaniu o tym co jest obowiązujące w nauce. Kraj ten wykorzystuje tę
pozycję od lat dla niszczenia wszelkiej niezależnej myśli w nauce. Z całą
premedytacją i z wykorzystaniem wszystkich dostępnych środków, włącznie z całą
gamą przestępczych, państwo to przeciwstawia się postępowi w rozwoju nauki,
słusznie obawiając się końca „Pax Americana“.
Nie można się wiec dziwić temu, że rowniez w przypadku
rozbłysków gamma, w nauce durnota goni idiotyzmy. Próby wyjaśnienia rozbłysków
gamma poprzez fokusację emisji promieniowania w formie dwóch wiązek były
właśnie taką metodą obrony bzdur panujących w fizyce. Oczywiscie skończyło się
tak jak tego można się było spodziewać na konieczności coraz większej kolimacji
tych wiązek i doprowadziło tę teorię do absurdu. Tym razem natura obnażyła
bezlitośnie brednie astrofizyków co jednak nie przeszkodziło im w dalszym ich
rozpowszechnianiu.
Po prostu w tym zdegenerowanym systemie, w którym jeden
squr...yn popiera innego squr....na, prawda nie ma żadnego znaczenia. Chodzi
tylko i wyłącznie o kasę i temu podporządkowana jest cala działalność obecnych
„elit“ nie tylko naukowych.
Po tej krótkiej dygresji społecznej czas jednak wrócić do
meritum. I tu proponuję przypomnieć sobie mój model wszechświata.
Jego zasadniczą ideą było przyjecie cykliczności jego
rozwoju. Cykl taki kończy się w momencie kiedy większość podstawowych jednostek
przestrzeni zostaje związanych w formie materii. Materia ta nie jest jednak rozłożona
równomiernie w przestrzeni ale grupuje się w większe struktury zbudowane z
galaktyk. Galaktyki te w miarę upływu czasu przyjmują coraz to bardziej
regularne formy, coraz bardziej przypominające swoja struktura siatkę
krystaliczną.
Obecnie zbliżamy się do końcowej fazy kształtowania się
takiej sieci krystalicznej. Już od dawna zauważono że rozkład materii we
wszechświecie nie jest chaotyczny i podlega ścisłym regułom.
Odpowiednie symulacje uzmysławiają nam że proces
tworzenia się krystalicznego wszechświata jest już daleko zaawansowany.
W momencie osiągnięcia przez wszechświat takiej idealnej
krystalicznej struktury, poziom Tła Grawitacyjnego w węzłach jego sieci
krystalicznej wzrasta tak bardzo, że materia nie może w nich więcej istnieć. W
jednym mgnieniu oka we wszystkich węzłach dochodzi do jej całkowitego
unicestwienia i przemiany materii w fotony czyli swobodnie przemieszczające się
jednostki przestrzeni, wakuole.
Oznacza to jednak że w tej fazie cyklu w dostępnej
przestrzeni wszechświata liczba jednostek powiększy się lawinowo i każdy z tych
nowo powstałych fotonów będzie zmuszony do oscylacji z bardzo dużą
częstotliwością.
Częstotliwość ta przewyższała o wiele rzędów tę wielkość
jaką obserwujemy u najbardziej energetycznym promieniowania gamma współcześnie.
W warunkach początkowych takiego ekspandującego
wszechświata charakterystyka spektrum emitowanego promieniowania nie różniła
się jednak niczym od obserwowanego współcześnie jedynie częstotliwości
znajdowały się w zakresie który współcześnie nie występuje.
Musimy zdać sobie z tego sprawę że zakres poszczególnych
rodzajów promieniowania zależny jest od środowiska w którym doszło do jego
emisji i to co na Ziemi emituje promieniowanie powiedzmy w zakresie
promieniowania ultrafioletowego, na Marsie będzie emitowane w zakresie światła żółtego albo czerwieni.
Podobnie ma się sprawa w odniesieniu do spektrów światła
dalekich galaktyk. Ich emisja miała miejsce w warunkach nam nieznanych i to co
do Ziemi dochodzi jako promieniowanie widzialne nie było z cala pewnością
emitowane przez źródło w tym zakresie w którym je obserwujemy.
Wynika to z tego że fotony zachowują wprawdzie swoja
częstotliwość oscylacji po emisji ale środowisko w którym się przemieszczają
ulega bardzo drastycznym zmianom co powoduje że zaburzenia przestrzeni wywołane
przemieszczającym się fotonem, a rejestrowane przez nas jako określone fale
promieniowania mogą ulegać poważnym zmianom i ten sam foton będzie modulować
zaburzenia prowadzące do powstania określonych długości fal
elektromagnetycznych w zależności od lokalnych warunków.
W momencie unicestwienia krystalicznego wszechświata i
destrukcji znajdującej się w nim materii częstotliwości emitowanych fotonów
były eksorbitalnie wysokie. W miarę ekspansji wszechświata poruszające się
fotony zaczęły napotykać na swojej drodze wakuole przestrzeni o mniejszej
częstotliwości oscylacji niż ich własne. Po przekroczeniu określonego poziomu
musiało to prowadzić do przechwycenia takiego fotonu przez wakuole przestrzeni
i powstania pierwszych elementów materii.
Były nimi protony.
Jest to też wytłumaczenie tego, dlaczego we wszechświecie
nie występuje równowaga pomiędzy materią i antymaterią.
Wynikało to z tego że częstotliwość fotonów biorących
udział w tworzeniu pierwszych protonów była niezmienna natomiast częstotliwość
wakuoli przestrzeni podlegała szybkiemu obniżaniu co sprzyjało przechwyceniu
fotonów przez wakuole przestrzeni. W warunkach odwrotnych utworzyła by się
antymateria ale takie warunki we wszechświecie normalnie się nie zdarzają.
Z tego też względu wszechświat z dominacja antymaterii
jest niemożliwy.
Dopiero po zakończeniu eksplozywnej fazy generacji
przestrzeni wszechświata wystąpiły warunki do tworzenia się elektronów, te
bowiem powstają jedynie wtedy, kiedy tworzące je wakuole i fotony maja podobna
częstotliwość oscylacji a tym samym podobna wielkość.
Przyczyna dominacji elektronów nad pozytronami jest taka
sama jak w przypadku protonów i antyprotonów.
Tak więc w początkowej fazie cyklu rozwoju wszechświata
wystąpiło gwałtowne generowanie materii z której szybko powstały pierwsze
gwiazdy i galaktyki.
Gwiazdy takie ewoluowały według zasad o ktorych opowiem
innym razem a które prowadzą w krótszym lub dłuższym okresie czasu do ich
eksplozji w formie supernowej.
W początkowym okresie istnienia gwiazd i galaktyk Tło
Grawitacyjne we wszechświecie miało bardzo wysokie wartości co powodowało
emisję fotonów o bardzo wysokich częstotliwościach oscylacji.
Do naszych czasów żaden z tych fotonów się nie zachował
ale uległy one przechwyceniu przez wakuole przestrzeni i przemianie w materię.
Tak że z wszystkich częstotliwości emitowanych przez taką supernową do naszych
czasów dotrwały tylko te najbardziej przeczerwienione. Obserwujemy je jako
emisję promieniowania gamma, ponieważ te pozostałe jeszcze fotony są w stanie,
w warunkach ziemskich, modulować przestrzeń tylko w formie fali promieniowania
gamma.
Tym samym dochodzimy do rozwiązania zagadki rozbłysków
gamma.
Źródłem ich były wybuchy supernowych we wczesnym okresie
istnienia wszechświata. Emitowały one fotony o bardzo dużej częstotliwości
które w miarę zmian w otaczającej ich przestrzeni ulegały przemianie w materię.
Zanim to jednak nastąpiło modulacje przestrzeni wywołane takim fotonem
przechodziły w zakres coraz bardziej przesunięty ku podczerwieni co naukowcy
interpretują jako wskaźnik odległości. Oczywiscie to jest piramidalna bzdura.
Światło takich dalekich supernowych wielokrotnie zmienia swój charakter w
trakcie wędrówki i coraz to inne fotony o coraz niższej częstotliwości
oscylacji przejmują rolę inicjowania promieniowania elektromagnetycznego gamma.
Dowodem na taką właśnie interpretację jest długość
trwania rozbłysku gamma. Czym większa była częstotliwość TG w momencie emisji,
tym mniej fotonów zachowało się do naszych czasów. Wszystkie fotony o
początkowo wysokiej częstotliwości oscylacji już dawno zamieniły się w materię
i tym samym zakres spektrum ulegał postępującemu zawężeniu. Tak ze obecnie
pozostały już fotony z wąskiego zakresu co doskonale jest widoczne na spektralnej
analizie takich eksplozji. Grafika powyżej.
Oznacza to że rozbłyski gamma staja się tym krótsze czym
starsze jest jego źródło. Rozbłyski długie są młodsze.
Kolejnym wnioskiem jest to że przesuniecie ku
podczerwieni nie może być żadnym kryterium w określaniu odległości źródła
takiej emisji.
Moja teoria pozwala też wytłumaczyć to, dlaczego
rozbłyski te emitują tyle energii. Po prostu w momencie emisji były one jak
najzupełniej normalne dla tamtego wszechświata. W międzyczasie uległ on jednak
takiej dramatyczniej zmianie że foton z tej emisji wywołuje w naszych
współczesnych warunkach o wiele wiesze wrażenie „energetyczności“.
Widzimy więc że interpretacja rzeczywistości nie musi być
wcale skomplikowana.
Nie może się ona jednak opierać na bzdurach propagowanych
przez „fizyków“.
Ta banda oszustów nie potrafi nic innego jak tylko
wyciągać szmal z kieszeni otępiałego ich derwiszowskimi tańcami społeczeństwa.