Wały Śląskie - najstarsza monumentalna budowla na Ziemi



Wały Śląskie - najstarsza monumentalna budowla na Ziemi

Wszyscy słyszeliśmy o Murze Chińskim ale zapewne niewielu słyszało o tym że w Polsce też znajduje się coś podobnego. Na terenie zachodniej Polski występują, ciągnące się przez dziesiątki kilometrów, nasypy ziemne. Składają się one najczęściej z trzech równolegle do siebie przebiegających wałów oddzielonych rowami o całkowitej szerokości do 18 m i wysokości do 2.5 m. Budowa ich jest bardzo prosta i jest to zwykły nasyp z materiału znajdującego się na miejscu jego budowy, najczęściej więc z piasku.


Wały te nie były tak naprawdę nigdy w centrum zainteresowania archeologów mimo że znane są od kilkuset lat.
W literaturze brak jest wzmianek o ich twórcach tak ze stało się to podstawą do snucia mniej lub bardziej fantastycznych przypuszczeń o ich pochodzeniu. Na przykład przypisywano ich powstanie mitycznym plemionom słowiańskim np. Ślężanom lub też nawet Bolesławowi Chrobremu wiążąc je z celem obrony terytorium. Stad wywodzi się ich inna nazwa „Wały Chrobrego“.


Jak się dalej czytelnicy będą mieli okazję przekonać, przypuszczenia te i teorie bledną w porównaniu do rzeczywistych okoliczności ich powstania.

W ostatnich latach rozpowszechniany jest pogląd że wały te powstały w późnym Średniowieczu i miały za celu oznaczanie granic Księstwa Głogowskiego.
Nie będę się w to wgłębiał dokładniej bo teoria ta jest nierealna. Pomijając to że znalezienie trzech kawałków ceramiki w jednym miejscu, i to nie w trakcie regularnych wykopalisk, i to jeszcze przez twórcę hipotezy, nie może być uznawane jako dowód. Szczególnie że budowa takich wałów również w Średniowieczu musiałaby pochłonąć krocie i proporcjonalnie równałaby się przedsięwzięciu budowy sieci autostrad w Polsce. Ile to kosztuje i jaki jest tego jest rezultat każdy widzi i nie inaczej byłoby rowniez w Średniowieczu. Taka inwestycja przekraczała możliwości finansowe i logistyczne Księstwa Głogowskiego o rzędy wielkosci. Szczególnie że wały te przebiegały w znacznej części przez nieprzebyte knieje Borów Dolnośląskich. Budowa wałów w tym rejonie nie miała po prostu najmniejszego sensu. Ich zgodność przebiegu z granicami księstwa wynikała tylko z tego że ludzie w średniowieczu nie byli w ciemię bici i wiedzieli bardzo dobrze że do ustalania granicy najlepiej nadają się charakterystyczne i niepowtarzalne formy topograficzne i do takich należały Wały Śląskie. A wiec wykorzystano je prowadząc granicę wzdłuż wałów, które w tamtych czasach były pewnie jeszcze lepiej widoczne niż obecnie. Rozpowszechnianie tej hipotezy musi mieć wiec inne przyczyny jak prawda historyczna.

Wracając wiec do meritum musimy sobie postawić pytanie kto i w jaki techniczny sposób mógł zbudować te olbrzymie wały ciągnące się przez środek największych obszarów leśnych w Europie.

Odpowiedz na to pytanie jest zaskakująca i stawia te wały na szczycie osiągnięć ludzkości w całej jej historii.

Wały Śląskie maja genezę starszą o 10000 lat niż to się najodważniejszym fantastom przyśniło.

W moich ostatnich trzech notkach zajmowałem się zagadnieniem pochodzenia Słowian. W trakcie pisania nadmieniałem czasami o szczególnych okolicznościach ich historii nie wgłębiając się bardziej w temat aby nie odwodzić czytelnika od głównego przesłania w tym tekście.


Miedzy innymi wspomniałem o tym ze Słowianie, w okresie końca zlodowacenia, jako pierwsi podjęli próby hodowli zwierząt. W początkowym okresie tylko w celu zapewnienia sobie świeżego mięsa na okres pomiędzy jesienną i wiosenną wędrówką mamutów.

Z racji wielkosci oraz otwartości terenu pomiędzy lądolodem a Sudetami i Karpatami łowcy nie mieli większych problemów z wypatrzeniem stad mamutów i wiedzieli dokładnie którymi szlakami mogą się takie stada przemieszczać.

Sytuacja zmieniła się gwałtownie kiedy mamuty wymarły i osiadła ludność słowiańska zmuszona była do przestawiania się na inne zwierzęta łowne. Należały do nich dzikie konie, renifery i tury. Te jednak były o wiele bardziej mobilne i szybsze. Ich przemarsz w kierunku Ukrainy na letni wypas trwał kilkakrotnie krócej a możliwości ich wytropienia znacznie zmalały, ponieważ po wymarciu mamutów zabrakło zwierząt które regularnie otrzymywałyby te tereny w formie stepu poprzez wyjadanie młodych drzew.

Już w ciągu kilkudziesięciu lat tereny te zamieniły się w stepo-las porośnięty brzozą i wierzbą a w tych warunkach stada zwierząt z łatwością przenikały przez zastawiane przez łowców zasadzki.

Jak już nadmieniłem, ludność ta była już w tym czasie zorganizowana w struktury plemienne posiadające rowniez kasty przywódcze i wojownicze. Pozwoliło to na podjecie działań polepszających sukcesy łowieckie tych plemion i jednym z głównych takich działań była idea budowy pierwszych budowli wykonanych przez człowieka na Ziemi. I takimi właśnie były Wały Śląskie. W tamtych czasach tereny te były jeszcze łatwo dostępne i nie porośnięte dużymi lasami tak wiec dobrze zorganizowane parotysięczne plemiona poświęcały cały swój czas pomiędzy wędrówkami zwierząt na budowę zapór prowadzących te zwierzęta do miejsc przy ktorych czekali już na nie łowcy. Najczęściej bagien utrudniających ich ucieczkę. Pozwoliło to na zwiększenie sukcesów w polowaniach w sposób dramatyczny i plemiona te żyły znowu w dostatku.
W miarę zmian tras wędrówek zwierząt łownych powstawały coraz to nowe odcinki takich walów i ich położenie przesuwało się coraz bardziej na północ. Oczywiście większość tych wałów nie zachowała się i została zniszczona, po tym jak na tych terenach rozpowszechniło się rolnictwo.

Oczywiście łowcy zorientowali się bardzo szybko że natychmiastowe zabijanie zwierzyny prowadzi do olbrzymich strat, a wtedy nie znano jeszcze innych metod przechowywania żywności poza suszeniem mięsa na słońcu. Było to wiec jak najbardziej logiczne że zaczęto wykorzystywać te wały do skierowania tych zwierząt do ogrodzonych z wszystkich stron zagród w ktorych mogły żyć jeszcze długie miesiące czekając na upolowanie.

Zdarzało się rowniez i tak, że w niektórych latach, ze szczególną obfitością żywności, nie wszystkie zwierzęta trafiały pod nóż myśliwych i cześć z nich rozmnażała się w niewoli. Nie trzeba być geniuszem aby się zorientować, że jest to o wiele prostsza metoda pozyskiwania mięsa niż uganianie się za dzikimi zwierzętami.

W trakcie tych polowań przy użyciu wałów-pułapek łapane były rowniez dzikie tury i to właśnie one dały początek udomowieniu bydła. To samo dotyczy zresztą koni ktorych udomowione przez Słowian umożliwiło bezprzykładne sukcesy w podbojach nowych ziem przez kastę wojowników znaną nam pod osobnym określeniem „Scytów“.

Podsumowując Wały Śląskie są zabytkiem nie mającym odpowiednika nigdzie na świecie i zasługują na to aby przeprowadzić ich pełną dokumentacje i postawić je na najwyższym stopniu ochrony zabytków. Jest to prawdziwy 8 cud świata.
Są one przykładem niesamowitej inwencji i genialności naszych przodków i zasługują na to aby stać na czele symboli identyfikacyjnych Polaków.

Jeszcze jeden dowód na klimatyczne oszustwo

Ta informacja sama w sobie nie wygląda na spektakularną,

http://phys.org/news/2014-02-fish-biomass-ocean-ten-higher.html#ms

jednak po bliższej analizie nagle odsłania się jej kolosalne znaczenia dla zrozumienia obiegu CO2 w przyrodzie i wpływu na modele klimatyczne.

I wnioski jakie musimy z niej wyciągnąć są dla klimatycznych apokaliptyków miażdżące.

Zwiększenie biomasy ryb mezopelagicznych w oceanie 10-krotnie  oznacza,  że 10-krotnie zwiększa się też ilość CO2 który jest transportowany ze strefy eufotycznej do głębokich warstw oceanu.

Oznacza to również że obieg CO2 w przyrodzie jest o wiele szybszy  i że tylko same ryby pelagiczne pomagają odciągnąć z atmosfery takie ilości CO2 przy których produkcja przez człowieka to nic nie znaczące poboczne zjawisko.

Tego typu odkrycia udowadniają że cała ta klimatyczna afera jest tylko jednym wielkim oszustwem amerykańskiej oligarchii i jej naukowych koprofagów.

Życie na Marsie. Wreszcie dowód




Przed paroma dniami media rozpisywały się nad zagadkowymi zdjęciami z Marsa.
Zostały one wykonane w rożnym czasie przez łazika Opportunity.

Na fotografii wykonanej w dniu 3528 pobytu Opportunity na Marsie widać fragment powierzchni planety. Ten sam fragment sfotografowany w dniu 3540 pobytu pokazuje obecność dodatkowego pierścieniowatego elementu.


„Uczeni” przedstawili dwa rozwiązania zagadki. Albo jest to fragment meteorytu który spadł właśnie w tym miejscu na powierzchnie planety, albo odłamek ten został przesunięty w to miejsce przez samego łazika.

Oczywiście obie wersje są wyssane z palca.

Nawet ślepy musi zauważyć, że ta struktura jest już bardzo dobrze widoczna na pierwszym zdjęciu ale tak jakby zagłębiona w otaczającej skale. 


Na drugim zwiększyła ona swoja wielkość i utworzyła rodzaj grzyba.
Czy istnieje związek pomiędzy pojawieniem się tego organizmu a obecnością łazika?
Jak najbardziej. Już w mojej dawnej notce o życiu na Marsie. 


zwróciłem uwagę na to że wysoka częstotliwość oscylacji materii ziemskiej z której zbudowane są marsjańskie sondy sprzyja wychwytywaniu molekuł wody z marsjańskiej atmosfery. Na elementach sond skrapla się woda tworząc rosnące krople. W trakcie poruszania się łazika opadają one na powierzchnie planety i wsiąkają w grunt budząc do życia marsjańskie organizmy żywe. Łazik Opportunity spełnia wiec role tak jakby urządzenia nawadniającego.

Obserwacja ta jest jednoznacznym dowodem na obecność organizmów żywych na Marsie.

Prognoza pogody dla Słońca. Ciąg dalszy




W mojej poprzedniej notce dotyczącej weryfikacji mojej prognozy aktywności słonecznej udowodniłem jak perfekcyjnie korelują wybuchy na Słońcu z koniunkcjami planet. W moich starszych notkach opisałem też mechanizmy fizyczne które są odpowiedzialne za te erupcje. Oczywiście moja metoda prognozowania aktywności słonecznej dotyczyła raczej bardziej gwałtownych jej przejawów.

 Z obserwacji wiemy jednak że aktywność ta nie jest ograniczona, tylko i wyłącznie, do okresów koniunkcji planet, ale zaznacza się, wprawdzie na niskim poziomie,  także w okresach pomiędzy tymi koniunkcjami. Oczywiście jeśli przedstawiony przeze mnie mechanizm jest prawidłowy to musi się on objawiać we wszystkich formach aktywności słonecznej.  Jeśli tak, to również aktywność słoneczna pomiędzy koniunkcjami musi mieć swoje źródło w tym samym mechanizmie
.
Obecna struktura planet w Układzie Słonecznym dała nam możliwość  znalezienia rozwiązania tej zagadki. Układ planet jest bowiem tak specyficzny że te o największym wpływie na Słońce grupują się w stosunkowo wąskim przedziale przestrzeni. Miało to tę zaletę że zaburzenia przez nie wywołane dają się doskonale zidentyfikować  szczególnie że na Słońcu w tym samym czasie występowała tylko jedna poważna grupa  plam słonecznych która mogla reagować na zmiany poziomu Tła Grawitacyjnego na powierzchni Słońca. Grupie tej nadano numer 1944.

Spójrzmy więc na to co działo się na Słońcu po zakończeniu ostatniej serii koniunkcji.


Widzimy że aktywność słoneczna spadła początkowo do wartości minimalnych, ale w dniu 11.01.2014 doszło do jej nieznacznego podniesienia, na tyle że można to bez problemów zaobserwować.
Co było przyczyną tego wzrostu?
Dla rozwiązania tej zagadki musimy spojrzeć najpierw na położenie planet w tym dniu.


A następnie na obraz Słońca, z rozłożeniem plam słonecznych na jego powierzchni, widziany z Ziemi.


Zauważymy że w dniu 11.01.2014 plama słoneczna o numerze 1944 zwrócona była dokładnie w kierunku Marsa. Ponieważ Słońce obraca się stosunkowo szybko wokół własnej osi, to takie położenie plamy względem Marsa trwało zaledwie kilkanaście godzin i po zakończeniu tej mini koniunkcji aktywność słoneczna wróciła do poziomu zerowego.
Podobną sytuację obserwowaliśmy w dniu 14.01.2014 w którym to doszło do nagłego wzrostu aktywności słonecznej.


Tym razem plama 1944 znalazła się prawie że poza zakresem obserwowanym z Ziemi znikając poza krawędź tarczy słonecznej.


Nie przeszkadza na to jednak w obserwacji że dokładnie w tym momencie plama ta zwrócona była dokładnie w kierunku Saturna i że to właśnie przyrost TG związany z tym położeniem spowodował ten przejściowy wzrost jej aktywności.



Podsumowując. Obecny rozkład planet pozwolił nam na obserwacje tego, że za aktywność słoneczną na poziomie podstawowym odpowiedzialne są zmiany TG wynikłe z ustawienia się plam słonecznych dokładnie w linii łączącej je z poszczególnymi planetami.  Wzdłuż tej linii występują zmiany we właściwościach oscylacji przestrzeni a konkretnie, występuje wzrost częstotliwości tych oscylacji, co w momencie wejścia takiej plamy w tę strefę prowadzi do momentalnego wzrostu częstotliwości oscylacji materii plamy słonecznej a tym samym do spodku masy tej materii. Powoduje to natychmiastowe ruchy izostatyczne i przemieszczenie się tej materii w kierunku powierzchni Słońca. Musi to oczywiście prowadzić do, mniej lub bardziej wykształconych, wybuchów „wulkanicznych” na Słońcu a tym samym do krótkotrwałego wzrostu aktywności.  

Aktualna prognoza pogody na Słońcu

Przez ostatnie tygodnie i miesiące na Słońcu nie działo się nic szczególnego. Chociaż może trochę przesadzam. Właśnie to że aktywność była tak niska jest właśnie tym co czyni tę sytuację szczególną. Słońce osiągnęło, albo lepiej powiedziawszy, powinno osiągnąć szczyt swojej aktywności w obecnym cyklu. Tymczasem w ciągu ostatnich miesięcy nic się nie działo. Wprawdzie liczba plam słonecznych lekko wzrosła ale za to częstotliwość silnych wybuchów na słońcu była minimalna.


Spójrzmy jak to wyglądało w połowie grudnia.


Oraz porównajmy to z położeniem planet w Układzie Słonecznym.
Na pierwszy rzut oka widać że układ ten nie sprzyjał powstaniu silnych wybuchów na Słońcu. Nie mieliśmy bowiem do czynienia z żadnymi koniunkcjami planet.


Sytuacja zaczęła się powoli zmieniać od 20.12.2013. Po jednej stronie Słońca mamy do czynienia ze zgrupowaniem Jowisza Wenus i Ziemi a po drugiej z Merkurym który po kolei wchodzi w koniunkcje z tymi trzema planetami.


Odpowiednio aktywność słoneczna wzrosła i doszło do szeregu dużych wybuchów na Słońcu.


Od Nowego Roku sytuacja uległa dalszemu zaostrzeni w związku z koniunkcjami pomiędzy Jowiszem i Ziemia, Jowiszem i Wenus oraz pomiędzy Ziemia i Wenus.


W odpowiedzi siła wybuchów na Słońcu rośnie



I osiągnie swoje maksimum w momencie dwóch ostatnich koniunkcji a to znaczy że już najpóźniej za dwa dni oczekuje nas ciężka erupcja na Słońcu, z tymi konsekwencjami dla Ziemi o ktorych już wielokrotnie pisałem.

Translate

Szukaj na tym blogu