Wojna o Helenę



Wojna o Helenę

Wypierane z dorzecza Łaby plemiona w większości wybierały drogę przez Alpy, tę która była im znana z handlu jantarem. Po przekroczeniu Alp przełęczą Brenner otwierały się przed nimi dwie możliwości. Jedna, prosto na południe do Italii i druga wzdłuż wybrzeża dalmatyńskiego do Grecji. Późniejsi Etruskowie wybrali drogę do Italii, inni członkowie tych plemion poszli na Bałkany i obecnie te plemiona Łabian znane są pod nazwą plemion doryckich, a proces zajmowania przez nie terytoriów greckich „Inwazją Dorów”.
Z tego co pisałem wcześniej wynika jednak jasno, że nazwa ta musiała pierwotnie brzmieć inaczej. Dorowie to przekręcone określenie Turowie a więc Łabianie którzy te zwierzęta uważali za święte, nazywając siebie samych „Synami Tura”.

Ta wiara w świętość turów ewoluowała w wiarę upływu czasu w przekonanie o świętości byków i krów, oraz w miarę tego jak przemieszczające się plemiona Łabian traciły kontakt z rzeczywistymi rejonami występowania tych zwierząt.

Tak na marginesie, tam gdzie spotykamy się z wiarą ludzi w świętość krów i byków, tam należy podejrzewać wpływ kultury Słowian. To właśnie u nich, wśród ludności o Haplogrupach I i R1a, powszechne było przekonanie o boskości tych zwierząt wynikające z tego, że zwierzęta te stanowiły podstawę ich egzystencji.

O dalszej historii Dorów (Turów) i ich losach na terenach greckich nie będę się tu rozpisywał. To zagadnienie przerasta ramy tego tematu, ale zachęcam do zapoznania się z moimi wcześniejszymi artykułami o Grecji i Trakach.



Inwazja Turów (Dorów) na Bałkany spowodowała jednak również i w tym rejonie „wędrówkę ludów” i pociągnęła za sobą migrację plemion żyjących dalej na północ, aż po tereny obecnej Polski.

Wieści o zdobyczach w krajach „mlekiem i miodem płynących” rozpaliły również w tych ludziach rządzę uczestnictwa w tych podbojach. Dodatkowym czynnikiem było to, że na skutek ciągłego wzrostu demograficznego, tereny Polski stawały się przeludnione. Wprawdzie Słowianie byli mistrzami w zwiększaniu żyzności gleb i hodowli coraz lepszych odmian zbóż jak i zwierząt gospodarczych, ale to tylko przyspieszyło problemy z utrzymaniem przy życiu tych rosnących mas ludzkich.


Tak zwane szacunki gęstości zaludnienia Europy środkowej przez tzw, „naukowców” są w żenujący sposób zaniżane. Ostatnie badania na terenie Niemiec właśnie w dorzeczu Łaby wykazały, że gęstość zaludnienia w epoce Brązu tych terenów była zdecydowanie większa niż obecna gęstość zaludnienia, po wyłączeniu mieszkańców miast.


Podobna sytuacja musiała również istnieć na terenach obecnej Polski. W Wielkopolsce, Małopolsce czy na Kujawach i Śląsku warunki naturalne nie były gorsze a w wielu przypadkach (szczególnie na glebach lessowych i czarnoziemach) znacznie lepsze.
Poza tym rolnictwo rozprzestrzeniło się po świecie właśnie z terenów polskich a więc i tu technika rolnicza stała najwyżej.


Tak więc te gadanie „naszych historyków” o zaludnieniu w liczbie paru osób na kilometr kwadratowy można miedzy bajki włożyć.

Liczebność tych plemion była tak znaczna, że na przestrzeni ostatnich 6-7 tys. lat bez problemów były one w stanie podbijać całe rejony świata od Hiszpanii po Chiny i Indie, rozprzestrzeniając swoją kulturę i język tworząc rodzinę ludów „indoeuropejskich”.

Kiedy więc Słowianie z terenów obecnej Polski ruszyli na południe, to tej inwazji żadne ówczesne państwo nie było w stanie się oprzeć. Jedne po drugim upadały mocarstwa Bliskiego Wschodu. Również Egipt stanął na krawędzi całkowitej zagłady.

Do głównej konfrontacji doszło za rządów faraona Ramzesa III. Relacjom z tych walk poświęcone są wspaniale reliefy na ścianach świątyni Medinet Habu i Karnaku



Są one przebogatym źródłem informacji o przebiegu drugiej (?) inwazji Ludów Morza na Egipt oraz podają wiele szczegółów dotyczących tych plemion.

Przede wszystkim daje się zauważyć to, że skład plemienny Ludów Morza, w porównaniu z inwazją w czasach rządów Merenptaha, uległ zdecydowanym zmianom. Takie plemiona jak Szekelesz-Meszwesz (Ślężanie) czy też Szardana-Turisa (Sorben) mają tylko marginalne znaczenie, a na scenę wkraczają inne o takich nazwach jak:

Peleset (plst)
Danuna (dnjn)
Waschasch (wšš)
Tjeker (Tjkr)
Karkisa (krkš)

Zachodni historycy widzą te ludy jako przedstawicieli ludności Anatolii. Ta argumentacja ma jednak słabą stronę, a mianowicie tę, że Egipcjanom byli oni nieznani, a trudno w to uwierzyć, aby między Egiptem i Anatolią (jak by nie patrzeć, bezpośredni sąsiedzi) nie było w tym czasie żadnych kontaktów politycznych czy gospodarczych. Oznacza to jednak, że takie pochodzenie tych plemion trzeba odrzucić, a wtedy w grę wchodzą tylko plemiona z terenów bardziej oddalonych od Egiptu, z którymi Egipcjanie nie utrzymywali przedtem bezpośrednich kontaktów. I tu wchodzą w grę w praktyce tylko tereny na północ od Dunaju.

Tzw. „naukowcy” uważają powszechnie, że tereny te były w tamtych czasach kulturalnie zacofane i wtórne względem cywilizacji bliskowschodnich. Wprawdzie ciężko jest ukryć to, że już przed 8 tys lat (a kto wie czy nie wcześniej) udomowiono na tych terenach tury i powszechna stała się hodowla krów na mleko oraz to, że zwierzęta te zaczęto też właśnie tu po raz pierwszy wykorzystywać jako zwierzęta pociągowe, co wiązało się z wynalezieniom na tych terenach zarówno koła jak i wozu,


ale te fakty nie znajdują wśród tzw. „polskich naukowców” żadnego oddźwięku. Tak jakby nie miały one żadnego znaczenia. Co więcej traktuje się te sprawy jako prawie że wstydliwe i ich cywilizacjotwórcze znaczenie zamiatane jest pod dywan.
Po tej eksplozji genialnych wynalazków na terenie Polski miała potem nastąpić jakoby całkowita dzicz i nic już tu się specjalnego nie działo, no oczywiście poza bytnością „Germanów” którzy na powrót przynieśli tu kaganek „germańskiej wiedzy i postępu”.


Oczywiście to wszystko jest kompletną bzdurą.

Do jakiego stopnia to środowisko „polskich elit” jest zdegenerowane świadczy chociażby to, jak reagują one na niespodziewane odkrycia archeologiczne przeczące ich propagandowym celom.


Tego typu odkrycia, jak opisane w linku powyżej, burzą kompletnie tę kłamliwą narrację „polskich historyków” i pokazują, że tak naprawdę zasadnicze elementy ewolucji europejskiej cywilizacji pochodzą od Słowian.
Można więc niestety przypuszczać, że takich odkryć w przeszłości było o wiele więcej, ale zostały one przed społeczeństwem zatajone, zafałszowane lub bezpowrotnie zniszczone.

Praktyka fałszowania naszej historii jest tak daleko posunięta, że nikt nie musi do tego specjalnie namawiać. System autocenzury funkcjonuje tak znakomicie, że tzw. „naukowcy”, jak psy Pawłowa, automatycznie fałszują wyniki swoich badań jeśli przeczą one obowiązującej wersji historii. Zresztą w innych działach nauki nie jest lepiej.

Takie wyjątki jak nasz, obdarzony wspaniałym umysłem i duchem, archeolog i wielki Naukowiec, Józef Kostrzewski, nie zmieniają w tej ocenie wiele.


W każdym razie, w okresie końca epoki brązu na terenie Polski i terenach sąsiednich wykształciła się tzw. Kultura Łużycka której poziom cywilizacyjny był zapewne znacznie wyższy niż wskazywałyby na to tylko jej materialne pozostałości.


I to właśnie w ramach tej kultury należy szukać ludów opisanych na reliefach w świątyni Medinet Habu

Kim jednak były te plemiona i gdzie należy umiejscowić ich pierwotnych siedzib?

Zacznijmy jednak od rozważenia tras jakimi mogła przebiegać ta wędrówka.

Bezpośrednia droga na południe nie była możliwa. Tam czekały już bitne plemiona Traków i Daków. Inwazja przez tereny kontrolowane przez te plemiona była ryzykowna, szczególnie że były one związane w sojuszu z władcami Mykeńczyków jak i Troi.

To że główna bitwa Ramzesa III z Ludami Morza rozegrała się na morzu, wskazuje nam na możliwość tego, w jaki sposób dotarły one do Egiptu. Wszystko wskazuje na to, że dokonały tego właśnie głównie drogą morską.

Jeśli teraz spojrzymy na zasięg Kultury Łużyckiej jeszcze raz, to zauważymy że na wschodzie otwierał się dla niej bezpośredni dostęp do morza Czarnego rzeką Dnieprem. A na tej rzece, tak jak 3000 lat później, powszechnie używanym statkiem były czajki.


To właśnie tam w dorzeczu Dniepru powstała flota która ruszyła następnie z wojownikami na południe, aby uderzyć w centrum władzy wrogiej koalicji czyli Troję.
Armada ta, aby dostać się na Morze Śródziemne, musiała pokonać Cieśninę Dardanelską gdzie czekała już na nią armia trojańska wraz z sojusznikami mykeńskimi i trackimi.

Tzw. Wojna Trojańska nie była więc, tak jak to opisał Homir, wojną między Mykeńczykami i Trojanami, ale wojną tych właśnie sprzymierzonych południowosłowiańskich ludów ze Słowianami Kultury Łużyckiej.

W jednym Homir przekazał nam jednak prawdę a mianowicie w tym, że wojnę te prowadzono o Helenę a dokładniej mówiąc o Hellespont.

Cdn.

2 komentarze:

  1. Szanowny autorze!

    Przymierzałem się do komentarza pod poprzednim artykułem a tu już nowy.

    W rzeczy samej przewracający wszystko.

    Mnie jednak interesuje prawda,sama prawda i naga prawda gdy idzie o Polskę, historię, wszechświat, interesowała mnie sama prawda gdy intensywnie zajmowałem się matriksem 10.04.2010.

    Ten trop współgra też z rzeczami, które zauważali też inni, choć nieliczni, to znaczy tym co to jest biblijny Izrael.

    Ja jestem praktykującym katolikiem, nadto z łaskami pewnymi dotyczącymi wiary, rozumienia pewnych jej rzeczy.
    Jako taki nie mogę oczywiście wykrzyknąć hurra,a to wszystko jest nieprawda. Religia kłamie, huzia....

    To wszystko nie jest proste.
    Prawdziwość religii poznajemy po znakach a takich ma najwięcej religia katolicka, oprę się tylko do czasu ostatecznego podziału czyli kalwinizmu i protestantyzmu.

    Na drugim miejscu jest prawosławna gdzie teraz na przykład powszechne jest płakanie ikon tzw. mirotoczenie.

    Jednakże wściekły jestem, ze zabrano nam 3 tys lat historii naszego państwa, imperium
    i drażnią mnie osoby, które przestraszają się takim postawieniem sprawy jak u Pana w tytule:
    Mnie to nie dziwi, ani nie gorszy i oczywiste jest dla mnie, że nie znaczy to ,że jesteśmy przodkami Semitów.

    Jeśli chodzi o niesłychanie ważne rzeczy okazuje się, że jesteśmy robieni w durnia. Rzeczy podstawowe. Nawet być może kształt Ziemi i Wszechświata.

    Fakt iż imię Matki Boskiej da się tłumaczyć bardzo prosto na język polski, słowiański i nam zrozumiały Miriam - Jam Pokój - jestem pokojem irytuje niesłychanie, ale nie oczywiście z powodu tego pięknego odkrycia tylko z powodu iż do tej pory nie znaleźli się z tych co powinni znaleźć, którzy by na to wpadli.
    W naszej kulturze ta forma imienia była znana chyba dosyć późno, ale i Maria - można to łatwo z tego imienia wydedukować.
    Wydaje mi się, że w objawieniach danych Marii Valtorcie Jezus Chrystus mówi do niej co jej imię oznacza, ale nie jestem pewien na sto procent. cdn

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym kontekście jeśli aramejski to rzeczywiście język na bazie sanskrytu czy nawet później słowiańskiego, polskiego to mniej mnie dziwi jako katolika i jasne się staje, że Matka Boska sama ogłosiła się Królową Polski jako jedynego kraju na świecie i to zachodniemu zakonnikowi kazała iść z tym przesłaniem do Polski. Widzę teraz owo obwieszczenie przez zachodniego włoskiego zakonnika, powiedzmy symbolicznego też spadkobiercę starożytnego Rzymu jako pokazanie starszeństwa Polski, Lechii.
    Teraz owo wybraństwo Polski widzę też jako to iż Matka Boska ma w sobie krew polską,słowiań ską. Za bytowania ziemskiego o tym nie wiedziała być może.
    W podobnym czasie mamy inne wyjątkowe objawienie. Św. Maria Magdalena objawiła się publicznie w Polsce i jest to jedyne takie znane objawienie w świecie.
    Zadużo jest zbieżności; 12 sędziów, wejewodów, zgładzenie smoka siarką i wiele innych w Starym Testamencie i naszych „czasach bajecznych” a przecież mówi się ,że mieliśmy być poganami. To jakim cudem te opowieści do nas wędrowały.
    Nikt też nam nie mówi co to jestjęzyk aramejski.
    Hebrajczycy i mówi po aramejsku. Jezus Chrystus Mówi w tym języku i głosi ludowi. Matka Boska w tym języku.
    Wczoraj czy przedwczoraj było czytanie: Św. Paweł mówi o barbarzyńcach i Scytach. Nie zalicza Scytów do barbarzyńców. Co się zgadza z inną wiedzą. A Scytowie to między innymi my.

    Jeśli Pan nie zna wizji Valtorty to warto z nimi zapoznać się także ze względów archeologicznych i pokrewnych. Są one wyjątkowe, widzi i opisuje szczegóły, wystrój wn ętrz, zapachy,dźwięki.
    Wizje były główne wczasie II wojny i próbowano złapać ją na tym że to fantazmaty jej wyobaźni.
    Kolejne odkrycia archeologiczne które miały miejsce do dziś tylko potwierdzają to co widzi .,
    Na przykład widziała miasto starożytne o którym nikt nie wiedział, wskazywała też mniej wiecje położenie i rzeczywiście riuny miasta tam są.
    I inne.
    Teraz kwestia genotypu, że tak powiem.

    Mamy w Piśmie,że Dawid był rudy i inne podobne.
    No to potem mówią żydzi byli też rudzi. Jasne

    Sam nazwa Galilea kojarzy mi się z Galią, Galami, Celtami.
    U Valtory jest podkreslane, że z Galilei noszą długie włosy. Św Jan,towarzysz Jezusa ma długie blond Włosy, Sam Jezus w kolorze kasztanowo rdzawym. Oczy niebieskie o obu. U Pana Jezusa chyba zielono- niebieskie.
    Jednakże u Pana Jezusa jest krew Wschodu zdaje się. Nie wiem czy semicka, ale wyłącznie czysta słowiańska nie jest raczej na pewno.
    Ten wygląd mamy też odtworzony z całunu turyńskiego i widać, że to syn Wschodu. Ale być może to jest kwestia pośmiertna.

    Valtorta opisuyje dokładnie urodę babki Jezusa i dziadka Anny i Joachima.
    Joachim ma jasną karnację, brązowe włosy i niebieskie oczy, podobną urodę ma św. Józef. Św Anna zaś już bardziej wschodnią- pochodzić ma zresztą z królewskiego rodu i wedle tego co opisuje Valtorta są dość zamożni aż zubożeją przez choroby i widatki na lekarzy i na choroby już po narodzinach NMP i oddaniu jej do świątyni Jerozolimskiej.
    Pan Jezus dziedziczy też ten element wschodni.
    Oczywiście dziedziczy tylko po matce geny.

    Matkę Boską opisuje Valtorta jako ciemną blondynkę o jasnej cerze, drobną,zgrabną, proporcjonalnie zbudowaną. Można rzec typowo słowiański typ.

    OdpowiedzUsuń

Translate

Szukaj na tym blogu