Schnąć na deszczu



Schnąć na deszczu

Ostatnio zwróciłem uwagę na to, że propagowana przeze mnie „Teoria Wszystkiego” dopuszcza możliwość mechanicznej regulacji częstotliwości fal elektromagnetycznych.


Zjawisko to może mieć bardzo ważne znaczenia praktyczne, co udowadniają nam organizmy żywe wykorzystując je powszechnie w swoich procesach metabolicznych.


Oczywiście można być tego pewnym, że te przykłady które podałem są tylko czubkiem góry lodowej i zastosowania tego zjawiska są o wiele bardziej powszechne. Wymaga to jednak większego nacisku na badania mechanicznych procesów w organizmach żywych w skali mikro.
Takie badania są oczywiście robione i to od dawna, ale ich interpretacje są kompletnie fałszywe i uniemożliwiają rozpoznanie i zrozumienie tego zjawiska.

W ogóle jeśli chodzi o zrozumienie otaczającej nas rzeczywistości to „nauka” w tym temacie zawiodła kompletnie i gdyby nie inżynierowie i ci z naukowców którzy kierują się tylko praktycznymi zastosowaniami danych eksperymentalnych, a teorie mają w …, to dalej siedzielibyśmy na „drzewach”.
Nawet jeśli już uda się naukowcom trafić, jak ślepej kurze ziarno, na coś interesującego, to interpretują to w sposób, że ręce opadają.

Ostatnio pojawiła się taka właśnie informacja.


Naukowcy z grupy kierowanej przez Satish Nune z Pacific Northwest National Laboratory (PNNL) w Richland zauważyli, w trakcie prac przy tworzeni mikroskopijnej wielkości pręcików z atomowego węgla, ciekawe zjawisko. Materiał zbudowany z takich pręcików tracił w wilgotnym środowisko na wadze, jeśli natomiast otoczenie stawało się suchsze to jego waga rosła.

Analizując ten materiał pod mikroskopem zauważyli oni interesujące zjawisko dla którego nie potrafili znaleźć wytłumaczenia. Otóż jeśli takie pręciki grupowały się w formie promieniście rozchodzącego się pęczka, to pomiędzy poszczególnymi pręcikami węgla zaczynała kondensować para wodna. Po jakimś czasie wytwarzała się kropla wody a „napięcie powierzchniowe” przyciągało te pręciki ku sobie, tak że menisk wklęsły zamieniał się w wypukły.

To co dalej następowało wprawiło tych naukowców w osłupienie. Nagle i niespodziewanie kropla ta znikała. W jednorazowym akcie pseudo-eksplozji, zamieniała się ona w parę wodną. Tak jak to widzimy na zamieszczonym rysunku.



Oczywiście nasi „naukowcy” nie mają pojęcia co tu biega i wymyślili sobie jakiś rodzaj kawitacji . Jak i dlaczego pozostanie na zawsze ich tajemnicą. W każdym razie wszyscy są zadowoleni i nikt nie próbuje nawet zadać pytania

DLACZEGO?

Tak jak i w innych działach fizyki wymyśla się jakąś nazwę i nie ma potrzeby dalszych uzasadnień. Fizyka składa się tak naprawdę w całości z tego typu „wyjaśnień rzeczywistości”.

Oczywiście również i w tym przypadku istnieje realne wytłumaczenie tego zjawiska i wynika ono bezpośrednio z przedstawionego przeze mnie mechanizmu zmiany częstotliwości promieniowania w ramach odpowiednio ukształtowanych nanostruktur.

Łatwo można zauważyć, że opisane w artykule pęczki węglowych pręcików przyjmują po wypełnieniu wodą taką formę jak postulowana przeze mnie stożkowata form zmieniająca częstotliwość światła. Powierzchnie graniczną takiego stożka tworzy w tym przypadku sama kropla wody a wpadające do tej kropli promieniowanie świetlne zmuszone jest do zmiany częstotliwości własnej w kierunku ultrafioletu. Przy zwiększającej się częstotliwości światła ulega ono jednak łatwiejszej absorpcji przez molekuły wody oraz interferencyjnym oddziaływaniom z oscylacjami samych pręcików nanowęglowych.

W początkowym okresie oscylacje tych pręcików są chaotyczne jednak szybko następuje ich synchronizacja co powoduje skokowy przyrost temperatury.



Samo przejście z fazy ciekłej do gazowej ma więc w tym przypadku związek z wystąpieniem pozytywnych interferencji oscylacji nanopręcików i podgrzaniem wody pomiędzy nimi powyżej temperatury wrzenia. Ponieważ następuje to błyskawicznie, błyskawicznie też dochodzi do wyparowania wody pomiędzy pręcikami.

Oczywiście z kawitacją nie ma to nic wspólnego.


1 komentarz:

  1. Ciekawe spostrzeżenia... ale przypomniały mi pewną historyjke opowiedzianą przez moją sąsiadkę:
    Czym różni się zwykły człowiek od intelektualisty?
    Załóżmy, że spotykamy w lesie zupełnie nie znany gatunek zwierzęcia.
    Zwierzę to charakteryzuje sie tym, żeee... ciągle chodzi w kółko.
    Co by zrobił normalny człowiek? - no wiadomo, zbadał, narysował, opisał, a nawet opublikował.
    A co będzie, jak to zwierzę spotka intelektualista?
    Aaaa.. On nie zazna spokoju, nie bedzie mógł jeść, spać, p..pić, dopóki nie nada mu nazwy.
    Nazywa je więc ... "cyklopedykiem".
    I z tą chwilą inelektualista odzyskuje spokój, równowagę wewnętrzną, constans, plateau absolutne.
    Dlaczego?
    No bo jak ktoś zapyta intelektualistę, dlaczego to zwierzę ciągle chodzi w kółko - to On odpowie: Bo to jest "cyklopedyk"!

    Pozdrawiam serdecznie.
    PS
    Drugiego dowcipu sąsiadki o intelektualiście i góralkach nie zacytuję, bo jest zbyt nieobyczajny ;-)

    OdpowiedzUsuń

Translate

Szukaj na tym blogu