O różdżkarstwie bez (lania) wody.



Dyskusja o radiestezji tutaj:


zbacza coraz bardziej w kierunku magiczno-religijnym z jednej strony i zgrywy co niektórych komentatorów z drugiej.
A wiec staje się bezsensowna. Z maniakami religijnymi nie ma co dyskutować a ze zgrywusami tym bardziej. Z mojej strony chciałbym podsumować moja interpretacje tego zjawiska.
To że różdżkarstwo może wykazać się sukcesami w poszukiwaniu wód gruntowych co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Jest to zawód bazujący na popycie ze strony klientów. Ludzie są wprawdzie nieracjonalni z natury, ale w większości nie są wariatami, przynajmniej jeśli chodzi o wydawanie własnych pieniędzy.

Tak wiec gdyby różdżkarstwo nie zapewniało sukcesów w poszukiwaniu wody to już dawno zanikłoby chociażby z tego powodu ze ciąży na nim znamię gusła i zabobonu. A mimo to ani kościołowi ani komunistom nie udało się go wyplenić. Co więcej różdżkarze już wielokrotnie udowodnili że ich metoda jest lepsza od wszystkiego czym dysponuje nauka. Przypomnę tylko anegdotę o reaktorze w Świrku i bezskutecznych poszukiwania przez geologów wody.
Mamy więc do czynienia z faktem ale brakuje nam tego jak ten fakt pogodzić z nasza wiedza o naturze.
Ten dylemat jest nie do rozwiązania przynajmniej dopóty, dopóki w fizyce dominują poglądy nie mające nic wspólnego z realiami. Innymi słowy fizyka nie rożni się w niczym od tej części różdżkarzy którzy z tej godnej poparcia działalności próbują zrobić szamańskie bzdury.

Zastanówmy się nad tym jakie fakty możemy uznać za pewne.

Pewne jest to że różdżkarze znajdują wodę. Z doświadczenia wiedzą, że woda nie jest w gruncie wszędzie w tym samym zakresie dostępna, i że w stosunkowo niewielkiej odległości od siebie dwie studnie mogą mieć dramatycznie rożną wydajność. Często mają ją tak niską że potocznie będziemy twierdzić że wody w nich nie ma. Oczywiście nie odpowiada to prawdzie. Po prostu wspolczynniki filtracji gruntów zmieniają się w olbrzymim zakresie nie tylko w obrębie tej samej warstwy skalnej ale również w obrębie rożnych horyzontów gruntu. Tak więc woda w nich jest ale nie w takiej ilości którą użytkownik potrzebuje.

Drugim faktem jest to że różdżkarze posługują się przyrządami, albo różdżkami albo wahadełkiem.

Innym faktem jest to że zdolności różdżkarskie są u ludzi rożnie wykształcone. Niektórzy wykazują te zdolności w wysokim stopniu, inni wcale. Co więcej zdolności te u tego samego różdżkarza ulegają też wahaniom. W miarę trwania eksperymentów ulegają zdecydowanemu osłabieniu.
Co ciekawe pojawiają się też często u różdżkarzy dopiero w wieku dojrzałym.

Czwartym faktem jest to że kierunek wychylenie różdżki jest zależny od osoby. U jednych różdżka wychyli się ku dołowi u innych do góry.
Oczywiście pomijam w moich rozważaniach wszystkie brednie które nagromadziły się wokół tego tematu i cały ten szarlatański cyrk jaki wytworzył się wokół różdżkarstwa. Pod tym względem naukowcy i psedoróżdżkarze mogą sobie podać ręce. To jest ten sam typ ludzi wyspecjalizowanych w oszukiwaniu i okradaniu społeczeństwa.
Można by pewnie listę tych faktów jeszcze powiększyć ale zostańmy przy tych które są mniej lub bardziej dla wszystkich niepodważalne.

W jaki więc sposób połączyć te fakty ze sobą tak aby uzyskać logiczny ciąg dowodowy uzasadniający mechanizmy tego zjawiska?

Kluczową rolę przypisuję w tym przypadku samej różdżce. Już sam kształt przyrządu sugeruje że mamy tu do czynienia z silą zewnętrzną, ponieważ różdżka swoją budową nie rożni się od dźwigni a wiec ma za zadanie, wykorzystując zjawisko dźwigni, wzmocnić impuls na tyle aby stal się widoczny dla obserwatora.


Możemy to porównać do termometru rtęciowego. Bez kapilary zmiany rozszerzalności cieplnej rtęci nie były by dla nas widoczne.

Co powoduje jednak pojawienie się tej siły?

Moim zdaniem chodzi o oddziaływanie grawitacyjne, a konkretnie o tak zwany efekt Magnusa.
Zacznijmy od tego że „siła grawitacji“ nie jest żadnym dopustem bożym tak jak to sobie ubzdurali fizycy. Jest to efekt koordynacji oscylacji składowych atomów, czyli elementarnych jednostek przestrzeni, w materii ziemskiej. Dominujący jest oczywiście efekt skierowany w kierunku środka Ziemi ale w każdym miejscu na Ziemi mogą wystąpić odstępstwa od tej reguły jeśli tyko dojdzie do lokalnego skoordynowania tych oscylacji w jakiejś części materii.

Zjawisko jest tak powszechne ze przez nas nie zauważalne. Po prostu przyzwyczailiśmy się do tego że coś jest i jest to dla nas tak oczywiste ze nawet nie przychodzi nam do glowy postawienie pytania, dlaczego? Oczywiście fizyka odegrała w tym otumanieniu decydującą role propagując magiczne mechanizmy funkcjonowanie rzeczywistosci.
Tymczasem większość zjawisk w naszym najbliższym otoczeniu czeka jeszcze na swoje wyjaśnienie. Tak naprawdę fizyka stworzyła tylko namiastki tych wyjaśnień, szerząc ułudę tego że rozumiemy to co się w naturze dzieje.

Ze zjawiskiem różdżkarstwa, pośrednio, związane są tez inne zjawiska których natura jest dla nas niewyjaśniona.
Na przykład: dlaczego tworzą się chmury, jako dość ściśle odgraniczone obszary o większej zawartości skroplonej pary wodnej? I dlaczego, zanim dojdzie do ich wytworzenia, kropelki te nie spadają na powierzchnie Ziemi?
Pytania z tej dziedziny są rozliczne i oczywiście fizyka znalazła na nie pseudo-odpowiedzi. Jeśli się jednak nad nimi głębiej zastanowić to te odpowiedzi są bzdurne a ich logika poroniona.
Innego typu zagadką jest to, dlaczego zwierzęta, szczególnie ryby i ptaki poruszają się w zwartych stadach i w jaki sposób są w stanie skoordynować ze sobą kierunki tego poruszania. Również w tej dziedzinie napotykamy tylko pseudo-odpowiedzi.

Wszystkie te przykłady maja jednak coś co je łączy. Wszystkie one są związane z ruchem a w dwóch ostatnich z ruchem pulsującym.

To właśnie lokalna pulsacja prowadzi do koordynacji oscylacji przestrzeni i wykształcenia się lokalnego pola grawitacyjnego. To właśnie lokalne pole grawitacyjne prowadzi do powstania chmur i ono jest tez odpowiedzialne za zmiany kierunku poruszania się pojedynczych zwierząt w stadach ryb czy tez ptaków.
Jest to rezultatem tego że zjawisko grawitacji wynika z koordynacji oscylacji wakuol w ten sposób, że ich ekspansja nie jest jednorodna we wszystkich kierunkach. Jako byłe fotony wakuole posiadają impuls powstały w trakcie ich emisji nadający im określoną prędkość. To znaczy określony kierunek ekspansji jest dominujący. W przypadku wakuol związanych w materii dochodzi do koordynacji kierunków ekspansji oraz do koordynacji składowej impulsu w taki sposób ze ekspansja dominującego kierunku następuje najczęściej w kierunku centrum koordynacyjnego. W normalnym przypadku jest to centrum planety ale jeśli dochodzi do wykształcenia się lokalnych zsynchronizowanych pulsacji materii może pojawić się składowa odbiegająca od tego dominującego kierunku.

Każda więc forma skoordynowanych pulsacji niesie z sobą możliwość powstania lokalnego pola grawitacyjnego.
Oddziaływanie takiego pola jest mniej zależne od tego jaka masa jest z nim związana, co bardziej od skali takiej koordynacji.

Czym bardziej zgrane se sobą są te pulsacje tym bardziej zaznacza eis oddziaływanie takiego pola.
Jak zapewne się już zorientowała, przynajmniej cześć czytelników, wprost idealna koordynacja ruchów pojedynczych osobników w stadzie ma za zadanie wytworzyć takie właśnie lokalne pole grawitacyjne. Każde zaburzenie takiego pola wynikłe z tego że pojedyncze egzemplarze zmieniają kierunek swoich ruchów w wyniku zaatakowane przez drapieżnika powoduje efekt odwrotny i desynchronizacje oscylacji. Zmienia to jednak drastyczne położenie wspólnego środka lokalnego Tła Grawitacyjnego i ta zmiana rozprzestrzenia się z prędkością światła na wszystkie osobniku w stadzie co my odbieramy jako jednoczesną reakcję wszystkich osobników. Oczywiście powoduje to zmianę w kierunku poruszania się pojedynczych osobników w sposób idealnie skoordynowany bez potrzeby aktywnego działania ze strony jednostki.


Temat ten pogłębię może innym razem, a teraz przejdźmy do tego co ma wspólnego podane przeze mnie zjawisko z różdżkarstwem. Zanim to jednak wyjaśnię może krótki wypad w kierunku piłki nożnej. Piłka, jak wiadomo, jest okrągła a bramki są dwie.


To co tam widzimy zakrawa na większe cuda niż różdżkarstwo. Oczywiście fizycy twierdza ze wiedzą o co chodzi, ale jak zwykle w fizyce to zwykła ściema.
Ruch piłki nie ma nic wspólnego z wytłumaczeniem efektu Magnusa.


Twierdzenie że można zmierzyć różnicę ciśnień jest wyssane z palca. Nikt nigdy czegoś takiego nie zmierzył.
Niewątpliwie efekt ten ma coś wspólnego z rotacją.
Wynika on z tego że rotujące ciało materialne nie możemy traktować jako niepodzielną jedność, tylko jako sumę poszczególnych budujących je elementów. Nadanie piłce w trakcie egzekwowania rzutu wolnego znacznej prędkości połączonej z rotacją powoduje że kierunek ekspansji wakuol budujących piłkę nie zgadza się więcej z kierunkiem do środka Ziemi ta zmiana kierunku ekspansji oznacza rowniez zmianę kierunku lotu samej piłki. A wiec zjawisko to jest wytłumaczalne na poziomie rotujących wakuol w atomie.

Mamy wiec już wszystkie elementy potrzebne do tego aby wytłumaczyć co dzieje się z różdżka i dlaczego reaguje ona na "żyły" wodne.

Przepływ wody w gruncie polega na pokonywaniu objętości pomiędzy poszczególnymi jego ziarnami. Przeciskając się pomiędzy ziarnami piasku, w miejscu gdzie one się ze sobą kontaktują, molekuła wody oddziałuje z atomami ziaren piasku i dostosowuje własne oscylacje do oscylacji atomów piasku. W następnym momencie jednak przechodzi do obszaru wolnego pomiędzy ziarnami w której oddziaływania są o wiele słabsze. Oscylacje tej molekuły mogą przyjąć w tym miejscu optymalne dla nie wartości. W kolejnej fazie musi ona znowu przecisnąć się miedzy ziarnami.
Jeśli uziarnienie jest niejednorodne, wywołane przez nie pulsacje molekuły wody są chaotyczne.
Jednocześnie przy niejednorodnym uziarnieniu współczynnik filtracji jest niski.

Co innego w piaskach które składają się z ziaren o tej samej wielkości. W piaskach takich porowatość jest maksymalna i wynosi około 30% a jednocześnie przeciskająca się miedzy ziarnami woda pulsuje w sposób skoordynowany ponieważ obszary swobodne sa tej samej wielkości. Powoduje to wytworzenie się lokalnego źródła pola grawitacyjnego modulującego wartość ziemskiego pola grawitacyjnego.

Pole to jest mierzalne i przy pomocy nowoczesnych grawimetrów łatwe do stwierdzenia.

Różdżkarze znają jednak już od pradziejów prosty sposób na wykazanie obecności tego pola.
W tym celu posługują się różdżka. Sama różdżka to jednak za mało aby wywołać zmianę kierunku oscylacji wakuol budujących atomy różdżki. Aby pojawiła się siła zmieniająca położenie różdżki musi się pojawić w niej Efekt Magnusa a ten jak wiemy powstaje tylko w poruszającym się i obracającym się obiekcie.
I tutaj dochodzimy do znaczenia różdżkarza w wizualizacji tego efektu.

Otóż nie jest przypadkiem to że istnieją różnice w zdolnościach różdżkarskich. Niestety ludzie którzy chlubią się tymi zdolnościami nie maja się z czego cieszyć. Ich zdolności wynikają z tego że ich układ nerwowy generuje regularne impulsy powodujące skurcze mięśni. Nawet jeśli oni sami tego nie zauważają ich ręce drżą bez ustanku. Jest to też niestety oznaka początków parkinsona.

Wyjaśnia to też dlaczego różdżkarze to ludzie dojrzali, ponieważ symptomy parkinsona pojawiają się późno i w początkowym okresie są u ludzi niezauważalnie .
Takie drżące ręce nadają różdżce ruch wahadłowy a ten możemy traktować jako ekwiwalent ruchu obrotowego.
Drżenie końcówki różdżki powoduje w zmiennym polu grawitacyjnym pojawienie się siły oddziałującej na jej końcówkę. Ponieważ ludzie inaczej ustawiają ręce w trakcie trzymania różdżki wykonują one tak jakby ruch obrotowy lewo albo prawoskrętny odpowiednio do tego następuje wychylenie końcówki różdżki w dol albo do góry.

Tak wiec za zjawiskiem różdżkarstwa nie ukrywa się nic takiego co ma coś wspólnego z tym ezoterycznym bełkotem propagowanym przez radiestetów. Żadne promieniowanie i żadne funkcje falowe ani inne myślowe śmieci.
Różdżkarstwo pokazuje że ludzie wykorzystuja zjawiska fizyczne w sposób korzystny dla człowieka nie wiedząc nawet o tym co sie za tymi zjawiskami kryje.

Cala współczesna technologia jest tego przykładem.

Świadczy to jednocześnie o tym jak genialnymi obserwatorami byli nasi przodkowie i jakimi beznadziejnymi głupcami są współcześni naukowcy.
Durniejsi niż ustawa przewiduje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate

Szukaj na tym blogu